Poprzednie częściKambion#1 - Prolog

Kambion#1 - Rozdział 4

Gdy Nikola otworzyła oczy, ujrzała nad sobą biały sufit, a jej uszu dobiegł dźwięk aparatury szpitalnej, chociaż na samym początku nie była pewna, czy to jej się tylko nie śniło. Wszystko bowiem malowało się jak gdyby zza ściany gęstej mgły, która przysłaniała jej widok, to znowu rozstępowała się, by pokazać nieco otaczającego ją świata. Zarówno wspomnienia, jak i to, co działo się wokół niej nie było dość wyraźne.

Wciągnęła gwałtownie haust powietrza do płuc, by odetchnąć, jednak w płucach zapłonął palący ogień, wypalając ją od środka, a brzuch wywinął salto boleśnie, pozbawiając ją tchu, co spowodowało nagłe otrzeźwienie. Stęknęła nieznacznie. Ktoś, kto opierał się o łóżko, na którym leżała, pogrążony we śnie i trzymał jej rękę w lekkim uścisku, na ten dźwięk poruszył się, budząc.

– Krystian? – spytała Nikola zachrypniętym głosem. Gardło poprzebijane było chyba miliardem maleńkich igieł, ledwo mogła wykrzesać z siebie choćby tyle. Odchrząknęła, jednak na niewiele się to zdało. – Co ty tutaj robisz?

Chłopak podniósł się i puścił jej dłoń. Spojrzał na Nikolę zaspanym wzrokiem, ziewając przy tym niemiłosiernie, jak gdyby chciał połknąć przy tym wielkiego słonia. Przeczesał niezgrabnie swoje ciut za długie jak na chłopaka kasztanowe włosy palcami, żeby jakoś je ułożyć z tego kompletnego nieładu, który się na nie wkradł. Na jego twarzy malowało się niewyobrażalne zmęczenie.

– Obudziłaś się – powiedział, a zabrzmiało to, jakby dokonał wielkiego odkrycia. Nie odpowiedział na pytanie Nikoli, pozornie wcale go nie słysząc. – Nawet nie wiesz, jak bardzo się bałem, że już nigdy cię nie zobaczę, Niki – wyznał bez ogródek.

– Nie powinno cię tu być – odparła.

Nikola spróbowała się podnieść na łokciach, ale wyglądało na to, że to był nie najlepszy pomysł. W głowie wciąż jej się kręciło, a żołądek próbował wywinąć orła. Jakby tego było ma¬ło, obolałe ciało także dało się jej we znaki. Niemal od razu padła z powrotem w pościel i przyłożyła do swojego czoła dłoń. Nie czuła się najlepiej.

– Nie ruszaj się – zaoponował raptownie Krystian, lecz nie zdążył nic zrobić, gdy się podniósł ze stołka. – Jesteś jeszcze w ciężkim stanie, miałaś operację i przetaczano ci krew – wytłumaczył. – Na dodatek jesteś niedożywiona i odwodniona. Wszystko podają ci w kroplówkach.

Nikola przy nim zaczynała się czuć, jakby była jakaś głupia, niedorozwinięta i zupełnie nie rozumiała, co się z nią dzieje. Też coś! Niestety całkowicie nie miała siły się z nim kłócić. Chyba nawet nie miała siły, by żyć. Czuła się teraz jak kompletny wrak człowieka niezdolny do myślenia, konwersacji, czy także poskramiania nachalnego chłopaka.

– Krystian, nie powinno cię tutaj być – powtórzyła Nikola, gdy tylko udało jej się pozbierać na powrót myśli uciekające gdzieś w przestworza. – Nie zasługuję na twoje zainteresowanie i opiekę. Nie po tym, co ci zrobiłam – upierała się.

– Nikola, ty nikogo nie masz, kto teraz mógłby przy tobie być, a potrzebujesz opieki jak nigdy przedtem – odpowiedział głosem nie znoszącym sprzeciwu. Nikola nie zdawała sobie sprawy, że jej słowa go raniły. – Jak tydzień temu zadzwonił do mnie Patryk, żeby przekazać mi, że twój dom jest w kompletnie zniszczony, a ty i Sabina najprawdopodobniej nie żyjecie…

Nikola złapała go gwałtownie za rękę w nadgarstku, przerywając tym samym jego wypo-wiedź. Oczy niemal wyszły jej z orbit ze zdziwienia. Nie była pewna, czy dobrze usłyszała.

– Powiedziałeś, że te wydarzenia miały miejsce tydzień temu… – Jej głos zdawał się być coraz cichszy. Ręce jej się spociły ze zdenerwowania. – Jak długo leżę w tym szpitalu?

– Prawie dwie doby – odpowiedział bez ogródek.

– Prawie dwie doby… – Nikola powtórzyła jego słowa jak echo, a myśli poszybowały gdzieś daleko od tego miejsca i od Krystiana.

– Omal nie wpadłaś pod koła mojego samochodu. Potem straciłaś przytomność i się strasznie przestraszyłem, gdy zobaczyłem, w jakim jesteś stanie. Nie wiedziałem, co robić i…

Krystian dalej opowiadał historię, jednak Nikola już go nie słyszała. Roztrząsała w głowie zasłyszane wieści, szokujące i niemożliwe do pojęcia. Spojrzenie dziewczyny leżącej na łóżku szpitalnym podłączonej do całej aparatury kablami i wszelkiego rodzaju rurkami do kroplówek stało się puste. Zielone oczy zasnuły się teraz mgłą. Stała się zupełnie nieobecna.

Tydzień… – pomyślała niepewnie. – Ponad tydzień nie było mnie wśród ludzi…

Co się w tym czasie z nią działo? Tak długo spała? A może… może działo się coś innego, cze¬go po prostu nie pamięta? Ale czy to jest w ogóle możliwe? Co ten stwór jej uczynił takiego, że nie pamiętała nic z pobytu w chacie, który zdaje się, był przez ten czas jej nowym mieszkaniem?

No właśnie. Jej dom leżał w gruzach, nie miała się gdzie podziać, jak tylko opuści szpital. Nie wiedziała, co ma o tym wszystkim myśleć i co zrobić potem.

– Nikola? Nikola, słuchasz mnie w ogóle? – Uszu dziewczyny dobiegł głos Krystiana, o którego obecności zapomniała na krótką chwilę.

– Hm? – Spojrzała w jego oczy, wracając do ponurej rzeczywistości, znacznie lepszej od jeszcze bardziej ponurych myśli kłębiących się w jej głowie niczym zmory czyhające na to, by bez reszty pochłonąć ją w swoje macki depresji. – Tak, tak, słucham.

Krystian spojrzał na nią z powątpiewaniem.

– Chyba odleciałaś gdzieś myślami – zauważył. Nikola dostrzegła w jego oczach ledwie zauważalny niepokój. – Wszystko w porządku?

Nikola kiwnęła głową, jednak wcale na niego nie patrzyła, bawiła się swoimi dłońmi, w które wpatrywała się bez ustanku jak w coś bardzo interesującego. Wciąż próbowała zrozumieć to, co się wydarzyło po ataku tych istot.

Krystian, widząc jej brak zainteresowania jego osobą w końcu odważył się zadać pytanie, które go nurtowało od dłuższego czasu, bardzo chciał znać na nie odpowiedź:

– Niki, co się z tobą działo? Co się wydarzyło w twoim domu?

Nikola nabrała powietrza do płuc, by w pierwszym odruchu wyznać mu całą prawdę, aczkolwiek zanim potok słów popłynął z jej ust, przez głowę przemknęła jej myśl, że może wziąć ją za totalną wariatkę i wysłać zwyczajnie do czubków. Dlatego ostatecznie wzruszyła tylko ramionami.

– Nie pamiętam – odpowiedziała jedynie. Chciała w jakiś sposób uniknąć tłumaczeń i tylko to przyszło jej do głowy na poczekaniu.

– Kłamiesz – odparł, kręcąc głową z dezaprobatą. – Nie umiesz kłamać.

Krystian…

Boże, jak w ogóle doszło do tego wszystkiego? Teraz w tak trudnej dla Nikoli chwili tylko on był przy niej, chociaż miała świadomość tego, że wcale na to nie zasługiwała szczególnie po tym, co mu zrobiła. Jednak nie mogła w żadnym wypadku przeczyć, że jego obecność dobrze działała na jej zdrowie psychiczne. I choć było to nad wyraz samolubne, ogarniała ją wielka radość, że ma się w ogóle do kogo odezwać.

Nie zasłużyłam sobie na twoje zainteresowanie – myślała, niemniej jednak nie wypowiedziała tych słów na głos. – Zbyt bardzo cię skrzywdziłam. Skrzywdziłam w sposób niewybaczalny, a ty mimo wszystko jesteś teraz przy mnie i mnie wspierasz.

Nikola teraz potrzebowała go bardziej niż kiedykolwiek, aczkolwiek wiedziała, że nie może wykorzystywać dobroci tego chłopaka. Kochała go. Kochała go wciąż tak samo, a może nawet jeszcze bardziej, gdy tylko patrzyła w jego zielone oczy. Widziała w nich cały swój świat, jedyny, jaki jej w tej chwili pozostał. Miłość do niego w jej sercu nigdy nie umarła i ciągle pamiętała smak jego ust, gdy kiedyś tak żarliwie i z uczuciem ją całował.

Nigdy po ich rozstaniu już z nikim się nie związała…

– Krystian… – zaczęła niepewnie, wiedząc, że jej własne słowa zranią ich oboje. – Wyjdź, proszę. – Westchnęła ciężko i zacisnęła powieki, przytulając głowę do poduszki. – Od ponad roku nie mieliśmy ze sobą zupełnie nic wspólnego, zdradziłam cię i proszę, a nawet żądam, byś poszedł stąd i już nigdy nie wracał – dodała stanowczo.

Chłopak aż usiadł z powrotem na skrzypiącym stołku obok łóżka Nikoli. Słowa dziewczyny były niczym obuch ździelający go prosto w łeb, albo wiadro lodowatej wody wylanej wprost na głowę. Jego serce, choć już pęknięte, teraz rozsypało się na miliardy kawałków. Spojrzał na Nikolę ze zbolałą miną, ale ona zdawała się być pewna tego, co mówi, twardo stąpała po ziemi.

Cierpienie na twarzy Krystiana sprawiło, że Nikola poczuła ukłucie w piersi. Zaczęły zżerać ją znowu wyrzuty sumienia, jak w dniu, gdy chłopak nakrył ją ze swoim najlepszym przyjacielem, Tomkiem, we własnym samochodzie. Od tamtej pory mężczyźni nie mieli ze sobą kontaktu, jednak Niki wiedziała, że Tomek starał się wszystko naprawić bez większych rezultatów. Ona sama natomiast odsunęła się zupełnie od ukochanego, gdyż nie chciała go bardziej ranić.

– Nikola – powiedział to tak udręczonym głosem, że rudowłosą ścisnęło w gardle. Nie mogła znieść jego spojrzenia, więc odwróciła wzrok. Czuła, że jeszcze chwila, a chłopak dostrzeże w jej oczach błysk niechcianych łez, które usilnie próbowały popłynąć jej po policzkach. – Nie rób mi tego, błagam. Gdy cię znalazłem na tej szosie… – Przełknął ślinę i złapał Nikolę za rękę, a dotyk jego ciepłej skóry sprawił, że przeszył ją przyjemny dreszcz. – Gdy zobaczyłem, w jakim jesteś stanie, myślałem, że stracę cię po raz kolejny, umierałaś na moich rękach, nie wiedziałem, co robić, ta bezsilność mnie niemal zabiła, wystraszyłem się… – urwał, nie wiedząc, co więcej powiedzieć.

Nikola spojrzała w jego oczy i to, co zobaczyła teraz, złamało jej serce doszczętnie. Sądziła, że Krystian jej nienawidzi, że nie chce jej znać po tym wszystkim. W tej chwili jednak wiedziała, że nigdy nie powinna z niego rezygnować, bo wybaczył jej krzywdy już dawno temu. Wciąż ją kochał i chyba nigdy nie przestał…

Niestety wszystko uległo zmianie z jej strony, odkąd wie, że ktoś czyha na jej życie.

– Nikola, myślałem, że zginęłaś w pożarze w twoim domu, a potem cię odnalazłem…

Łza spłynęła po jego policzku, a Nikola starła ją dłonią delikatnie. Tylko raz w życiu widziała, jak płakał, poza tym zawsze starał się być silny, silniejszy od kogokolwiek, kogo znała. Otworzył przed nią swoje serce, obnażył duszę. Teraz i ona nie umiała już powstrzymać się przed rozklejeniem.

Krystian podniósł się z krzesła i objął jej twarz w dłonie.

– Kocham cię, Nikola, kocham i nigdy nie umiałem przestać, chociaż bardzo tego chciałem. Chciałem cię znienawidzić. Wróć do mnie, proszę – wyznał.

Ich usta zetknęły się ze sobą w delikatnym pocałunku. Wokół Nikoli niemal wybuchły fajerwerki jak tego dnia, gdy odważył się pocałować ją po raz pierwszy. Z tą różnicą, że wtedy zapytał ją o zdanie, teraz tego nie zrobił. Wtedy był mocno zawstydzony, teraz nie było w nim nawet krzty wstydu. Pocałował ją bezceremonialnie, a pocałunek ten, najpierw czuły i delikatny, z każdą chwilą rozpalał w nich żar i namiętność. Stał się natarczywy, stęskniony. Oboje tęsknili za takimi właśnie chwilami, kochali się, jednak nie mogli być już razem. Dla Nikoli było za późno, ostatnie wydarzenia zabraniały jej dać się ponieść uczuciu, które rozdzierało jej serce na kawałki. Czuła, że zasłużyła sobie na samotność, za wyrządzone krzywdy. Poza tym nie chciała, by cokolwiek stało się jej ukochanemu.

Po krótkiej chwili dziewczyna odepchnęła go delikatnie.

– Wyjdź – zażądała głosem nieznoszącym sprzeciwu. Policzki miała mokre od łez, przetarła je szybko wierzchem swych dłoni. Serce chciało jej wyskoczyć z piersi, a ból w klatce piersiowej odbierał jej niemal dech. – Zostaw mnie tu i nigdy już nie wracaj! – podniosła głos na tyle, że napięła mięśnie brzucha i wtedy odczuła ból w boku, szwy chciały się rozerwać na jej ciele.

Krystian przełknął ślinę zdezorientowany. Przez chwilę sądził, że ten gest przekona ją do jego racji. Niestety tak się nie stało.

– Nikola… – Głos miał płaczliwy.

– Wyjdź! – Nikola wskazała mu palcem drzwi.

Przez krótką chwilę, która zdawała się trwać wieczność wpatrywał się w ukochaną z takim bólem, że omal nie cofnęła tego, co właśnie mu powiedziała. Miał płytki oddech po trosze od przerwanego pocałunku, a po trosze z targających nim emocji.

Nikola wiedziała, że jej słowa go ranią do żywego, ją samą one raniły. Gdyby tylko mogła, nigdy by ich nie wypowiedziała, kazała by mu zostać, pozwoliłaby sobie na szczęście, lecz w jej mniemaniu byłoby to zbyt egoistyczne. Nie po tym wszystkim, co mu zrobiła. Na dodatek nie miała pewności, czy przy niej nie groziłoby mu niebezpieczeństwo ze strony istot, które chciały jej śmierci. Uznała, że po prostu tak będzie lepiej. Lepiej dla nich obojga. Jeśli było jakiekolwiek ryzyko, wolała sama umrzeć, gdyż nigdy nie wybaczyłaby sobie, gdyby jemu stała się krzywda jeszcze większa od tej, którą sama mu wyrządziła.

Po chwili namysłu Krystian zdecydował się wyjść. Spuścił przy tym głowę i nie patrzył już w oczy Nikoli. Drzwi się za nim zatrzasnęły, a ona została sama na łóżku szpitalnym zalewając się łzami, gdy tylko upewniła się, że już nie wróci.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Paradise 17.12.2017
    Tyle co skończyłam pisać komentarz pod poprzednim rozdziałem, a tu proszę dwa następne :D rozdział łamiący serce, super to wszystko opisałaś i nie pozostaje mi nic innego jak tylko zostawić 5 i czytać dalej :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania