Poprzednie częściOceny Bitwy Akwusa – MrJ

Oceny bitwy Akwusa - Efria

EFRIA → Oceny bitwy „bohater ma cel, bohater ma pragnienia. Osiąga jedno tracąc szansę na drugie”

 

ELENAWEST

 

Styl → 5

Niewątpliwie masz problem z przecinkami, ale te zmory czają się i sądzę, że zawsze będą się czaiły, jednakże warto znać podstawowe zasady. Dlatego ćwiczenia i ćwiczenia są tutaj dobrą drogą. Jeszcze zdania, czasami miałam wrażenie, że nie patrzysz na wcześniejsze, jak i też dalsze stwierdzenia, pamiętaj, zdania tworzą akapity, a akapity powinny cechować się wewnętrzną spójnością i tutaj powstaje taka spirala, która tworzy ogólnie, całościowo spójność tekstu. Brakowało mi tutaj tego. Jesteś kreatorem i twórcą, a w twoich rękach jest świat opowieści, którą chcesz przedstawić, słowa są twoimi narzędziami, mają ogromną moc, jednak trzeba ich używać rozważnie. Nie trzeba się silić na dużą ilość słów, czy też na mądre i pięknie brzmienie, należy jednak wziąć pod uwagę ich funkcję w zdaniu. Miałam wrażenie, że twoje zdania były ze sobą sprzeczne, przez co obraz jaki kreowałaś, również sprawiał taki odbiór. Jeszcze powtórzenia, nie wypisałam ci wszystkich, jednak często masz blisko siebie słowa te same, które nie wyglądają na użyte przemyślanie, a po prostu podane przez nieuwagę lub niewiedzę.

1. „Teraz proszę was, byście zrobili przegląd waszego ekwipunku,” - was, waszego

2. „W pomieszczeniu(przecinek) gdzie wszyscy siedzieli, dało się zauważyć pięć kiwnięć głową.”

3. „Choć podróżowali pojazdami, te ataki śniegu zdarzały się niestety dość często, gdy wysiadali z nich w celu ośnieżenia przednich szyb, bo nawet wycieraczki nie dawały zbytnio rady.” → Nie rozumiem tego zdania, skonstruowałabym je zupełnie inaczej: „Ataki śniegu zdarzyły się dość często, dlatego, mimo że podróżowali samochodami, często wysiadali z nich w celu ośnieżenia przednich szyb, bo nawet wycieraczki nie dawały zbytnio rady.”

4. „ Czarnowłosy mężczyzna prowadzący pojazd, spojrzał odruchowo na kompas i w chwilę później zahamował dość ostro” → bez przecinka po „pojazd” oraz bez „w” po i

5. „Gdy dotarli na jego koniec George(przecinek) jako pierwszy dostrzegł potężny kawał powyginanego metalu.” → powtórzenie „jako pierwszy” zdanie wyżej było takie same wyrażenie.

6. „- We wnętrzu jakiegoś okrętu… Idziemy.

Zaczęli przeciskać się ku dziobowi okrętu.” → powtórzenie „okrętu”

7. „krzyknął w stronę pozostałych na statku członków wyprawy.” → inaczej ułożyłabym to zdanie np. „krzyknął w stronę pozostałych członków wyprawy”, czyli wyrzuciła kompletnie „na statku”

8. „Chwili potrzebowali, aż oczy przyzwyczają się do panujących tam ciemności. „ → panującej, nie ma innych rodzai ciemności

9. „Tak,… udało się” → wyrzucić przecinek

10. „SługaLegionu lub(przecinek) czy może słyszałaś o bazie Akwus?”

11. „dowiedzieć o tym, że nie dotarliśmy tam, gdzie planowaliśmy, i że znajduje się tu inna nazistowska baza” → wyrzucić przecinek po „planowaliśmy”

12. „poprowadził Marka i Georga do pomieszczenia, gdzie to znalazł.” → we wcześniejszej wypowiedzi wspominasz o papierach → te papiery, datego tutaj w tym zdaniu „to” zamieniłabym na „je”

13. „Bał się(przecinek) jak jeszcze nigdy w swoim życiu.”

14. „Spojrzał na swych towarzyszy, którzy siedzieli koło niego ze zwieszonymi głowami.” → koło na obok

15. blondwłosy → blond-włosy/blond włosy

16. „Po chwili śmiertelnej ciszy, ich uszu dobiegło niskie ponure warczenie i usłyszeli zgrzyt przesuwanych po podłodze pazurów.” → „ich uszu dobiegło” na „do ich uszu dobiegło”

17. „Mdłe światło żarówek oświetlających główny korytarz dodał im lekko odwagi.” → dodało

18. „Zapytajmy się Lucindy(przecinek) co to jest.”

19. „wpadła w ciężkie przerażenie, że dotykali czegoś chemicznego bądź biologicznego” → wpadła w ciężkie pierażenie? Jak przerażenie może być ciężkie?

20. „ Podejrzewam jakieś makabryczne eksperymenta” - eksperymenty

21. „Mark, który szedł akurat do radiostacji, usłyszał(przecinek) jak radiotelegrafista z Halley Bay wywołuje go przez radio.”

22. „Mark i Simon kiwnęli zgodnie głowami i pomogli kobiecie najpierw przetransportować chorego do niewielkiego pomieszczenia obok ich sali, a następnie zamknęli laboratorium, jednakowoż starając się nie oddychać.” → „kiwnęli zgodnie głowami” wystarczy samo „kiwnęli zgodnie”.

23. „Dy to zrobili, Mark natychmiast nadał komunikat o naglącej potrzebie.” → gdy

24. „ Zakomunikował zdumionemu Markowi, że tan ma za zadanie zniszczyć tę bazę.” → ten

25. „Mark zdeterminowany otrzymanym poleceniem od wojska, rozpoczął przeszukiwanie bazy w celu znalezienia czegoś, co pomogłoby mu jej zniszczenie. Wreszcie, na samym jej końcu, odnalazł niewielki, ale dobrze zaopatrzony arsenał, gdzie znalazł wystarczająco trotylu do unicestwienia tego przybytku zła. „ → powtórzenie „znalazł”

26. „ Blady strach padł wtedy na nich, kiedy usłyszeli, że w bazie żyje coś(przecinek) co kryje się w cieniu,”

27. „Został wtedy zapytany(przecinek) jakie szczepy bakterii mogły ich zaatakować.”

 

Wewnętrzna spójność tekstu → -1

 

Uzasadnienie: świat przedstawiony przez ciebie są w miarę poprawne, zauważyłam dwie nieścisłości, a mianowicie w jednym momencie Numi idzie do pokoju, o którego położeniu nie ma (wynika z tekstu) pojęcia.

1.„Gdy zdołali się już uspokoić, po kilku metrach natknęli się na wracającego skądś Simona, zdążającego do „noclegowni” z jakimś metalowym pudełkiem w rękach. Zatrzymał się, gdy go zawołali.” → Simon znajduje pomieszczenie, w którym ukryte były próbki z bakteriami.

2. „Ciekawa jestem, czemu tego stąd nie zabrali… No nic, musisz mi pokazać miejsce, gdzie to znalazłeś – powiedziała, wstając. Numi kiwnął głową i poprowadził ją i Marka w stronę wspomnianego pomieszczenia. „ → tutaj już Numizmat prowadzi grupę, jednak skąd może wiedzieć o położeniu pomieszczenia, skoro uciekał wtedy przed dziwną bestią?

Świat jest prosty, jednak przedstawiony w sposób znikomy. Mówiłaś, że nie posiadasz tematu dodatkowego, dlatego też nie mogę sobie usprawiedliwić twoich opisów.

Po opisie pierwszego dnia wyprawy napisałam taką uwagę, którą utrzymałam do końca opowiadania: krótkie, treściwe opisy, nie czuję, że starasz się zaciekawić czytelnika, początek miałam już za sobą, ale nadal nie ma czegoś, co zachęciłoby mnie do czytania, no może prócz wyjaśnienia charakteru Marka, którym zaintrygowałaś, ponieważ wykazywał sprzeczności. Boję się, że na tym etapie zaczniesz opisywać kolejne dni wyprawy w taki sposób. W sumie obeszłabym to jednym prostym zdaniem i przeszłabym do akcji na twoim miejscu już teraz. Piszesz rzeczowo, jednak bez nutki charakteru. Twoje opisy są proste, ale pozbawione, choć małej iskry, która porwie nas w świat Antarktydy, projektu, postaci, a oto również chodzi w opowiadaniach, aby zaciekawić czytelnika, porwać go w nieznany świat lub pokazać mu znany świat na nowo.

Widziałam też jeszcze inną nieścisłość, a mianowicie:

„- Czekaj… Sprawdzę GPS… Kuźwa!... No co jest?” → Zaśnieżona twarz Georga wskazuje na to, że warunki na zewnątrz nie są zbyt korzystne, dlaczego więc nie wszedł do środka, skazał towarzyszy na mróz, w którym w dodatku rozmawiali, a nawet telefon nie wytrzymał.

Wniosek: popłyń, nie pozostawiaj wszystkiego wyobraźni czytelnika, pobaw się słowami, staraj się, jak najlepiej przybliżyć świat przedstawiony w twoim opowiadaniu. Zazwyczaj autor skupia się albo na postaciach i ich osobowości, albo na miejscu i przestrzeni. W twoim opowiadaniu zabrakło mi wyboru jednego elementu, chciałaś uchwycić dwa, przez to każdemu z ich zabrałaś zbyt dużo, by opowiadanie mogło dla mnie stanowić ciekawe przedstawienie.

 

Zbieżność z tematem → 3

 

Żałuję, że wprowadziłaś temat tak późno, choć z drugiej strony można powiedzieć, że budował się od początku. „Bohater ma cel, bohater ma pragnienia. Osiąga jedno, tracąc szansę na drugie” → widziałam to tak, że główna walka toczy się pomiędzy życiem a śmiercią. Pierwszym ich celem, jak i zarówno pragnieniem było: dostanie się bezpiecznie do bazy, oraz wykonanie poleconego zadania. Dotarli do bazy (może lepiej tutaj bazę będzie traktować jako bezpieczny punkt), jednak spotkała ich śmierć. Dlatego też osiągnęli jedno, ale stracili drugie. Bohaterowie uzyskali schronienie, uciekli przed niekorzystnymi i niebezpiecznymi warunkami klimatycznymi, choć jednocześnie spotkali się z bestią, odnaleźli laboratorium, które sprowadziło na nich defakto śmierć.

Temat, jednak pokićkany, myślałam też nad nim długo, jak również zastanawiałam się nad możliwością specjalnego wprowadzenia dziwnych wątków miłosnych, które opisane były właściwie jednym/dwoma zdaniami i myślałam też nad tym, czy nie chcesz z tego zrobić tematu bitwy. Jeśli taki był zamiar, Eleno, nie, nie, nie brzmi to dobrze. Te kwestie są nieporadne, dziwne, niespójne, psują przesłanie twojego tekstu, jak również jego powagę, sprawiają, że wszystko, co budowałaś, tak nagle runęło i mamy wrażenie, że znajdujemy się w parodii. Chodzi mi o te dwie kwestie:

1. (Lucinda) „- Nawet wolę o tym nie myśleć… Podejrzewam jakieś makabryczne eksperymenta na noworodkach. Być może także na dorosłych. Nie wiem i przeraża mnie to wszystko – wyznała smutno i niespodziewanie przytuliła się do Numiego.”

2. „Następnie wcisnął zdumionej Sharon plecak w dłonie, złożył na jej ustach krótki pocałunek, szepcząc „Kocham cię” i wypchnął wszystkich na mróz.”

Zostawiły w moich ustach niesmak, który zniesmaczył mi opowiadanie, może nie w dużym stopniu, jednak wywarło to negatywne wrażenie. Mark byłby w stanie poświęcić się dla dobra drużyny, opisywałaś nam to nawet w dosadny sposób, dlatego ta „wymówka” (tak to traktuję) jego zachowania była zupełnie niepotrzebna. Uważaj na takie kwestie, szczególnie jeśli poświęcasz im tak mało uwagi w tekście.

 

Estetykę tekstu → 2

Odjęłam ci punkt, ponieważ akapity czasami były strasznie długie, ilość informacji w nich zawarta powodowała, że czytanie można było porównywać do maszyny wyrzucającej piłki tenisowe. Spokojniej, luźniej, a jednocześnie z pazurem potraktuj tekst. Nie musi się tam dziać wszystko, można wybrać takie największe perełki i na nich skonstruować fabułę, postacie, historię. Pobaw się w takiego małego boga swojego świata, wybieraj, co gdzie chcesz wstawić, a nie rzucaj wszystkiego naraz, opisując, jednym, dwoma zdaniami.

 

Spójność fabularną → -2

1. Po pierwszej kwestii Marka miałam taką uwagę: krótkie przedstawienie postaci to jest na plus, jednak w wypowiedzi coś nie gra. Wydaje się dodana niemal przymusowo, abyśmy mogli mieć wizję bohaterów, zastąpiłabym tę wypowiedź krótkim opisem. Kropki, nie pasują mi tutaj to poważnego charakteru Marka, który na pierwszy rzut ma być kimś przypominającym kapitana, który ma kaprys i uczestniczy w tej wyprawie → pomysł na postać jest, na razie wywołał wobec mnie sprzeczne oczekiwania.

2. Po drugiej kwestii Marka → nagła zmiana nastawienia w tak krótkim czasie? Mark sprawiał wrażenie kogoś, kto chce wystawać poza szereg, nie obserwował i nie milczał, przedstawił wszystkich, choć sądzę, że po podróży na Antarktydę, każdy już się przedstawił (przynajmniej imiennie), w każdym razie nie rozumiem zmiany jego charakteru. Na razie wygląda to jak taka dziwna gra z jego uporem i kaprysem, który zmienia się nagle o sto osiemdziesiąt stopni w dodatku w jednej wypowiedzi. Nie lubi, jak ludzie wtrącają się w nie swoje sprawy → mówi to oschle, czyli utrzymuje pierwsze wrażenie: „a to będzie silny mężczyzna, skryty, jak bezlitosny kapitan”. A tutaj nagle dziewczyna, którą w dodatku uznaje z tych głupszych, patrząc na późniejszą wypowiedź, zniszczyła tę twardość? Zamiłowanie do kobiet, czy próba zaimponowania innym, a może wywyższenie się i zapunktowanie u pani doktor?

3. W pierwszej połowie opowiadania, gdzie opisywałaś proces odnalezienia dziwnej bazy, wydawało mi się, że najciekawsze wątki, które mogły ruszyć z akcją, oraz spowodować trochę emocji w czytelnikach, skrupulatnie na razie omijasz. Rozwinęłabym wątek awarii samochodów, odnalezienia szczeliny, było w tym coś interesującego, coś się działo prócz awarii kompasu, która przy tym była takim małym szczegółem. Spróbowałabym pomyśleć nad stopniowaniem wydarzeń w opowiadaniu, pomysł na razie zapowiada się ciekawie, jednak nie widzę tematu, do którego powinnaś nawiązać. „Wydawało mi się” przeciągnęło się w tej kwestii do całości tekstu.

4. „- Ojej – powiedziała Sharon, wchodząc na mostek za przyjacielem. – Co to jest?” → Zastanowiłabym się tutaj nad reakcją Sharon, czy jest adekwatna do danej sytuacji i czy oddaje w pełni jej powagę, emocje. Brzmi to dziecinnie, przypomina trochę zawiedzenie, że nie znaleźli czegoś innego.

5. Po pierwszej nocy w bazie → Utrzymujesz opowiadanie w jednym tonie, nie czuję, abyś próbowała wkręcić nas w fabułę, a kolejno, znudzonym głosem dopowiadała zdania, które łączą się w akapity, a akapity w tekst, nie widzę tutaj emocji, charakteru, uczuć, tekst kojarzy mi się, na razie, z przeźroczystym szkiełkiem w okularach, przez które przechodzą promienie, załamują się, jednak ludzkie oko nie jest w stanie dostrzec tego procesu. Chciałabym go zobaczyć w twoim opowiadaniu, chciałabym, abyś mnie porwała i zaciekawiła, na razie mozolnie próbuję wyszukiwać w nim tego „czegoś”.

6. „- To był doktor Mengele, prawda? – powiedziała blada jak ściana Sharon. Lucinda kiwnęła tylko ponuro głową.” → „powiedziała blada jak ściana Sharon” próbujesz przedstawić nam jakieś emocje, jednak postać Sharon przy wcześniejszym „ojej”, wychodzi słabo. Nie zauważyłam, byś prócz Marka rozwinęła jakąkolwiek postać. Zastanawiam się nad funkcją wszystkich postaci w fabule. Zabarw nam troszkę tę opowieść, rozpoczynasz fajny motyw z nieznanym naukowcem, więc liczę na skok i pokazanie w końcu jakichś barw.

7. „- A cholera wie – mruknął Numi.” → Postać Numiego służy chyba tylko do mówienia „A cholera wie” xd (tak na rozweselenie)

8. „Jego lekko śniada twarz, zupełnie nieprzypominająca rysów Brytyjczyka, była teraz mocno pobladła. Bał się jak jeszcze nigdy w swoim życiu. Choć zaliczył kilka misji wojskowych, walczył z terrorystami, znajdował się pod ostrym ostrzałem, był bez łączności z bazą, to zawsze miał gdzieś tam pewność, że przylecą, chociaż po jego ciało. A tutaj? Nawet gdyby przyszło mu zginąć w tych mroźnych terenach, to i tak nikt go tu nie odnajdzie. Nie wiedzą przecież w Halley Bay, gdzie wyprawa się teraz znajduje…” → Z niestabilnego charakteru widać promyczek kształtu osobowości, która powoli przybiera formę człowieka, a nie kilku literek, zdecydowanie na plus. Wreszcie poczułam malutki zalążek twojego opowiadania. Ten fragment oceniam za najlepszą część twojego opowiadania, czułam to wtedy. Uśmiechnęłam się, gdy to czytałam, oczami wyobraźni zbudowałam sobie Marka.

9. „Po stosunkowo krótkim spacerze dotarli w końcu do pomieszczenia. Mark przeszukał je całe, lecz nie znalazł żadnego oprzyrządowania potrzebnego do skontaktowania się z bazą.” → Coś mi tutaj nie gra. Niepokoją się dokumentami, nieznany naukowiec, zaczyna się rozkręcać, a nagle priorytetem staje się skontaktowanie z bazą? Dlaczego szli akurat do pomieszczenia, w którym Numi znalazł papiery i to w celu szukania przyrządów?

10. Po pierwszej rozmowie z „dowódcami” → Bardzo szybko skaczesz z jednego wątku do drugiego, nie widzę tutaj całości zgrabnego pomysłu, gdzie mogłabym wyłapać najciekawszy wątek, jednocześnie omijasz, zbywając prostymi zdaniami, iskierki, które mogłyby w odpowiednich dialogach ukazać charakter postaci, jak i fabuły.

11. „- Pies? – szepnął lekko wystraszony Numi.” → Numi to taki mały staruszek, który w zabawny sposób podchodzi do życia, po części Mark miał rację, że jest na razie najmądrzejszymi wraz z Lucindą osobami w wyprawie. Póki, co inni wykazują zachowania nielogiczne i niebezpieczne. George otwiera drzwi samochodu i rozmawia normalnie z osobami, powodując, że jego koledzy i koleżanka marzną w aucie, a on sprawdza telefon. Numi wstaje i samotnie udaje się po obcej bazie, znajduje dokumenty, jednak sprawa ucicha, jak makiem zasiał. Nie ma nic innego na temat SługiLegionu, projekcie. Sharon przypomina trochę taką stereotypową blondynkę, której brakuje różowych szpilek na Antarktydzie → prócz moich skojarzeń z osobami, nie są one przedstawione adekwatnie do sytuacji, w jakiej się znaleźli. Zostali wybrani przez kogoś, by uczestniczyć w takiej wyprawie, prawda? Mam wrażenie, że przełożeni wysłali ludzi, którzy najszybciej umrą, nie rozumiem tej idei.

12. „- Nie mam pojęcia. Ale nie wspominajmy o tym reszcie grupy. Wpadną w panikę – zakomenderował bohatersko Mark, chociaż jego twarz przypominała teraz swym kolorem bardziej albinosa, niż Europejczyka. – Zastanawia mnie, jak to coś zdołało przeżyć tyle czasu bez jedzenia.” → Przywódca chcący uratować wszystkich, nagle podejmuje strachliwą decyzję? Znowu sprzeczność w charakterze Marka. Był bezwzględny, jako doświadczony żołnierz (jeśli mogę go tak nazwać) powinien powiadomić o tym pozostałych, a nie zatajać tak niebezpieczny szczegół.

13. „- A skąd! Tych skrzynek jest tam o wiele więcej… Zabrałem tylko jedną z nich. Zapytajmy się Lucindy co to jest. Być może ona powie nam, o czym zapomniano z tej bazy.”

→ Potwierdzam tezę, że przełożeni wybrali grupkę ludzi, których chcieli się usilnie pozbyć. Takich, którzy myślą nielogicznie i nieodpowiedzialnie, wystawiają siebie na niemal oczywistą śmierć. Ciekawa jestem, czy zgodnie z moimi przypuszczeniami uśmiercisz wszystkich, choć w sumie jedyna Lucinda trzyma poziom.

14. Cały akapit od „Wieczorem tego samego dnia, kiedy Lucinda poszła sprawdzić stan chorego, zastała go już martwego [...]” → Jeden akapit przedstawiał właściwie wszystko, co mogłoby stać się perełką opowiadania. Ludzie postawieni pod ścianą, umierający, bezsilni w pobliżu potwora, a w twoim opowiadaniu nie odczuwa się, jakby coś było nie tak, jest to beznamiętne przedstawienie faktów, które w jakiś sposób łączą się ze sobą.

15. Dorzucam także wątki miłosne, które wyjaśniłam wcześniej.

 

Zgodność opowiadania z narzuconymi odgórnie zasadami bitwy → 1

 

Dodatkowe zadania → 0

 

Całość → 5 + -1 + 3 + 3 + -2 + 1 = 9

 

AUSEK

 

Styl → 8

Twoje zdania są przyjemne w odbiorze, sprawiają, że przez tekst się płynie. Nie opisujesz niepotrzebnych informacji, nie ma przekombinowania z twojej strony. Zauważyłam przecinki i literówki, jednak nie psuły one wizualnego odbioru tekstu, a po głębszym przekopaniu się przez zasady, nadal nie stanowiły dużego negatywnego aspektu twojego stylu. Podoba mi się natomiast twoje słownictwo opisujące uczucia bohaterki, dzięki czemu łatwo można odczuć emocje płynące z opowiadania.

1. „ Kobieta obchodziła dzisiaj swoistą rocznicę i doskonale wiedziała(przecinek) ile czasu upłynęło”

2. „Dorota często wystawała pod ogrodzeniem pobliskiego przedszkola i z policzkami mokrymi od łez, spoglądała na roześmiane gromadki maluszków.” → wystawała? Stawała

3.„Podjęła decyzję, pragnąc mieć wpływ(przecinek) chociaż na jedną rzecz.”

4. „Pierwsza łza spłynęła po policzku, ukazując uczucia(przecinek) jakie targały wrażliwym wnętrzem kobiety.”

5. „walnęła kryształowym cackiem o ścianę, podziwiając(przecinek) jak drobinki rozbryzgują się wokół.”

6. „Wkładała po kilka pigułek na raz do ust, zapijając obficie wódką.” → naraz

7. „Dorota powoli otworzyła oczy, zamrugała parę razy próbując(przecinek) przywrócić ostrość widzenia. Trwało chwilę(przecinek) zanim zdała sobie sprawę, że jest w szpitalu”

8. „Po wstępnych oględzinach, usiadł na skraju łóżka i w ciszy przeglądał dokumenty.” → nie potrzebny przecinek po „oględzinach”

9. „Nasze rozstanie uzmysłowiło mi, że zrobiłem najlepszą rzecz(przecinek) jaką mogłem wtedy dla nas zrobić.”

10. „Marek wiedział, że to(przecinek) co usłyszał, nie jest prawdą.”

11. „opuścił pomieszczenie(przecinek) trzaskając drzwiami.”

12. „obiecała stawiać się regularnie na częstsze, niż normalnie, wizyty kontrolne wyznaczone co dwa tygodnie.” → bez przecinka po „częstsze”

13. „Wytworzyła się pomiędzy nimi nić porozumienia, a była tym(przecinek) czego potrzebowała teraz Dorota.”

14. „Musisz podać nazwisko ojca przy porodzie, no chyba, że wolisz mieć wpisane w papierach „ojciec nieznany”” → bez przecinka po chyba

 

Wewnętrzna spójność tekstu → 4

 

Urzekłaś mnie budową postaci, przedstawiłaś je realnie i rzeczowo. Wszystkie ich zachowania były następstwem wydarzeń z przeszłości, nie zauważyłam żadnych nieuzasadnionych i niedorzecznych odchyłów, które nie pasowały mi do budowy postaci. Zdecydowanie konstrukcja osobowości jest tutaj na plus. Pokazałaś mi trzy postacie: Dorotę, Marka, Kaśkę. O wszystkich dokładnie rozpiszę się w spójności fabularnej. Co do tła, przestrzeni, którą nam przedstawiłaś, to pierwsze wrażenie było dobre. Krótko, treściwie wprowadziłaś mnie w świat dziennikarzy, którego smak został do końca, nadal miałam w głowie fakt, że przecież Kasia i Dorota znają się z redakcji, w ten sposób tłem dopełniłaś osobowość. Człowiek pracujący w tłumie, hałasie, jakim cechuje się redakcja, jest zazwyczaj osobą albo spokojną, harmonijną, rzeczową, której nic i nikt nie zaburza dnia, albo osobą o ciągłym roztargnieniu i wysokich ambicjach, charakterze wybuchowym i niestabilnym. Dorota przypominała mi tę pierwszą opcję, dzięki zbudowaniu tego tła potrafiłam zrozumieć jej spokojne podejście do próby samobójczej, hamowanie swoich emocji w pierwszej rozmowie z Kasią, jak też wysłuchiwanie zarzutów Marka w szpitalu i w miarę spokojną odpowiedź. Pomieszczenia, prócz zwykłych, codziennych dodatków pozostawiałaś naszej wyobraźni. Innymi słowy, historia była wiarygodna, logiczna, spójna i interesująca.

 

Zbieżność z tematem → 4

 

„Bohater ma cel, bohater ma pragnienia. Osiąga jedno, tracąc szansę na drugie” → Widzę to w ten sposób, że Dorota pragnie dziecka, staje się to niemal jej obsesją (pokoik pełen akcesorii), pragnienie i cel, powoli powodują, że cierpliwość jest wystawiona na próbę, a spokój powoli kruszy się na oczach innych. Główna bohaterka traci się w rzeczywistości, później opuszcza ją mąż. W końcu, gdy dochodzi do próby samobójczej, dowiadujemy się, że jest w ciąży. W jednej strony mamy utratę tej rzeczywistości i pojawienie się dziecka. Tak jakbym potrzebnym czynnikiem do uzyskania wymarzonego celu stało się dotarcie do granicy życia i śmierci. Później jednak można rozważyć jeszcze jedno spełnienie tematu, a mianowicie: Dorota posiada już dziecko, staje się szczęśliwą kobietą, osiąga w końcu swój cel po trudnej walce, jednakże dowiaduje się o chorobie, co powoduje, że urodzenie dziecka stało się czymś przerażającym, ponieważ co zrobić dalej? Marek prawdopodobnie nie jest wpisany jako ojciec Kasi, więc dziecko może wrócić do domu dziecka i zostać wychowanym tam, gdzie kiedyś Dorota? Takie koło się tworzy w historii, choć nie powiedziałaś nam jak może się historia skończyć.

 

Estetykę tekstu → 3

 

Spójność fabularną → 4

 

Wypiszę ci moje odczucia i uwagi na temat kolejnych fragmentów tekstu. Czasami będę dodawała jedno lub dwa zdania, byś wiedziała, o który moment mi chodzi lub też o jaką sytuację.

1. Po pierwszym akapicie → ładny początek, mówią, że dobrze jest zacząć, wciągając czytelnika. Dwa zdania ruszają wyobraźnią, zaczyna kojarzyć mi się początek dobrej komedii lub serialu

2. „Podekscytowanie koleżanki dało się wyczuć na kilometr, a oczy błyszczały z emocji. Dorota czuła, że usłyszy coś, co zaboli, co rozsadzi serce z żalu, gdyż już od jakiegoś czasu obawiała się, że taka chwila nadejdzie” → budujesz nam postać od razu na początku, krótkie, aczkolwiek treściwe zdania brzmiące w ten sposób sprawiają, że opis staje się barwny, zaczynamy zadawać sobie pytania: co się stało? Budzi się we mnie ciekawość, obraz szumu pomieszczenia i gonitwy dziennikarzy, ciekawe przedstawienie sytuacji.

3. „Poprawiając okulary na nosie i ocierając dyskretnie łzy, znajoma nieznacznie pochyliła się w jej stronę, szepcząc słowa, których nie miała ochoty usłyszeć.” → tutaj wyjaśniają się wątpliwości, jak również pomieszanie w uczuciach dwóch kobiet, temat szybko podany i równie szybko zakończony wątek. Dobre na początek, czyli najpierw ciekawisz, budujesz nam sytuację, później podajesz rozwiązanie, polubiłam Dorotę, wydaje się na razie osobą o nieszczęśliwym życiu (chyba nie jest tajemnicą, że jakoś przepadam za takimi postaciami, ponieważ można z nich wiele wyciągnąć i równie wiele zdobyć nimi na plus. Choć z drugiej strony są trudne do opisania, a szczególnie do zbudowania charakteru)

4. „Odczuwała zbliżający się atak duszności […] Nie mogła dopuścić, by współpracownicy zauważyli jej dziwne zachowanie. Przynajmniej na razie.” → zgrabnie ubrałaś emocje, które narastają w miarę kolejnych zdań. Z jednej strony mamy pod koniec wrażenie wyolbrzymienia „atak duszności” np. Z drugiej strony jednak nie jestem w stanie wyobrazić sobie innego uczucia po trzech latach katorgi emocjonalnej dla matki, która pragnie rodziny. Ciekawi mnie ta postać i w jaki sposób ją poprowadzisz, mam już wizję kilku opcji → to dobrze, ruszasz wyobraźnią.

5. „Ostatni miesiąc był dla Doroty szczególnie trudny. Po rozstaniu z Markiem potrzebowała dobrego powodu, by rano wstać, ogarnąć się i wyjść z domu.” → plusik ode mnie, że nie pokazujesz idealnych relacji, a dajesz nam realne, logiczne spojrzenie na sytuację.

6. „ […] brali urlop bądź chorobowe i spędzali w łóżku chwile na mechanicznym seksie, który zresztą nie sprawiał im już żadnej przyjemności.” → „mechaniczny seks” podoba mi się to określenie.

7. „Nadaremno tłumaczyła Markowi, że porzucone biedactwa czekają na nowych rodziców i tak jak oni kiedyś, wpatrują się z nadzieją w drzwi, marząc o tym, że wejdzie nimi kochająca mama i tata.” → para z domu dziecka, zaciekawiasz coraz bardziej rozwojem akcji, dobrze budujesz fundamenty, które mam nadzieję, że równie dobrze wykorzystasz. Nie ma tutaj niepotrzebnych informacji, wszystko wydaje się ułożone w spójną całość, której powoli odkrywasz kolejne puzzle. Podoba mi się twoja budowa postaci, nie podajesz ich dużo, koncentrujesz się na jednej osobowości, wyjaśniasz, niektóre rzeczy pozostawiasz do interpretacji własnej, jednakże kontrolujesz tory myśli czytelnika. W ten sposób tekst czyta się na razie przyjemnie, wczuwając się w ból bohaterki. Poznajemy coraz więcej rzeczy, które spowodowały załamanie Doroty. Podoba mi się efekt odwróconej spirali. Stosujesz taką odwróconą interpretację Heideggera z kołem hermeneutycznym, które początkowo przypominało spiralę, gdzie rozpoczynało się od rozumienia tekstu w jednym aspekcie, a potem rozwijało wraz z innymi koncepcjami. Mam wrażenie, że powoli od początku odwracasz nam tę sytuację. Mamy duża przestrzeń – biuro, myśli bohaterki są pokazane luźno (mamy na początku wrażenie, że jest to zwykły humorek kobiety), potem jednak coraz bardziej zawężasz osobowość i ukazujesz szczegóły jej takiego, a nie innego zachowania. Mamy niemożność zajścia w ciążę, potem spory z mężem (czyli dochodzi brak wsparcia i zrozumienia), a na końcu mamy zderzenie z przeszłością, czyli Dorota jako sierota, co tłumaczy niemal wszystkie jej reakcje, które przestawiłaś. Zarówno wyolbrzymienie „ataku duszności” teraz jest jak najbardziej trafne.

8. „Nie wzięli pod uwagę, że w dążeniu do wyznaczonego celu zajdą za daleko, zatracą się w imię rodzicielstwa, a przyjdzie im za to zapłacić rozbiciem małżeństwa.” → zalążek tematu bitwy, choć w sumie mam przeczucie, że nie będzie raczej dodatek do głównego tematu, a raczej bezpieczne potwierdzenie, gdyby ktoś nie zauważył głównego, ajć, takie masło maślane mi wyszło, choć mam nadzieję, że zrozumiesz.

9. Kiedy Dorota wchodzi do przygotowanego pokoju dziecka, a później wchodzi do wanny → wydawało mi się trochę naciągane, jak Dorota poszła do pokoju z akcesoriami dziecięcymi i zaczęła wspominać sytuacje rozstania z mężem, rozumiem załamanie emocjonalne, jak również kierowanie się uczuciami, które zaprowadziły bohaterkę do próby samobójczej, jednakże wydaje mi się, że jej pobudki zostały wystarczająco zarysowane, troszkę w tej sytuacji przerysowałaś ten wątek. Uratowałaś to krótkim, rzeczowym przedstawieniem przygotowań do samobójstwa. Czułam obojętność bohaterki, która połykała coraz więcej tabletek, popijając alkoholem.

10. „– Witam Katarzyno. Dobrze wiesz, jak wyglądają relacje między nami, a właściwie ich brak. Nie mam zielonego pojęcia, co ona znowu wykombinowała.” → „witam Katarzyno” cudowny początek i pokazanie charakteru męża.

11. „– Witam Katarzyno. Dobrze wiesz, jak wyglądają relacje między nami, a właściwie ich brak. Nie mam zielonego pojęcia, co ona znowu wykombinowała.” → „witam Katarzyno” cudowny początek i pokazanie charakteru męża.

12. Po wizycie Marka w szpitalu → Marek trochę pełnił funkcję kozła ofiarnego twojego opowiadania, niby jest w porządku i w miarę stara się zachowywać trzeźwo, ale wszystkie winy świata spływają na niego, trochę mu współczuję, choć jednocześnie widzę, że jest bohaterem rzeczowym, zbudowanym realnie. Przypomina mi mężczyznę, który ucieka przed ciężkimi sytuacjami z powodu wychowania w domu dziecka zagłębia się w swój świat rozsądku, gdzie usilnie nie chce zbliżyć się do nieciekawej przeszłości, nie chce cierpieć. Cokolwiek, nawet jeśli to kocha, co sprawia mu cierpienie, omija i ucieka od tego. Tak widzę Marka, jako zbudowaną przez ciebie postać. Podoba mi się twoja konstrukcja, mogę śmiało zagłębić się w bohaterów, potrafię wyczuć emocje z twojego opowiadania. Mogę je określić przymiotnikami i wypowiadać się na temat wrażenia, jakie na mnie wywołało. Pozostawia na razie we mnie pewien niedosyt, ciekawi, intryguje.

13. Po rozmowie z Kasią na temat uznania Marka ojcem → wydaje mi się, że szybko przyspieszasz z akcją, jak na początku miałam wrażenie stopniowania i układania swobodnie puzzli, teraz mam wrażenie, jakbyś chciała to wszystko zakończyć, a raczej zmieścić wątki, które chcesz jeszcze nam ukazać. Zgadzam się, że dodają one wrażenia wisienki na torcie, choć żałuję, że nie są połączone tak jak poprzednie.

14. „– Czy pani wie, co się właściwie stało? – zapytał i nie czekając na jej słowa, ciągnął dalej – bo ja bardzo chętnie poznałbym odpowiedź na to pytanie. – Zakończywszy, zdjął okulary i włożył je do kieszeni fartucha.” → spodobała mi się rola doktora w tekście, a ta kwestia skojarzyła mi się z takim poważnym aktorem, silnym, władczym mężczyzną, w sumie ta postać była tak mało znacząca w kontekście całego opowiadania, a polubiłam ją najbardziej. Szczególnie jego rozmowa z Dorotą przypadła mi do gustu.

W swojej historii miałaś wiele ciekawych, interesujących wątków i momentów, które przyciągały uwagę, powodowały, że powoli budowałaś świat przed naszymi oczami, a także nadawałaś temu światu barwy, czytelnik wczuł się w historię. Ukazałaś emocje i charakter swojego opowiadania.

 

Zgodność opowiadania z narzuconymi odgórnie zasadami bitwy → 1

Dodatkowe zadania → 1

 

Całość → 8+4+4+3+4+1+1 = 25

 

KARO

 

Styl → 5

Język patetyczny, którego starasz się używać psuje, moim zdaniem, odbiór twojego tekstu, sprawia wrażenie zupełnie oderwanego od świata, w którym stawiasz wykreowane postacie. Tworzy to pewną sprzeczność, przez którą ciężko jest płynąć przez tekst, jak również bez przeszkód odbierać jego przekaz. Może spróbuj odstąpić do tego tonu? Zawsze warto spróbować, a sądzę, że wniosłoby to do twoich opowiadań wiele dobrego. Doliczam do tego powtórzenia i słowo „lecz”, zdecydowanie go nadużywasz. Staraj się wyszukiwać innych określeń, kombinować z kropkami, przecinkami.

1. „ Nie wiem(przecinek) ile mi to zajmie, lecz z przykrością stwierdzam”

2. „ Mam nadzieję, że poradzicie sobie , a jeśli chodzi o powód” → niepotrzebna spacja po „sobie”

3. „Chłopak machnięciem ręki chciał zakomunikować towarzyszowi, że już wstał, lecz kot nie dawał za wygraną. Wzmogło się miauczenie i kocie prośby. Eryk ospale wstał z łóżka i się przeciągnął.”-> powtórzenie „wstał”

4. „Usłyszał brzdęk talerzy z sąsiedniego pokoju.

Szybko zrozumiał, że Tom - jego brat bliźniak - robi dla nich śniadanie. Ubrał się szybko i pognał do sąsiedniego pokoju. Tam czekał już na niego współlokator z ugotowaną kaszą.” → powtórzenie „sąsiedniego pokoju”

5. „Hymn, może i tak koleżko, lecz wpierw nakarm kota i psa, są głodne.” → hymn?

6. „ odpowiedział, z lekką drwiną, Eryk, po czym wstał ze stołu” → bez przecinka po „drwiną”

7. „Miał zamiar stworzyć największy atlas świata(przecinek) jaki kiedykolwiek napisano.”

8. „Tom słyszał jego powolne kroki, jego głębokie wdechy” → jego, jego

9. „Do pokoju, w którym chłopak przebywał(przecinek) wszedł Eryk.”

10. „ Teraz wiedząc, że los jest nieunikniony, piszę do Was(przecinek) by choć raz jeszcze udowodnić jak bardzo Was kocham” → niepotrzebne pierwsze „do was”, jeśli wyrzucisz, unikniesz powtórzenia „was”

11. „ Cieszcie się nim, puki ktoś nie zapuka do drzwi” → póki

12. „ Moją ostatnią prośbą, a raczej zakazem jest(przcinek) żeby nigdy nie przyszło Wam do głowy ruszyć (się), by mnie odszukać”

13. „Przepraszam to nagłe zajście” → przepraszam za to

14. „Eryk(przecinek) choć nie rozumiał decyzji brata, przystanął na nią bez zbędnych kłótni i rozważeń.”

15. „zaśmiał się(przecinek) pokazując na czerwonego ze wstydu mężczyznę obok.”

16. „zakrzyczeli równo pozostali towarzysze(przecinek) podnosząc kufle piwa ku górze.”

17. „Do tych dwojga szybo dołączył Eryk” → szybko

18. „krzyczał, lecz to nie pomogło. Próbował zabrać powietrze, lecz tajemnicza postać porwała go w rzeczne odmęty.” → powtórzenie lecz

17. „Chłopak wyglądał(przecinek) jakby uszło z niego całe życie, tak jakby stracił wszystkie uczucia.”

18. „powiedział(przecinek) próbując powstrzymać płacz.”

19. „chcę pożyczyć Toma, a jeśli on zrobi (dałabym tutaj albo „zrobi, to o co go poproszę” lub „jeśli on spełni moją każdą prośbę”) o co go proszę, to bezpiecznie wróci do domu.” → brakuje przecinka i zdanie brzmi w jednej części (którą pokazałam ci, jak możesz zamienić) nieporadnie.

20. „trzymając w ręku miecz(przecinek) zamachnął się na diabelskiego stwora.”

21. „Nagle chłopak spostrzegł na swojej dłoni bliznę po nożu, oraz że ojczym również ją posiada.” → bez przecinka przed nożu

22. Nadużywasz zdecydowanie słowa „lecz”

 

Wewnętrzna spójność logiczna opowiadania → 3

 

Opowiadanie było spójne i logiczne. Zarysowałeś mi początek, który koncentrował się na pierwszym liście, był taki prologiem do dalszych wydarzeń, później napisałeś rozwinięcie i zakończyłeś epilogiem, zestawiając nam wszystkie informacje i usprawiedliwiając istnienie wszystkich postaci w tekście. Dlatego też nie brakowało mi tutaj luk w pomyśle. Jednakże odjęłam ci dwa punkty, ponieważ w wymaganiach na ocenę piątkową jest jeszcze kluczowe słowo „interesujące”. Tego przymiotnika zabrakło mi w ocenie twojego tekstu. Pomyślałabym nad dodaniem do tego jakiegoś promyku, który spowodowałby, że nie jednemu by „szczęka opadła”. Zaskoczenie jest dobrym sposobem do promocji tekstu, spróbuj zrobić coś, czego nikt by się nie spodziewał, zaciekawiaj, prowadź czytelnika przez korytarz swojej wyobraźni i nagle postaw przed nim niewiadomego „cosia”, którego nie jest w stanie wytłumaczyć, którego nie zna, a jednocześnie który sprawi, że będzie czytał z ciekawością do końca, by poznać skrywaną przez ciebie tajemnicę. Tego najbardziej brakuje mi w takich opowiadaniach fantastycznych, większość skupia się na znanych formach opowieści, nie starając się wybrnąć ze schematu.

 

Zbieżność z tematem → 3

 

Temat przedstawiłeś dość skrupulatnie i rzeczowo. Można powiedzieć, że był on całkowicie oczywisty. Mamy ojca, który z niewiadomego nam wciąż powodu podpisał cyrograf z czarownikiem Cienia. Możemy tylko spekulować, że chciał ocalić synów, a historia jest powtarzającym się zbiegiem wydarzeń, co by wyjaśniało dziwne zachowanie Toma, którym się niepokoiłam. W każdym razie temat przedstawiłeś dzięki Erykowi, który zdecydował się poświęcić swojego brata, aby uratować ojca. Nic zaskakującego, wszystko podałeś nam na tacy, jeśli mogłabym tak to określić. Skoncentrowałeś na tym opowieść od samego początku, dlatego też nie można było bawić się w ciekawość i zaskoczenie innym obrotem spraw, tego właśnie mi brakowało. Odejścia od szablonowych zachowań i celów, czegoś, co sprawiłoby, że opowiadanie nie byłoby przewidywalne. Przypominają mi się filmy o superbohaterach, w których zawsze wiemy, jak się to potoczy, a mimo wszystko oglądamy z jakąś iluzją, która pozwala nam czerpać z tego przyjemność. Odpychamy od siebie fakty, staramy się usprawiedliwić np. „wizją ciekawych walk”, a przez to oddalamy schematy w dal. Tak kojarzyło mi się twoje opowiadanie, jednak więcej o tym w spójności fabularnej.

 

Estetykę tekstu → 2

 

Ciągłe myślniki w środku zdań, utrudniały czytanie. Po fragmencie opowieści o syrenach miałam taką uwagę → gubiłam się w tym przedstawieniu historii, mam wrażenie, że nie przemyślałeś wstawek np. „nastąpiła chwila napięcia”, to właśnie one powodują, że tracę się w opowiadaniu. Podzieliłabym ten tekst na akapity, aby był bardziej przejrzysty i czytelny, a w ten sposób historia nabrałabym odpowiedniego charakteru.

 

Spójność fabularną → 2

 

Wymienię ci najpierw kilka moich komentarzy po przeczytaniu fragmentów tekstu:

1. Po pierwszym liście → mam mieszane uczucia względem tego listu, z jednej strony podajesz czytelnikowi bardzo dużo informacji w kilku zdaniach, z drugiej strony brzmi on nieskładnie i sprawia wrażenie napisanego pod czyjeś dyktando. Zawarł pakt z bardzo niebezpiecznym człowiekiem, jednak dlaczego? Co kierowało ojcem posiadającym dwóch synów do zawarcia takiego paktu? Rozumiem zostawienie synów, jednakże na razie nie wiem nic o świecie, który chcesz nam przedstawić, wyczuwam fantastyczne stworzenia, może też jakieś magiczne umiejętności? Zarazem troszkę się boję tego tekstu pod względem tonu, w jakim będzie on pisany, już w pierwszym fragmencie silisz się na bardzo poważny. Mam nadzieję, że tylko na potrzebę tego listu.

2. Po drugim liście od ojca → Mam mieszane uczucia względem tego opowiadania, ton, w jakim próbujesz pisać, powoduje, że całość brzmi patetycznie, muszę na razie wracać do poprzednich wątków i czytać je znów, by uważniej skupić się na tekście. Mam wrażenie, że wszystko próbuje mnie odciągnąć od czytania, nie zaciekawiłeś mnie na tyle, bym poświęciła się cała twojej historii. Z drugiej strony ujawniasz nowe wątki, które mogą stanowić iskierkę charakteru opowiadania.

Spodobał mi się natomiast krótki opis Toma siadającego za biurkiem, piszącego swoją powieść i nagle słyszącego czyjeś kroki, a później widzącego Eryka z listem. Zadziałało to na moją wyobraźnię. Wątki, które opisujesz, na razie tworzą spójną, logiczną całość, nie zauważyłam żadnych nieścisłości, jedynie tajemnice, które, mam nadzieję, nam ujawnisz krok po kroku. Choć może też warto zostawić coś dla czytelnika? Cieszę, że skupiasz się na owej tajemniczej postaci, to plus. Ciekawy wątek rozwijasz na razie, choć sądzę, że jeszcze zaskoczysz.

3. Eryk choć nie rozumiał decyzji brata, przystanął na nią bez zbędnych kłótni i rozważeń. → Zaciekawiła mnie dziwna, szybka zgoda Toma, który sprawiał wrażenie rozsądniejszego z braci. Niepokoi mnie też nowo poznany człowiek → po jaki kij on się tutaj znalazł? No zobaczymy. Szybka, dziwna, właściwie zaskakująca rozmowa, z której możemy wysunąć dwa wnioski: pierwszym jest nieracjonalne zachowanie Toma, który prawdopodobnie ukrywał swoje pobudki do bogacenia się (czyli mamy dobrego i złego brata), drugim natomiast zaskakujący zbieg okoliczności z poprzednim listem, nie opisałeś nam wyglądu nieznajomego, a wśród jego kompanów sądzę, że któryś będzie owym niebezpiecznym mężczyzną ubranym w skórę oraz kapelusz z piórem.

4. „Siedmiu mężczyzn jednogłośnie stwierdziło, że warto jest zaryzykować i wyruszyć w wielką podróż po Nieznanych Krainach.” → Ciekawostka o niebezpiecznym mężczyźnie wśród siódemki nieznajomych przepadła, choć dowiedziałam się, że każdy z braci cechuje emocjonalność, tylko ukierunkowana w inną stronę. Oboje nie potrafią myśleć nad konsekwencjami i w ciemno idą za tym, co podpowiada im serce, a serce myśli o tacie, za którym tęsknią. W sumie takie szablonowe podejście, choć jednocześnie ciekawe.

5. -” Pamiętaj ostrzeżenie taty. „Nie ufaj nikomu”. Muszę ci też przypomnieć, że istnieje duże prawdopodobieństwo, że niestety, on nie żyje. - Oczy zaczęły mu się delikatnie szklić od łez.

- Wiem o tym, lecz musimy mieć nadzieję. Przed nami długa droga. Hej – krzyknął do kompanów – musimy załatwić sobie konie do jazdy.” → Ten Tom coś mi zgrzyta w akcji, zbyt ufny, zbyt naiwny, zbyt do przodu, tak jakby wiedział, co nastąpi i szykował jakąś pułapkę.

 

Gdy Eryk wraz z Tomem zostali wciągnięci do wody, spodobał mi się twój opis sytuacji, był dynamiczny, trochę chaotyczny, przez co oddawał emocje bohatera. Skupiałeś się na jednym wątku, nie podawałeś zbędnych wydarzeń, które mogłyby tylko zapchać tekst, byś zmieścił się w limicie, to również jest duży plus. Poprowadziłeś swoją historię w zwyczajny sposób, od początku do końca. Dlatego dziwi mnie fakt, że nie popłynąłeś trochę bardziej w rozmowie o przenocowanie siódemki nieznajomych. Wydawała mi się zdecydowanie za szybka, przez co Tom nadal pozostaje taką zagadką – dlaczego się tak zachował? Tak, jakbyś musiał kogoś zrobić kozłem ofiarnym, a jednocześnie kimś, kto jest głównym kołem napędowym opowiadania, bo gdyby nie postać Toma, nie mógłbyś w logiczny sposób wytłumaczyć wszystkich wątków. Eryka zbudowałeś na postać ambitnego marzyciela, który walczy za swoje uczucia i serce. Jeśli jest coś, co powoduje konflikt wewnętrzny, Eryk cierpi. Tom natomiast sprawiał wrażenie takiego naiwnego dzieciaka, który chciał usilnie udowodnić swoją wartość, przez co podejmował nielogiczne, dziwne, niebezpieczne decyzje, których nie przemyślał. Możliwe jest też to, że miał kompleksy, z których wyleczyć się nie dał rady, albo z drugiej strony był po prostu chciwym chłopcem.

Koniec jednak zdecydowanie zepsuł tajemniczy odbiór tekstu, mam wrażenie, że wrzucenie go miało mieć funkcję wyjaśniającą pochodzenie niebezpiecznego diabła. Niestety, wątek ten nie pasował do reszty, może i historia wychodziła od tego, ale wobec całości opowiadania stanowił inną, niespójną część, która została jakby usilnie wrzucona, uważaj na takie nieścisłości. Czasami lepiej jest zostawić nutkę tajemnicy w tym wypadku, niż silić się na krótkie, treściwe tłumaczenia, które czytelnik może traktować jak definicję w słowniku. Definicję słowa „postać diabła”.

Zbudowałeś postać Eryka prawidłowo, jeśli chodzi o Toma, popłynąłeś zbyt bardzo, nie wyjaśniając nam kwestii jego zachowania, poprowadziłeś akcję również prawidłowo, jednakże jak wspominałam w zbieżności z tematem, nie dodałeś tej interesującej iskierki, która wzniosłaby twoje opowiadanie o poziom wyżej. Na razie mogę powiedzieć, że tekst był poprawny (nie liczę błędów, ale oceniam fabułę) i normalny, zwyczajny, pospolity.

 

Jeszcze jeden z takich ulubionych moich fragmentów:

„Czerwony mężczyzna nie odwracając się do napastnika, dźgnął go w brzuch swym długim ogonem, który w jednej chwili, jak wąż, wypełzł spod płaszcza.„Ostrze” przeszło na wylot, podniosło biedaka ku górze i wyrzuciło z ogromną siłą w kierunku drzew. Po czym mężczyzna powtórzył:

- Znowu będziecie szczęśliwą rodziną.”

 

Zgodność opowiadania z narzuconymi odgórnie zasadami bitwy → 1

Dodatkowe zadanie w bitwie → 0

 

Całość → 5+3+3+2+2+1 = 16

 

KAROLAKORMAN

 

Styl → 9

Twoja budowa zdań, wykorzystanie słów nie budzi we mnie zastrzeżeń. Przez tekst się płynie, zdania tworzą całość, powodują, że można się w tekst wczuć, a nie zniechęcić. Sprawiasz wrażenie architekta, który z dobrym planem zaczyna budować swoje opowiadanie, to dobry znak do czegoś większego.

1. „ wreszcie nadeszła chwila, w której dorwę swoja zdobycz i będę znęcał się nad nią” → swoją

2. „Leżąc w łóżku, wyobrażałem sobie(przecinek) jak rozmawiamy.”

3. „Ze wspomnieniami z dzieciństwa, wypiłem pierwszą kolejką.” → kolejkę

 

Wewnętrzna spójność logiczna opowiadania → 4

Świat przedstawiony przez ciebie jest spójny, interesujący. Pomimo braku wyjaśnienia nieznanej przyczyny nagłego przejścia przez mur, który sprawiał, że wszystkie wydarzenia, jak i przedmioty były lustrzanym odbiciem wcześniejszej rzeczywistości, można powiedzieć, że twoje opowiadanie było logiczne. Bohater – Szymon, zachowywał się w sposób naturalny, przedstawiłaś go niezwykle realnie i poprawnie, przez co luka w tłumaczeniu stała się, nawet powiedziałabym, przyjemną tajemnicą. Stanowiła pewien nierealny, metafizyczny obiekt, który fascynował, a jednocześnie nie przyciągał mojej zbytniej uwagi. Stało się → tak to odebrałam, ponieważ pochłonęła mnie dalsza część opowiadania i bardziej byłam ciekawa innych okoliczności. Dopiero, gdy po przeczytaniu tekstu zaczęłam nad nim rozmyślać, stała się takim małym punktem kulminacyjnym opowiadania. Mur sam w sobie przypominał mi wyciągnięty fragment bajki na dobranoc, gdzie matki straszą swoje dzieci przez chodzeniem po zmierzchu, jak i niebezpiecznymi zakątkami.

 

Zbieżność z tematem → 5

„Nie pozwolił mi skończyć. Ruchem ręki wskazał drzwi, co miało oznaczać koniec rozmowy.

– I nie przepraszaj – dodał złośliwie – tylko stań się wreszcie mężczyzną.” → Zupełne odejście od pierwotnej konstrukcji, spodobało mi się wątek z odbiciem lustrzanym i zupełnie innym światem. Wykorzystanie tutaj tematu idzie w dwóch różnych kierunkach i światach, jak widać. „Bohater ma cel, bohater ma pragnienia. Osiąga jedno tracąc szansę na drugie” → Szymon. nie ważne, w jakim świecie się znajduje, nadal pozostaje pod wpływem jednej roli, jaką musi pełnić. Albo postawić na stworzenie rodziny, albo na własny rozwój zawodowy. Dobitnie pokazałaś nam to zestawienie, właściwie w dwóch powtarzających się scenkach. Rozmowa z szefem z dwóch stron (w skrajności mogłabym nazwać je miłość i nienawiść) oraz spotkania z Natalią, która również skacze ze skrajności w skrajność.

Temat wykorzystany niemal dosłownie, nie pozostawiasz nam chwili na zawahanie się względem oceniania, czy jest, czy go nie ma. Od początku zgrabnie go budujesz, kolejno dokładając jeszcze większe fragmenty, które scalają mi obraz i tym samym temat bitwy. Później jeszcze odwracasz ten obraz do góry nogami i jeszcze raz pokazujesz nam ten sam temat, tylko z innej strony. Podoba mi się ten zabieg, uważam, że był dość trudny do wykonania, ponieważ łatwo mogłaś go zepsuć, poprzez powtarzające się wydarzenia. Mógł stać się nudny, jednak w moim odczuciu, był taką wisienką.

 

Kontekstowe ocenianie na tle z danym gatunkiem →

 

Estetykę tekstu → 3

 

Spójność fabularną → 5

Wypiszę ci teraz moje uwagi i refleksje po konkretnych partiach tekstu:

1. *,, Wiem, że nie można mieć wszystkiego,

choćby się tego najbardziej chciało’’ → cytat na początku przyciąga uwagę, nie wiem dlaczego, ale wśród moich znajomych panuje takie przeświadczenie, że to właśnie cytat powoduje, iż tekst wydaje się poważniejszy, choć moim zdaniem to świadczy o dodatkowym trudzie, na jaki autor się zdecydował, wyszukując odpowiednich słów. Jest to przyjemny dodatek, sprawiający wrażenie umiejscowienia tekstu w sferze interpretacji, zobaczymy czy u ciebie także się to sprawdzi.

2. „– Lubię ten twój czarny humor – skwitował – zero taktu ni krzty tolerancji, wszystko po trupach. Choćbyś skłamał, że będziesz tęsknił za starym człowiekiem, a nie dawał mi jasno do zrozumienia, że tylko to się liczy, iż będą cię otaczać długonogie dziewczyny, a ciebie będzie stać na każdą z nich.” → Nie ma to, jak przedstawienie postaci w jednej wypowiedzi obcego człowieka posługując się mądrymi określeniami, jak i pokazując stosunek do danej postaci. Jedna osoba w bitwie na tym moim zdaniem poległa, ty natomiast wybrnęłaś z tego w wielkim stylu. Czuć dystans i obojętność Szymona, postać rysuje nam się dobitnie, charakter podobnie. Emocje biją od tekstu, tak samo, jak wyobraźnia pracuje nad pochłonięciem informacji, które zdołałaś tutaj nam podać. Narracja pierwszoosobowa wydaje mi się na razie dobrze dopasowana, mówi nam skrycie, że skupisz się na bohaterze. Szymon → na razie wydaje się intrygujący i ciekawy.

3. „Miałem cel.” → Widzę przed sobą postać wyprostowaną, zbudowaną na konkretnych fundamentach, pewną siebie, stabilną, silną, zdecydowaną. Postać, która nie da sobie wejść na głowie, zdecydowanie jest to postać dominująca, choć jednocześnie przepełniona jakimś ukrytym gniewem, motywującym ambicję Szymona.

4. (po dokładnym opisie osobowości Szymona) „Początkowo traktowano mnie jako maskotkę. Jednak po kilku spotkaniach i sukcesach zawodowych stałem się szanowanym, młodym architektem.” → Podoba mi się jego stanowczość i upartość. Gdzieś w głowie ma zakodowane „nie poddam się, zdobędę to, czego pragnę”. Ciekawi mnie natomiast przyczyny takiej jego motywacji, uparte dążenie do celu, choć powinnam powiedzieć: tak uparte dążenie do celu musi mieć swoje fundamenty. Podoba mi się, jak samym wstępem zdominowałaś moje myśli na temat tej konkretnej postaci, nie pozwalając im chociaż na chwilę odfrunąć w inną stronę. Postawiłaś przede mną czerwony most ze stojącą na nim postacią, mój wzrok nie jest w stanie odwrócić się od wizji osobowości i konstrukcji psychiki twojego bohatera. Mam nadzieję, że do Szymona dodasz jeszcze pełną dynamiki i zaskakującą opowieść, która porwie mnie dogłębnie na samo dno oceanu.

5. „Stałem jak podglądacz, jak skrzywiony psychopata czyhający na swoją ofiarę, ale nie po to, by wreszcie nadeszła chwila, w której dorwę swoja zdobycz i będę znęcał się nad nią, wymyślając wysublimowane tortury. Ja patrzyłem, by zapamiętać każdy jej gest. Napawać się każdym ruchem i pieścić ucho dźwięcznym głosem.” → bardzo udane porównanie, idealnie wplata się w tekst oraz oddaje idee bohatera. Właściwie można powiedzieć, że to mój ulubiony fragment.

6. „Słońce chyliło się ku zachodowi, chowając swoją ciepłą tarczę za jeden z molochów zbudowanych z betonu i szkła, a uliczne latarnie rozbłysnęły, niezrozumiałym dla mnie, czerwonym światłem. Dlaczego tak jest, że początkowo świecą na czerwono, a potem jaśnieją do niemal białego? Tego nigdy się chyba nie dowiem. Nie moja dziedzina.” → Kolejne puzzle układanki dobierasz bardzo starannie, powoli ujawniając nam skomplikowany charakter bohatera. Nie podajesz nam na tacy (jak na początku myślałam) jednej wizji charakteru, komplikujesz obraz, bawisz się emocjami, sprawiasz wrażenie stwórcy, który wciąż mówi „nie szufladkuj go, powiem ci coś, co jeszcze cię zaskoczy”. Podoba mi się ten zabieg, rozmyślam nad charakterem Szymona i jego pobudkami do takich, a nie innych reakcji. Zastanawiam się, szukam potknięć, jednakże na razie wszystko tworzy spójną, logiczną, interesującą całość, od której ciężko można oderwać myśli. Początek moich rozmyślań przejął niezwykle dominujący, mogłabym powiedzieć potężny psychicznie człowiek, jednakże wraz z kolejnymi zdaniami, coraz bardziej ta wizja nabrała charakteru iluzji, którą Szymon stworzył, by nie zostać pożarty przez rzeczywisty świat. Iluzję na tyle mocną, że boję się, iż wykorzystanie przez ciebie głównego tematu, może skończyć się dla niego tragicznie. Dusza romantyka, powoduje, że nie ważne jak bardzo starasz się otoczyć twardym murem, wyjdzie ona prędzej czy później, a ból powoli spowoduje, że świat stanie się niezwykłym wyzwaniem. Od siły marzeń, pragnień, celów zależy, czy ktoś jest w stanie poradzić sobie z wyzwaniem, czy też przegrać tę „walkę”. Jestem defakto na drugiej stronie twojego opowiadania, a moje myśli już zaczynają nieustającą walkę o dalszy ciąg. Twoje opisy są przepełnione emocjami, tło, jakie malujesz nam przed oczami, sprawia wrażenie dobrze dobranego dodatku, który dopełnia każde przemyślenie bohatera.

Biuro → dominacja,

Bar → zwątpienie,

Dom → wizja i marzenia,

Zachód słońca → romantyzm.

Każdy z tych aspektów dopasowuje się do charakteru bohatera, który powoli nam rozświetlasz.

7. „Mężczyzna wyszedł i podążył w swoją stronę. Po plecach przebiegł mi dreszcz strachu. Przepuściłem kolejny autobus i upewniając się, że nie ma nikogo w pobliżu, ruszyłem w tamtym kierunku.” → Zaskoczyłaś, nie spodziewałam się takiego obrotu spraw. Czyżbyś szła w stronę metafizyki?

8. „Mam czas do wschodu słońca. Do przyjazdu chłopaków w odblaskowych kamizelkach. Czyli szybko muszę podjąć decyzję.” → Bardzo szybko przeleciał mi ten tekst, zanim się obejrzałam, już skończyłaś swój wątek i swoją historię, choć tęskno mi do dalszego poznania przygód głównego bohatera, twoja opowieść niewątpliwie pozostawia po sobie niedosyt. Jest dopracowana, można powiedzieć, że szczegółowo dopracowana. Mam wrażenie, że skonstruowałaś to od charakteru głównego bohatera, przez tło do wyboru odpowiednich wydarzeń. Nie zauważyłam nic zbędnego w twoim opowiadaniu.

 

Zgodność opowiadania z narzuconymi odgórnie zasadami bitwy → 1

 

Dodatkowe zadania → 0

 

Całość → 9+4+5+3+5+1=27

 

NEUROTYK

 

Styl → 7

Neurotyku, niewątpliwie masz bogate słownictwo, które powoduje, że czyta się tekst przyjemnie z pozytywnym wrażeniem. Zauważyłam jednak kilka braków przecinków, jednak e braki były w miarę regularnych miejscach, dlatego sądzę, że jesteś w stanie to nadrobić, przy odpowiednim ćwiczeniu. Jako stwórca spełniłeś swoją rolę, szczególnie w dialogach, które wydawały mi się bardzo naturalne i pozbawione przekombinowania. Słowa nadawały specyficzny klimat, który wciągał.

1. „ Przypominam sobie(przecinek) jak było mi przykro”

2. „Każdy w naszej rodzinie z przykrością zgadzał się, że tata miesza fakty ze swojego życia, z wykreowanymi obecnie na swój temat własnymi wyobrażeniami.” → zbędny przecinek po „życia”.

3. „Podskoczył dumnie(przecinek) jakby dostał szóstkę w szkole.”

4. „ Chyba wolałabym(przecinek) aby tato był głównym daniem”

5. „ Ojciec był pod jabłonią(przecinek) zanim zdążyłam przetrzeć oczy”

6. „Zamknęłam oczy z nadzieją, że kiedy je ponownie otworzę(przecinek) wszystko okaże się snem.”

7. „ Rzeczywiście, kiedy otworzyłam oczy(przecinek) byłam tak samo nienaturalnie mała jak tatko...”

8. „odzyskałam(przecinek) chociaż na moment ojca.”

9. „Tatko wskazał gestem(przecinek) abym szła z nim pod rękę.”

10. „zapytałam, śmiejąc się teraz z wszystkiego.” → ze

11. „Chrupaliśmy(przecinek) obserwując pejzaż.”

12. „tata, zakrywając moje usta dłonią, jakby nie chciał(przecinek) abym o coś zapytała.”

13. „Patrzyliśmy(przecinek) jak ptak chowa jabłka do swojego worka pod dziobem.”

14. „Patrzyliśmy(przecinek) jak pelikan ginął na horyzoncie.”

15. „Tata wziął mnie na barana(przecinek) abyśmy byli wyżsi.”

16. „Wiem tylko tyle, że chciałbym(przecinek) abyś została moją Królową w tej krainie, którą tylko ja rozumiem.”

17. „Moje jest szczególnie niedostępne i wiem(przecinek) jak bardzo pragniesz mnie z niego wydostać...”

18. „Ja i tata relacjonowaliśmy mamie wszystkie wydarzenia(przecinek) jakie nastąpiły po jej śmierci.”

19. „Wystarczył jeden krok(przecinek) abyśmy byli zawsze razem.”

 

Wewnętrzna spójność logiczna opowiadania → 3

Twój tekst jest wszystkim, dosłownie, jak i w przenośni. Wprowadzasz tyle różnych rzeczy, zwierząt, stworzeń, że rzeczywiście przypomina to oderwaną od rzeczywistości Alicję z Krainy Czarów, gdzie każdy ma coś do przesłania. Czasami wydawało mi się zbyt przerysowane, jednakże występowała w tym pokręcona logika, której trudno było się oprzeć. Poskładałeś opowiadanie w dość dobry sposób, jak też przedstawiłeś nam dwie wizje historii, tę dosłowną, jak i tę metaforyczną. Jeśli chodzi natomiast spójność, nie za bardzo rozumiałam końcowego powrotu do przeszłych wydarzeń, na których właściwie opierała się cała środkowa refleksja, jedynie ten przeskok w czasie nie pasował mi do koncepcji całości. Wydawał mi się takim nagłym, niepotrzebnym wątkiem, który koniec końców zepsuł taką magiczną poświatę wcześniejszego wątku i spowodował, że trochę pogubiłam się w twoim przesłaniu.

 

Zbieżność z tematem → 2

Wyraźnie opisałeś cel, jak i pragnienie. Dorota usilnie starała się trwać przy ojcu, spróbować go zrozumieć oraz jego stworzony surrealistyczny świat, w którym ciągle egzystował. Od początku, czuć silne przywiązanie głównej bohaterki do swojego taty. Zarówno przez pieszczotliwe nazywanie go „tatkiem”, jak i cierpliwe (nie wiem, czy już nie przypadkiem ze zmęczenia) znoszenie jego ciągłym fantazji i czasami, jak opisywałeś nawet niepamiętania faktu, iż ona jest jego córką. Jeśli pozbierało się to wszystko do jednego wora, można powiedzieć, że tekst był niezwykle smutny, a pragnienie dziewczyny zestawione z chorobą ojca z góry skazane na niemożliwe. Ponieważ, jak zrozumieć świat, nad którym pieczę trzyma niestabilny umysł taty? Dorota stała przed trudny, uciążliwym, ale też smutnym faktem, pogodzenia się z chorobą. W opowiadaniu pokazujesz, że próbowała w jakiś sposób przekonać się do tego, przez tę retrospekcję z krainy fantazji. Zgrabnie tutaj wprowadziłeś Pelikana, który mówił o łza, ileż to cierpienia kosztowało Dorotę?

„Bohater ma cel, bohater ma pragnienia. Osiąga jedno, tracąc szansę na drugie.” → Nie zauważyłam natomiast drugiej części tematu, mogę spekulować, rozmyślać, jednak nie czuję straty czegoś w tekście w związku z osiągnięciem czegoś. Jeśli dłużej nad tym myślałam, osobowość Doroty mogła dać mi do myślenia, jednak nie potrafię znaleźć logicznych powiązań zresztą tekstu. Jeśli chodzi o sam fakt, że główna bohaterka zrezygnowała ze swojej tożsamości na potrzeby egzystowania ze zrozumieniem z ojcem, nie widzę tutaj ciągłości w tym. Szczególnie po retrospekcji, która pokazuje, że usilnie starała się zachować swoją tożsamość, być córką, a nawet idąc dalej połączyć rozbitą śmiercią i chorobą rodzinę. Jednak tę wizję spełnienia tematu psuje koniec, który odbiega od tego pragnienia, Dorota tutaj z łatwością podaje się na Alicję, przyjmuje ten fakt. Dlatego nie rozumiem tego zestawienia.

 

Estetykę tekstu → 3

 

Spójność fabularną → 3

Wymienię ci parę fragmentów, po których opisałam swoje wątpliwości, odczucia, jak i refleksje:

1. „Każdy to przeżywał i zastanawiał się ile będzie jeszcze ojca w ojcu, a ile dziecka podróżującego po wyimaginowanej krainie baśni i snów.” → Ciekawy wstęp, opisujesz jednocześnie ojca i skupiasz się na relacji córka – tata. Brzmi wiarygodnie, naturalnie, a jednocześnie czuć w nim trochę smutku. Nie wiemy jeszcze, w jakim dziewczyna jest wieku, choć użycie słowa „ojciec” wskazuje na przejście okresu dorastania i raczej jest już dorosła. W każdym razie zaciekawiasz początkiem, mam wiele pytań, a jednocześnie czuję się, jakbyś zaczął pisać właśnie taką baśń w lekkim tonie, który sprawi, że czytelnik tylko może się rozmarzyć po nie ciężkiej lekturze, będę miała rację? To się dopiero okaże.

2. „— Chodź tu, Dorotko. Zagramy w grę! — przywołał mnie tatko.” → Najpierw ojciec, potem tato, a teraz tatko? Celowy zabieg, czy raczej w miarę rosnących wspomnień córki oraz jej bliskości z ojcem przemyślałeś taki zabieg?

3. wcześniejsza rozmowa kończąca się: „Był tak poważny, że nie wytrzymałam. Zaczęłam płakać.” → Nie wiem dlaczego, jednak wywołałeś na mojej twarzy uśmiech. Prowadzisz akcję jednocześnie w smutny i śmiesznym tonie, który nadal utrzymuje się w przyjemnym odbiorze, sprawia, że tekst powoli nabiera charakteru, choć nadal brakuje mi tej iskierki, która spowoduje, że opowiadanie mi się spodoba, porwie. Zastanawia mnie, czy ojciec Doroty ma demencję, czy też jakieś zaburzenia psychiczne. Ludzie potrafią naginać swoją rzeczywistość, łącząc oczekiwania/marzenia/wizje z faktami z życia, przez co przeszłość staje się kwestią wyobraźni danej jednostki, jestem ciekawa, którą z opcji nam tutaj opisujesz.

4. „— Nie rycz mała! — krzyknął. — Zabieram cię przecież ze sobą.” → „krzyknął” brzmi tutaj tak niezwykle gwałtownie. Choć na razie od zabawnego tonu taty przechodzisz do poważnego, a teraz lekko zdenerwowanego?

5. „Tato przyjmował tabletki na sen, na pamięć, na witalność, na apetyt i chyba na to, ażeby w ogóle stał twardo nogami na tym świecie. Jedna z tabletek musiała więc mieć inne, nieopisane na dołączonej kartce skutki.” → Wątek przypomina mi Alicję z Krainy Czarów, nienaturalne zmniejszenie człowieka, tajemnicze drzewo, więc może i nora się znajdzie? A ojciec Doroty, jest tylko personifikacją białego królika? Nadal sprawiasz wrażenie narratora opisującego bajkę, w której właściwie już teraz możemy się wszystkiego spodziewać. Uważam, że dobrze zrobiłeś, pisząc te opowiadanie z narracji pierwszoosobowej, w ten sposób możesz łatwo przekazać myśli bohaterki, które stanowią zabawny fragment opowieści. Niedowierzanie, zdziwienie oraz myśli, czy kwestie co jakiś czas z wykrzyknikiem, powodują, że opowiadanie staje się żywe. Boję się jednak byś nie zapędził się w przedstawianiu nam tej historii, jak to mówią „co za dużo to niezdrowo”, a powoli odczuwam niepokój, czy aby na pewno poradzisz sobie z utrzymaniem nieprzesadnego tonu, by opowiadanie zatrzymało tę nutkę zabawy, a nie stało się parodią.

6. „Miło było poczuć się znowu jak dziecko i poczuć, że tata znowu jest tatą.” → Czyli Dorota jest dorosła. Jedna wątpliwość pokonana.

7. „— Więc gdzie idziemy, tatusiu kochany? — zapytałam. Było mi już wszystko jedno czy to sen, czy nie. Ważne, że – tak czułam – odzyskałam chociaż na moment ojca.” → odzyskała, chociaż na moment ojca? Nie pasuje mi coś w tej wypowiedzi, jej tata przecież nadal jest w świecie fantazji i marzeń, nadal zachowuje się tak, jak opisywała na początku. Zatem są dwie możliwości, albo demencja powoduje, że mężczyzna co jakiś czas zapomina o swoim świecie i cofa się na tyle, że sprawia wrażenie człowieka niemego, głuchego i nieistniejącego w naszej rzeczywistości, bądź mężczyzna cierpi na jeszcze jakąś inną chorobę, która pozbawia go możliwości tego funkcjonowania. Słowo odzyskałam, wskazuje na to, że kiedyś musiała go stracić. Od początku opowiadania jednak ojciec zachowuje się podobnie, czyli nie ma kontaktu z rzeczywistością. Podobnie zachowuje się teraz, dlatego nie rozumiem użycia tego słowa.

8. „Na niczym mi więcej nie zależało odkąd ojciec zaczął traktować mnie jak kiedyś, nie zapominał mojego imienia i nie mylił mnie z naszą kuzynką. Pal licho, że to mogła być wina farmaceutyku. Ja chciałam wierzyć.” → A! Mamy odpowiedź na wcześniejsze wątpliwości. W sumie zgrabnie ubrałeś te kwestie, pozostawiając czytelnika w ciągłym zastanowieniu, a jednocześnie rozbawiając go i ciekawiąc dalszymi wątkami. Czułabym się nienajedzona twoim tekstem, gdybyś nie wyjaśnił mi tych kwestii, a teraz przynajmniej mogę najedzona czytać dalej.

9. Wcześniejsza rozmowa kończąca się: „Tato chyba chciał przywitać się z morzem. Czy równocześnie też pożegnać?” → Nagły powrót do wcześniejszych zachowań jest spowodowany jeszcze większym przejściem ojca i Doroty do sfery fantazji? Trochę za bardzo przerysowujesz tę kwestię, uspokoiłabym wątek choroby i zaczęła skupiać się na realizacji tematu, już cel, a jednocześnie pragnienie nam podałeś, jeszcze pozostaje drugi człon.

10. „Tato rzucił ogromnym ogryzkiem za siebie, żartując, że może kogoś trafi. Trafił.

— Moja czaszka... — jęknęło coś.” → Rozweseliłeś mnie, już kompletnie nie wiem czego mam się spodziewać po tym opowiadaniu, po twojej prowadzonej historii. Jest tutaj wszystko, choć jednocześnie to wszystko, o dziwo, trzyma się zgrabnej całości. Nie zdziwiłabym się, jakbyś wprowadził tutaj resztki kolorowych postaci z Krainy Czarów, a może i samą Alicję? Niemniej, czytałabym na razie tę opowieść dzieciom, można ją prosto i przyjemnie przedstawić, jak również rozweselić nią nie jednego słuchacza, a mniej wymagający czytelnik nie zauważy na pierwszy rzut oka drugiego, smutnego dna twojej opowieści, które zasypane lekkim stylem, pozytywną narracją kryje w sobie prawdę o bliskim końcu życia mężczyzny, a może nawet i córki?

11. „— Wyjaśnij zatem pelikanie — wtrąciłam się — jak nauczyłeś się mówić, skąd jesteś, z powodu jakich zaszłości znalazłeś się tutaj? — wymieniałam.” → Ton ojca brzmiał w mojej wyobraźni zazwyczaj poważnie. Przepychanka słowna między postaciami wywołała również uśmiech na ustach, choć nadal nie straciłam czujności, drogi Neurotyku, w twoim opowiadaniu trzeba uważać, by zachować czujność, a nie ponieść się fali wyobraźni. Zastanawiam się, dlaczego wprowadziłeś Pelikana i jakiemu celu ma to służyć, nadal nie rozumiem ich nagłego pomniejszenia i nie potrafię wyobrazić sobie końca świata fantazji, w którym znajdują się bohaterowie. Nie wiem także, czy to dobry zabieg, tak rozkojarzyć czytelnika, czy raczej to kwestia dobrze dobranych kwestii fabuły, które sprawiają na razie wrażenie dokładnie przemyślanych, prócz Pelikana. Na razie nie wiem, dlaczego jest tutaj i dlaczego je jabłka na polanie, na której nie rosną drzewa.

„— Miła pani, mieszkam w domku na pani jabłoni. Znalazłem się tutaj, ponieważ upuściłem jabłka, które pani zapomniała wczoraj zebrać, zostawiając pusty koszyk i rozsypując na dodatek tabletki. Jeśli chodzi z kolei o mój dar mowy, to nie wydaje mi się on jakiś nadzwyczajny w kontekście waszej obecnej postury.” → I się dowiedziałam dlaczego.

12. Po rozmowie z Pelikanem → Spodobały mi się twoje postacie, na razie budujesz je wyraźnie, choć jednocześnie możemy to zaobserwować głównie po kwestiach, jakie wypowiadają. A bardziej owe kwestie mówią więcej niż myśli Doroty. Podoba mi się luźne podejście, jakie nam przedstawiasz. Stawiasz naszą wyobraźnię na granicy rzeczywistości i wymyślonego świata, musimy jednocześnie uważać na logikę, tego, co się dzieje, ale mam niekontrolowaną potrzebę zanurzenia się w tym świecie.

13. Po rozmowie ze skałami → idziemy w filozoficzne klimaty? Czy może to przypadek? Moralizujące podejście ukryte wśród masek humoru i baśniowej przygody dwójki bohaterów? Podoba mi się ten wątek, szczególnie trafny wybór skał, które z „stereotypów” (tak zabawnie ujmując) są uważane za twarde, bezduszne, bez uczuć (jakżeby mogły inaczej, w tej naszej rzeczywistości?). Próbujesz przekazać jakieś przesłanie, coś, co może dać człowiekowi do myślenia, jeśli odpowiednio skoncentruje się na tekście. A jednocześnie stanowi znowu wątek surrealistycznych przygód. Gdyby, nie fakt, że zauważyłam tutaj drugie dno (przynajmniej w mojej głowie tak to odczuwam, nie wiem do końca czy miałeś taki zamiar), to zdecydowanie uważałabym, że rozpędzasz się w wymyślaniu. Natomiast, po nabraniu odpowiedniego dystansu mogę stwierdzić, że podoba mi się to przedstawienie. Musiałam przeczekać dzień i podejść do tekstu jeszcze raz, aby upewnić się w swoich przekonaniach i nie opierać się na pierwszym odczuciu, zresztą uzupełniam, znając już cały tekst. W każdym razie → zrozumienie, najwyższa, moim zdaniem, kwestia, której ludzie często się pozbywają, zasłaniając własnymi pobudkami i uczuciami, kwestia, która pozwala dostrzec coś w człowieku. To pierwsza kwestia, na którą zwracasz dosłownie uwagę, drugą kwestią podaną równie dosłownie, jest dwustronne podejście, zrzucanie na siebie win, krytykowanie drugiej strony, bez kwestii zrozumienia.

14. „Przypomniałam sobie słowa pelikana, który uważał, że następstwa zaszłości nie są warte istnienia dłuższego od czasu spadania na ziemię łzy. Pamiętam moje łzy. Cenię je. Tak jak cenię życie, jakiekolwiek miałoby być.” → nawiązujesz do wcześniejszych wypowiedzi, tworząc nam jeszcze pełniejszy obraz słów bohaterów, jakich wprowadziłeś.

Później wszystko działo się w przesadnym rytmie, nie potrafiłam odnaleźć tej iskierki, którą wprowadziłeś wraz z lichem, Pelikanem, Skałami, niosły one ze sobą jakieś mądrości, które przy głębszym zagłębieniu w tekst, podpowiadały nam, na czym polega relacja ojciec – córka. Potem, jednak nastąpił szok, dziewczyna się obudziła, a ja nie zupełnie rozumiałam, co się dzieje. Od początku sądziłam, że będziesz nam tutaj snuł opowieść, uwierzyłam w prawdziwość twoich wydarzeń, jak i też pojawiających się postaci, a tutaj, na końcu mówisz, że to był zwykły sen, w dodatku powtarzasz część czynności, tak jakby starając się je usprawiedliwić w rzeczywistości i dopełnić jeszcze bardziej obraz. Tekst przemyślany, choć nie porwał mnie bardzo, sam sen wypadł najlepiej, był taką perełką tego opowiadania, to było coś innego, niezwykłego, zabawnego i smutnego. Podoba mi się, jak operujesz słowem. Twoje dialogi są naturalne i emocjonalne, choć podajesz bardzo mało opisów. Uczucia bohaterki głównie wynikają z kwestii, jakie wypowiada.

 

Zgodność opowiadania z narzuconymi odgórnie zasadami bitwy → 1

Dodatkowe zadania → 1

 

Całość → 7+3+2+3+3+1+1=20

 

ANGELA

Popłyń, zdecydowanie, daj się ponieść opisom, a jednocześnie trzymaj nad nimi twardą rękę. Spróbuj skupić się na odczuciach, niż na przekazywani tła, choć jednocześnie nie zapominaj o nim. Brakuje jednak ci umiejętności, jeśli chodzi o kwestie gramatyczne, jednak nie zrażaj się tym, można to doszlifować, opanować, aż w końcu pokonać, jednak na to trzeba czasu i starań. Zauważyłam, że błędy, które masz tutaj, a też powtarzają się w opowiadaniach niebitewnych, dlatego spróbuj zwrócić na nie uwagę.

Styl → 6

1. „Bywalcy rozstępowali się na boki przed rycerzem, z plamami krwi na zbroi.” → zbędny przecinek

2. „ wyciągnąłeś z niego jakieś informację” → informacje

3. „ojciec na pewno nie odmówił by mu ręki dziewczyny.” → odmówiłby

4. „Więc(przecinek) co zrobimy?”

5. „W liście(przecinek) jaki ponad miesiąc temu przywiózł mu umyślny ojciec zaklinał go na wszystko by ją odszukał” → „przywiózł mu umyślny ojciec”? Jeśli ojciec przyjechał z listem, dlaczego więc swoją odpowiedź napisał?

6. „ Noto mamy problem, ale nie było jeszcze takiej kabały” → no to

7. „Wykraść Ględę, i czmychnąć zanim lord zorientuje się, kto za tym stoi.” → przed „i” niepotrzebny przecinek, przecinek przed „zanim”

8. „ a ostatni raz - dwa lata temu” → niepotrzebny myślnik

9. „ No pewnie, na twoim, lub moim pogrzebie.” → bez przecinka po „twoim”

10. „Na nic zdało się szarpanie za klamkę, czy napieranie na drewno całym ciałem.” → niepotrzebny przecinek

11. „ Zamykała mnie, do czasu kiedy ukradłem klucz” → „Zamykała mnie do czasu, kiedy ukradłem klucz”

12. „Jasne, potargane włosy, niby aureola, otaczały bladą twarzyczkę.” → „niby” nie pasuje mi do koncepcji zdania, powiedziałabym „jakby aureola”, „niczym aureola”

13. „ upewnić się, że to, co widzi, nie jest olejnym marzeniem sennym o ucieczce” → kolejnym (p.s. choć ciekawe zestawienie słów ci wyszło „olejne marzenia senne” → proponuję wykorzystać, jeśli jednak się nie skusisz, może ja się skuszę)

14. „Wyprowadzenie jej z tond było celem narzuconym przez sentymentalnego starca, nie odruchem braterskiej miłości.” → stąd

15. „wywołała ona jednak jedyni salwę śmiechu u gospodarza.” → jedynie

 

Wewnętrzna spójność logiczna → 1

 

Szybko przechodzisz do akcji już od początku, czytelnik zostaje wprowadzony w twój świat, a jednocześnie nie może postawić na nim stałych kroków. Dużą uwagę skupiłam tutaj na budowie głównej postaci, jednak opiszę ci ją w spójności fabularnej. Jeśli chodzi o logikę w twoim tekście, trochę mi jej brakowało. Pierwszym aspektem, jest brak straży, drugim dziwne reakcje ludzi, trzecim początkowe rozdwojenie jaźni głównego bohatera.

Udając się do zamku, dwaj mężczyźni uważali, że ich plan jest idealny, mieli się zakraść i przeszukać pokoje, aby odnaleźć siostrę. Jednakże uprowadzona dziewczyna nie mogła zostać pozostawiona samej sobie, zamknięta co prawda w pokoju, ale z kluczem nad drzwiami. Sprawiasz wrażenie, jednakbyś chciała torować bohaterom ścieżkę, aby mogli szybko i bez problemów wykonać zadanie. Funkcję i przyczynę tak czystej, nienagannej, prostej drogi również jednak trzeba wytłumaczyć, przynajmniej częściowo, aby czytelnik nie był zdezorientowany. Zabawa tutaj w kreatora, również jest ważnym zadaniem, ponieważ sprawiasz pieczę nad czynnościami swoich bohaterów. Pamiętaj, że stawiasz wszystko w świecie realnym, zarówno postacie, wydarzenia, cechy muszą być dla nas logiczne, jeśli coś odstaje od tej logiki, warto to wytłumaczyć, aby opowiadanie miało ten przyjemny wydźwięk, a czytelnicy nie skupiali się na nieścisłościach. Zrobiłaś tak ze służącą, która była zdziwiona obecnością obcych mężczyzn na dworze, a jednocześnie wytłumaczyłaś jej dziwną reakcję wcześniejszym zamieszaniem → dokładnie o takie „krycie” swoich pomysłów chodzi. Zabaw się w magika, pokazuj nam cudowny efekt, jednak całą maszynę trybików skrywaj pod postacią logicznego, spójnego przedstawienia wydarzeń. Tak, aby widz mógł skupić się tylko na efekcie, a nie na nieścisłościach.

Zbieżność z tematem → 2

 

Również potraktowałaś temat niemalże dosłownie, Roderyk od samego początku miał wybór, a jego cel i pragnienia kłóciły się ze sobą. Cel – odzyskanie swojej siostry, pragnienie – wzbogacenie się. Ładnie ujęłaś to przy pomocy Lorda, dzięki czemu prosto i łatwo mogłaś przeskoczyć do realizacji drugiego członu tematu. Temat jednak został opracowany w jednej, prostej linii. Początkowe wahanie Roderyka, nie przyczyniło się do jej skręcenia, czy też nie było przeszkodą. Dałaś nam punkt zaczepienia na początku, gdzie staliśmy na rozwidleniu dróg. Później jednak wybrałaś tylko tę jedną drogę i wciąż nią podążałaś, jak wspomniałam wcześniej w spójności, niemal bezproblemowo.

 

Estetykę tekstu → 3

 

Spójność fabularną → 0

 

Wymienię ci teraz kilka fragmentów, po których napisałam swoje odczucia, jak i zarówno uwagi:

1. Początek, gdy Roderyk zabija jednego z porywaczy → Od początku właściwie uderzasz nas szybkim rozwojem wydarzeń, mam przed sobą dwie postacie, jednego napastnika i jedną ofiarę. Napastnik wydaje się ostrożny, choć jednocześnie trochę zdenerwowany, tak jakby nie liczył się z tym, iż musi zabić człowieka, choć z drugiej strony mógł go puścić wolno. Ofiara natomiast nie przyjmuje do świadomości możliwość przeżycia. Roderyk szuka pewnego dziecka, na którym bardzo mu zależy, na razie wiem tyle, że owe dziecko jest dla niego niezwykle ważne i zostało uprowadzone przez skrycie złego rycerza. Początek ma coś w sobie, choć dzieje się szybko, można wczuć się w historię. Zabrakło mi jednak barwniejszego przedstawienia szoku bohatera.

2. „– Widzę, że wszystko załatwione. – Przyjrzał się burym śladom, widocznym w blasku płonących polan. – Mam tylko nadzieję, że nie dałeś się ponieść i wyciągnąłeś z niego jakieś informację.” → Widać pierwsze wrażenia na temat cząstki delikatnej natury Roderyka były błędnym osądem.

3. „To niszczyło wszystkie jego plany na przyszłość i uzyskanie względów potężnego pana. Czuł się rozdarty.” → Podajesz zalążek zgrabnego tematu, choć jednocześnie skupiasz się na wątpliwościach bohatera. Próbujesz też wkładać do opowiadania trochę humoru, by swobodnie przejść do kolejnego wątku, jak też i przybliżyć bohaterów. Nie wiem natomiast, co mam myśleć jeszcze o fabule, wydaje mi się utkana jakimiś niewidzialnymi, normalnymi nićmi, które powodują, że historia nabiera takiego zwykłego wyrazu. Brakuje mi wybuchu złości, energii, buntu, nienawiści, takich ciężkich emocji, które mogłyby zakłócić tę harmonię, którą wprowadzasz. Charaktery na razie szkicujesz, sprawiają wrażenie jeszcze widoczny we mgle, pokazałabym je wyraźniej już teraz, aby potem spokojnie wykorzystać ich potencjał.

4. Po propozycji planu przyjaciela głównego bohatera → No to przyjaciel, jednak nie tak głupi, jak o nim mówił Roderyk. Widzę już pewną nieścisłość w ich planie, a mianowicie brak uwzględnienia straży, jakie przecież muszą chronić zamku i komnat, tym bardziej porwanej dziewczyny. Nawet podczas jarmarku, czy nieobecności lorda, ktoś musi sprawować pieczę nad konkretnymi funkcjami, a w tym również strażą.

5. „– Pożyczyłem to wszystko z sypialni mojej macochy. Mój ojciec tak oszalał na punkcie jej długich nóg, że co tydzień daje jej takie podarki, byleby je tylko przed nim rozsunęła. Czeka na następnych potomków, ale jestem pewien, że jeśli się pojawią, to będą mieli rude włosy, jak nasz stajenny.” → Rozbawiłaś mnie tym wątkiem, choć plan mężczyzn wprowadza się powoli w życie i na razie jest w miarę składnie zorganizowany, nadal mam wrażenie, że ich wyprawa jest taką naiwną mrzonką marzeń, pragnień i celów. Odszukanie siostry głównego bohatera staje się priorytetem, ale oboje zapominają o niebezpieczeństwie, jakie ich może czekać, jak też i o konsekwencjach swojego planu.

6. „Roderyka pomału zaczynał irytować, zawsze dobry humor towarzysza, ponieważ on sam od rana miał niedobre przeczucia, którym towarzyszyło ssanie w dołku. Ale co mogło pójść nie tak, jeśli tylko będą trzymali się planu i nie przyciągną niepotrzebnie niczyjej uwagi? Nic, absolutnie nic.” → Twój główny bohater budzi we mnie wątpliwości, nie wiem jak mam go określić, z jednej strony nie ma skrupułów przed zabiciem człowieka, z drugiej wydaje się zamkniętym w sobie, naiwnym dzieckiem, który posiada duże ambicje, ale i też strach przed zniszczeniem swoich marzeń.

7. „Panna służąca w odpowiedzi skinęła jedynie głową, przyzwalająco, po czym pognała czym prędzej do swoich obowiązków, pozostawiając ich samych.” → Wydaje mi się, że służba powinna zawiadomić w takim wypadku panią domu o ewentualnych gościach, choć plus dla ciebie, że można nieracjonalne zachowanie wytłumaczyć opisanym wcześniej zabieganiem służby, strach przed niespełnieniem obowiązków, które aktualnie zabierają tyle czasu, przewyższył szalę przejmowania się niespodziewanymi gośćmi, którzy zresztą wykazali się, można powiedzieć, niemal pogardą dla służby.

8. „Nikt ich nie zatrzymał, gdy szerokimi, kamiennymi schodami dotarli na pierwsze piętro budowli.” → Nie wiem, czy użycie słowa „budowli” jest adekwatne, napisałabym raczej „budynku”. Budowla kojarzy się z otwartą przestrzenią, a bohaterowie przeszukują czyiś dom.

9. „Towarzysz uśmiechnął się lekko, po czym wyciągnął rękę w górę, w celu przeszukania miejsca nad odstającą futryną. Po chwili, z tryumfującym wyrazem twarzy pokazał przyjacielowi niewielki prosty kluczyk.” → zdziwił mnie brak straży, czy jakiejkolwiek ochrony przed drzwiami, w których znajdywała się porwana dziewczyna.

10. „Klucz bez najmniejszych oporów obrócił się w zamku, drzwi stanęły otworem. Dwaj mężczyźni wsunęli się do środka, uważnie przeszukując wzrokiem niewielką przestrzeń.” → jak to w horrorach bywa, zbyt łatwo dostali się do celu głównego bohatera, zatem musi kryć się za tym jakiś niebezpieczny haczyk, który spowoduje, że albo wprawisz nas w zaskoczenie, albo też wizja wytłumaczenia tej niecnej, szybkiej, udanej na razie misji stanie się trochę nielogiczna.

11. „Oczy umierającego jeszcze przez chwilę spoglądały na niego z niemym oskarżeniem, po czym straciły blask, zmatowiały i zgasły.” → Roderyk staje się ukrytym zabójcą, powoli dążąc do swojego celu, zastanawia mnie twoja konstrukcja tej postaci. Nadal brakuje mi twardego, mocnego argumentu za tym bohaterem, tego pazura, który mógłby sprawić, że opowiadanie straciłoby harmonijny wydźwięk, a stało się mocnym, charakterystycznym tekstem, który zapada w pamięć. Pomysł niewątpliwie ciekawy, choć nie można powiedzieć, że oryginalny. Na razie jednak nie zauważyłam w nim nieścisłości, przez co czyta się przyjemnie.

12. „Nie podszedł, nie przytulił siostry, mimo najszczerszych chęci nie potrafił wykrzesać z siebie żadnych cieplejszych uczuć względem tej istoty. Wyprowadzenie jej z tond było celem narzuconym przez sentymentalnego starca, nie odruchem braterskiej miłości. Wyciągnął, starannie ukryte pod kubrakiem elementy męskiego przebrania dla siostry.” → Na to czekałam, na ten pazur w charakterze jeszcze nieodgadnionego bohatera. Początkowe wątpliwości, które rodził się ze względu na dwoistość natury mężczyzny, w końcu zostały przeważone na jedną ze stron, a przez to obraz stał się wyraźniejszy. Nadal mimo wszystko nie rozumiem jego wcześniejszych zawahań, jednakże można uznać je za efekt stresu poprzez wewnętrzne rozdarcie. Roderyk chce majątku, zabił dla niego dwóch ludzi, ponieważ prócz chęci wzbogacenia się ceni sobie moralność, jaką ojciec wbił mu do głowy, stąd jego zawahania. Ujął mnie jednak zimnym podejściem wobec siostry, która defakto ściągnęła na niego wszelkie wątpliwości, jak i kłopoty. Zimny ton w zestawieniu z ciepłą reakcją siostry powoduje zaburzenie wcześniejszego tonu harmonii.

13. „Nie potrzebował obstawy ani pomocy zbrojnych, sam jeden, gołymi rękoma był w stanie skręcić koński kark.” → Nie wiem, czy przypadkiem nie popłynęłaś za bardzo z określeniem siły lorda. Tutaj poszłabym w bezpieczniejsze grunty, zbudowała realistycznie siłę mężczyzny. Samo określenie jego postawy, jak i też wyobrażenie sobie masywnej postury w drzwiach mogło świadczyć o sile Morina.

14. „Roderyk strącił z siebie dłoń dziewczyny i również usiadł na skraju łóżka. Zachowanie lorda intrygowało go.” → Trzymasz się koncepcji wizji swojej postaci, Roderyk w końcu nabiera wyraźnego charakteru, co powoduje, że postać wywołuje emocje, jak i też pozytywniej się ją odbiera. Nie jest bezbarwna.

15. „– Któraś z twoich przyrodnich sióstr z wioski będzie w stanie cię zastąpić. Bywaj. Lordzie Morin, przyjmuję twoją propozycję.” → Gdybyś wcześniej nie określiła charakteru i osobowości głównego bohatera, z zakończeniem miałabyś duży problem, ponieważ mogłoby się wydawać niespójne wobec reszty przedstawionej przez ciebie historii, dlatego uważałabym na takie iskierki, które niepotrzebnie mogłyby zamącić ci w fabule. Najlepiej od początku postawić sprawę jasno z bohaterem, potem ewentualnie kombinować zachowując logiczną i spójną całość. Dodając różne aspekty, bawiąc się różnymi możliwościami tak, aby fabuła nabrała wspomnianego przeze mnie pazura. Pamiętaj, że w bitwach jest najczęściej dużo uczestników, dlatego, nawet jeśli twój tekst będzie poprawny, musi być też interesujący, posiadać coś, co sprawi, że oceniający w jakiś sposób będzie w stanie się nim zainteresować, jak i też to zainteresowanie przemienić w wyższą ocenę. Tutaj troszkę mi brakło wyrwania się, oryginalnego spojrzenia, choć muszę przyznać, że koniec w porównaniu do początku wyszedł lepiej.

Uważaj na nieścisłości, czasami lepiej opuścić daną sytuację, która sprawia problemy z wyjaśnieniem, niż podkładać się pod niemożliwość zrozumienia reakcji twoich bohaterów. Pamiętaj, jesteś stwórcą świata, jednakże świat, który tworzysz, znajduje się na jakiś fundamentach oraz musisz spojrzeć na niego pod względem spójności. Mogłaś np. brak straży wytłumaczyć nagłym buntem wywołanym przez towarzysza głównego bohatera, popłynąć w inną stronę rozegrania akcji.

 

Zgodność opowiadania z narzuconymi odgórnie zasadami bitwy → 1

Dodatkowe zadanie → 0

 

Całość -> 6+1+2+3+1 = 13

 

JARED

 

Styl → 6

Miałeś dużo błędów szczególnie przecinki, powtórzenia, literówki, jednakże treść zdań, moim zdaniem, była poprawna. Zdanie, po zdaniu było dopasowane i tworzyło dobry w odbiorze tekst. Co prawda nie płynęłam ani nie czytało mi się tak przyjemnie, jak u innych uczestników, ale było dobrze. Nie wyczułam, abyś przeczył sam sobie. Patrząc po twoich poprzednich tekstach niebitewnych, to przysiądź nad tymi dłużej i ani mi się ruszaj z krzesła/fotela, dopóki nie sprawdzisz drugi raz.

1. „Chyba nie doceniasz(przecinek) ile te informacje mnie kosztowały.”

2. „- Powiedz mi lepiej(przecinek) jak mam wygrać turniej skoro nawet nie wiem(przecinek) z kim przyjdzie mi się mierzyć?”

3. „Pozbądź się pozostałych zabójców(przecinek) zanim oni pozbędą się

ciebie.” → niepotrzebny enter

4. „Kolejnie rządy ławek oblegali co bogatsi” → kolejne

5. „Zwycięzca dostawał wszystko(przecinek) czego tylko zapragnął od Zakonu”

6. „Książe był nań był uczulony” → Książę był nań uczulony

7. „Zastanawiał się też(przecinek) jakim cudem zostali świadkami”

8. „Proch eksplodował(przecinek) lecz nie zwalił dachu”

9. „Nie rozumiał(przecinek) czemu ładunek wybuchowy od Znachora nie zadziałał.”

10. „Wrócił na dach.(zastąpiłabym kropkę przecinkiem) Jak zdążył zauważyć, od straży zaroiło się już na dole.”

11. „tratujący przerażonych przechodniów, zbyt głupich(przecinek) by zejść z drogi.

12. „Victor niemal skręcił kark, próbując dojrzeć(przecinek) co się stało.”

13. „Tak czy siak(przecinek) ktoś wykorzystał mój proch lepiej ode mnie.”

14. „Skansen wiedział(przecinek) kim jest,(tutaj zaczęłabym nowe zdanie) to obserwator bractwa, człowiek(przecinek) który nie rzuca się w oczy.”

15. „Jesteś jedynym człowiekiem(przecinek) jakiego znam z tym idiotycznym awersem do przecinków.” (p.s. drugim człowiek z awersją do ogonków jestem ja, ale to tak na rozweselenie, już druga w nocy, więc już widzę same przecinki)

16. „Widać, że średnio się starałeś(przecinek) pisząc to.”

17. „Obaj wstali od ławy i sięgneli po broń.” → sięgnęli

18. „ zarówno jeden(przecinek) jak i drugi celował ostrzem w przeciwnika tak,”

19. „Pierdział byś w stołek i dymał kurwy” → pierdziałbyś

20. „ W jednym miałeś rację, pochodzenie determinuje(przecinek) kim się stajemy”

21. „Victor wiedział, że aby wygrać Rój(przecinek) musi wykończyć przyjaciela.”

22. „Twa śmierć będzie szybka, to jedyna litość(przecinek) jakiej uświadczysz.”

23. „Wysłuchaj(przecinek) chociaż co chce powiedzieć.”

24. „ Byłeś tak blisko, a nie dostrzegałeś(przecinek) jak pokutuje każdego dnia”

25. „Mogę tylko zabijać, to jedyna przyjemność(przecinek) jaką czuje nieumarły.”

26. „Przez wzgląd na pamięć tego(przecinek) kim byliśmy dla siebie, zaklinam cię.”

27. „I siedzi w pierdlu(przecinek) zamiast wisieć?”

 

Wewnętrzną spójność logiczną opowiadania → 3

Początek był chaotyczny i troszkę się gubiłam w przesłaniu. Używałeś pojęć utartych, którym nadawałeś innego spojrzenia, dlatego pierwsze spotkanie z tekstem było trudne, potem jednak wszystko zgrabnie wyjaśniłeś. Akcja rozgrywała się szybko, ale nie miałam uczucia przekombinowania z fabułą, postaciami, wydarzeniami. Jednakże wątek nieumarłych, wampirów zniesmaczył mi odbiór tekstu, nie rozumiałam, dlaczego tak nagle je wprowadziłeś. Zrozumiałam funkcję ogromnego pająka, na którego nici mógł spuścić się z budynku Skansen (w sumie w pierwszej wersji moich wyobrażeń, nie był tak wielki, jak potem pomyślałam sobie przy wtrąceniu wampirów itp., a raczej myślałam, że jego nici zostały złączone w jedną). Jednakże moje niezrozumienie przedstawionego przez ciebie tła fantastycznego wynika z mojej niewiedzy. Jeśli chodzi o fabułę była spójna i logiczna, podobnie jak konstrukcja postaci (choć miałam wątpliwości do co Skansena).

 

Zbieżność z tematem → 3

 

Miałam ogromne wątpliwości, czy uda ci się wprowadzić temat do opowiadania i przedstawić go w sposób spójny z całością konceptu, jednakże nie sądziłam, że potraktujesz go tak znikomo i cały proces myślowy nad znalezieniem go pozostawisz czytelnikowi. Temat jest ukryty, ktoś, kto przeczytałby pobieżnie, miałby problem z uzasadnieniem całości w opowiadaniu. Początkowo zwróciłam ci uwagę na dziwne zestawienie postaci, które zaciekawiło. Skansen był emocjonalnym wibratorem, który w dziwny sposób dostarczając sobie adrenaliny (przez zabójstwa), potrafił zachować choć trochę powagi, przeciwieństwem był Znachor, którego zimny dystans i powaga stanowiły sedno charakteru, a jednocześnie miał w sobie płomień, który próbował zdusić, przeszłość dała mu w kość. Zestawiłeś te dwie postacie, każdą o odmiennym celu, w walce na śmierć i życie. Oboje chcieli być członkami zakonu, oboje z różnych powodów zostali zabójcami. Postawienie Skansena w roli głównego bohatera podpowiedziało mi, że rozstrzygnięcie tematu będzie należało do niego. Zabił przyjaciela/byłego przyjaciela, poświęcił czyjeś życie, aby uzyskać dostęp do swojego celu, a jednocześnie ten cel, który stał się pragnieniem, nagle i jego strącił nad dno, uświadamiając, jak naiwny i głupi był. Początkowe zawahanie (wyjaśnię ci w spójności fabularnej) a propo pierwszych zdań, było jak najbardziej adekwatne do całości. Skansen poświęcił w naiwny sposób jedno, aby uzyskać drugie, choć jednocześnie stracił oba. Taki rozwinięty temat.

 

Estetykę tekstu → 3

Choć niepotrzebnie pisałeś w nawiasie epilog przy końcowym fragmencie. Wywalić, zbędne.

„*****” → Nie błąd, ale trzy by wystarczyły, tak estetyczniej wyglądałoby to.

 

Spójność fabularną → 3

Wymienię ci kilka fragmentów z moimi odczuciami, uwagami na temat tekstu:

1. „To gra. Głupia zabawa. Skansen był tego pewien, przekonywał się o tym z każdym kolejnym, czytanym słowem.” → Zastanawia mnie ten początek. Po części przypomina taką zabawną grę słów, aby przekonać czytelnika o czymś poważnym, co ukryte jest pod maską cynizmu bohatera, jak też jego negatywnego podejścia. Jednak, jeśli patrząc na to z innej strony, może mówić wyraźnie czytelnikowi „skoro to głupia zabawa, to po co miałbym się tym przejmować? Po co miałbym brnąć w to dalej?”. Jestem ciekawa twojego punktu widzenia i opcji, która wybrałeś, to na plus w mojej głowie się odkłada → zaciekawiłeś, może nie początkiem, ale tokiem myślenia w nim ukrytym.

2. „Szczątkowe odpowiedzi doprowadzały Skansena do szału, ale dobrze wiedział, że Znachor nie pominie niczego, co mogłoby być ważne. Był w końcu jednym z najlepszych zabójców zakonu, a poza tym oddanym przyjacielem.” → Niepokojąca natura Skansena, który przypomina mi człowieka na skraju wybuchu emocjonalnego, na razie nie przekonuje. Mam wrażenie, że wszystko mogłoby go wytrącić z równowagi, co daje ci fajną możliwość wykorzystania, jak sądzę, przyszłego czy już zabójcę.

3. „- Najprostsze rozwiązania zwykle są najlepsze – odparował w końcu, wstając. – Ale nie tym razem.” → Wkręciłeś mnie w swój świat za pomocą dialogów, które są odzwierciedleniem charakteru każdej z postaci. Dzięki nim nie potrzebuję dokładnego opisu miejsca, a pojawiające się przedmioty jak stół np. pomagają mi ruszyć trybiki w wyobraźni i stworzyć samej własne tło. Nie wiem, czy przypadkiem za dużo nie zostawiasz w tym aspekcie do rozmyślania czytelnikowi. Bardziej od Skansena, ciekawi mnie Znachor. Zimne podejście z wyrachowaniem i encyklopedią w głowie – moje pierwsze skojarzenia na temat tej postaci. Stawiasz dwa przeciwieństwa, jedna postać, jak mówiłam, przypomina trzęsącą się emocjonalnie galaretkę, druga powoli zamieniającą się w kamień lalkę. Jedno może zniszczyć drugie, a fakt, iż są przyjaciółmi, rodzi w mojej głowie fajną możliwość poprowadzenia zaczętej historii.

4. Od momentu zakończenia rozmowy ze Znachorem do momentu przybycia księcia na ślub → Musiałam przeczytać jeszcze raz, w pierwszej chwili myślałam, że chodzi o te wojny i zamordowanie przyszłych przeciwników, którzy mieli stawać ze Skansenem na arenie. Miał być turniej, dlatego też nagły ślub wyrwał mnie z pierwszej koncepcji. Rozumiem, że Skansen kończy zaległe zadania? Choć z drugiej strony nie pasuje mi zdanie o zwycięzcy. Turniej kojarzy mi się z areną, walkami. Tak użyte słowo sprawia, że powoli mam wykreowaną wizję, tutaj jednak zaskakujesz zupełnie innym rozumowaniem. Moja wizja, jak na razie, wygląda tak, że turniej polega na przyjmowaniu zleceń i zabiciu jak największej ilości osób z tej „listy”? Czyli, Skansen, aby wygrać owy turniej, musi zrealizować zabójstwa przed swoimi przeciwnikami, zastanawia więc mnie fakt, jak jest to oceniane i jakim sposobem mogą wyłonić zwycięzcę.

5. „Gorzej, gdyby zginął któryś z obserwatorów Bractwa, czekających na rozstrzygnięcie Roju.” → Jest wyjaśnienie, jak oceniają zabójstwa. Choć nadal nie rozumiem koncepcji. Mamy pięciu uczestników turnieju, pięć osób teraz poluje na jedną osobę?

6. przemyślenie Skansena do „Podpalił lonty i skrył się za iglicą wieży kościelnej.” → Cieszę się, że wyjaśniasz wszystkie moje wątpliwości, a przez to wywołujesz nie mały uśmiech na ustach, inne podejście mnie zaciekawia. Zabójcy czyhający na swoją ofiarę przypominają mi uczniów, którzy starają się pod koniec semestru, aby wyjść z zagrożeń i przejść do następnej klasy. Skansen zdobywa moją sympatię, nadal mam wizję emocjonalnego człowieka, którego uspokajają jedynie zabójstwa, a raczej sam fakt świadomości przygotować i zabawy w myśliwego polującego na wybraną ofiarę. Zastanawia mnie też fakt, dlaczego tak bardzo chciał zostać zabójcą?

7. „- Użyty ładunek wybuchowy musiał spalać się błyskawicznie – pomyślał Victor. – Albo był na tyle silny, że fala uderzeniowa stłumiła pożar… Tak czy siak ktoś wykorzystał mój proch lepiej ode mnie.” → Zawiedzione ambicje bolą, ale zaskakuje mnie spokój, jakim Skansen przyjął tę kwestię. Początkowe jego zachowanie wskazywało, że oczekiwałam od niego siarczystego przekleństwa lub fali przekleństw, ewentualnie uderzenie w pobliski przedmiot w celu rozładowania zdenerwowania. Czyżby cel, na którym mu tak bardzo zależało, stał się czymś mniej ważnym?

8. „Rozpiął osiłkowi kirys, a w wewnętrznej kieszeni znalazł papierowy zawiniątek - niedbały, bez pieczęci i podpisu. Napis głosił: „Victor Skansen; Tawerna „Pijany Ogar”; pokój 12.”” → Mam przeczucie, że ktoś jeszcze chce wyeliminować konkurencję, podobnie jak Znachor proponował to Skansenowi. W sumie, ciągle w pamięci mam przyjaciela Skansena, na tyle zdołałeś zaciekawić mnie tą postacią oraz ich dziwnymi charakterami, początkowo sprzecznymi ze sobą, że mam gdzieś w pamięci opcję, iż Znachor może zdradzić Skansena. Szczególnie fakt z prochami mnie zastanawia.

9. „- Uważaj na słowa – odparł, ale sam ton głosu zdradził powątpiewanie. – To poważny zarzut.”

Na słowa przyjaciela Skansen wyjął dwa zbitki papieru, po czym rozwinął je na stole. Na pierwszym widniało:” → A jednak mam nosa, no zobaczymy, fala moich przypuszczeń odnajduje swoje źródło w rzeczywistości twojego opowiadania. Podoba mi się to, że zaciekawiasz, historia toczy się szybko, ale jednak nie mam wrażenia zbytniego przekombinowania. Postawienie początkowo dwóch przyjaciół o sprzecznych zachowaniach daje do myślenia. Inne, nieznane mi podejście do turnieju, także sprawia, że opowiadanie czyta się przyjemniej i czuć tę iskierkę, która prowadzi nas do pozytywnych odczuć. Pomimo pierwszych wątpliwości wobec logiki i spójności, starasz się tłumaczyć niemal od razu po tym, jak czytelnik może zacząć zadawać pytania. Tak, jakbyś trochę bawił się ze mną, mówiąc mi i pokazując, że masz nad tym pełną kontrolę, a jednocześnie możesz tylko sprawiać takie wrażenie. Pomysł i zamysł opowiadania na razie odcina się od reszty, jednak. Jednak nie widzę tematu, nawet wprowadzenia do tematu podanego przez Akwusa. W obecnej sytuacji zastanawiam się, jak zamierzasz go wdrążyć w swojej opowieści.

10. (początek walki) „Wiedzieli, że taniec zaraz się zacznie.” → słowo „taniec” nie wydaje mi się adekwatne do sytuacji, w jakiej postawili się bohaterowie. Jeśli miałabym wybierać pomiędzy pięknymi określeniami walki, które chcesz nam tutaj pokazać, wybrałabym „spektakl”, słowo to może być nawiązaniem do wcześniejszej kurtyny i brzmi agresywniej niż taniec, a nie sądzę, aby Znachor i Skansen pragnęli wzajemnej bliskości, którą sugeruje użyte przez ciebie słowo.

11. „Starzec nic nie mówił, jedynie przez policzek przedarła się samotna łza.” → Koniec był taką wisienką na torcie w tym opowiadaniu, nie przerysowany, ale mocno uderzający w postrzeganie obydwu bohaterów, jak i też ich celów i pragnień. Nie sądziłam, że tak wpleciesz temat z tę historię.

 

Zgodność opowiadania z narzuconymi odgórnie zasadami bitwy → 1

Dodatkowe zadania → 0

 

Całość → 6+3+3+3+3+1 = 19

 

SŁUGALEGIONU → z powodu rezygnacji z bitwy nie podaję oceny.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (50)

  • elenawest 17.02.2016
    Bardzo dziękuję za wypisanie błędów :-) szczegółowo się w nie zagłębię, gdy przestanie mnie boleć głowa :-P
    Ogólnie co do spójnoóci tekstu. Chciałam trochę zaczerpnąć z pewnego serialu i jak widać przekombinowałam :-/ postaram się poprawić cały ten tekst i dodać jako osobne opowiadanie ;-)
  • Eleno, próbować każdy z nas ma prawo, ja również w ostatniej bitwie przekombinowałam, dostało mi się, a dostało (tutaj wspominam niezastąpionego Numizmata), jednak taki kopniak w tyłek dodaje motywacji, dlatego trzymam kciuki, aby tobie też dodał. Jeśli będzie motywacja, znajdą się też chęci, a one spowodują, że można zrobić krok do przodu.
    Zajrzę do opowiadania, jeśli je opublikujesz.

    ________
    Efria
  • elenawest 17.02.2016
    Droga Efrio poprawione opowiadanie być może dodam po niedzieli, jak tylko uporam się z tekstem na konkurs :-P
  • Ichigo-chan 17.02.2016
    z jednej strony się czepiam, ale z drugiej powiem coś na temat ^^
    nie no, tak tylko wtrącę, bo mi się w oczy rzuciło:
    "5. „Gdy dotarli na jego koniec George(przecinek) jako pierwszy dostrzegł potężny kawał powyginanego metalu.” → powtórzenie „jako pierwszy” zdanie wyżej było takie same wyrażenie."
    przecinek przed "George" a nie po :)
    ładnie poprowadzone wgl, jak dżared powiedział.
  • Ichigo-chan, dziękuję

    ______
    Efria
  • Ichigo-chan 17.02.2016
  • Jared 17.02.2016
    Ta metodyka oceny polegająca na segmentowaniu uczuć w danym fragmencie. Łaaał. Nigdy nie o tym nie myślałem, by tak prowadzić ocenę. Wielkie brawa się należą. Wielkie.
  • Jared, dziękuję za miłe słowa, mam nadzieję, że udało mi się dostrzec sedno twojego opowiadania i w miarę poprawnie je rozpracować na mniejsze kawałki. Skąd pomysł? Szczerze to, jak czytałam wasze opowiadania to zaznaczałam czterema kolorami rzeczy. Zielonym dopisywałam reakcje, czerwonym błędy, niebieskim perełki "cytatowe", fioletowym dziwne widzimisię. Potem jak przyszło następnego dnia do przydzielenia tego wszystkiego, to tylko kopiowałam zielone fragmenty :D I jakoś tak zostało w następnych bitwach

    ___________
    Efria
  • ausek 17.02.2016
    Dziękuję za ocenę. Szczególnie bałam się o odbiór postaci doktora, bowiem nie chciałam zrobić z niego drania, a człowieka, który jest lekarzem z powołania i nie dostrzega w Dorocie złej, wręcz chorej psychicznie kobiety. Cieszę się, że Ty to dostrzegłaś. Bałam się też, że przeholuję z wielowątkowością w tej krótkiej historii. Chciałam, by czytelnik się nie nudził i został też czymś zaskoczony. Jeśli udało mi się to choć trochę to jestem ogromnie usatysfakcjonowana. Jeszcze raz dziękuję. :)
  • Ausek, doktor był jak najbardziej, w moim mniemaniu trafną postacią. Był taką pozytywną iskierką, jak mówisz z zamiłowaniem. Nie zauważyłam tez byś przekombinowała w wątkami, ciągnęłaś to prosto i przyjemnie, wszystko było adekwatne i wynikało z poprzedniego.

    _______
    Efria
  • Slugalegionu 17.02.2016
    Przykro mi z powodu nie dania noty. Zabolało, patrząc na to, że tylko Ty to zrobiłaś. Zwłaszcza, że wcześniej o pisałem, że na Twojej ocenie mi zależy. Ostatnio mnie zawodzisz.
    Przepraszam.
  • SługaLegionu, nie żałuję swojej decyzji, ponieważ moja praca nie jest piłeczką, którą można odbijać, przekazywać, czy też się nią bawić. Ty, usuwając swoją bitwę pokazałeś niewątpliwie brak szacunku do mojej pracy - nie wypowiadam się tutaj za resztę Trybunału, a za swój pogląd moralny i etyczny. Mój pogląd moralny, etyczny, jak i również moje sumienie, serce i rozum wszystkie razem podjęły decyzję, że twoja praca nie ujawni się w mojej ocenie.

    _______
    Efria
  • Jared 17.02.2016
    To jak? Kiedy się wynosisz?
  • Slugalegionu 17.02.2016
    Efria, ale chodziło o regulamin. :/ Ale dobrze.
    Jared, zawiodę Cię, ale jeszcze ktoś mnie tu chce. Póki choć jedna taka osoba się znajdzie, to zostanę.
  • Slugalegionu 17.02.2016
    I przepraszam Cię, Ef.
  • Jared 17.02.2016
    Pomogę się spakować...
  • Karo 17.02.2016
    Jared Nie chcę przeklinać, ale inaczej się nie da. (powstrzymam się jednak) Jak tak możesz kur mówić?! On jest jednym z lepszych użytkowników na Opowi. To, że coś raz spierdzielił, nie znaczy, że ma spadać. Gościu trochę pokory jednakby się przydało. Nie chcę nikogo pouczać, lecz musiałem tutaj pokazać swoje zdanie, bo to jest chore.
  • Anonim 17.02.2016
    Karo od kiedy Ty tu jesteś a od kiedy Jared? Porównaj sobie wasze staże a potem dopiero się unoś.
  • Jared 17.02.2016
    No i pokazales, mogles, ok. Sam pisal ze odchodzi i zmienia zdanie po 30 minutach. Zenada.
  • Slugalegionu 17.02.2016
    Dziękuję Karo. :,D Też jesteś wspaniały. :,D
  • Anonim 17.02.2016
    Karo Myśmy tu z Jaredem trochę więcej widzieli niż Ty, możemy mieć odrębne zdanie w tj kwestii
  • Slugalegionu 17.02.2016
    Jared, nie pisałem, że odchodzę. I Ty zrobiłeś to samo, więc proszę mnie nie obrażać, z góry dziękuję.
  • Angela 17.02.2016
    Jared nie mniej jednak mało fajne te dosrywki np z pakowaniem. Po prostu słabe : (
  • Proszę o zaprzestanie nieadekwatnej wymiany zdań pod moimi ocenami, dyskusję proszę kontynuować w odpowiednim wątku na forum.

    _____
    Efria
  • Karo 17.02.2016
    FilipzKonopii Nie mówię o stażu, lecz o pewnym szanowaniu się. Jared w pisarstwie w stosunku do mnie jest WIELKI, lecz własne zdanie mam i widzę, że nawet najlepsi się mylą i popełniają błędy. Te błędy wcale nie muszą być w tekście. ;)
  • Karo, proszę.

    _____
    Efria
  • Anonim 17.02.2016
    Karo jakbyś był tu dłużej może byś zmienił zdanie co do Sakala z którym niejeden raz musiałem się użerać, nie ciągnij tego kurwa
  • Jared 17.02.2016
    Nie jestem wielki, przeciwnie. Pisze rzadko i srednio. Sakal od zarania dziejow wywoluje shitstromy w bitwach lit i udaje ofiare, czym zjednuje sobie tlumy. Nawet przed chwila na fb odstawil cos czego nie rozumiem, na szczescie post usunieto. Nie mam powodow ad personam, jego publiczna atencyjnosc mi wystarcza. Pare godzin temu wyzwal od szuj bez powodu na forum i znowu udawal niewiniatko. Pieknie rozegrane. Nie wiem tylko na chuj?
  • Majeczuunia 17.02.2016
    A ja jestem jednym z obecnych autorów, który najdłużej przebywa na tym portalu (niedługo minie mi rok) i da się to jakoś poznać? Robi to jakąkolwiek różnicę? Ten staż, który ja mam dłużej niż teraźniejsze 'fejmy" Opowi sprawia, że bardziej mnie lubią, rozpoznają?
  • Majeczuunia 17.02.2016
    dokładnie. nie.
  • Angela 17.02.2016
    Dziękuję Efria, niepotrzebnie doszukiwałaś się w moim kochanym Roderyku jakichś głębszych uczuć. To tylko prosty
    szlachetka bez wyobraźni, co prawda ojciec wpoił mu pewne zasady, nie mają one jednak większych szans, jeśli w
    grę wchodzą korzyści. tego głównie odnoszą się jego rozterki, między tym co starano mu się wpoić, a pragnieniami.
    Jesteś kolejną osobą która mnie nie zsumowała : )
  • Angela, ogromnie cię przepraszam, jeśli cię nie zsumowałam. Sumę ocen dodawałam w ostatnim momencie, jeny, głupio mi. Za chwilę to poprawię. Jeśli chodzi o Roderyka, takie odniosłam wrażenie, choć nie wiem, czy dałabym go radę tak traktować w twoim opowiadaniu, wywoływał u mnie emocje, postaram się bardziej następnym razem i wezmę pod uwagę różne możliwości.
  • Angela 17.02.2016
    Niech Ci nie będzie głupio, tak tylko żartem rzuciłam : )
  • Karo 17.02.2016
    Elfira Dziękuję Ci bardzo. I mówiąc szczerze, to masz rację we wszystkim. Kluczem był Tom i jego tajemnicze zachowanie, które wyjaśni się w kolejnej części (którą odosobniłem od Bitwy). Wszystko co tutaj powiedziałaś (wszystkie pytania co do tekstu) były idealne. Prawdę mówiąc rozgryzłaś cały mój tekst na wylot. Prócz jednego małego szczegółu: Kim był Gabriel Olaf Dementer, wspomniany w legendzie na końcu? Podpowiedź - Kluczem są pierwsze litery ;) (no i znajomość angielskiego) :D Za niedługo pojawi się druga tego część, w której wszystko się wyjaśni. I myślę, że tobie już nic nie trzeba wyjaśniać. Naprawdę, brawo na stojąco. Rozgryzłaś mój chory umysł ;) jestem pod wrażeniem. Ogromnym wrażeniem.
  • Karo, oh, Tom był dla mnie nie małym kamieniem milowym muszę przyznać, wywoływał tak sprzeczne, a jednocześnie tajemnicze reakcje, że czułam, iż coś z nim nie tak, jednakże moje przeczucia, a twój zamysł Karo mógł być inny, cieszę się, że udało mi się go rozgryźć. Niestety moja znajomość języka angielskiego jest poniżej poziomu podstawowego, dlatego możliwe, że ten fakt mi uciekł, gdzieś w rozmyślaniach. Cieszę się, że moja praca się opłaciła!

    ____
    Efria
  • Karo 17.02.2016
    Trybunał Oceny Bitw Gabriel Olaf Dementer - G. O. D. - God - Bóg ;)
  • Iskra 17.02.2016
    Matko Boska! Wy się czepiacie moich komentarzy, a Wy co robicie? Jak można kogoś pytać kiedy odchodzi? Co to jest? Każdy tutaj może wstawiać swoje opowiadania. Slugalegionu – nawet, jeśli nikt by Cię nie chciał, to nie musisz się stąd wynosić. Nie lubicie się? To się nie lubcie, ale komentarze typu: "kiedy się wynosisz?", :pomogę się spakować" sobie, Jared, daruj.
  • Anonim 17.02.2016
    Jesteś kolejnym pepkiem świata? Nikt cie o zdanie nie pytał, nie absorbuj nas swoją nijaką osobą
    załóż konto to może zacznę cie poważniej traktować
    na chwile obecną jesteś dla mnie zerem
  • Slugalegionu 17.02.2016
    Iskro, dziękuję Ci z całego serca. :,D Aż się popłakałem ze szczęścia. *Przytula*. Dziękuję Ci.
  • Iskra 17.02.2016
    Szczerze powiedziawszy w dupie mam kim dla Ciebie jestem. Kiedyś opowi.pl było zajebiste, uwielbiałam tutaj spędzać czas wolny, dyskutować z użytkownikami, pośmiać się, czasem na siebie ponarzekać, a teraz?! Jedno wielkie gówno. Wyzywacie się, obrażacie, robicie wszystko, żeby każdy uważał Was za Bóg wie kogo.
    Pępek świata – "Osoba, która uważa się za najważniejszą, jest egoistyczna i swoje zachcianki zawsze stawia na pierwszym miejscu, uwielbia też być w centrum zainteresowania".
    Jeśli już ktoś uważa się za pępek świata, to niektórzy użytkownicy opowi.pl
  • Anonim 17.02.2016
    sama dolewasz oliwy do ognia tworząc kolejne bezsensowne guwnoburze, jesteś nikim bo nie jesteś członkiem naszej społeczności, zachowujesz się jak chamski troll
    tyle, nie odpaowiadaj mi zerze
  • Iskra 17.02.2016
    *gównoburze
  • Anonim 17.02.2016
    wiem zerze jak się to pisze, nie poprawiaj mnie, napisałem to tak specjalnie, tak się pisze w internetach, ze świadomymi błędami
  • Iskra 17.02.2016
    Jeśli myślisz, że wyzywając mnie cokolwiek zdziałasz, no to jesteś w błędzie :) Skąd miałam wiedzieć, że napisałeś tak specjalnie? Fakty są takie, że napisałeś błędnie.
  • Anonim 17.02.2016
    hahahaha
    jeszcze cię nie zacząłem wyzywać, określiłem tylko twój faktyczny status na Opowi - jesteś zerem :)
  • Angela 17.02.2016
    Panowie, okażcie Efri szacunek i przenieście się gdzieś, jak prosiła.
  • Anonim 17.02.2016
    ja już się przenoszę do łózka, mam dość tego cienkiego trola
  • Angela, jestem wdzięczna, zarówno teraz, jak i ostatnio za obronę. Nawet nie wiesz, ile to dla mnie znaczy.

    _____
    Efria
  • Angela 17.02.2016
    Efria, nic nie zrobiłam, więc spoko : )
  • KarolaKorman 18.02.2016
    Ef, bardzo dziękuję za poświęcony czas, oceny i komentarz :) Dosłownie rozebrałaś mój tekst na części pierwsze i napisałaś tyle ciepłych słów, że mnie wzruszyłaś. Cieszę się, że przypadło do gustu. Takie słowa pozostają w pamięci i chce się dalej tworzyć. Pozdrawiam :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania