Zły duch, cz.5
Kochani, musicie wiedzieć, że dobre oceny świetnie mnie motywują, ale przydałoby się poprzeć je jakimiś komentarzami! Miłego czytania :)
***
Wampir chwycił Isabel, ale nie zamierzał jej zabić, tak jak przypuszczała. Ku zaskoczeniu kobiety popchnął ją w stronę wejścia do sypialni.
- Co się dzieje? - zapytała, wyczuwając instynktownie jego napięcie.
Krwiopijca skoczył w jej stronę i przytknął lodowato zimną dłoń do ust. Nim coś powiedział, jego wzrok przez chwilę błądził po twarzy Isabel.
- Ktoś jest w ogrodzie – wyjaśnił w końcu szeptem. - Wejdź do środka i dobrze zamknij za sobą drzwi – nakazał stanowczo.
Chwilę później wciągnął powietrze przez nos. Jego oczy momentalnie zmieniły się w dwie szparki; twarz znów przybrała ten morderczy wyraz. Odsłonił kły i zawarczał gardłowo, niczym dzikie zwierzę gotowe do ataku.
Isabel, przestraszona tą sceną, wpadła do sypialni i zamknęła drzwi balkonowe, po czym oparła się o nie plecami.
To jakieś szaleństwo, pomyślała, ukrywając twarz w dłoniach.
Zalała ją fala paniki na myśl o tym, że ktoś ze służby mógł ją widzieć w towarzystwie wampira. Jeśli naprawdę tak było, to Isabel była już skończona. Mogła powoli zacząć pakować swoje rzeczy, gdyż wątpiła, by Paul darował jej zdradę.
Z drugiej strony zastanawiająca była reakcja krwiopijcy na niepożądaną osobę w ogrodzie. Przecież, gdyby to były zwykły człowiek, to nie przejąłby się nim tak bardzo, prawda?
To, o czym Isabel pomyślała w następnej chwili, sprawiło, że niemiły zimny dreszcz przeszedł całe jej ciało.
Wtedy ktoś zastukał w drzwi. Kobieta podskoczyła, jakby została oparzona wrzątkiem. Obróciła się i bez żadnego wahania wpuściła wampira do środka.
- Ty krwawisz – powiedziała, spostrzegając ściekającą po jego policzku posokę.
Natychmiast odezwał się w niej instynkt opiekuńczy. Podeszła do toaletki i wyjęła z jej szuflady chusteczkę, po czym delikatnie przyłożyła do rany. Była speszona jego bliskością, ale starała się to ukryć.
Wampir nieoczekiwanie chwycił ją za wolną dłoń.
- Julio – odezwał się cicho, ale z czułością. - Ile czasu upłynęło od naszego ostatniego spotkania?
Isabel spojrzała na niego, zdezorientowana. Jego nieprzytomny wzrok znów błądził po jej twarzy, zupełnie, jak wtedy na balkonie.
- Jak mnie nazwałeś? - zapytała.
Czar nagle prysł. Krwiopijca zamrugał szybko powiekami, jakby chciał odzyskać nad sobą kontrolę. Wypuścił jej dłoń i szybkim krokiem skierował się w stronę drzwi prowadzących na korytarz.
- Uważaj na siebie – polecił, nim opuścił sypialnię.
***
Kolejne dwa dni i dwie noce Isabel spędziła samotnie. Podczas dziennej pory najwięcej czasu spędzała na tarasie, gdzie oddawała się ulubionemu zajęciu, czyli czytaniu książek. W ciągu nocy marzyła o tym, by usłyszeć charakterystyczne skrzypienie drzwi. Pragnęła, by wampir znów ją odwiedził. Chciała porozmawiać z nim o tym, co się stało, ale on, jak na złość, nie pojawiał się.
Tego poranka, kiedy Isabel miała nadzieję ujrzeć znów męża, czekała ją niemiła niespodzianka. Paul przysłał list, bukiet czerwonych róż i ogromne pudło, przyozdobione kolorową wstążką.
Najdroższa,
przykro mi, ale mój służbowy wyjazd przeciągnie się. Nie jestem w stanie powiedzieć, kiedy wrócę, jednak wierzę, że u Ciebie wszystko dobrze.
Przepraszam, że nie powiedziałem Ci o tym przed wyjazdem, ale moja ciotka, Rose, zamierza się do nas wybrać z wizytą. Jutro po południu nasz kierowca odbierze ją z lotniska. Liczę na to, że dobrze się nią zaopiekujesz.
Kocham Cię,
Twój Paul.
Isabel z wściekłością zmięła list w dłoniach i cisnęła go na podłogę. Z trudem powstrzymała się od wybuchnięcia płaczem. Miała już tego dosyć. Najpierw ten przeklęty wampir, a teraz ciotka, która była mogłaby zdobyć tytuł Szydercy Roku.
- Michael! - zawołała, kiedy wreszcie opanowała emocje. - Przygotuj najlepszy pokój w skrzydle gościnnym – poleciła.
Widząc zaciekawione spojrzenie lokaja, dodała szybko:
- Przyjeżdża ciocia Rose.
Na twarzy mężczyzny pojawił się kpiący uśmiech, który zniknął wraz z pojawieniem się karcącego spojrzenia kobiety.
Wszyscy ze służby wiedzieli, że siostra matki Paula, nie przepada za Isabel. Z każdą jej wizytą, posługa z uciechą nadstawiała uszu, głodna jakiejś awantury.
Chyba gorzej być nie może, pomyślała Isabel, rozwiązując wstążkę i otwierając pudło. Jej oczom ukazała się czarny, koronkowy materiał. Delikatnie wyjęła z pudełka długą, elegancką suknię.
- Jeśli myślałeś, ze mnie tym przekupisz, to się myliłeś, Paul – warknęła i odwiesiła suknię na oparcie krzesła.
Komentarze (7)
Też jestem ciekawa kim była Julia, ale znając życie Potrzymasz
nas jeszcze w niepewności : ) 5
Też jestem ciekawa kim była Julia, ale znając życie Potrzymasz
nas jeszcze w niepewności : ) 5
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania