Poprzednie częściMoje życie się zmieniło - Prolog

Moje życie się zmieniło- Rozdział 11

~Amelie~

Poszliśmy na miasto. Od tego łażenia zgłodniałam, więc poszliśmy do najbliższej cukierni. Pracowała tam pani Howpins- stara znajoma mamy. Gdy byłam mała, często przychodziłam do niej na jakieś ciasteczko. Wtedy prawie zawsze miałam zniżkę.

Kiedy weszłam z Zaynem do sklepu, akurat jakaś staruszka kupowała ciasto czekoladowe.

Pani Howpins dostrzegła mnie i od razu się uśmiechnęła.

- Amelie!- powiedziała radośnie.- Jak ja cię dawno nie widziałam! Jak ty wyrosłaś. I wypiękniałaś!

- Panią też miło widzieć. Chcę pani przedstawić mojego chłopaka- Zayna Malika.

Mulat podszedł i powiedział ,,Dzień dobry”. Uśmiechnęła się, ale ten uśmiech nie był taki jak przed chwilą. Był taki… sztuczny. Nic jednak nie powiedziała, tylko zapytała:

- To co zamawiacie?

- A co pani proponuje?- spytałam.

- Ciasteczka kremowe lub babeczki z karmelem.

- Ja może babeczkę wezmę. Zayn, a ty?

- Ja poproszę to ciasteczko kremowe.

Pani Howpins dała nam zamówione słodycze, a gdy chcieliśmy wychodzić, zatrzymała mnie i powiedziała:

- Mogę cię prosić na słówko?

Nieco zdziwiona podeszłam do niej i szepnęłam do Zayna :

- Poczekaj przy drzwiach.

Pani Howpins weszła ze mną na drugi koniec długiej lady i szepnęła:

- To taka sławna gwiazda, prawda?- nie czekając na odpowiedź, kontynuowała- Czytałam o takich. Ciągle się rozchodzą, kłócą, byleby tylko wywołać sensację. On nie jest dla ciebie. A jak potraktuje cię jak Billy? I zostawi? Przerwij to, póki nie jest za późno.

- To miłe, że się pani o mnie troszczy, ale to nie jest konieczne. Zayn jest inny. Wiem to. Muszę już iść. Do widzenia. Może przed wyjazdem wstąpię do pani na ciasteczko.

Uśmiechnęłam się, ale pani Howpins tylko spojrzała na mnie z politowaniem. Czemu ona tak bardzo się tym przejmuje? Wprawdzie znam mnie od małego, ale nie może się wtrącać w moje życie prywatne. Podeszłam do Zayna i wyszliśmy ze sklepu.

- Ona mnie nie lubi- stwierdził Malik. Nawet o to nie spytał.- Pewnie myśli, że cię zostawię dla sławy. Zgadza się?

Przytaknęłam.

- Skąd wiesz?- spytałam.

- A co może mówić o mnie starsza pani, która na dodatek krzywo na mnie patrzy, a ciebie bierze na drugi koniec sklepu, by cię przede mną ostrzec?

- Hmm… Fakt. Ale mogła też powiedzieć, że niezłe z ciebie ciacho. W końcu pracuje w cukierni.

Uśmiechnął się i poszliśmy dalej. Gadaliśmy głównie o moim dzieciństwie. Wtedy usłyszałam, że ktoś do mnie podchodzi i pyta:

- Mogę prosić o autograf?

- Tak, tak- odpowiadam szybko.- Ma pan długopis?

Osoba wybucha śmiechem. Dopiero wtedy widzę, z kim rozmawiam. Brian Newgid! Mój przyjaciel z dzieciństwa!

- Nadal taka sama z ciebie wariatka- stwierdza po chwili.

- A z ciebie nadal taki sam żartowniś.

- Ej, ja cię skądś kojarzę- zwrócił się do Zayna.

- Zayn Malik- mulat wyciągnął rękę na przywitanie.

- Brian Newgid- uścisnął jego dłoń.-A, z gazet i telewizji cię kojarzę! Mówili ostatnio o tobie i Amelie. Gratuluję. Ona jest wspaniałą dziewczyną.

- A co tam u ciebie?- pytam.

- Na razie świetnie. Mam pracę, dziewczynę, dom…

- Gdzie pracujesz?

- Elektrownia. Jestem elektrykiem.

- No tak… Zawsze się w to bawiłeś. A kim jest twoja dziewczyna?

- Nazywa się Emma Meryer. Kojarzysz?

- Tak. Kilka razy gadałam z nią w gimnazjum. Taka z ciemnymi włosami, cicha i spokojna?

- Taka była. Teraz jest pozytywną wariatką, wcale nie taką spokojną. Ale można na niej polegać. Jest jak marzenie. Ma pracę w sklepie odzieżowym, ale studiuje psychologię.

- O, ciekawie. Mam pomysł! Może ty i Emma przyjdziecie do nas na kolację?

- Nie ma sprawy. Kiedy?

- Kiedy wam pasuje.

- Może być nawet dziś.

- Ok. To dziś na 19. Do zobaczenia.

Uściskałam go, a Zayn uścisnął z nim dłoń. Postanowiliśmy pójść w stronę najbliższego supermarketu zrobić zakupy na kolację. Mama nie będzie miała nic przeciw.

- Całkiem miły- stwierdził Malik. Dopiero po chwili zrozumiałam, że chodzi o Briana.

- Wiem. Dlatego jest moim przyjacielem. Ostatnio widziałam go z rok temu. Przed wyjazdem do Londynu. Będę mogła z nim pogadać. I chętnie zobaczę Emmę.

- Co kupimy?

- To, co smaczne i wpadnie nam w ręce.

Uśmiechnęłam się i wtedy doszliśmy do supermarketu. Weszliśmy do środka i zakupy się rozpoczęły.

 

***

 

Wróciliśmy do domu z kilkoma torbami. Nie planowaliśmy wprawdzie jakiś wielkich zakupów, ale tyle tam było smakołyków…

Założyłam tę bluzkę i zwyczajne dżinsy. W końcu to tylko przyjacielska kolacja. Mama z Gwen poszły do restauracji, a potem miały odwiedzić centrum handlowe ( już wiadomo, po kim mam zakupoholizm). Zayn założył zwykłe spodnie i granatową bluzkę. Ta ,,kolacja” to była pizza, żelki, popcorn, soki, cola, ciasteczka i telewizor. Dochodziła 19, a wszystko było gotowe. I rozległ się dzwonek do drzwi. Otworzyłam. Stał w ich Brian i.. Emma. Ale inna niż ją zapamiętałam. Miała makijaż, fajowy strój, a przede wszystkim czerwone włosy! Tego się nie spodziewałam! Ładnie razem wyglądają. Serio…

- Hej!- przywitałam się.- Wejdźcie.

Poszliśmy do salonu i dopiero tam ich uściskałam. Przywitali się z Zaynem i usiedliśmy na kanapie. Najpierw zajęliśmy się jedzeniem i rozmową. Emma to naprawdę fajowa dziewczyna. Zmieniła się. Już nie jest taka spokojna, ale szalona (pozytywnie) i zwariowana. I ma śliczny kolor włosów. Czerwone… Z Brianem też mi się miło rozmawiało. Może i nasze stosunki nie są takie jak kilka lat temu, ale nadal uważam go za przyjaciela.

- To teraz wy opowiedzcie nam o sobie- powiedziała Emma Clayton, gdy skończyła opowiadać o sobie i Brianie.

Powiedziałam im o naszym pierwszym spotkaniu, o tym, jak się spotykaliśmy później, Zayn wtrącał coś od siebie… I nagle ona zadała pytanie, które zbiło mnie z tropu:

- Ale chyba jeszcze nie robiliście TEGO?

- Nie, no co ty- cała byłam czerwona, Malik zresztą też.- Oszalałaś? Na TO jeszcze nie czas.

- Tylko żartowałam.- spojrzała na płyty DVD leżące na stoliku przy telewizorze.- Co oglądamy? Jestem za filmem science-fiction lub akcji.

- Horror lepszy- powiedział Brian. No tak, odkąd pamiętam uwielbiał horrory. A potem mnie straszył…

- Zgadzam się- wtrącił Zayn.

- Goście mają pierwszeństwo- odezwałam się.

- Damy zwłaszcza- dodała Emma- Więc wybieram ,,Transformers”. Albo nie. Wezmę ,,Star Wars część 6”. Nie, tamto jednak lepsze. Chociaż… uwielbiam Harrisona Forda… A dobra, wprawdzie ,,Gwiezdne Wojny” oglądałam już kilka razy, to je włączę. Han jest genialny…

Włączyłam film i usiedliśmy wygodnie na kanapie. Zayn objął mnie ramieniem, a Brian miał na kolanach nogi Emmy. Trochę mu to przeszkadzało w braniu czegoś do chrupania, ale chyba był do tego przyzwyczajony. Jedliśmy pizzę, popcorn, a to popijaliśmy sokiem i colą. Ach, jak wygodnie!

Właśnie był moment, gdy Luke rozmawiał z Yodą, a ten umierał. Potem spotkał Obi-Wana o dowiedział się, że ma siostrę. Poszłam do kuchni po jeszcze jedną butelkę soku jabłkowego. Gdy wróciłam, Skywalker wszedł do bazy Rebeliantów. I wtedy cos sobie skojarzyłam. Zayn jest z charakteru nieco podobny do Hana. Kiedy powiedziałam to na głos, Malik zaprzeczył.

- Nie jestem takim samolubem. Poza tym on nie jest tak przystojny jak ja.

- Skromnością to ty nie grzesznych- uśmiechnęłam się.- Ale na świecie jest wielu przystojnych mężczyzn.

- Kto na przykład?

- Twoi koledzy z zespołu, Brad Pitt, Brian, Orlando Bloom… Ten ostatni to dopiero ciacho… uwielbiam jak gra Willa Turnera i Legolasa…

- Jeden z najlepszych- zgodziła się ze mną Emma.

- No. I ma talent. Kocham postacie, które gra…

- Co?- Zayn udał oburzenie.- Taki laluś jest lepszy ode mnie? Phi, nie znasz się na facetach.

- Nie powiedziałam, że jest lepszy. Powiedziałam, że jest przystojny, ale nie wspomniałam o tym, że jest przystojniejszy od ciebie.

- A, to zmienia postać rzeczy.

Uśmiechnęłam się. Wolałam już nie wspominać o przystojnych aktorach, bo Zayn jeszcze by się wkurzył na poważnie. Zapatrzyłam się w telewizor. Akurat Luke Skywalker oddał się w ręce Vadera. Jaki on odważny… Wprawdzie to tylko postać filmowa, ale lubię filmy o bohaterach. Zawsze są gotowi do poświęceń…

W tym momencie zadzwonił mój telefon. Poszłam odebrać. Dzwoniła mama.

-Halo?- spytałam.

-….

- Co?! Jak to?!

- ….

- Zaraz będziemy. Za kilkanaście minut. Czekaj na mnie!

- …

- Nie bój się. Będzie dobrze. Już jedziemy!

Rozłączyłam się. Wbiegłam szybko do salonu i powiedziałam :

- Zbierajcie się. Jedziemy do szpitala.

- Co się stało?- zapytał zaskoczony Zayn.

- Nie mamy czasu! Powiem po drodze. Zayn, bierz kluczyki i do samochodu!

O nic nie pytali. Widzieli, że coś jest nie tak. Pędem wyszliśmy z domu, zamknęliśmy drzwi i wsiedliśmy do samochodu Malika. On prowadził, ja siedziałam obok, a Emma i Brian zajęli miejsca z tyłu. Ruszyliśmy w kierunku szpitala.

- To… Co się stało?- mulat przerwał ciszę.

- Moja mama jest w szpitalu. Miała wypadek. Gwen na nas czeka. Nie wiem, co się stało, ale moja siostra mówiła, że mamę gdzieś na jakąś salę zabrali… To coś poważnego…

- Będzie dobrze.

Przez resztę drogi milczeliśmy. Dojechaliśmy pod szpital i weszliśmy do środka. Od razu podbiegła do nad Gwen. Płakała. Przytuliłam ją, Zayn po chwili zrobił to samo. Z jej oczu znów zaczęły lecieć łzy. Wtedy podszedł do nas lekarz i spytał mnie :

- Pani Amelia Cartway?

- Tak.

- Pani matka miała wypadek samochodowy. Jest w bardzo ciężkim stanie. Właśnie ją operujemy.

Poczułam, że słabnę. Na szczęście Malik mnie podtrzymał. Teraz ja miałam łzy w oczach. Mama… ona… miała wypadek samochodowy i jest w bardzo ciężkim stanie. Ktoś posadził mnie na krześle. Zayn. Gwen usiadła koło mnie. Nasza mama… Nie może nas zostawić… Nie ona… nie teraz….

Średnia ocena: 4.4  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • T. Weasley 28.05.2015
    Super zwrot akcji, jak tylko usiądę do kompa (chyba jutro) dam ci pięć. Pośpiesz się z kolejną częścią :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania