Poprzednie częściBrunetka

Brunetka 11

Historia zbliża się powoli ku końcowi, choć nie wiem jaki on będzie :)

 

Nie poszłaś do lekarza, Symeon się rozchorował i czuwałaś nad dzieckiem na przemian z Carlą, która rzucała ci spojrzenia mówiące, pożegnaj się z tym życiem, nie zostało ci wiele czasu. Kiedy dziecko spało, nadrabiałaś sen którego ci brakowało. Z Irkiem widziałaś się tylko przelotem, kiedy wracał wieczorem, zdawałaś mu relację ze swojego dnia i każdy z was szedł zmęczony spać. Irek tłumaczył ci, że to już ostatni dzień, takiej ciężkiej pracy, bo następnego dnia podpisuje porozumienie z Rosją. Symeonowi doskwierała gorączka, która z dnia na dzień słabła. Ireneusz drżał o zdrowie swojego rocznego syna. Zakończyłaś już rehabilitacje, a twój lekarz z uśmiechem powiedział, że najlepszy sport uprawia się we dwoje, zalecał go trzy razy w tygodniu, na co ty uśmiechnęłaś się pobłażliwie. Do balu zostało tydzień czasu, a między wami iskrzyło nierozładowane napięcie. Czepiał się ciebie o wszystko. Nawet twoje nowe buty mu się nie podobały i burczał na pokojówki, o byle szczegół. Znałaś go dobrze wiedziałaś, że jest bardzo dokładny, ale nigdy tak szybko się nie denerwował. Wieczorem, kiedy już Symeon spał słodko w łóżeczku, czekałaś na jego powrót. Przytuliłaś się na powitanie, a on objął cię. Tak bardzo lubiłaś być otoczona tymi ramionami. I nagle poczułaś to, obce perfumy. Kobiece w dodatku. Pożądanie z ciebie wyparowało, a twój entuzjazm opadł znacznie. Carla. Dawała o sobie znać. Miałaś poczuć jej zapach, oznaczyła swój teren. Wściekłaś się. Póki co jest twoim mężem, nie jej.

"- Powiedz mi, łączy cię coś z Carlą, prawda? Mam prawo wiedzieć! Pachniesz kobiecymi perfumami i to nie moje!

- O czym ty mówisz? Między mną, a Carlą? To tylko położna i opiekunka naszego syna! Nigdy mnie z nią nic…- i nagle zamilkł i zmroziło cię do głębi. W wyobraźni widziałaś ich nagie splecione ciała i jej uśmiech. Nienawidziłaś ją.

- No co było między wami? Przecież i tak już rozwód powinien być w toku, możesz być uczciwy, w końcu jestem mi coś winien! Mam prawo wiedzieć! Spałeś z nią? – szarpnęłaś go za koszulę i potrząsnęłaś. – No tak czy nie? – puściłaś go zrezygnowana, czekając na odpowiedź, którą znałaś. " Ocknęłaś się z tej wyimaginowanej rozmowy. To nie miało sensu. Nie miałaś prawa.

Zadzwonił telefon Irka, odebrał go. Rozmawiał chwilę przez komórkę i zaraz wstał.

- Niestety muszę wyjść na spotkanie z Ministrem Spraw Zagranicznych. Nie czekaj na mnie, pewnie wrócę późno. Śpij dobrze. – podszedł do drzwi i tak jak kiedyś, na samym początku zostawił cię w samotności.

 

Kolejny dzień obfitował w wiele nieprzyjemnych wydarzeń. Mimo tego, że nie zwracałaś uwagi na Carlę, która kręciła się cały czas koło Irka, który wrócił zadowolony z obrotu spraw państwowych, pielęgniarka sama prosiła się o uwagę. Później, kiedy zmieniałaś pieluchy swojemu synowi weszła do pokoju dziecięcego, z uśmiechem, który bardzo ci się nie podobał. Ukłoniła ci się, a potem odebrała od ciebie dziecko mówiąc:

- Proszę, proszę królowa potrafi zmieniać pieluszki swojemu dziecku? Cóż za postęp. Fascynujące. Podpowiem o tym jakiemuś reporterowi, napisze o tym duży nagłówek w prasie. Zatytułowałabym go Królowa i pierwsza zmiana pieluch, a pod nim byłby kolejny Królowa odstawiona na boczny tor. Co ty na to? – furia wypełniła twoje ciało. Gdyby nie to, że przed chwilą wzięła Symeona i właśnie trzymała twojego syna na rękach uderzyłabyś ją w twarz tak, że odrzuciłoby ją na sam koniec pokoju.

- Kim ty jesteś, że uważasz się za lepszą? Jakbyś zapomniała nie mogłam zająć się dzieckiem, bo tak się złożyło, że leżałam nieprzytomna. Irek nadal mnie kocha i jesteśmy razem szczęśliwi, więc się nie wtrącaj w nasze życie i odczep się od niego. Myślisz, że nie widzę jak się do niego mizdrzysz? Nie jest tobą zainteresowany, jeszcze do ciebie nie dotarło? Nie licz, że zajmiesz moje miejsce bo ci się to nie uda.- sama nie byłaś pewna swoich słów, ale chciałaś jej dopiec. Nie mogłaś pozwolić, żeby ci ubliżała. Z wysoko uniesioną głową wyszłaś z pokoju, do gabinetu Irka, który znajdował się na końcu korytarza. Biuro było schludne i skromne. Biurko lampka, krzesło i piękna dębowa biblioteczka. Siedząc tak, wszystko o czym chciałaś porozmawiać z nim wydawało ci się głupie i niedojrzałe. Wycofałaś się z biura i poszłaś do ogrodu zaczerpnąć świeżego powietrza.

- Witam Królowo – wasz ogrodnik Ernesto ukłonił się żwawo. Uśmiechnął się, a ty odwzajemniłaś uśmiech. Byłaś ciekawa co służba mówi o sytuacji na zamku, o tym jak byłaś w śpiączce. Czy ten starszy mężczyzna w ogrodniczkach przypominający twojego nieżyjącego ojca będzie skłonny do rozmowy.

- Wspaniale wygląda ogród. Masz złote ręce Ernesto. Jak się miewa twoja żona? – szliście wzdłuż krzaków pięknych czerwonych róż.

- Bardzo dobrze, dziękuję. Natalia podczas pani nieobecności czuwała nad zamkiem, rozumie pani. Jest w pralni, jeśli życzy sobie pani z nią porozmawiać mogę ją zawołać.

- Nie trzeba, dziękuję. Sama trafię do pralni. Do widzenia Ernesto. – uchylił ci kapelusza i powrócił do pracy. Postanowiłaś, że poprosisz Irka o drobną podwyżkę dla tego człowieka, tak bardzo dobrze wywiązuje się ze swoich obowiązków, że należy mu się nagroda.

 

Bal nadszedł nadspodziewanie szybko. Mnóstwo ludzi biegało po zamku zajmujących się dekoracjami, czy sprzętem muzycznym. Kłaniali ci się nisko w pas, a tobie uśmiech nie schodził z twarzy, mimo wewnętrznej rozterki. Skończyliście właśnie śniadanie i wybierałaś się do swojego dziecka, starając się spędzić z nim jak najwięcej czasu, a Irek popierał twoją decyzję sądząc, że właśnie przejmujesz stery nad opieką nad Symeonem. Nie wiedział jak bardzo się mylił. Irek poszedł z tobą i razem zajmowaliście się dzieckiem. Stwierdziłaś, że moglibyście wyjść na spacer, aby łapać ostatnie promienie słońca w swoim towarzystwie. Nie zostało ci wiele czasu, bo sama musiałaś przygotować się jako królowa na własne przyjęcie. Miałaś ubrać granatową suknie, wraz z diademem i diamentową kolią. Fryzjerka zrobiła ci piękną podpinaną fryzurę, wpinając szpileczki w twe włosy. Spryskane lakierem z brokatem wyglądały oszałamiająco, sądząc po westchnieniach pokojówek. Makijażystka pomogła ci z makijażem, chociaż uparłaś się że sama sobie zrobisz makijaż nie dała się przekonać. Z westchnieniem pozwoliłaś jej robić to za co jej płacą. Ubrałaś swoją suknię z trenem delikatnym jak skrzydełka motyla. Patrzyłaś w lustro i uśmiechnęłaś się do siebie smutno. To był koniec. Jeszcze tylko parę godzin i porzucisz ten styl życia, już na zawsze. Gotowa wzięłaś swoją kopertówkę, wsunęłaś na nogi zgrabne pantofle i ruszyłaś na korytarz, gdzie miał czekać na ciebie twój mąż, ojciec twojego syna. Denerwowałaś się odrobinkę, lecz przy nim wszystko zawsze szło pomyślnie, więc odważnie otworzyłaś drzwi i ruszyłaś naprzód.

 

Witaliście wszystkich napływających gości. Ir olśniewająco wyglądał w stroju państwowym, a korona wieńczyła jego strój. Twój król, na tę noc. Twoje serce tak bardzo pragnęło zostać, nawet niechcianą. Zaśpiewali ci sto lat, a ty rumieniłaś się uroczo, i byłaś szczęśliwa. Tańczyłaś z Ireneuszem pierwszy taniec i wyszło wam idealnie. Postanowiłaś zapamiętać każdy fragment tego wieczoru na zawsze. Gdy wręczył ci bukiet czerwonych róż, miałaś łzy w oczach ze wzruszenia. Nawet wydawałoby się że Carla patrzyła na was ze wzruszeniem. Potrząsnęłaś głową. Nie będziesz już nigdy więcej o niej myśleć. Ani o nim, ani o swoim synku. Marzenia są dla marzycieli, to prawda. Byłaś w wspaniałej formie, tańczyłaś z wieloma osobistościami, włączając w to doktora Sho. Zdziwiłaś się, że został w ogóle zaproszony, ale ułatwiało ci to wiele rzeczy. Nie musiałabyś dzwonić po taksówkę chcąc się wynieść niespostrzeżona przez nikogo. A jesteś przekonana, że z chęcią ci pomoże, o cokolwiek byś poprosiła, wiesz, że to dobry człowiek. Umówiliście się o północy pod wyjściem dla służby. Widziałaś jak doktor rozmawia z Carlą, pewnie poszedł jej się pochwalić, i tętno ci przyspieszyło. Pewnie cieszy się z twojej ucieczki, nawet chętnie by ci pomogła się spakować. Zaciągnęłaś doktora do kolejnego tańca chcąc zbesztać go za zbytnia gadatliwość. Ale zaprzeczył, jakby cokolwiek jej zdradzał. Odetchnęłaś z ulgą i poszłaś do swojego męża aby nacieszyć się ostatnimi chwilami.

- Jak się bawisz kochanie? – Ireneusz miał rumieńce na policzkach od tańczenia i wypitych lampek z winem. Uśmiechał się do ciebie promiennie i nie dał ci czasu na odpowiedź podrywając się i unosząc cię i obracając. Promieniałaś i łapałaś chwile. Za pół godziny powinnaś iść do pokoju i spakować podstawowe rzeczy, których będziesz potrzebowała. I pożegnać się z Symeonem. Zbierałaś się do ulotnienia, kiedy złapała cię po drodze teściowa ciągnąc cię prawie siłą powrotem na salę balową. Wymigałaś się jej wymawiając się bólem głowy na co spojrzała na ciebie z politowaniem. Miałaś to już gdzieś. Lubiłaś ją, ale musiałaś się odciąć im szybciej tym lepiej bo już miałaś ochotę wszystko jej powiedzieć. Żeby nie dała ci uciec z zamku, abyś została zamknięta w sypialni i musiała zostać. Tak bardzo tego pragnęłaś, ale pamiętasz że jesteś niechciana, stoisz na drodze do szczęścia Irkowi i Carli, więc pokornie i szybko idziesz się spakować i pożegnać się z dzieckiem. Spojrzałaś ostatni raz na swojego męża, który tańczył z nią. Carlą. Płynęli w tańcu. Z oczu popłynęły ci łzy, lecz obiecałaś dotrzymać umowy i tak zostanie. Pędziłaś do sypialni, jakby goniło cię stado dzików. Szybko zabrałaś parę najpotrzebniejszych rzeczy, które miałaś od początku jak zostałaś schwytana przez niego i poszłaś zobaczyć synka. Pożegnać się. Wiedziałaś że za rządów pielęgniarki już więcej go nie zobaczysz. Tuliłaś swojego małego chłopczyka , który patrzył na ciebie swoimi ciemnymi oczkami. Wychodząc płakałaś bezgłośnie. Przeszłaś kuchennym korytarzem do wyjścia. Kochałaś to życie i to jak cholera. To był koniec. Zostawiłaś kolczyki i diadem w sypialni wraz z listem dla Irka, który miał wyjaśnić co nieco.

Że spotkałaś pewnego mężczyznę i nie masz zamiaru tu być ani dnia dłużej i nie chcesz aby kontaktowali się z tobą w jakikolwiek sposób i aby nigdy cię nie szukali.

Następne częściBrunetka 12 Brunetka 13

Średnia ocena: 4.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • levi 13.11.2015
    nie możesz tak tego skończyć, no pisz następną część, jak tej jędzy Carli się uda rozbić to małużeństwo, to będzie poraszka tej miłości, 5

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania