Poprzednie częściZły duch, cz.1

Zły duch, cz.8

Isabel wstrzymała oddech. Obawiała się tego, co miała usłyszeć od wampira, ale nie próbowała tego zatrzymać.

- Zostałem przemieniony podczas własnego miesiąca miodowego. Ja i Julia byliśmy wtedy świeżo upieczonym małżeństwem. Moja ukochana zdecydowała, że wyjedziemy do małego miasteczka, położonego nad morzem – począł mówić krwiopijca, spoglądając na nią oczami zasnutymi mgłą.

W następnej chwili jego usta wykrzywiły się w potwornej karykaturze uśmiechu.

- Julia kochała wodę, w jej dzieciństwie podróże nad jezioro były codziennością. Przywykłem do tego, by nazywać ją moją syreną – chwycił się za włosy i począł je szarpać, jednocześnie rozglądając się dookoła obłąkanym wzrokiem. - Następnej nocy po naszym przyjeździe, miasto zostało zaatakowane przez grupę wampirów, którym przewodził Lucas.

Isabel zagryzła wargę. Nawet nie próbowała sobie wyobrażać, co tam się musiało się dziać. Patrząc na krwiopijcę, poczuła przypływ smutku. Zaczynała dostrzegać w nim skrzywdzonego mężczyznę, a nie tylko krwiożerczego potwora.

- Rozpętało się piekło. Zewsząd nadchodziło niebezpieczeństwo, przed którym nikt z ludzi nie był w stanie się ukryć.

Ja i Julia wraz z małą grupką osób, zabarykadowaliśmy się w hotelu. Wampiry również dotarły i tam. Na nic były nasze nikłe, w porównaniu z ich siłą, bariery. W całym tym amoku, moja ukochana zniknęła mi z oczu.

Od razu dotarło do mnie, co musiało się z nią stać. Serce mi pękło i chciałem jak najprędzej umrzeć. Nie musiałem zbyt długo czekać.

Jeden z tych bydlaków dopadł mnie, ale nim zdążył zabić, Lucas mu przeszkodził i z jakiegoś powodu oszczędził. Doszło do wymiany krwi między nim, a mną, po której straciłem świadomość. Obudziłem się już jako wampir, oszalały z pragnienia.

Wtedy przyprowadzono do mnie Julię. Bała się mnie i krzyczała ze strachu, co tylko podsycało moją żądzę krwi.

Zabiłem ją. Kiedy oprzytomniałem, dopiero wtedy uświadomiłem sobie, co zrobiłem. Płacząc jak małe dziecko, przytulałem do siebie jeszcze ciepłe zwłoki żony.

Isabel przytknęła do ust dłoń, porażona tym, co przed chwilą usłyszała. W obliczu tej opowieści nie była pewna, co teraz powinna była zrobić. Nie potrafiła odnaleźć słów, które w jakikolwiek sposób oddałyby to, co w tej chwili czuła.

On jednak nie zwracał uwagi na nią i wciąż relacjonował dalej:

- Dopiero później dotarło do mnie, że właśnie taki był plan Lucasa: upodlić mnie tak, bym zapamiętał to całe swoje życie.

Kobieta odchrząknęła cicho i wychrypiała:

- Dlaczego wybrał ciebie?

Wzruszył ramionami. Teraz na powrót był już sobą, a nie mężczyzną z przeszłości, z którego w okrutny sposób postanowił zadrwić sobie los, stawiając na drodze bandę potworów.

- Taki miał kaprys. Szukałem go przez wiele lat, a teraz on odnalazł mnie.

Isabel od razu domyśliła się, że chodzi o zemstę. Krwiopijca odezwał się, wzbudzając w niej zmieszanie i podziw jednocześnie:

- To nie jest tak proste, jak myślisz. Jestem z Lucasem silnie związany. W godzinie swojej śmierci on zabierze mnie ze sobą w zaświaty. Taka jest zależność między stworzonymi i ich twórcami.

Podążając tym tokiem myślenia, kobieta zapytała:

- Czyli Lucas podobnie jak ty jest uzależniony od istnienia swojego twórcy?

Ten w odpowiedzi pokręcił przecząco głową, wywołując w niej zaskoczenie. Isabel zaczynała się czuć zmęczona natłokiem informacji, jaki spoczął na jej barkach.

- On jest lamią, co oznacza, że urodził się, będąc już wampirem. Takich jak Lucas istnieje nieliczna grupa, jednak nie wyróżniają się niczym szczególnym spośród nas wszystkich – gdy skończył wyjaśniać, podniósł się z krzesełka i wyciągnął coś zza pazuchy.

Był to osikowy kołek, którym Isabel próbowała go zabić. Wyciągnął go w jej stronę, mówiąc:

- Musisz być gotowa na każdą ewentualność.

 

***

Isabel potarła skronie, mamrocząc coś niewyraźnie pod nosem. Była tak niewyspana, że ledwie widziała na oczy. Przez to, czego dowiedziała się od wampira o Lucasie sprawiło, że nie była już w stanie zasnąć. Do rana leżała w łóżku, wsłuchana w spokojny oddech Paula, podskakując na każdy dźwięk, który w jej uszach brzmiał jak ostrzeżenie przed zbliżającym się zagrożeniem.

- Muszę o czymś z tobą porozmawiać – głos męża momentalnie sprowadził ją na ziemię.

Spojrzała na niego półprzytomnym wzrokiem. W kontrakcji uśmiechnął się do niej i chwycił ją za dłoń.

Isabel zaczęła się zastanawiać, co kryło się za tym uśmiechem. Od wczoraj Paul począł zachowywać się dość podejrzanie. Nie odstępował jej na krok i kiedy tylko miał ku temu powód, okazywał jej czułość, przez co ona czuła się przytłoczona jego bliskością.

Nie była do tego przyzwyczajona. Jej mąż należał do tego typu mężczyzn, którzy bardzo rzadko okazywali uczucie swoim kobietom.

- Chyba najwyższy czas, byśmy pomyśleli o dziecku – zaczął ostrożnie i wpatrzył się w nią, by nie przegapić jej reakcji.

Kobieta otworzyła i zamknęła usta. Tego kompletnie się nie spodziewała, przez co nagle zabrakło jej słów.

Paul odczytał jej milczenie jako przyzwolenie do tego, by dalej opowiadać.

- Jesteśmy małżeństwem już cztery lata. Myślę, że potomek jeszcze bardziej scementował nasz związek.

Isabel uważała, że byłoby zupełnie na odwrót, ale nie odważyła się tego wypowiedzieć na głos. Zamiast tego, zapytała:

- Myślisz, że dziecko to dobry pomysł w naszej obecnej sytuacji?

Miała na myśli zarówno ciągłe wyjazdy męża, jak i obecność dwóch wampirów w posiadłości.

- Nie chcę, by nasza pociecha miała weekendowego ojca – słowo „nasza” przeszło jej z trudem przez gardło.

Nie potrafiła sobie wyobrazić siebie w roli matki. Była przekonana, że nie umiałaby się w niej odnaleźć.

Paul skrzywił się i niespodziewanie warknął:

- Wiedziałem, że to powiesz. Czegoż innego mógłbym się po tobie spodziewać?

Gwałtownie odsunął krzesełko od stołu i podniósł się, po czym skierował w stronę drzwi. Isabel patrzyła za nim, oniemiała z powodu jego zachowania.

Te popołudnie spędzili oddzielnie. Ona zamknęła się w bibliotece i usiłowała skupić się na czytaniu książki, choć z marnym efektem. On próbował zapoznać się z dokumentami dotyczącymi nowej sprawy, którą miał poprowadzić, ale nie potrafił się skoncentrować.

Żadne z nich nie zabiegało o towarzystwo tego drugiego.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Amy 04.06.2015
    Przeczytałam wszystkie części i stwierdzam, że bardzo mi się podobało. :) Opowiadanie nie jest wolne od błędów, jednak wynagradzają je z nawiązką dopracowane opisy, dobrze wykreowane postacie i w ogóle styl. :) Miło jest od czasu do czasu przeczytać coś na poziomie. Aha i "domyślić" zamiast "domyśleć".
  • Ekler 04.06.2015
    Amy! Jak ja Cię dawno nie widziałem!
  • Amy 04.06.2015
    Ja Ciebie też nie i już zaczęłam tęsknić za Twoimi spoilerami. :D
  • wolfie 04.06.2015
    Dziękuję Amy, bardzo mi miło :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania