Poprzednie częściMoje życie się zmieniło - Prolog

Moje życie się zmieniło- Rozdział 9

SORRY WIELKIE, ŻE TAK DŁUGO NIE PISAŁAM, ALE TYLE OBOWIĄZKÓW MIAŁAM, ŻE NORMALNIE NIE WYRA

BIAŁAM... I JESZCZE CHEMIĘ MIAŁAM DO POPRAWY!!! DZIŚ DODAM TEŻ ROZDZIAŁ 10 :D

 

~Amelie~

Po trzecim kawałku pizzy miałam dość. Bywały dni, gdy mogłam zjeść nawet trzy czwarte pizzy, ale z wrażenia nic więcej nie umiałam w siebie wcisnąć. Niedawno zostałam dziewczyną Zayna Malika! Nadal nie mogę się przyzwyczaić. Czuję się… inaczej. Dawno nie byłam taka szczęśliwa. Gdybym tylko mogła, to latałabym pod chmurami. Mój chłopak ( jak to pięknie brzmi) latałby razem ze mną. To jego wyznanie było takie prawdziwe, romantyczne, szczere. Nie wyobrażałam sobie, że jakiś chłopak wyzna mi miłość nad niewielkim stawem. Billy zrobił to w niewielkiej kawiarence. Też było romantyczne, ale on nie był moją miłością. Jest nią Zayn i jestem tego pewna. Oby reszta moich przyjaciółek znalazła takie szczęście. I oby to szczęście było prawdziwe. Może będą to chłopcy z 1D? Kto wie…

 

Patrzyłam na przyjaciół. Wszyscy praktycznie ciągle się śmiali. Co chwila ktoś wybuchał niepohamowanym śmiechem. Zadarłam z jeszcze większymi wariatami niż wcześniej. Idealne towarzystwo. Świetnie się przy nich czuję. Szczególnie przy Zaynie. Zachowuję się jak zakochana nastolatka. Prawda. Jestem zakochana, ale 20 lat, to już nie jest wiek nastolatki. Czasem i tak zachowuję się jak dziecko, więc można powiedzieć, że nadal jestem tak zwaną ,,kozą”. Ha. Wcale się temu nie dziwię. Przebywanie w zwariowanym towarzystwie nie wpływa dobrze na rozum. A na mój to już szczególnie nie. Sama jestem zwariowana. Czy mi to przeszkadza? Oczywiście, że nie! Gdybym ciągle była poważna i się w ogóle nie uśmiechała, byłabym nudną i gburowatą osobą. A takich nie lubię. Nie mogłabym taka być. Nigdy. Lubię szalone towarzystwo i w takim najlepiej się czuję. Czasem myślę, że mam nadpobudliwość lub ADHD… Czasem.

- Co teraz robimy?- zapytał Lou.

Już jedliśmy (Niallowi to nie przeszkadzało, bo wcinał kolejnego batona) , film obejrzeliśmy, więc postanowiliśmy w coś zagrać.

- W co?- spytała Cindy.

- Tylko nie w butelkę- powiedziałam. To był błąd.

- Czemu?- Tiff udawała oburzoną.- To świetny pomysł. Uwielbiam butelkę! Zagrajmy w to!

- Amelie, będzie fajnie!- przekonywała mnie Meg.

W końcu dałam za wygraną i ( ku uciesze wszystkich) Liam poszedł po pustą butelkę po coli. Zayn patrzył się chytrym wzrokiem na Harry’ego, a ten udawał, że tego nie widzi. Tymczasem on dyskretnie posyłał mulatowi głupie uśmieszki. Chłopcy…, Co ja z nimi mam? I z moim chłopakiem też…

Pierwszy kręcił Louis. Wypadło na Elzę. Taki miała fart. Wybrała pytanie.

- Co o mnie myślisz?- zapytał Tomlison.- A, i czy ci się podobam?- zamrugał dziwnie brwiami.

- Ej! Jedno pytanie!- odpowiedziała Elza.

- Odpowiedz- Lou posłał jej chytry uśmiech, na co moja przyjaciółka się zaczerwieniła.

- Eee… ja …no … myślę, że jesteś bardzo miły, zabawny, twoje żarty są bardzo śmieszne, jeszcze nigdy nie spotkałam takiego żartownisia, pomocny.

- A dalsza część pytania?

- Co? Pytania były dwa, a zadaje się tylko jedno.

- Nie. To było jedno podzielone na dwie części.

- Ale…

- Odpowiedz na nie- przerwał jej Styles. Jacy oni chętni do takich wyznań. Szkoda tylko, że to my mamy to mówić, a nie oni.

- No to… Jesteś bardzo przystojny- Louis szeroko się uśmiechnął.- ale nie wiem, czy mógłbyś być moim chłopakiem.- twarz szatyna zmieniła wyraz.

- Czemu?

- Bo… sama nie wiem.

- W takim razie…. – stanął naprzeciw niej i spojrzał jej głęboko w oczy.- Elzo, czy chcesz być moją dziewczyną? Pytam całkiem serio.

Elza otworzyła usta, ale nic nie powiedziała. Stała tak kilkanaście sekund i gapiła się w Louisa, jakby właśnie powiedział jej coś niezwykłego. Zaraz, on właśnie powiedział jej coś niezwykłego. Cóż, moja reakcja na wyznanie Zayna wcale nie była lepsza. Tak przypuszczam.

- Tak. I odpowiadam całkiem serio- szepnęła, ale na tyle głośno, że wszyscy usłyszeliśmy.

- Brawo!!- Tiffany była cała podekscytowana.- Dwie pary jednego dnia! Ale suuupeeerr!!

Wszyscy wstaliśmy i otoczyliśmy nowych zakochańców. Było co świętować. Wszyscy zaczęli krzyczeć, piszczeć, mówić coś do Elzy i Louisa, ale podejrzewam, że oni i tak niewiele z tego zrozumieli.

Liam przyniósł lemoniadę ( zasada przebywania z nami- zero alkoholu) i wypiliśmy za nich oraz za nas ( ja i Zayn). Uśmiechy nie schodziły nam z twarzy, cały czas wybuchaliśmy głośnym śmiechem. Obawiam się, że słyszało nas pół miasta. A co tam.. Wariaci muszą się nacieszyć.

~Elza~

- W takim razie…. – stanął naprzeciw mnie i spojrzał mi głęboko w oczy.- Elzo, czy chcesz być moją dziewczyną? Pytam całkiem serio.

Zamurowało mnie. Na początku myślałam, że to jakiś żart, ale gdy dodał ostatnie zdanie, kompletnie nie wiedziałam, co mam powiedzieć. Śmiać się, czy płakać ze szczęścia? Stałam w bezruchu i gapiłam się na niego. W końcu wyszeptałam :

- Tak. I odpowiadam całkiem serio.

Wszyscy wstali, zaczęli wiwatować i nam gratulować. Tego się po Louisie nie spodziewałam. Zaskoczył mnie! Miałam nadzieję, że kiedyś o to spyta, ale nie w takich okolicznościach. Tak czy siak, i tak jestem wniebowzięta. Gra w butelkę zbliża ludzi do siebie…

 

~Cindy~

Może kiedyś ja też będę taką szczęściarą jak Amelie lub Elza. Kurcze, ale one mają farta! Marzę o tym, by Liam był kiedyś moim chłopakiem. On jest… jest… aż słowa mi zabrakło. Idealny. Może i ma pewne wady, ale bez nich nie byłby tym samym chłopakiem, w którym jestem zakochana. Tak. Jestem w nim zakochana, ale nie mam bladego pojęcia, jak mu to powiedzieć. A może poczekać na jego pierwszy krok? A jak go nie zrobi i czekam na marne? A jak nam nie wyjdzie? A jak on już jest zakochany? A jak robię sobie nadzieję, która już zawszę nią pozostanie? Ale muszę spróbować… Muszę. Ja go KOCHAM. I nie odpuszczę dopóki nie będę pewna.

- Coś się stało?- spytała Amelie, która nagle stanęła obok mnie.

- Nie, tak tylko… myślę…

- O Liamie- dokończyła.- Nie martw się . Wam też się na pewno ułoży. I to pewnie niedługo.

Skąd ona wie, że o nim myślałam? No tak, zna mnie od prawie 20 lat… Pomachała mi i poszła do Zayna. Jacy oni są szczęśliwi. Dawno jej nie widziałam w takim stanie. Ciągle się śmieje, ma dobry humor. Ostatnio zachowywała się tak przy Billym… Ale nawet przy nim nigdy nie była taka radosna. Zayn ma w sobie coś… To COŚ, czego nie miał Billy. To chyba była ślepa miłość. Jeżeli w ogóle można to tak nazwać. Chociaż to było raczej zauroczenie. I to mocne.

Ale teraz widać, że do Zayna czuje coś więcej. I to na pewno jest prawdziwa miłość. Zresztą odwzajemniona. On tak na nią patrzy… a ona na niego… no normalnie zakochańce! I to jakie! Zazdroszczę im! Gdyby tylko Liam się odważył zadać mi to jedno pytanie i powiedzieć dwa słowa ,,kocham cię”… Byłabym najszczęśliwsza na świecie. Czasem mam wrażenie, że on na mnie patrzy tak… inaczej. Z takim ciepłem, troską, niepewnością i … miłością? Może on jednak coś do mnie czuje? Może nie jestem mu obojętna? Oby tak było!

 

~Amelie~

Współczuję Cindy. Wiem, co ona czuje. Do dzisiejszego południa czułam to samo. Ale Zayn mi powiedział te dwa najpiękniejsze słowa świata ,,kocham cię”. Jestem przekonana, że Cin też znajdzie prawdziwą miłość. Jeżeli nie będzie nią Liam, to na pewno ktoś inny. Ona zasługuje na każdego, ale nie każdy zasługuje na nią. Jej się należy facet idealny ( teraz to takich nie ma, ale liczmy na fart), który zawsze będzie o nią dbał, wspierał ją i co najważniejsze, szczerze kochał.

Tiff i Meg też znajdą sobie chłopaków. Może to będą Harry i Niall? Styles bardzo pasuje do Tiffany. Te jego słodkie dołeczki idealnie pasują do delikatnych loczków brunetki. A jego loki to już w ogóle! Myślę, że to będzie cudowna para!

Tak samo Megan i Niall. Oboje lubią jeść ( lubią? Kochają!), mają podobne charaktery… Wspominałam już o jedzeniu? I mają blond włosy. Tyle tylko, że blond to naturalny kolor Meg, a Horan je farbował. EE… bez różnicy. Najważniejsze, by się pokochali. Znaczy się… by on pokochał ją. Moja przyjaciółka jest nim zauroczona od samego początku. I mam takie dziwne wrażenie, że blondasowi nie jest obojętna. Może po prostu żadne z nich nie ma odwagi zacząć tego związku? Już ja się postaram, by wyznali sobie swoje uczucia. Już mam nawet pomysł. Jutro pogadam z Niallem…

Znowu śpimy u chłopców. Przypadek? Cóż, po tej imprezie nawet nie miałam siły wstać z kanapy. Na szczęście nie należę do grubasów, więc Zayn zaniósł mnie na górę. Umyję się rano… Jestem zbyt wykończona. Kładę się spać o drugiej nad ranem. Czuję, że nie będę mieć kłopotów ze spaniem. A z Malikiem u boku to już w ogóle… Normalnie czuję się jak królowa! A obok leży mój król. Patrzę mu chwilę w oczy, uśmiecham się, a on łączy nasze usta w czułym pocałunku. Jak ja to kocham. Wprawdzie doświadczyłam tego dziś, ale pokochałam to od początku. Ten smak jego ust, jego zapach, oczy, wszystko… Chłopak jak marzenie. I jest teraz MÓJ. I tylko mój. Nikomu go nigdy nie oddam. To chyba ten właściwy. Ten, na którego czekałam. Chyba? Jestem tego pewna.

Zasypiam myśląc o nim, a na talii czuję jego rękę. Znowu…. Jak dobrze. Mogłabym tak leżeć całą wieczność, byleby on był przy mnie.

 

~ Louis~

Elza leży koło mnie. Śpi. Widzę, jak jej klatka piersiowa podnosi się i spokojnie opada. Słyszę równomierny oddech. Czy ona jest tą, na którą czekałem? Kocham ją, i tego jestem pewien. Pokochałem ją od początku. Ale czy ona kocha mnie? Była bardzo zdziwiona, gdy chciałem, by została moją dziewczyną. Może ona to powiedziała, by nie narobić mi wstydu przy innych? Głupio by było, gdyby wtedy odmówiła. A może jej na mnie zależy? Może jednak nie jestem jej obojętny?

Gdy zdecydowała się zostać moją dziewczyną, widziałem, że się rumieni, a w oczach, oprócz zdziwienia, miała taką… radość? Tak, to na pewno była radość.

Kocham ją całym sercem. Może i wcześniej tego nie okazywałem, ale chciałem, by była moja. Od momentu, gdy się poznaliśmy. Podoba mi się jej charakter, wygląd, wszystko. Kocham nawet jej wady, których ma niewiele. Jest dla mnie idealna. Jeszcze nikogo nie darzyłem takim uczuciem.

 

~Amelie~

Obudziłam się u boku mojego księcia z bajki. Była 10:27. Ale późno. Kiedy zeszłam do kuchni, była w niej Elza, Tiffany, Cindy, Megan, Liam i Niall. Reszta jeszcze spała. Lenie jedni.

Na śniadanie były naleśniki. Uwielbiam je. A szczególnie zrobione według przepisu mojej babci. Te akurat zrobiła Meg, z drobną pomocą Elzy.

-Pychota!- powiedziałam, gdy spróbowałam.- Naprawdę smaczne!

Pozostali jedli już śniadanie, ale Horan postanowił, że będzie mi towarzyszył i zjadł kilka razem ze mną. Jaki on miły.

Poszliśmy do salonu i usiedliśmy przed telewizorem. Nic ciekawego, same nudne wiadomości, durne bajeczki i beznadziejne seriale.

- Co oglądacie?- spytał Louis, który właśnie stanął przy kanapie.

- Jak widać nic- odpowiedziała Elza i wyłączyła telewizor.

- Idziemy później na spacer do parku?- zapytał Zayn. O! Łaskawy królewicz raczył wreszcie wstać! I zaszczycił nas swoją obecnością!

- Możemy- pomysł bardzo mi się podobał.- Ale najpierw trzeba obudzić ostatniego śpiocha.

- Pójdę po niego- zaoferowała się Tiffany.

Poszła do sypialni Harry’ego, a Lou i Zayn zajęli się jedzeniem naleśników. Zapomniałam wspomnieć, że obaj byli w samych bokserkach i białych podkoszulkach, które idealnie podkreślały ich torsy!

 

~Tiffany~

Weszłam do sypialni bruneta. Leżał w łóżku i wydawało mi się, że spał. Podeszłam do niego ostrożnie, potrząsnęłam go za ramię i powiedziałam :

- Pora wstawać.

Wtedy on nagle się podniósł i złapał mnie za rękę, tym samym przyciągając do siebie. Byłam taka zdumiona, że patrzyłam tylko w jego roześmiane oczy.

- Miałem nadzieję, że to właśnie ty do mnie przyjdziesz. Wiem, że pora wstawać. Obudziłem się już pół godziny temu.

- To czemu nie zszedłeś na dół?

- Bo chciałem z tobą pogadać.

- To fajnie, ale… możemy to przełożyć? Wszyscy na ciebie czekają i mamy iść do parku.

- No ok… Skoro tak chcesz..- widać było, że był przygnębiony.

- Ale na pewno porozmawiamy- powiedziałam z uśmiechem.- A teraz złaź na dół.

Chłopak zwlekł się z łóżka i poszedł za mną do kuchni.

- Jaśnie śpioch zechciał wreszcie wstać!- powitał go Louis.

- Taa…bardzo śmieszne- mruknął Harry i wziął swoje naleśniki. Zjadł je w kilka minut, co chwila na mnie zerkając. Czemu on to robi? Przecież powiedziałam mu, że z nim pogadam. To o ch ochodzi?? Mam się domyślać? A poza tym w parku też możemy porozmawiać. Chyba się na mnie nie obraził? Bo niby za co? Za to, że przełożylam rozmowę? Nie, to głupie. Chociaż… nie znam jeszcze jego charakteru tak do końca…

~Amelie~

W końcu wyszliśmy. Do parku nie było specjanlnie daleko, więc poszliśmy na pieszo. Zanim dotarliśmy na miejsce, kilka fanek otoczyło chłopaków, którzy podpisali im zdjęcia. To już staje się trochę irytujące. Tak na każdym roku atakuje cię grupa fanów…

Weszliśmy do parku. Usiedliśmy na dwóch ławkach stojących obok siebie ( na jednej się nie zmieściliśmy).

- Co robimy?- spytała Tiffany. Nie lubiła się nudzić. Zawsze musiała coś robić. Cokolwiek. Bezczynności nie znosiła.

- Mam pomysł.- powiedziała Elza i wyjęła ze swojej torby butelkę wody. Odkręciła ją i ochlapała Louisa, który miał całą mokrą twarz i bluzkę. Natychmiast poderwał się z miejsca i krzyknął :

- Osz ty! Nie daruję ci!

Elza zaczęła uciekać, a Lou za nią pobiegł krzycząc, by się zatrzymała. Niektórzy dziwnie na nich nich patrzyli, inni wręcz przeciwnie. Śmiali się. Jedna starsza pani powiedziała do swojego męża coś w rodzaju : ,,Czego ta dzisiejsza młodzież nie wymyśli…”. Para przebiegła koło nas. Brunetka się śmiała, Tomlison zresztą też. Na twarzy miał szeroki uśmiech. W końcu Elza straciła siły. Biegała kilka minut, nie dziwię jej się. Louis skorzystałz okazji i mimo zmęczenia pociągnął ją do fontanny i porządnie ochlapał. Dziewczyna miała mokre włosy, bluzkę i uda, ale i tak zaczeła się śmiać. Patrząc na nich, my również wybuchliśmy śmiechem. Nagle Zaym wziął do ręki butelkę Elzy, którą ta wcześnie upuściła uciekając przed Louisem. Spojrzał na mnie i już wiedziałam, co zamierzał. Wstałam szybko i zaczęłam uciekać. Nie musiałam się odwracać, by wiedzieć, że mulat biegnie za mną. Wbiegłam za najbliższe drzewo, potem za trzy kolejne, aż wreszcie się zatrzymałam. Lekko wychyliłam głowę zza swojej kryjówki. Nigdzie nie widziałam Malika. Oparłam się o drzewo i wtedy go zobaczyłam. Stał naprzeciwko mnie i się uśmiechał.

- Jak ty się tu…- nie dokończyłam, bo oblał mnie wodą.- ZAYN!

- Hahaha! Ślicznie wyglądasz, skarbie.

Moja nowa bluzka była cała mokra. Włosy zresztą też. Jak by się tu na nim zemścić?

- Wyglądam okropnie- powiedziałam.

- Nieprawda. Ty zawsze wyglądasz ślicznie.

Wpadłam na pewien pomysł.

- Dziwnie się czuję- szepnęłam, ale na tyle głośno, by on słyszał. Złapałam się za głowę i upadłam na ziemię. Podbiegł do mnie i obok położyl butelkę, która była napełniona wodą do połowy. Lekko otworzyłam oczy i coś mamrotałam.

- Co się stało?- głos Zayna zawierał troskę.

Skorzystałam z okazji i lekko go pchnęłam. Gdy on leżał na ziemi nieco zdezrientowany, ja złapałam butelkę i wylałam na niego jej zawartość. Jego mina była bezcenna! Odegrałam się. Złapałam go za rękę i poszliśmy w stronę naszych przyjaciół. Elza i Louis już tam siedzieli. Byli cali mokrzy, podobnie jak my.

- Widzę, że nie tylko my się chlapaliśmy- powiedział roześmiany Lou.

- Jak widać nie- odpowiedziałam.- Musiałam się na kimś odegrać.

Znowu wybychnęliśmy śmiechem, a wtedy ktoś zrobił nam zdjęcie. Paparazzi! No nie! A ja trzymałam Zayna za rękę! To już wiem, czego się spodziewać w telewizji w najbliższym czasie. Ten dureń popsuł nam spacer! Spokojnie, nie denerwuj się. Będzie dobrze.

Inni pomyśleli chyba o tym samym, bo ich miny były podobne. Nie pozowlę, by taki głupek popsuł mi cały dzień.

- Co teraz?- spytałam.- Znaczy się, co robimy?

- Przejdźmy się- zaproponował Liam.- Wasze ubrania muszą wyschnąć.

Świetny pomysł. Jak zwykle on o wszystkim myśli.

Wstaliśmy z ławek i skierowaliśmy się w stronę… sama nie wiem czego, ale przyjemnie nam się spacerowało. Do czasu. Pojawiła się ona. Znowu. Ku nam zmierzała Vanessa Radey. A to oznaczało jedno- kłopoty.

 

***

Podeszła do nas i nawet na mnie nie spojrzała. Za to łapczywie gapiła się na Zayna. Miałam ochotę jej mocno przywalić. Malik chyba to wyczuł, więc złapał mnie za rękę, dając mi do zrozumienia, że nie mogę jej walnąć w miejscu publicznym. W sumie to miał rację. Ale i tak ją kiedyś walnę, i to mocno. Niech ona wreszcie przestanie gapić się na Zayna, bo naprawdę nie wytrzymam!!

- Witajcie- powiedziała wreszcie. A w dodatku takim tonem, jakby uważała się za królową. Phi. Głupia lala.- Co robicie?- ewidentnie patrzyła na MOJEGO CHŁOPAKA.

- Chodzimy po parku- odpowiedział chłodno Harry.- Nie widać?

Wzruszyła ramionami. Zrobiła krok w stronę mulata i zapytała go :

- Chciałbyś iść jutro ze mną na imprezę u koleżanki? Będzie w naprawdę fajowym klubie.

- Słuchaj. Powiem to tylko raz- zaczął stanowczo i chłodno Zayn.- Nigdy nigdzie z tobą nie pójdę. Odczep się ode mnie. Nie będziesz dla mnie nikim. Zostaw mnie i nas w spokoju. Jasne?

Była wściekła. Szybko nas minęła i poszła w stronę bramy. On a ma się do niego nie odzywać! Zayn jest mój i tylko mój! Nie pozwolę, by go zabrała.

Najpierw paparazzi, a teraz ona. Ten spacer na początku był udany, później było coraz gorzej. Jakoś nikt nie miał ochoty na kontynuację chodzenia po parku. Postanowiliśmy pójść do centrum handlowego. Tak się złożyło, że Zayn potrzebował nowego żelu do włosów, Niall chciał żelki, Elza nową bluzę z kapturem, Cindy książkę, Louis marchewki, a ja słuchawki.

No i poszliśmy na zakupy. Najdłużej zeszło się z Elzą, bo nie wiedziała, którą bluzę ma wybrać. W końcu wzięła taką granatową z białym napisem ,,Cool”. Wróciliśmy do domu po czterech godzinach. Szybko zleciało.

- Jestem głodny- lamentował Niall odkąd zjadł swoją paczkę żelków. Usiadł na kanapie i złapał się za brzuch.- Muszę coś zjeść.

- Popieram- powiedziała Meg.- Może zamówimy pizzę?

- Świetny pomysł- Horan od razu się ożywił.

- To ja zrobię sałatkę owocową- zaoferowałam się.- Macie owoce, no nie?

- Pewnie.

- Ja ci pomogę- Tiff do mnie podeszła i obie poszłyśmy do kuchni. Będzie niezły obiado-podwieczorek.

Zabrałyśmy się do roboty. Wyjęłyśmy miski, potrzebne owoce i sztućce i zaczęłyśmy pracę. Kroiłyśmy jabłka, banany, kiwi, gruszki, śliwki i winogrona. Na koniec porcje włożyłyśmy do 10 misek i dodałyśmy bitej śmietany. Na koniec, na sam czubek, położyłyśmy truskawki i zaniosłyśmy wszystko do salonu, gdzie inni oglądali telewizję. Na widok sałatki wyłączyli oglądany program i zabrali się do jedzenia. Dosiadłyśmy się do nich i zjadłyśmy wszystko w błyskawicznym tempie.

- Kiedy wreszcie przyjdzie…- zaczął Niall, gdy rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi.- Pizza!- krzyknął radośnie i podbiegł do drzwi.

Pizze były cztery. Jedna z szynką, serem i pieczarkami, druga z szynką, serem i kurczakiem, trzecia z ananasem, a czwarta z szynką, serem i papryką. Dla Nialla była wystarczająca, bo gdy ją zjadł, przestał narzekać.

Przy jedzeniu nie obyło się bez śmiechów i komentarzy Louisa. Harry’emu raz zrobiły się wąsy z sosu, a Lou zrobił mu zdjęcie, po czym wstawił je na Twittera. A mina loczka była bezcenna! Miał kilkuminutowego focha, ale potem sam się z tego śmiał.

Byłam najedzona do granic możliwości. Przeżarłam się… Moje koleżanki też. A była dopiero 18. Jedno jest pewne- nie jem kolacji.

Wstałyśmy i Megan powiedziała:

- To do jutra.

- Co?- Harry był mocno zdziwiony.- Jak to do jutra? Nie zostajecie?

- Nie dziś. Pa.

Poszłyśmy do przedpokoju i założyłyśmy buty. Uściskałam chłopaków, a Zayna pocałowałam. Elza dała całusa Louisowi i się do niego przytuliła.

Szłyśmy w stronę mojego domu. Noc we własnych łóżkach. Chociaż ostatnio dwie noce spałam z Zaynem u boku i.. nie narzekam. Mam nadzieję, że kiedyś będę się tak budzić częściej. W jego ramionach…. Znowu się rozmarzyłam.

Po drodze gadałyśmy głownie o chłopakach, czasie, który z nimi spędziliśmy i o zakupach. Ustaliłyśmy, że jutro pójdziemy na siłownię. Trzeba jakoś zrzucić tę pizzę. W końcu ja skręciłam do swojego domu, a reszta dziewczyn poszła z Elzą. Mam wspaniałe przyjaciółki, cudownego chłopaka, rodzinę… Czego chcieć więcej? Zaraz! Rodzina! Przecież oni nawet nie poznali Zayna! Nawet nie wiem, czy wiedzą, że jest on moim chłopakiem. Muszę się wybrać w odwiedziny do Liverpoolu. Mama i siostra na pewno chcą się ze mną zobaczyć i posłuchać czegoś o mulacie.

Wyjęłam telefon i wykręciłam numer mamy.

- Halo?- rozległo się z głośnika.

- Cześć, mamo.

- Amelie! Jak miło, że dzwonisz.

- Mogę do was wpaść za dwa dni? Nie mam teraz żadnych zdjęć, a pomyślałam, że fajnie by było z wami pogadać.

- Oczywiście. Nasz dom zawsze jest dla ciebie otwarty.

- Tylko nie mów Gwen. To będzie niespodzianka.

- Dobrze. Do zobaczenia za dwa dni.

- Pa.

Rozłączyłam się. Wkrótce zobaczę się z mamą i Gwen. Moja siostra będzie wniebowzięta, jak opowiem jej o Zaynie. Pewnie zamęczy mnie pytaniami na temat chłopaków, ale miło będzie znów ją zobaczyć.

Weszłam do domu szczęśliwa. Trzeba tylko powiedzieć koleżankom i chłopakom o kilkudniowym wyjeździe.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • MarciaA 29.05.2015
    CHemia.... Nienawidzę tego przedmiotu... :X Mam nadzieję, że poprawisz! A rozdział ciekawy :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania