Poprzednie częściBrunetka

Brunetka 10

Niedowierzam, że sama napisałam tyle tekstu, że to już 10 rozdział. Rozdział dedykuję levi, która trwa wraz ze mną i mnie wspiera w pisaniu! Dziękuję :)

 

Gdzieś w szpitalu…

 

Czułaś ten przerażający ból. Musiałaś się go pozbyć, bo nie dało się oddychać. Usłyszałaś krzątaninę koło siebie, ale się nie przejęłaś. Przyzwyczajona byłaś, że koło królowej ciągle taki ruch. Koło ciebie latali jak mróweczki. Otworzyłaś oczy i cóż. Byłaś w szpitalu. Ból był coraz mniejszy…Jakby wspomnienie. Zastanawiałaś się co to się stało i nagle cię olśniło, aż poderwałaś się z łóżka i natychmiast opadłaś z jękiem z powrotem.

-Moje dziecko…- wyszeptałaś suchymi wargami, a twoje oczy wypełniły się łzami. Straciłaś je! A tak bardzo się starałaś i coś poszło nie tak. Wpadłaś w histerię powtarzając w kółko :moje dziecko: aż po chwili przyszła pielęgniarka i podała ci lek dożylnie i odleciałaś znów.

Kiedy obudziłaś się ponownie, byłaś spokojniejsza. Była ciemna noc, nikogo na korytarzu. Spojrzałaś na swój stolik gdzie było pełno kwiatów i jakieś zdjęcia. Przy słabym świetle lampki zobaczyłaś że na zdjęciach jest niemowlę. Wszędzie poznałabyś swoje dziecko. Zastanawiałaś się jak długo tu leżałaś i co cię ominęło. Może Irek ma już nową kobietę, a rozwód został przeprowadzony w trybie pilnym ze względu na twój stan? Jak dał małemu na imię? Milion myśli kłębiło ci się w głowie, która cię rozbolała i stwierdziłaś, że jak się zdrzemniesz to dobrze ci zrobi.

 

Następnego dnia…

 

- Nie budźcie jej, sama musi się obudzić. To niewskazane, Królu żeby tyle ludzi było w takiej Sali…Dobrze, tylko proszę pół godziny na dzisiaj. Proszę nie próbować jej budzić, bo może to się dla niej źle skończyć. – doktor Sho był bezwzględny. Poinformował Króla o obudzeniu się pacjentki, która po chwili wpadła w histerię, aby obudzić się w nocy i zasnąć ponownie.

- Już wstaję, nie musicie tak krzyczeć. - Irek zerwał się z krzesła i przysiadł na łóżku Mari.

- Mari! To cud, mój ukochany cud, że się obudziłaś. Carla poproś Martina, żeby poinformował resztę rodziny, dobrze? Dziękuję. – przelotnie rzucił okiem na Carlę, która kiwnęła głową na znak, że zrozumiała rozkaz. Wiedział, że mimo wszystko nie do końca była zadowolona z wybudzenia się, bo liczyła na romans z Królem. Jak dobrze pomyślał, że był to tylko pocałunek. Kto wie czy powściągnąłbym swoje pożądanie?

Stwierdziłeś, że nie ma na co czekać i już dziś o ile doktor pozwoli wrócicie razem do domu.

 

****

 

Poprosiłaś dzisiaj Carlę, aby przyprowadziła Symeona, byłaś już dwa dni w domu i nadal nie pozwalali ci go zobaczyć. Lawinia miała jakieś obiekcje, a Carla słuchała księżnej, jak nikogo innego. Zdenerwowałaś się, bo to już kolejny dzień, kiedy odmawiają ci zobaczenia dziecka. Nie czułaś się na siłach na kłótnie, ale powiedziałaś Carli dobitnie, że to twoje dziecko i masz prawo je zobaczyć i że żądasz tego natychmiast. Powiedziałaś, że jak dalej będzie ignorowała twoje polecenia to straci pracę, a Irek poprze twoją decyzję.

- Taka jesteś o tym przekonana Królowo? – powiedziała sarkastycznie.

- Myślisz, że przez rok czasu cały czas myślał tylko o Tobie i rezygnował z wszelakich potrzeb, które w każdym mężczyźnie się rozbudzają przy pięknej kobiecie, bo leżałaś nieprzytomna? Myślisz, że nadal masz jakąś władzę nad nim? Kpina. Jak myślisz, kto był w pobliżu opiekując się twoim mężem i dzieckiem? Kiedy był załamany całą sytuacją, kto go wsparł? To moja rodzina, nie twoja. Wiesz co lubi twoje dziecko? Jaki ma kolor oczu? Jak je kąpać? Cokolwiek? Nie. Nigdy nie będziesz dla niego dobrą matką, tak jak ja która, była z nim od pierwszej jego ...- nagle drzwi się otworzyły i wszedł Irek, widać było, że jest niezadowolony. Był blady, a podkrążone oczy nadawały mu zmęczony wyraz. Wybrał najgorszy moment, byłaś na granicy histerii, twoja położna doprowadzała cię do szału. Jakbyś sama jej nie zasugerowała, żeby zajęła się dzieckiem i Irkiem jak stało by się coś na porodówce. A teraz odwróciła kota ogonem. Spodobał jej się twój mąż i dziecko i twoje życie. Wiedziałaś, że niedługo Carla będzie miała wolną drogę. Nie wiedziałaś, jak długo Irek pozwoli ci na rekonwalescencję w zamku. Powinnaś wrócić już do siebie. Nikt cię tutaj nie chce, jak Carla mówiła, jest z tobą tylko z litości. Z powodu śpiączki, która wszystko opóźniła, ale nie wykluczyła.

- Carlo, jak już skończyłaś z moją żoną na dzisiaj, to masz wolne. Do jutra. – nie zwrócił uwagi na rozmowę, która toczyła się kilka sekund wcześniej. Zbyt dużo działo się w polityce, nie miał głowy do niczego innego. Jego kraj zagrożony był wojną z Rosją, trwały właśnie pertraktacje. Miałaś gulę w gardle, łzy w kącikach oczu i niewiele brakowało, abyś rozpłakała się jak małe dziecko. Chciałaś wiedzieć, czy to prawda. Ale czy to miało sens? I tak pewnie niedługo opuścisz ten zamek. Może jednak wolałaś nie wiedzieć?

- Kochanie możemy porozmawiać? – chciałaś zobaczyć swoje dziecko. Czy to wszystko to było udawane, czy jednak możliwe, że czułaś się z Irkiem na właściwym miejscu jako żona i kochanka. Usiadł koło ciebie na łóżku i złapał cię za rękę.

- Oczywiście. Co się dzieje? – i myślisz, że jest zmartwiony, ale niczego nie powinnaś być pewna.

- Czy możemy iść zobaczyć Symeona? – próbujesz wziąć to wszystko na spokojnie, ale ręce ci drżą. Pomaga ci wstać i idziecie do przylegającego pokoju do waszej sypialni. Ubierasz bordowy szlafrok na swoją piżamę, a na nogi ubierasz kapcie. Pokój Symeona ma niebieską tapetę i puchaty beżowy dywan w błękitne poprzeczne paski. Działa na ciebie kojąco.

**

 

Przysłałeś do Mari swoją matkę, liczyłeś, że chociaż zajmie jej trochę czas. Masz nadzieję, że niedługo sama Mari zaopiekuje się dzieckiem i opiekunki będą tylko okazyjnie w waszym domu. Coraz lepiej jej szło z chodzeniem, chociaż na początku nogi się pod nią uginały i widziałeś chwilową rozpacz w jej oczach, którą zastąpiła determinacja. Musiała dużo ćwiczyć, bo mięśnie miała osłabione. Wspierałeś ją, na początku nawet chodziliście razem na siłownię pod okiem doktora Sho. Ostatnio jakoś przycichła, czułeś, że coś jest nie tak. Była o ciebie zazdrosna, widziałeś jak patrzy na Carlę morderczym wzrokiem. Musiała coś powiedzieć twojej żonie. Pochlebiałoby ci to jakieś pół roku temu, a teraz martwiłeś się, że czuje się niekochana i że dałeś jej powód do nerwów. Chciałeś żeby w pełni wyzdrowiała.

 

 

- Witaj Mari, mogę wejść? – Lawinia weszła do sypialni gdzie leżała Królowa.

- Jak się czujesz? – usiadła na brzegu twojego łóżka. Wkurzało cię to, nie mogli usiąść na fotelu, jak normalni ludzie?

- Dobrze mamo, dziękuję. Trochę czuję się samotna, nic poza tym. Jeszcze parę tygodni i wrócę do świata żywych. Teraz czuję się jakby wszystko działo się obok mnie. I nie jestem pewna czy jest nadal dla mnie miejsce w tym świecie…- wrzuciłaś trochę dramatyczną nutę sama nie wiesz dlaczego. I zwierzałaś się teściowej jakby mogła cokolwiek na to poradzić.

- Nie martw się niedługo wszystko się unormuje. Nadal jesteś jego prawowitą żoną i nic tego nie zmieni. Skarbie, mój syn cię kocha ponad wszystko. Jak zapadłaś w śpiączkę, ciągle do ciebie przychodził, mówił do ciebie…Widać było, że zależy mu na tobie. Za dwa tygodnie chciałam wyprawić twoje urodziny kochanie, mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko. Uczcimy twój powrót do zdrowia i urodziny. – ucieszyłaś się że będziesz mogła się pokazać nie tyle ludowi ile tym wszystkim kobietom, które liczyły że w końcu zamkniesz oczy. Ale czy do tego czasu jeszcze będziesz na zamku? Kto to wie. Jak już Livia zorganizuje urodziny to nie będziecie mieli wyboru i zostaniesz do tego czasu. Ulżyło ci troche na sercu, bo wiedziałaś już do kiedy masz czas na pożegnanie się z Irkiem, nacieszeniem się nim i dzieckiem. Livia wyszła po godzinie rozmowy na temat menu i muzyki, którą preferujesz. Zmęczyła cię tą rozmową, ale i ukoiła twoje nerwy. Poszłaś się wykąpać, ubrałaś ładną przeźroczystą koszulę nocną, wyperfumowałaś się i położyłaś się do łóżka wykończona tym wyczynem. Twój organizm nadal szybko się przemęczał. Starałaś się to zignorować, ale przyspieszony oddech po wycieczce do łazienki męczył cię. Włączyłaś telewizor czekając na Ireneusza. Miałaś nadzieję, że nie pogardzi tobą. Tak bardzo pragnęłaś jego dotyku. Na drugi plan zeszła zazdrość i potencjalne zagrożenie, potencjalna następczyni. Zasnęłaś, poczułaś jak Irek wsuwa się obok ciebie pod kołdrę nadal mokry, po wcześniejszym prysznicu. Otworzyłaś oczy i przytuliłaś się do niego, bałaś się że cię odrzuci, ale tylko przerzucił sobie rękę przez twoja talię i westchnął. Jego ręka zaczęła błądzić po satynowej koszulce, która nie dawała ciepła, ale rozgrzewała innych. Irek odwrócił się i zapytał, bardzo niskim głosem:

- Cóż to za materiał. Śliskie tak, aby zdjąć i sprawdzić czy jest tak bardzo delikatne jak twoja skóra…- nachylił się i zębami przesunął ramiączko od koszulki, odsłaniając twoją pierś i jakby po chwili opamiętał się i pocałował cię w usta. I na tym się skończyło. Życzył ci dobrej nocy i odwrócił się na drugi bok. Zrozumiałaś, że była już inna kobieta, skoro wzgardził tobą, po takiej rozłące. Serce cię zabolało, ale życie toczyło się dalej. Zasnęłaś przytulona do pleców Irka. Rano, gdy się obudziłaś, byłaś już sama. Irek już o szóstej rano, miał jakieś spotkania i nie miał czasu na leżenie w łóżku do południa. Czas leciał nieubłaganie, o dziesiątej miał przybyć do ciebie doktor Sho, do tego czasu powinnaś być już po rannej toalecie i śniadaniu. Zeszłaś do sali gdzie ćwiczyliście codziennie z doktorem. Ubierał się w szary dres i podkoszulek z odsłoniętymi ramionami. Ćwiczyłaś z nim, a przy okazji mogłaś się napatrzeć do woli. Miał umięśnione przedramiona, patrzyłaś jak ruszają się mięśnie, kiedy dotykał twoich nóg, aby zademonstrować ci ćwiczenia. Uwielbiał kryminały tak samo jak ty i znaleźliście wspólny język. Treningi upływały wam na miłej współpracy. Ramon, bo tak na imię miał twój czarnooki przyjaciel, przyjął zaproszenie na kolację, które dzisiaj zaproponowałaś. Irek nie powinien mieć nic przeciwko, powinna tylko go wcześniej poinformować, tak samo jak w kuchni, że będzie gość, aby dołożyli dodatkowe nakrycie.

Napisałaś mu wiadomość tekstową na jego numer komórki. Ramonowi udostępniłaś pokój po drugiej stronie waszej sypialni, który stał pusty, aby mógł się odświeżyć przed wyjściem. Ramon ucieszył się z tej propozycji i uściskał cię szczerze. Obiecał, że na pewno zjawi się na kolacji i pognał dalej do innych pacjentów pragnących pomocy jego zdolnych rąk. Irek nie odpisał ci na telefon, ale stwierdziłaś, że nie ma na to zbyt dużo czasu. Poza tym znał doktora Sho, więc nie powinno być to dla niego niekomfortowe. Że też wcześniej nie zaprosił go na kolację, z racji wdzięczności, że się tobą opiekował cały czas. Mieli okazję nadrobić tą kolacją. Do tego czasu poszłaś do pokoju dziecięcego, gdzie Carla siedziała z twoim synem na kolanach i szczebiotała do niego. Gdy cię ujrzała, złożyła ci należny królowej ukłon i dalej trzymała małego na kolanach. Poprosiłaś, aby podała ci dziecko, lecz gdy tylko Symeon znalazł się w twych ramionach zaczął kwilić. Tuliłaś go i próbowałaś go uspokoić, lecz na próżno. Oddałaś dziecko Carli, aby się nim zajęła, a sama uciekłaś do swojej komnaty wypłakać się zamiast wziąć się w garść. Po chwili jednak wróciłaś, chciałaś umieć zająć się swoim dzieckiem. Nie miałaś takiej władzy żeby zwolnić ją, ale była tutaj potrzebna póki ty nie umiałaś się zająć Symeonem. Dlatego musiałaś wziąć sprawy w swoje ręce, chociażby ona miała być kolejną Królową. Otrząsnęłaś się z ponurych myśli i wzięłaś ponownie już teraz spokojnego synka.

Obiad podano oczywiście w jadalni, byłyście tylko we dwie razem z teściową przy stole, co nie krępowało cię na szczęście ani trochę. Nie mogłaś doczekać kolacji, kiedy to wszyscy poznają jej fantastycznego lekarza. Efekty osiągnął fenomenalne w dwa tygodnie, wróciłaś praktycznie do życia jakie wiodłaś przed porodem i śpiączką.

Ubrałaś czerwoną sukienkę na kolację, i perły od Irka. Małżonek zdążył na kolację i ubrany był z przepychem. Rzadko widziałaś go w pełnym królewskim stroju i nie wiedziałaś co o tym myśleć. Siedzieliście na obydwóch końcach stołu, a po twojej lewej siedział Ramon. Ubrany był w zwykły garnitur i szkoda ci go było, bo widocznie Irek starał się pokazać mu kto nad kim ma władzę i kto ma pieniądze. Mimo wszystko kolację uważałaś za udaną, rozmowa toczyła się gładko przy stole. Ramon przyniósł i tobie matce Irka bukiet kwiatów, a Królowi zwykłą szkocką whiskey. Po kolacji Irek zaprosił gościa do salonu, gdzie częstował alkoholem, którego nie mogłaś pić. Po godzinie, swobodnej konwersacji alkohol zaczął działać na Irka i widziałaś jak się denerwuje kiedy śmiałaś się z Ramem z jego dowcipów. Ramon zrozumiał pochmurne spojrzenie gospodarza i wstał aby się pożegnać, wymówił się natłokiem obowiązków, życzył dobrej nocy i oddalił się do swojego mieszkania.

 

Po pożegnaniu gościa, udałaś się do pokoju dziecinnego ucałować Symeona na dobranoc i popatrzeć jak śpi. Później skierowałaś się do sypialni, gdzie czekał na ciebie Irek. Czułaś, że ma coś do powiedzenia, ale nie wiedziałaś na jaki temat. Zaczął bełkotać nim zamknęłaś drzwi od sypialni:

- Co to miało znaczyć? Marianno? Sprowadzasz mężczyzn pod mój dach? I jeszcze masz czelność flirtować z nim na moich oczach? Nie masz wstydu. Gdyby to było rok temu…Inaczej byśmy to załatwili. Nie życzę sobie takich pokazów z obcymi mężczyznami pod TYM dachem. Póki jesteś moją żoną masz się tak zachowywać, a nie jak jakaś… - pokręcił głową jakby nie coś mu się nie zgadzało.

- Spałaś z nim? Pokojówki mi powiedziały, że po treningu użyczyłaś mu sypialnie dla gości, tą obok naszej…Pytam się, czy oddałaś się temu mężczyźnie? Pamiętasz do czego umowa cię zobowiązywała czy już ci to wyleciało z głowy? – głośno próbowałeś wyrazić swoje zdanie w tej kwestii. Byłeś cholernie zazdrosny, jak ona mogła tego lekarzynę sprowadzić na kolację, też coś. Oglądałeś podgląd z kamery z Sali gimnastycznej i nie ci pasowały te ich rozmowy i nadmierny dotyk, jakim się obdarzali. Musiałeś to ukrócić.

- Czyś ty oszalał? Z Ramonem nic mnie nie łączy. Chciał się odświeżyć, a w siłowni jest zatkany odpływ i dlatego zaproponowałam mu tą sypialnię. Jak możesz tak myśleć? Najpierw odrzucasz mnie wieczorem, a następnego dnia myślisz, że oddałam się pierwszemu lepszemu mężczyźnie ? Jesteś okrutny. Pies ogrodnika, sam nie weźmie i drugiemu nie da. Chciałam mieć do kogo wrócić, kiedy się rozwiedziemy! To tylko przyjaciel, ciebie nie ma dniami i nocami, potrzebuje mieć z kim porozmawiać, bo zwariuję tutaj!- zdenerwował cię swoją gadką o umowie. Znaczy się, że pamięta o niej.

- Nie życzę sobie, abyś się z nim afiszowała! Jesteś moją żoną i nie pozwolę….! – podszedł do ciebie i pocałował cię tak, że zmiękły ci nogi. Trzymał cię w ramionach i kołysał.

- Jakiemuś doktorkowi cię dotykać. – jego usta powędrowały na twoją delikatną szyję i odsunął cię od siebie. Westchnęłaś zniecierpliwiona.

- Ir, po co te gierki? Powiedz mi od razu, czemu to robisz? Całujesz mnie, dając nadzieję na coś więcej i nagle przestajesz, jakby coś cię otrzeźwiło. – złapałaś go za rękę czekając na odpowiedź.

- Nie pozwolę... Nie możesz tak ryzykować, a ja tak…- popatrzył ci w oczy i pogłaskał po twarzy. Serce ci zmiękło na ten widok. I wyjaśniło się czemu twój mąż miał tyle obiekcji! Wyjaśniło to wszystko. Chociaż było tyle metod zapobiegania ciąży, ale Irek nie był skłonny do kompromisów .Dawało ci to dużo do myślenia. Ucałowałaś go z podwójną namiętnością, a Irek nie potrafił ci się oprzeć.

- Pójdę do lekarza i wszystko się wyjaśni. – nie wiedziałaś po co to robisz. I czy to miało jakąkolwiek przyszłość, wątpiłaś. Ale wchodząc w ten związek obiecałaś sobie, że zrobisz wszystko, aby go uszczęśliwić. Chociażby na te dwa tygodnie. Później Carla zajmie twoje miejsce. Najważniejsze, żeby nie był samotny. Poinformowałaś go o balu z okazji twoich urodzin. Musiałaś jakoś zorganizować swój powrót do domu. Odejść z klasą, bez płaczu, bez emocji. Bal będzie najlepszą okazją do tego

Następne częściBrunetka 11 Brunetka 12 Brunetka 13

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • levi 11.11.2015
    historia się toczy faktycznie jak w telenoweli, ale dobrze czasami jest cos takiego przeczytać :)
    długi ten rozdział ale czytało mi się go przyjemnie :), może spróbuj następny rozdział napisać inną narracją :) to tylko taka propozycja
    Ps. dziękuje za dedykacje

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania