Brunetka

Kobieta o długich brązowych włosach związanych beżową gumką wyszła z Fresk Market z dwoma siatkami zakupów po jednej w każdym ręku, a na ramieniu dodatkowo miała torebkę. Była to zima roku 2000 kiedy to śniegu było po pas, a mróz w nocy dochodził do minus osiemnastu. Ledwo zdążyła wyjść z parkingu sklepowego, gdzie nie sięgały kamery podjechał biały mały dostawczy samochód. Mariana nie zwróciła na niego uwagi, będąc całkowicie pochłonięta planami na wieczór. Nie zwróciła uwagi również wtedy, gdy ciężarówka otworzyła drzwi i wysiadło z niej dwóch potężnych mężczyzn, o atletycznej budowie. Nie zdążyła krzyknąć, gdy jeden ją obezwładnił a drugi popsikał jej gazem na twarz po którym straciła przytomność.

 

-Witaj słoneczko. Jak się cieszę, że mam cię w końcu tylko dla siebie. – otworzyła oczy, nie wiedząc gdzie się znajduje i co się dzieje. Mari rozejrzała się po pomieszczeniu i stwierdziła po chwili, że nogi ma swobodnie przywiązane do łóżka, chociaż może nimi ruszać to nie wyjdzie, bo jedna ręka również była przywiązana tasiemką do jednej z kolumien ogromnego łóżka. Naprzeciwko łóżka stał imponujący mężczyzna w granatowym garniturze, białą koszulą i ciemnym krawatem. Jego włosy były jednym huraganem koloru zbożu na głowie, a oczy jak lazury przyciągały spojrzenie okolone ciemnymi rzęsami. Znała tego człowieka, niestety. Próbowała wiele razy o nim zapomnieć, gdy już myślała że się od niego uwolniła wracał do niej znowu jak bumerang w postaci plotek. Wyglądał jak grecki bóg i miał takież wymagania. Poznali się jako dzieci w szkole podstawowej do której chodzili. Nie trudno było się poznać biorąc pod uwagę, że we wsi w której mieszkali, była jedna szkoła i jedna klasa z każdego poziomu. Już od małego wierzył, że jest mu przeznaczona, a im bardziej na nią naciskał tym Mari bardziej się do niego zrażała. Aż w końcu go znienawidziła, zapomniała o dawnej przyjaźni i miała go dosyć. Przed pięcioma laty, kiedy byli w dobrych stosunkach w szkole średniej poprosił ją o rękę, a ona zbyła go innymi zobowiązaniami nauką, pracą i innymi rzeczami. Twierdziła że są za młodzi na związki i w głębi duszy nie chciała cierpieć. Widziała jak traktuje kobiety. Przelotne znajomości, nic trwałego. Póki była tylko przyjaciółką mieli dobre stosunki i nie było konieczności zrywania ich, póki sobie nie ubzdurał, że są sobie przeznaczeni i tylko z nim będzie szczęśliwa, co zostało nagrodzone śmiechem. Irek obiecał sobie że zrobi wszystko, aby była jego. Po szkole nie miał ani znajomości, ani pracy, więc nie miał czym zaimponować przyszłej kobiecie swojego życia, toteż zniknął z pola jej widzenia i postanowił spotkać się z nią w dniu kiedy będzie w stanie zaspokoić każdą jej potrzebę i założyć z nią rodzinę.

 

-Irek? To naprawdę ty? Co ja tu robię? Proszę cię rozwiąż mnie, co to za maskarada? – Ana nie należała do cierpliwych, co zresztą bardzo pociągało szalonych mężczyzn, takich jak Ireneusz. Czuł wyzwanie i wiedział, że z taką kobietą życie nigdy nie będzie nudne, nawet jak skończy swoją nielegalną działalność.

- Poznałaś mnie bezbłędnie Mari. Tęskniłaś za mną? Tyle lat się nie widzieliśmy. Wiesz tak bardzo cię pragnąłem jako szczeniak, którym byłem wychodząc ze szkoły średniej. Tak brzydko mnie potraktowałaś wtedy. Miałaś mnóstwo wymówek. A teraz zostaniesz moją żoną i nic mnie nie powstrzyma. – uśmiechnął się uwodzicielsko ukazując białe zęby.

- Chyba sobie kpisz. Nigdy nie będę twoją żoną! Postradałeś zmysły, myślałam że te głupie pomysły już dawno wyleciały z twojej głowy. W moim domu już na pewno wezwano policję i zgłoszono moje zaginięcie! Nie boisz się konsekwencji? Znajdą was moment. Mój chłopak Radek …- czarne oczy Mari ciskały błyskawice w stronę rozmówcy, którego oczy się śmiały.

- Kochanie kogo chcesz oszukać myślisz, że zabrałem się do zadania niedokładnie? Już się boję tego twojego nędznego chłoptasia, który przyprawia ci rogi, o ile ty jesteś na nocnej zmianie w pracy. Wiem, że wynajmujesz sama kawalerkę, a Radkiem zaraz się zajmiemy.

- Kłamiesz! Radek nigdy by mnie nie zdradził. Mówił…że mnie kocha. Naprawdę jest szczery... Ufam mu, specjalnie tak mówisz, żebym była złamana i wtedy będziesz dla mnie taki okropnie dobry i myślisz, że padnę ci w ramiona? Kpina. Nie stać cię na coś lepszego? Masz jakieś dowody? To pokaż, proszę bardzo.

- Owszem dysponuję dowodami obciążającymi twego chłoptasia. Uwierz nie chcę patrzeć jak cierpisz. Zapewne uważasz mnie za człowieka, który z lubością przygląda się cierpieniu po plotkach, które zapewne doleciały i twoich uszu. Lecz mylisz się co do mnie. – odwrócił się do niej plecami i skierował w stronę bogato zdobionych drzwi.

-Zaraz! Gdzie ty idziesz? Nie zostawiaj mnie tu! Miałeś mi wszystko wytłumaczyć! Irek Ty draniu!

Następne częściBrunetka 2 Brunetka 3 Brunetka 4

Średnia ocena: 4.4  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (9)

  • levi 24.08.2015
    dobrze napisane, ciekawe opowiadanie, 4
    ps. mam rozumieć po takim zakończeniu, że będą następne części
  • Rosa 25.08.2015
    będzie, będzie! dzięki za komentarz :)
  • Ekler 25.08.2015
    Widzę, że to jest seria, więc nie będę mówił, czy mnie zaciekawił, czy nie...zobaczymy co będzie dalej ;) Nie wiem, czy dzisiaj moje oczy zdołają przeczytać jeszcze drugą część - ale jeśli nie dzisiaj to jutro!
    Mam jedno ale:
    ,,Mari rozejrzała się po pomieszczeniu i stwierdziła po chwili, że nogi ma swobodnie przywiązane do łóżka, chociaż może nimi ruszać to nie wyjdzie, bo jedna ręka również była przywiązana tasiemką do jednej z kolumien ogromnego łóżka."
    Do jednej z kolumn - ale ciii! nikt nie widział!
    I jak swobodnie przywiązane? w sensie...jak to wygląda w Twojej głowie :D? Bo ja wyobraziłem sobie to tak
    http://p.alejka.pl/i2/p_new/44/14/kula-u-nogi-2_0_b.jpg (tylko, że zamiast kuli byłoby łóżko, a ona leżałaby na podłodze)
    Ale później czytam, że ma jeszcze rękę przywiązaną.
    Wytłumacz mi proszę, jak ty to widziałaś!
  • Rosa 25.08.2015
    haha, okej :D Faktycznie KULAWO troszkę mi to wyszło :D jutro poprawię, dzisiaj nie mam pomysłu :D zasadniczo miało to być łózko z kolumnami czy coś :D
  • tamcia 25.08.2015
    ,,Uwierz nie chcę patrzeć jak cierpisz'' nie jestem pewna ale chyba po uwierz powinien być przecinek. Jeśli się mylę to przepraszam :3
    fajne opowiadanko, zostawiam piąteczkę i pozdrawiam ^^
  • StuGraMP 10.09.2015
    Tak, masz rację. Tam powinien być przecinek. Ale w tym zdaniu brakuje w sumie dwóch przecinków. Powinno być: "Uwierz, nie chcę patrzeć, jak cierpisz". W ogóle w całym opowiadaniu widać problemy z interpunkcją.
  • Neli 07.09.2015
    Szukałam jakiegoś lekkiego, fajnego romansidła. Hym, czy Twoje takie jest? Po przeczytaniu tej części mogę powiedzieć Ci, że to nie moje klimaty, przynajmniej ta część. Skojarzyła mi się z jakąś szajką szpiegowską, kryminałem, czy coś. Może jeszcze zajrzę do pozostałych części, za tą daję 4 :)
  • Rosa 09.09.2015
    Nie jest szpiegowskie :D nie umiem napisać czegoś takiego :D
  • StuGraMP 10.09.2015
    Poprawki do pierwszego akapitu:

    "Kobieta o długich (przecinek) brązowych włosach związanych beżową gumką wyszła z Fresk Market z dwoma siatkami zakupów po jednej w każdym ręku, a na ramieniu dodatkowo miała torebkę. Była to zima roku 2000 (przecinek) kiedy to śniegu było po pas, a mróz w nocy dochodził do minus osiemnastu. Ledwo zdążyła wyjść z parkingu sklepowego, gdzie nie sięgały kamery (przecinek) podjechał biały (przecinek) mały dostawczy samochód. Mariana nie zwróciła na niego uwagi, będąc całkowicie pochłonięta planami na wieczór. Nie zwróciła uwagi również wtedy, gdy ciężarówka otworzyła drzwi (gdy w ciężarówce otworzyły się drzwi) i wysiadło z niej dwóch potężnych mężczyzn, (zbędny przecinek) o atletycznej budowie. Nie zdążyła krzyknąć, gdy jeden ją obezwładnił (przecinek) a drugi popsikał jej gazem na twarz (przecinek) po którym straciła przytomność."

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania