Życie nastoletniego Anioła cz.4
Dni mijały mi beztrosko. Dzisiaj wieczorem miałam iść do Archanioła, przy okazji miałam zamiar zapytać czy przypadkiem nie mam czegoś zepsutego w moim radarze... Jestem w tym miasteczku już ponad tydzień i jeszcze żadnego demona nie zajerestrowałam. Powoli ta cisza mnie ogłusza wewnętrznie. Wszystkie moje myśli zbiegają to wszystkich złapanych kreatur mroku i tego, że miałoby ich zabraknąć w moim życiu. Z jednej strony jest to pozytywna wiadomość, że ludzie mniej grzeszą, a z drugiej tracę pracę...
W drodze na jakąś polanę z kąd miałabym iść do nieba napotkałam dwóch "dresiarzy", chyba tak to nazywacie. Mieli złe zamiary wobec mnie. To było odczuwalne, a jednak poszli dalej. Czyżby jakaś moc ode mnie emitowała? A może mam złe przeczucia? Nie... to na pewno nie to.
Jak już byłam na polanie w lesie i nikt mnie nie widział otworzyłam swoje skrzydła. Wzbiłam się ponad ziemię. Coraz wyżej i wyżej. Zostawiając za sobą piękno ziemi, myśli oraz... Radka.
Latając tak między chmurami uświadomiłam sobie, że powoli zajmuje ważne miejsce w moim sercu. Co prawda dopiero jutro mamy się spotkać, ale ja już go bardzo lubię. Nawet za bardzo...
Po 15minutach lotu znalazłam się u bram raju. Nie musiałam udowadniać Piotrowi, że jestem stąd. Zna mnie doskonale.
Weszłam, poszukałam Archanioła i zaczęłam rozmowę...
- Szczęść Boże!- zawołam radośnie.
-Szczęść Boże!- odwołał z uśmiechem na twarzy.
Podeszłam bliżej i zapytałam...
- Czy dałoby się zrobić sukienkę białą jak chmurka, puszystą jak piórka ze skrzydeł oraz ozdobianą aureolą?
- Jasne, za 5minut będzie gotowa!- puścił mi oczko.
Te 5 minut mijało w ciszy. Przyglądałam się jego idealnym lakom, rażąco żółtym włosom, oraz śnieżnobiałym zębom. Chyba nie muszę wymieniać, że każdy Archanioł ma niebieskie oczy? Takie jak najczystsza morska otchłań...
Po 5 minutach oddał sukienkę. Taką o jakiej zawsze marzyłam.
- Dziękuję, mogę o coś zapytać?- zaczęłam nieśmiało.
-Oczywiście, śmiało.
- Bo.... trochę mi głupio, ale chyba radar mi się zepsuł.
- Niemożliwe. - uśmiechnął się.
- A mógłbyś sprawdzić?
- Ok.
Kolejne pięć minut mijało w ciszy.
-Faktycznie coś z nim nie tak... niczego nie zarejestrował. Ale nie ma uszkodzeń. Dam Ci nowy. Jeśli będzie z nim to samo, to znaczy że jesteś w porządnym miasteczku.- zamyślił się.
- Dziękuję. A Aniły mogą się zakocgać w ludziach?
-Owszem. Mogą. - przyjrzał mi się...
- A to dozwolone?
-Tak. Tylko musisz pamiętać, że nie można stracić swej cnoty oraz że my żyjemy niemal wiecznie, a oni umierają. Jednak trafiają do nieba i tu żyją dalej.- przeleciał mnie wzrokiem.
- Dziękuję. Z Panem Bogiem! - starałam się uśmiechnąć.
- Z Panem Bogiem.
Droga powrotna minęła mi na tych samych przemyśleniach. Myślałam jednak także o miłości Anioła z człowiekiem. Może to faktycznie nie ma sensu?
Komentarze (6)
+ zapraszam do mnie :3
Dziękuję za komentarze oraz oceny :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania