Poprzednie częściMoje życie się zmieniło - Prolog

Moje życie się zmieniło- Rozdział 5

~Zayn~

Patrzyłem na Stylesa, jak na jakiegoś chorego debila. CO on sobie myślał?! I ten jego chytry uśmieszek, którego chyba zacznę nienawidzić. Zerknąłem na Amelie. Patrzyła to na mnie, to na Harry’ego. Lekko się zaczerwieniła. Tego się chyba nie spodziewała. Błąd. Na 100 procent się tego nie spodziewała. Nie chciałem jej spłoszyć. Chwilę siedziałem w bezruchu, ale chłopcy nie dawali mi spokoju. Ciągle krzyczeli, śmiali się i w końcu powiedziałem:

- No dobra, dobra. Ale zamknijcie się już!

Zamilkli natychmiast. Loczek patrzył na mnie z wyraźnym śmiechem w oczach. Już ja mu się kiedyś odwdzięczę. Moja zemsta będzie słodka.

Podszedłem powoli do Amelie. Czułem na sobie spojrzenia wszystkich. Styles szczerzył się do mnie, słyszałem chichot Lou i chrupanie, które powodowały chipsy zjadane przez Horana. Usiadłem przy Cartway i spojrzałem jej w oczy. Wtedy coś sobie uświadomiłem. Harry nie mówił, gdzie mam ją pocałować. Ująłem delikatnie jej dłoń, po czym pocałowałem ją w policzek. Usłyszałem zawiedzione ,,Ej!’ ze strony chłopaków. Spodziewali się czegoś innego.

- Co to niby miało być? –zapytał Harry.

- No jak to co?- udawałem zdziwionego.- Kazałeś mi ją przecież pocałować. A, i nie mówiłeś gdzie.- dodałem z chytrym uśmieszkiem.

- A niech to- mruknął niezadowolony.

Graliśmy dalej.

 

~Amelie~

-Pocałuj Amelie- usłyszałam.

CO PROSZĘ?! Zayn ma mnie pocałować?! I to w dodatku przy wszystkich? Co Styles wymyślił? On ma czasem chore pomysły. Malik siedział chwilę w miejscu. Przekonywania chłopaków coraz bardziej się nasilały. W końcu zaczął się do mnie zbliżać. ,,O boże…” , pomyślałam. Spojrzałam na niego. Nagle się lekko uśmiechnął. Wpadł na jakiś pomysł? Złapał mnie delikatnie za dłoń i pocałował mnie w policzek. Jezu, jakie on ma wargi… Takie cieple, delikatne, miłe… Czułam, że się czerwienię. Po chwili chłopak wrócił na swoje miejsce i graliśmy dalej. Dziewczyny będą mi to wypominać przez najbliższy czas. A może i dłużej? Teraz Meg dostała zadanie od Louisa. Miała wlać sobie do buzi bitej śmietany i na dodatek włożyć do niej jeszcze winogrona. Wyglądała komicznie. Gdyby nie miała pełnych ust, z pewnością by się z siebie śmiała. Udało jej się wszystko połknąć. Dawno się tak dobrze nie bawiłam. Oj dawno.

~Harry~

Następnym razem powiem dokładniej polecenie. A niech to! Taka okazja przeleciała mi koło nosa. Pewnie Zayn mi tego nie daruje. Co tam. To przecież TYLKO zabawa. Przyjacielska zabawa. Wtedy zobaczyłem, że całuje ją tylko w policzek. Co? Miało być w usta… W usta, głupolu, nie w policzek!

- Co to niby miało być? –zapytałem.

- No jak to co?- udawał zdziwionego.- Kazałeś mi ją przecież pocałować. A, i nie mówiłeś gdzie.- dodał z chytrym uśmieszkiem.

- A niech to- mruknąłem niezadowolony.

Więcej tego błędu nie powtórzę. Nie ma takiej opcji. Widzę przecież, że Amelie mu się podoba. Ja się w to nie będę wtrącał. Mi z kolei chyba Tiff wpadła w oko. Tak ładnie się śmieje… Upss, co ja wygaduję? To pewnie tylko chwilowe. Zaraz przejdzie.

~Amelie~

Gra w butelkę była przecudowna. Ubaw po pachy. Nagle Louis krzyknął:

- EJ! A co powiecie na piwo?

Nienawidziłam alkoholu. Od razu przypominała mi się historia z moim ojcem… Ale o tym innym razem. Rzuciłam w Tomlinsona poduszką, ale on się schylił, w wyniku czego trafiłam Zayna. Moje ,,szczęście”

- Za co?!- krzyknął zdezorientowany mulat.

- Niechcący- powiedziałam.

Wstał i zaczął podchodzić w moją stronę. Zerwałam się na równe nogi i z udawanym, przerażonym krzykiem, rzuciłam się do ucieczki. Gonił mnie! Podbiegłam do kanapy i stanęłam po jej prawej stronie. Malik zatrzymał się naprzeciwko. Oboje się uśmiechaliśmy. Zaczął iść powoli w prawo. Ja się powoli wycofywałam. Nagle mnie zmylił i nim się zorientowałam, stał przy mnie. Nie zdążyłam nawet uciec. Złapał mnie w pasie i położył sobie na ramieniu. Pozostali tylko się na nas patrzyli ze śmiechem. Teraz to na pewno nie uwolnię się od przyjaciółek…

- Zayn, postaw mnie!- krzyknęłam.

- O nie, nie ma mowy- zaczął się kręcić.

Pisnęłam przerażona, choć wiedziałam, że mnie nie puści. Kilkanaście sekund później zdjął mnie ze swojego ramienia. Chciałam odejść, ale mi na to nie pozwolił. Przyciągnął moje ciało do swojego i zaczął robić to, czego się nie spodziewałam. Gilgotał mnie! Starałam się być twarda, ale nie wytrzymałam. Wręcz tarzałam się po podłodze ze śmiechu. Trzymał mnie i nadal łaskotał. Uśmiechał się. Jego czarne oczy patrzyły się na mnie z rozbawieniem. W końcu przestał. Mogłam spokojnie złapać oddech. Nie miałam mu tego za złe. To było zabawne. Dawno się tak nie śmiałam. I dawno nikt mnie nie gilgotał.

Przyjaciółki szczerzyły się do mnie, ukazując białe, zadbane zęby. One i chłopcy głośno się śmiali. Musieliśmy wyglądać naprawdę śmiesznie.

- A tak w ogóle, to czemu tak zareagowałaś, gdy zaproponowałem piwo?- spytał zaciekawiony Lou.

Trafił w mój czuły punkt. Nie lubiłam o tym wspominać. Tiff, Elza, Meg i Cindy od razu wiedziały, o co chodzi. Zauważyły moją minę, która nie wyrażała zbytniego szczęścia, tylko smutek. Nie jestem pewna, czy mogę powiedzieć chłopakom… Do nich nie mam jeszcze takiego zaufania. Postanowiłam zaryzykować.

- Mój ojciec, kiedy był pijany, popchnął moją dwuletnią wówczas siostrzyczkę na szafkę. Pech chciał, że uderzyła w nią głową i zmarła na miejscu. Tatę aresztowali, nie chcę go znać. Nie lubię o tym rozmawiać. Wiem, do czego zdolni są ludzie pod wpływem alkoholu, więc staram się ich unikać. Sama też nie piję. Ewentualnie małego drinka na jakiś ważnych przyjęciach.

Miny chłopców były… trudne do określenia. Chyba było im głupio, szczególnie Louisowi. Tego się nie spodziewali.

- Słuchaj, ja…- zaczął Lou, ale mu przerwałam:

- Nie tłumacz się. Nie wiedziałeś. Po prostu zakończmy ten temat. I błagam, nikomu się nie wygadajcie.

Pokręcili twierdząco głowami. Nastała chwila ciszy. Krępującej ciszy, której nienawidzę.

- Eee…. Co robimy?- spytał nieśmiało Niall.- Ja idę dołożyć żelków.

- Przecież ich jest jeszcze cała miska!- powiedziała Meg.

- Ale zaraz i tak się skończą.

- No w sumie…. Idę z tobą.

Oboje poszli do kuchni. Chłopcy zaczęli dawać różne pomysły na zabawy i filmy.

- Chowanego!- krzyknęła nagle Tiffany.- Pobawmy się w chowanego!

Od zawsze uwielbiała tę grę. I wybierała świetne kryjówki. To już trochę dziecinna gra, ale nagle poczułam, że chętnie w nią zagram. Tiff czasem zarażała swoim entuzjazmem i dobrą energią. Teraz to się wszystkim udzieliło. Nawet Niall i Meg przestali jeść i do nas dołączyli. Tiffany Stark była trochę … Trochę?! Bardzo dziecinna. Czasem zachowywała się jak kilkuletnia dziewczynka, ale gdy trzeba, to potrafi być poważna( to się rzadko zdarza). Widziałam, że była podekscytowana. Bardzo chciała w to zagrać. Podejrzewam, że od dawna się nie bawiła w chowanego. Pewnie Cindy i Meg nie za bardzo chciały. A poza tym, taka gra w trzy osoby nie ma sensu. Ale 10 osób to już coś. Zwłaszcza, jeśli jedną piątką są chłopcy z One Direction.

- Kto szuka?- spytałam.

Nie było chętnych. Dziwne… W końcu zgłosił się Niall. Miał liczyć do 40. Wcześniej Liam powiedział, że nie wolno chować się w piwnicy i małym schowku przy schodach.

Horan zaczął liczyć. Wszyscy się rozbiegli. Meg wbiegła do kuchni, Tiff poszła gdzieś w stronę balkonu, Zayn, Harry i Louis wbiegli na górę. Tylko ja nie wiedziałam, gdzie się schować. W końcu weszłam po schodach na górę i skierowałam się do jakiegoś odległego pokoju. Nie wiem, do którego z chłopców należał.

- Trzydzieści!- rozległo się z dołu.

Mało czasu, bardzo mało… Pod łóżko? Zbyt oczywiste. Za drzwi? Nie wchodzi w grę. Mój wzrok padł na sporą szafę. Uchyliłam jej drzwi i weszłam do środka. Nagle poczułam, że ktoś zatkał mi usta. Pisnęłam, ale gdy tylko usłyszałam głos oprawcy, natychmiast się uspokoiłam.

- Nie krzycz- szepnął mi do ucha Zayn. Zdjął rękę z moich ust.- Nie dość, że wlazłaś do mojej kryjówki, to jeszcze chcesz krzyczeć.

- SZUKAM!- rozległo się na cały dom.

- A skąd miałam wiedzieć, że tu ktoś się schował?- spytałam.

- Cicho.

Teraz musiałam znaleźć sobie jakąś wygodną pozycję. Wierciłam się we wszystkie strony, aż Malik nie wytrzymał. Pociągnął mnie w swoją stronę i posadził sobie na kolanach. Chciałam zaprotestować, ale nie dał mi nic powiedzieć. Szepnął tylko, żebym była cicho. Właściwie to mi to nie przeszkadzało… Siedzenie w szafie na kolanach Zayna… Robi się ciekawie.

Nie wiem, ile tak siedzieliśmy, ale było nawet przyjemnie. O ile siedzenie w szafie można nazwać czymś przyjemnym. Nagle usłyszeliśmy głosy Nialla i Harry’ego. Zbliżali się. Weszli do pokoju. Słyszałam, że Horan zaczął przeglądać pokój. Zaczął podchodzić do naszej kryjówki. Otworzył drzwi i krzyknął :

-Mam was!

Styles zaczął się śmiać.

- Może powinniśmy was zostawić sam na sam?- zapytał z głupim uśmieszkiem na twarzy. Co on sobie wyobrażał?

- Zamknij się!- krzyknął Zayn. Zeszłam mu z kolan i wyszliśmy z naszej byłej kryjówki.

- Wystarczyło powiedzieć, a jakiś pokój byłby wasz. Chociaż mogliście pójść do Zayna, a nie przychodzić do pokoju Lou.

- Styles!- wrzasnął Malik. Prawie by się na niego rzucił.

- Nie warto- powiedziałam, widząc jego zamiary.- Kogo już znalazłeś?- zmieniłam temat i pytanie skierowałam do blondyna.

- Harry’ego, was, Liama, Meg i Cindy.

- T0 szukaj dalej. My idziemy na dół.

Pociągnęłam mulata w stronę salonu. Zauważyłam, że posyła loczkowi mordercze spojrzenie. Usiedliśmy na kanapie. Inni już o czymś rozmawiali.

Prawie pół godziny później Niall znalazł ostatnią osobę. Była nią Tiff. Mówiłam, że jest mistrzynią. Nie za bardzo był czas na następną rundę. Powtórzymy to innym razem. Czas na film. Chłopcy bardzo chcieli horror, choć ja, Cindy i Tiffany nie za bardzo się zgadzałyśmy. Meg i Elza uwielbiają horrory. Zostałyśmy przegłosowane. Liam włączył film. Za bardzo się nim nie interesowałam, ale patrzyłam na ekran telewizora. Siedziałam między Zaynem a Louisem. Rozejrzała się dyskretnie po twarzach przyjaciół. Było ciemno w pokoju więc nie zauważyłam dużo. Wróciłam do oglądania filmu. Akurat jakiś psychopata zabijał młodą dziewczynę, a jej koleżance obciął palce. FUJ! Jak można lubić coś tak beznadziejnego? Ludzie o dziwacznych twarzach i jakiś dziwnych poglądach, zabijają ofiary, bo chcą zemsty. Albo jakieś dziwaczne stwory… Z innych filmów znam sto razy lepsze metody na zemstę… Zabicie najbliższych osób ofiary, porwanie jej i zmuszenie do tego, by służyła wrogowi, sprawienie jej cierpienia… Horrory są głupie. Przynajmniej takie jest moje zdanie. Nie byłam specjalnie zaciekawiona filmem, ale nie chciałam robić przykrości chłopakom, więc oglądałam go. Nie był nawet aż taki zły. Powtarzam: aż taki zły! I tak wolę inne gatunki filmów i nic tego nie zmieni. NIC.

Po kilkunastu minutach filmu, zaczęło mi się wydawać, że ten psychopata jest coraz bardziej niebezpieczny. Odruchowo przysunęłam się do Zayna. Nie miał nic przeciwko temu. Nawet objął mnie swoim ramieniem i przytulił. Jak dobrze, że nikt tego nie widział… Wydawało mi się, że Cindy też siedzi bliżej Liama niż na początku. Ale może to tylko moje przewidzenia. Chociaż… Pewna nie jestem. Nie! Ona na pewno siedzi bliżej! A to dopiero! Przynajmniej nie jestem jedyna.

Horror się skończył. Dziewczyny były już lekko zmęczone, ale jeszcze nie chciały jechać do domu. Była dopiero 10:15. Za wcześnie na sen, za późno na jedzenie. Na żaden film też już nie miałam ochoty… I co zrobić? Louis wpadł na ,,genialny” pomysł. Włączył muzykę i powiedział :

- Tańczymy! Wszyscy wchodzą na parkiet! Panowie proszą do tańca panie!

Po tych słowach podszedł do Elzy i z uśmiechem poprosił ją do tańca. Ta się z radością zgodziła. Czy przypadkiem było, że Harry tańczył z Tiff, Liam z Cindy, a Niall z Meg? Mnie do tańca zaprosił Zayn. To nie mógł być zwykły przypadek. A może moje przyjaciółki spodobały się chłopakom? Może z tego coś będzie? Jest jeszcze możliwość, że to tylko zbieg okoliczności i zostaniemy TYLKO przyjaciółmi.

Nim się zorientowaliśmy była 11:15.

- Zawieziecie nas do domu?- zapytała Tiff lekko zaspanym głosem.

- No co ty!- odpowiedział jej Harry z dziwnym uśmieszkiem na twarzy.- Późno już. Nie sądzisz?

- No i?- w odróżnieniu ode mnie, nie wiedziała jeszcze, o co chodzi brunetowi.

- Zostaniecie na noc u nas.

- CO?- zareagowała dopiero po chwili.- My chcemy wracać do domu!

- Chodźcie, damy wam piżamy.- odezwał się Louis.

- Zaraz, to było już zaplanowane?- spytała Cindy.

- Tak jakby…

- Jest jeszcze jeden problem- wtrącił Harry.- Pokoje gościnne są… ee… ubrudzone, a goście nie powinni spać na kanapie.

- To znaczy, że…- Meg otworzyła szeroko oczy.- O nie! Nie ma mowy! Nie będziemy z wami spać!

- Oj no weź- uśmiechnął się Styles pokazując swe dołeczki.

- Ale przecież prosiłem was, żeby pokój gościnny był czysty!- odezwał się nagle Liam.

- Ale to tak jakoś samo wyszło…

- Akurat. Decyzja należy do dziewczyn. Jeżeli one chcą zostać, proszę bardzo. Jeśli chcą jechać, odwiozę je.

Chwili ciszy. Chłopcy z wyczekiwaniem patrzyli w naszą stronę. Spojrzałyśmy na siebie. Dobrze wiedziałam, że w duchu każda z nas krzyczy ,,tak!” , ale rozum mówi stanowcze ,,nie!”. I czego słuchać? W końcu zwyciężyło nasze zmęczenie.

- Niech wam będzie. Zostajemy- powiedziałam.

Chłopaki krzyknęli z radości.

- To która z kim śpi?- zapytał blondyn.

- Proponuję taką wersję- odezwał się Lou.- Harry z Tiff ( Tiffany zrobiła się cała czerwona, ale podeszła do loczka, który był chyba wniebowzięty), Niall z Meg( moja przyjaciółka z trudem ukrywała szczęście), Liam z Cindy ( Cin również była czerwona na twarzy i przypominała radosnego buraka), Amelie z Zaynem ( Malik uśmiechnął się do mnie), a ja z Elzą. Ktoś się nie zgadza?

Cisza.

- Ok. idziemy się myć, potem do spania- wtrącił Payne.- Tylko grzecznie proszę!

- Spoko, Daddy- odpowiedzieli chłopcy równocześnie.

Chłopcy zaprowadzili nas do swoich pokoi. Sama nie wiem czemu się na to zgodziłam…

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • T. Weasley 07.05.2015
    Super opowiadanie, aczkolwiek znalazłam kilka błędów. Po pierwsze kiedy Amelie opowiadała o śmierci swojej siostry przychodziło jej to zbyt łatwo. Kilka zawachań, albo wtrąceń typu "mówiąc to nerwowo przestąpiłam z nogi na nogę" dodałoby temu fragmentowi realizmu. Oprócz tego twoje opowiadanie to pewien schemat pt. pięć dziewczyn i pięciu chłopaków tworzy pięć idealnych par. Ale czy komuś to przeszkadza, czy nie to wyłącznie rzecz gustu. Wątek z pijanym ojcem z początku wydawał mi się naciągany, ale świetni e nim pokierowałaś. Uwielbiam twoją serię :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania