Poprzednie częściMaria część 1

Maria część 68

Najbardziej dokuczało mi pragnienie i poprosiłem o szklankę wody. Prawie natychmiast przed moimi oczami zmaterializowały się dwie męskie dłonie. W jednej znajdowała się pusta szklanka, a drugiej kryształowa karafka, zakończona ozdobnym korkiem. Zbyt pospiesznie chciałem ugasić pragnienie i z tego powodu za szybko wyciągnąłem przed siebie ręce. Moje ruchy zostały mocno zakłócone wizją życiodajnego płynu, ich koordynacja pozostawiała wiele do życzenia. Najprawdopodobniej szybciej rozbiłbym szkło, niż zdołał przelać wodę z karafki do szklanki, choćby do jej połowy. Mężczyzna był na tyle przewidujący i czujny, że zdołał odsunąć kryształowe naczynia. Dłonie moje trafiły w próżnię i dopiero wtedy, pomyślałem jak inni, moje zachowanie odebrali. Ocena mogła wypaść bardzo negatywna, lecz na moje szczęście, częstujący nie chciał się ze mną droczyć, ponieważ powiedział.

- Widzę, że jest pan mocno odwodniony i zbyt szybko chce zaspokoić pragnienie, co może doprowadzić do pewnych sensacji w organizmie. Dlatego pozwolę sobie nalać do szklanki nie więcej niż trzy czwarte.

Wtedy palcami jednej dłoni, w której trzymał karafkę, dość sprawnie wyciągnął sporych rozmiarów ozdobną zatyczkę. Wzroku od krystalicznie czystej wody przelewanej do szklanki, nie byłem w stanie oderwać i niczego nie dostrzegałem poza nią. Podawaną szklankę przejąłem w dwie ręce i mocno ściskałem, bardziej niż to potrzebne, zbliżyłem do spękanych ust. Chłodny zbawienny płyn przenikał i nawilżał zaschnięte gardło. Zanim zlokalizowałem go w przełyku, równie szybko zniknął jak się pojawił. Pragnąłem pić więcej, więc ustawiłem szklankę do ponownego napełnienia.

- Nie tak szybko – powiedział te słowa melodyjnym głosem, z akcentem trudnym do zlokalizowania. Zabrzmiały one w moich uszach niezwykle wrednie i w tym momencie najchętniej rozkwasiłbym ten jego duży nochal. Tylko te jego świńskie oczka patrzyły uważnie na mnie, jakby tym swoim świdrowaniem, chciały zgłębić naturę mojego ja. Może i próbowałbym wyrwać karafkę z dłoni, lecz jego zbyt masywna sylwetka przy średnim wzroście ze sporymi mięśniami ostrzegała o sporej sile, jaką posiada. Odczytał niczym zwierz moje myśli i automatycznie przyjął postawę obronną. Doskonale zdawałem sobie sprawę, że w starciu z takim przeciwnikiem nie mam najmniejszych szans.

Wysiłek umysłowy, jaki włożyłem w ocenę drugiego mężczyzny w tym domu, otrzeźwił mnie na tyle, że ponownie zacząłem racjonalnie myśleć. Natychmiast zrezygnowałem z konfrontacji i skruszony swoim wcześniejszym zachowaniem zacząłem się usprawiedliwiać.

- Przeprosiny przyjęte i teraz już rozumiem, jak długotrwałe pragnienie potrafi wpływać na psychikę. Widok wody wywołuje, jeszcze bardziej potrzebę picia, niż gdy tylko o niej się myśli – mówił to i nalewał drugą szklankę tym razem do pełna.

- Przez ostatnie dwa dni starałem się o niej nie myśleć, tylko znaleźć jakieś źródło albo niewielki potok. Rzeki czy jakiegoś zbiornika wody podczas planowania drogi nie widziałem na mapie. Słabo zamieszkała okolica tez nie sprzyja pieszym wędrówkom – swoją wypowiedz, kilka razy przerwałem, by móc zwilżać usta przepyszną wodą, która smakowała wybornie jak nigdy wcześniej.

- Z której strony pan przyszedł? – zapytała blondynka w zaawansowanej ciąży, która przyszła z głębi domu.

Chwile się zastanawiałem nad kierunkiem i gdy byłem pewny, wskazując, powiedziałem – stamtąd.

- To przechodził pan niedaleko przekaźnika telefonii komórkowej? – mówiła, tak jakby chciała doprecyzować pytanie.

- Mijałem go po prawej stronie z daleka, lecz nawet się nie zbliżałem, ponieważ tam wszystko odbywa się automatycznie i nikogo tam się nie spotka. Chyba że się ktoś włamie i wywoła alarm, a coś takiego byłbym w stanie zrobić tylko w ostateczności.

- Mieszka tam Cecylia z Lidią i mógł pan podejść, one nie – i przerwała w pół słowa, zamiast dokończenia, powiedziała – o wilku mowa i spojrzała w okno.

Może dowiedziałbym się i mówiłbym znacznie więcej, żeby mi tylko polewali i pozwolili napić się do syta. Tylko pojawienie się przed domem dwóch kobiet, zakłóciło rozmowę, do jakiej nikt z nich nie chciał wracać. Pozostał przy mnie tylko mężczyzna, który otworzył mi drzwi i powiedział.

- Przypuszczam, że zaspokoił pan częściowo pragnienie i bez dodatkowego picia wody z kranu, będzie pan w stanie wziąć kąpiel, a w tym czasie my przywitamy się z naszymi przyjaciółkami.

Podniosłem z podłogi swoje skromne bagaże i poszedłem w ślad za gospodarzem prosto do łazienki. Pomieszczenie swoim wystrojem wnętrza nie odbiegało od archaicznego wyglądu pozostałej części domu. Gdyby było inaczej na wskroś nowocześnie, z pewnością taki widok by mnie zaskoczył. Kiedy zostałem sam, dokładnie przypatrzyłem się armaturze i spoinom między płytkami. Nawet nie musiałem być fachowcem, żeby ocenić, że użyte materiały są nowoczesne. Tylko swoim wyglądem i sposobem montażu oraz nakładania nawiązują do starych metod.

Korzystając z gościnności, pozwoliłem sobie na dłuższe moczenie w wannie niż zazwyczaj. Pozbywałem się w ten sposób nie tylko starego brudu, lecz zmywałem z siebie wszystkie nieprzyjemności, jakie mnie w ostatnim czasie spotkały. Relaks w ciepłej spienionej wodzie działał niezwykle kojąco i uspokajająco. Wydłużenie kąpieli pozwoliło mi na chwilowe wybaczenie własnej głupoty i lekkomyślności, której wszelakie nieprzyjemności zawdzięczam. Odpuściłem sobie i przestałem się zadręczać. Dostałem kolejną szansę na naprawienie własnych poczynań i pozwoliłem sobie podczas golenia na okazanie radości. Tak jak w najlepszych moich latach, gdy święciłem sukcesy i piąłem się po szczeblach kariery, śpiewałem do maszynki. Ponownie byłem zdrowy, młody, a najlepsze co można było dostać od życia, znajdowało się w zasięgu ręki.

Odświeżony, przebrany w ostatnie czyste ubranie, przechowywane na taką okazję, wkroczyłem do salonu. Ponownie pozdrowiłem obecnych, tym bardziej że przebywały w pomieszczeniu osoby mi nieznane. Oczy wszystkich zwróciły się w moją stronę i uważnie mnie lustrowały. Wzrok innych nigdy mi nie przeszkadzał, lecz tym razem trochę poczułem się nieswojo. Zaczynałem się zastanawiać, czy przypadkiem nie przesadziłem z płynem po goleniu. Oszczędzałem jego resztki, a teraz może pozwoliłem sobie użyć ponad nadmiar. Może dalej skupiałbym się bardziej na sobie, lecz ktoś stukał długo i rytmicznie. Gdybym nie był w wojsku radiotelegrafistą w pułku łączności z pewnością, nie odczytałbym pytania.

- Kto to jest?

Gnany jakimś impulsem albo wspomnieniami podszedłem do stolika i wskazującym palcem wystukałem tak jak kiedyś imię, nazwisko, stopień oraz przydzielony kryptonim. Poszło mi niezwykle gładko, jakby upływ czasu nie miał miejsca. Potok przekleństw, jaki dotarł do mnie, przerwał mi moją zabawę i zmusił do spojrzenia na osobę, która je kierowała w moją stronę. Prawie byłem pewny, że nie znam tej starszej kobiety i nigdy jej nie spotkałem. Jeżeli tak by było w istocie, to nie miała prawa w taki sposób do mnie się zwracać.

- Musiała nastąpić jakaś pomyłka, albo nieporozumienie. Przepraszam, lecz nie przypominam sobie pani i nie znam powodów, które wywołały aż tyle złości – powiedziałem, nie znając przyczyny wybuchu jej gniewu.

- Ty gnoju – powiedział do mnie mężczyzna, jakiego wcześniej w domu nie zauważyłem i z wykrzywioną twarzą ze złości zbliżał się do mnie.

Gotowy był mnie gołymi rekami rozerwać, a ja nie wiedziałem, za co i cóż takiego zrobiłem, że wywołałem w nim i kobiecie taką furię.

Następne częściMaria część 69 Maria część 70

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania