Poprzednie częściOceny Bitwy Akwusa – MrJ

Oceny bitwy Arysto - Ronja

SHIROI - NIC NIE DZIEJE SIĘ PRZYPADKOWO

 

1. Styl 6/10

Zacznę od tego, że tekst czytało się dobrze. Błędy (w większości wynikające zapewne ze zwykłego przeoczenia, co jest naturalne przy tak długich opowiadaniach) momentami stopowały, ale nie wpłynęły na ogólny odbiór historii. Pozwolę sobie wypisać przykładowe potknięcia:

literówki – „Rzeczy, które zawsze nienawidził” których, „padł jak długa prosto twarzą w błoto” długi, dodatkowo zapisałabym „twarzą prosto w błoto”, „szedł dalej w tym pierdolonym deszczy”

powtórzenia - „Czuł strach. Adrenalina próbowała przekonać go do ruchu, lecz przegrała z paraliżującym strachem”, „Strzał, Kapturek pada na podłogę, krew ochlapuje mu twarz, kulka przelatuje tuż obok twarzy” – tu dodatkowo nie wiem, czemu zastosowałaś nagle czas teraźniejszy, ponieważ w całym tekście, nawet przy późniejszych opisach walki, używasz czasu przeszłego,

ogonki – „Ja pierdole”, „teraz miał szanse”, „własną wersje”, „usługiwała macosze i siostrą” – siostrom

„Krople wody grały na dachach budynków i parapetach, tworząc niezwykle irytujący jak dla Filipa dźwięk” – według mnie lepiej by brzmiało „ tworząc dźwięk niezwykle irytujący Filipa” lub zaznaczyć wtrącenie

„Jednak teraz nie był w stanie zrobić nic” – nic zrobić.

Stworzyłaś iście baśniowy klimat, z tym że twoja baśń nie jest skierowana do dzieci – czuć w niej mrok, niepewność, grozę. Przeplotłaś to wątkami humorystycznymi, które ja, szczerze powiedziawszy, średnio kupuję. Jestem wielką wielbicielką czarnych komedii, miszmaszu strachu i śmiechu, jednak tu zabrakło mi żartów sytuacyjnych, zgrania dowcipu z powagą. Komizm opiera się głównie na postaci głównego bohatera (co jest niezłym zagraniem, w ogóle fajna kreacja Filipa), przekleństwach (które w moim odczuciu mogłyby być trochę ograniczone, bo czytając po raz setny, jak bohaterowie wszystko „pierdolą” czytelnik przestaje się śmiać, a zaczyna czuć zażenowanie) oraz dialogach Filipa i Alicji, którym zupełnie brak powagi, ale które również nie bawią tak, jakby bawić mogły. Może gdyby postawić na kontrast poważnej Alicji i przygłupiego Filipa, wyszłoby inaczej. W tej chwili mamy przerażający, smutny świat i dwójkę ludzi zachowujących się jak wiecznie obrażone nastolatki. Oczywiście jest to sprawa dyskusyjna. Każdy ma inne poczucie humoru.

 

2. Spójność wewnętrzna opowiadania 2/5

Bohater trafia do nieznanego mu świata, nie ma zielonego pojęcia, co się dzieje i co ma robić. Poznaje Alicję, która go po owym świecie oprowadza i łopatologicznie wszystko tłumaczy. Bardzo sprytny zabieg. Odbiorca może w przystępny i naturalny sposób zrozumieć właściwie cały zamysł autora. Dodatkowo wprowadziłaś postać Kapelusznika, który wyjaśnia czytelnikowi to, czego Alicja nie może, bądź nie chce ujawnić. Dobrze wykombinowane i zgrabnie zgrane z treścią, chociaż momentami ciężko pozbyć się wrażenia, że gubiłaś się w tym, co już zostało wytłumaczone, a co jeszcze nie. Przez to, że bohaterka, traktuje Filipa jak idiotę, czytelnik również może się tak poczuć. Części z apteczką w ogóle bym się pozbyła. Nie wnosi nic nowego, a wręcz zakrawa na absurd (niehumorystyczny), mimo tego, że pomysł ukrycia w lesie zestawu pierwszej pomocy również został nam wyjaśniony.

 

3. Zbieżność z tematem 3/5

Zgodność z tematem jest wyjątkowo widoczna. Czasem najprostsze rozwiązanie może okazać się najlepsze. Dosłowne potraktowanie śpiącej królewny i księcia jest dobrym zabiegiem, ale w tym wypadku tylko dobrym. Podobało mi się, jednocześnie jednak chciałabym czegoś więcej – kolejnej płaszczyzny do odkrycia, większej ilości bajkowych postaci snujących się gdzieś w tle, może jakiegoś odwołania, analogii do wcześniejszego życia Filipa…

 

4. Estetyka tekstu. 3/3

Tekst jest dobrze podzielony, estetyczny, miły dla oka.

 

5. Spójność fabularna. 2/5

Ostatnimi czasy jest moda (przynajmniej ja odnoszę takie wrażenie) na adaptacje bajek i baśni w lekko zmienionej oraz mroczniejszej konwencji. Najczęściej wychodzi to dość słabo. Twój tekst przywiódł mi na myśl takie właśnie obrazy, ale moim zdaniem fabularnie prezentuje się lepiej. Pomysł jest ciekawy, klimat mrocznego miejsca dobrze oddany (te kości zamiast patyków – super!), bohaterowie, chociaż nie wspinają się na wyżyny świetności, są interesujący, lawirujący w odcieniach szarości.

Najsłabszym punktem całego opowiadania jest według mnie zakończenie. Powrót Alicji do Śnieżki, jej relacja z ukochaną – zrobiona trochę po łebkach, wtrącona na odczep się. Zupełnie jakby zostało ci już mało sił na dokończenie wizji. Moim zdaniem spokojnie można było kończyć po tym, jak główna bohaterka zabiła Filipa i Śpiącą Królewnę. Druga sprawa – Kapelusznik. W sumie odgrywał dość istotną rolę, nie tylko prowadził czytelnika po świecie, ale również nadzorował zorganizowany pościg, a w pewnym momencie zupełnie porzuciłaś jego wątek, czego nie jestem w stanie zrozumieć.

 

6. Zgodność z zasadami 1/1

Nie zauważyłam nieprawidłowości

 

7. Dodatkowe zadania i wytyczne 1/1

Uważam, że dodatkowe zadania zostały spełnione. Stworzonej przez ciebie magicznej krainie nie można odmówić mroku i pewnej dozy psychodelii, trudno stwierdzić, kto jest postacią dobrą, a kto złą. Mamy również miasto pożerającą dusze. Dosłownie.

 

8. W sumie: 18/30

 

KAROLA – CHANTAL 2 - SEN

 

1. Styl 6/10

Karola, twoje opowiadania nigdy nie prezentują się źle pod względem stylu, wręcz przeciwnie – osobiście bardzo lubię charakterystyczną dla ciebie naturalność w dialogach i niezbyt skomplikowaną, ale prowadzoną z wyczuciem narrację. Tym razem również nie zawiodłaś pod tym względem, jednak spora ilość błędów zmuszała mnie do ciągłego pauzowania i powtarzania kolejnych fragmentów tekstu, co dość mocno rzutowało na odbiór całości.

Przykładowe potknięcia:

„byłam obserwatorem przedstawienia, które urządzenie mi zapodaje” – tu akurat nie błąd, jednak słówko „zapodaje” bardzo mi nie pasuje w tym zdaniu.

„przebrana w miękką różową piżamę, kładłam się wygodnie na łóżku jak różowa pantera” - powtórka

Brakujące przecinki - „Nie wiem czy tak działa na moją wyobraźnie”, „Leżąc w łóżku nuciłam ulubione fragmenty”, „o której myślałem wracając”, „Patrzyła jak odchodzi w mrok”, „spytałem przeszukując kieszenie marynarki”, „lubię zaciągnąć się kiedy ktoś pali”, „ Resorty, w których pracowały całe dzielnice zaczęły podupadać”, „sam zobaczysz ile tego jest”, „ widuję co dzień idąc do pracy”

„Miedzy nimi” - między „Pani do, setke i dwa szlugi, pani do, połówke i paczke” – znów ogonki, ale nie wiem, czy celowe, dla podkreślenia slangu, czy przez omyłkę.

Literówki – „Dobrze powiedziane – ciemniej gwizdy” - gwiazdy

„Kiedyś przesiąknięte było papierosowym dymem, a wtedy śmierdziało stęchlizną”. – kiedyś/wtedy – pogubiłam się. Czy tam nie powinno być „teraz”? Bo ciężko zrozumieć, kiedy było „kiedyś”, a kiedy „wtedy”.

„Nie jedna chciała”, - niejedna „Teraz oby dwaj moglibyśmy zasiąść w Loży” - obydwaj, „takie rzeczy są nie możliwe” - niemożliwe

„Przebiegło mi przez myśl, że kiedy do niego przyszedłem, pies nawet nie zaszczekał, albo kota, ale nie ugotuje obiadu i nie podrapie po plecach”. – Konieczne jest rozbicie tego na dwa zdania, albo nawet przeformułowanie razem ze zdaniem poprzedzającym cytat.

 

2. Spójność wewnętrzna opowiadania 3/5

Mamy Chantal, kolejną piosenkę, kolejną wizję – dobrze, bo zamysł jest oryginalny i niebanalny, jednak mam wrażenie, że historia ukazana przez szafę grającą nie wykorzystuje tym razem w 100% swojego potencjału.

Początkowo trudno wczuć się w klimat opowieści. Wiemy, gdzie pracował bohater, czym się zajmował, wiemy, że zmienił miejsce zamieszkania i jest samotny, chociaż może sam nie do końca sobie to uświadamia. Z czasem dostajemy więcej informacji, kolejne dawki przemyśleń protagonisty. Bohater staje się człowiekiem wiarygodnym dla czytelnika, trochę śliskim i brudnym - jak miasto, w którym się znajduje, przestrzeń, która go otacza i ludzie, z którymi rozmawia. Jednak dzieje się tak dopiero gdzieś w połowie tekstu. Dialogi z byłym partnerem są dobre, ale też brak im magnetyzmu, czegoś, co kazałoby czytelnikowi siedzieć nad lekturą, pochłaniać ją do ostatniej litery. Być może jest to spowodowane tym, że bardzo rozbudowałaś je w porównaniu z resztą fabuły, ale do tego chciałabym się odnieść w punkcie piątym. Za to urzekł mnie pan odśnieżający niezaśnieżone ulice. Z jednej strony motyw humorystyczny, a z drugiej akcentujący bezsensowność i beznadzieję otaczającego świata.

 

3. Zbieżność z tematem 4/5

Zbieżność z tematem nie jest oczywista, ale gdy już zostanie zauważona, zaskakuje trafnością i kreatywnością. Postać Lulu to obraz królewny, która nie tyle pogrążona jest we śnie, ile w destrukcyjnym stylu życia, z którego nie potrafi się uwolnić, z którego nie może zrezygnować. Główny bohater to książę – samotny, nieszczęśliwy (nawet jeśli sam przed sobą nie potrafi się do tego przyznać), pragnący zaznać w końcu, po wielu latach, ciepła i miłości. Nadzieję widzi właśnie w Lulu, jednak ten, kto od lat tkwi w bagnie, nie wydostanie się z niego tak łatwo. Próba pocałunku, wybudzenia się z bezsensownego, jałowego życia kończy się dla bohatera tragicznie.

 

4. Estetyka tekstu. 2/3

Tekst jest zgrabnie rozdzielony, poszczególne fragmenty historii można łatwo rozróżnić, jednak odjęłam punkcik za powtarzające się w wielu miejscach błędy w dialogach (brak kropek, dużych liter).

 

5. Spójność fabularna. 2/5

Wrócę w tym miejscu do dialogu między głównym bohaterem, a jego byłym partnerem. O ile rozumiem, że konieczne jest posłużenie się nim do wyjaśnienia czytelnikowi co, jak, po co i dlaczego, o tyle mam wrażenie, że jest on zbyt rozbudowany w stosunku do całości. Spotkania z Lulu, które przecież powinny być bardzo istotne w kontekście tematu pracy, zeszły na dalszy plan, podobnie jak zakończenie. Mężczyźni w garniturach pojawili się na ulicy i koniec – dosłownie takie miałam odczucie. Duży niedosyt. Choć zapewne jest to sytuacja analogiczna do ratowania Freddiego w poprzedniej bitwie i niedopowiedzenie jest celowe, to wciąż uważam, że może trochę skołować czytelnika. Nie rozumiem też, dlaczego właściwie napadli naszego protagonistę. Czy z racji jego profesji? Zabijali każdego, kto się zbliżył do Lulu? Byli zwykłymi zbirami? A może taki był twój zamysł – pozostawić to nierozstrzygnięte niczym w urwanym śnie.

 

6. Zgodność z zasadami 1/1

Nie zauważyłam nieprawidłowości

 

7. Dodatkowe zadania i wytyczne 1/1

Brudne miasto, wysysające energię i radość z mieszkańców, nałogowo palący papierosy główny bohater, przechadzający się nad ranem po pustych uliczkach, patologia pomieszana z prawością – nie pozostaje mi nic innego, jak dać punkcik.

 

8. W sumie: 19/30

 

60SECONDSTODIE - MOTYLEK

 

1. Styl 8/10

Tworzysz przepiękne, barwne opisy, bawisz się słowami, formą, zaskakujesz czytelnika. Początek mocno fantastyczny, trochę baśniowy, zdecydowanie robiący papkę z mózgu. Dla osób lubiących konkrety pierwsza część opowiadania może być ciężka do przebrnięcia, jednak nie można ci odmówić literackiego kunsztu. W drugiej części porzucasz bajkową otoczkę i wpuszczasz czytelnika na psychodeliczny rollercoaster. Stosujesz proste dialogi, które jednocześnie są bardzo nacechowane emocjonalnie, przez co nie wydają się suche, czy sztuczne. Błędów znalazłam bardzo niewiele, ot kilka literówek, np.: „pokolei” – po kolei, „widać z siebie żadnego innego odgłosu” – wydać, „we wewnętrznej” – w wewnętrznej. Momentami można również odnieść wrażenie, że jednak przekombinowałaś z opisami - jakbyś eksperymentowała ze słowami i zwrotami. Mimo to wciąż jestem pod wielkim wrażeniem.

 

2. Spójność wewnętrzna opowiadania 3/5

Na początku nikt nie wie, co się dzieje. Czytelnik zostaje wrzucony w świat, po którym błądzi równie niepewnie co główny bohater. Z czasem pojawiają się kolejne fragmenty układanki, zbierane przez protagonistę, przyswajane przez odbiorcę. Gdy zostają sklejone w całość, następuje koniec historii. Lubię, lubię szalenie taki zabieg. Jest prosty i intrygujący zarazem, stwarza autorowi ogrom możliwości. Byłabym zachwycona, gdyby nie fakt, że tutaj układanka, choć pięknie wykonana, przedstawia znajomy do bólu obrazek i już po złożeniu dwóch puzzli można się domyślić, jak będzie wyglądała całość. Niemniej fragmenty pasują do siebie, a to jest najważniejsze.

 

3. Zbieżność z tematem 3/5

Widzę tu dwie opcje interpretacyjne, obydwie zmierzające do jednego.

Pocałunek z księżycem/ pocałunek śmierci – moment, w którym bohater ginie. Zakończenie własnego życia jest wybawieniem z koszmaru, jakim stała się codzienność po tym, co przeżył/ baśniowego koszmaru mającego miejsce w jego głowie.

Lub - wszystko, co dzieje się na początku tekstu i w niektórych dalszych fragmentach (w nierealnej krainie) ma miejsce od momentu wystrzału, do ostatniego tchnienia bohatera, czyli jest po prostu umieraniem. Chodzą słuchy, że w momencie śmierci człowiekowi przelatuje życie przed oczami. Wtedy „Preludium do koszmaru”, wielokrotnie powtarzane pod koniec tekstu miałoby głębszy sens. Pocałunek z księżycem jest natomiast końcem ostatecznym, ponieważ „bóg to bujda”.

Super, że są dwie płaszczyzny, oddzielne, łączące się na końcu światy, ale znowu – człowiek nieumiejący uporać się z problemem i strzelający sobie w głowę… Chciałabym czegoś bardziej zaskakującego, oryginalnego powodu takiej, a nie innej decyzji.

 

4. Estetyka tekstu. 3/3

Dobrze podzielony tekst, przejrzysty, pod koniec posiekany straszliwie, ale ładnie to współgra z treścią.

 

5. Spójność fabularna. 2/5

Pierwsze, co przyszło mi na myśl po zakończeniu lektury to: „przerost formy nad treścią”. Po przeczytaniu pierwszego akapitu spodziewałam się czegoś, co spowoduje, że oczy mi wyjdą z orbit, natomiast otrzymałam zupełnie przeciętną historię faceta, który popełnił błąd i zbyt późno zdał sobie z tego sprawę. Poziom abstrakcyjny – jest świetny, natomiast urywki z życia – rozczarowujące. Jeśli strony z „Trucicielki” są istotne dla fabuły, może warto było zacytować choć fragment? Chyba że ja czegoś nie widzę, czegoś nie rozumiem, tak też może być… Natomiast wielki plus za piosenkę – piękny utwór, wpleciony w tekst w idealnym momencie.

 

6. Zgodność z zasadami 1/1

Nie zauważyłam nieprawidłowości

 

7. Dodatkowe zadania i wytyczne 1/1

Jest klimat noir, jest miasto pożerające dusze, uważam temat dodatkowy za zrealizowany w 100%.

 

8. W sumie: 21/30

 

*

 

Dziewczyny, dziękuję za świetną bitwę!

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Shiroi Ōkami 07.05.2016
    Dziękuję za krytykę i poświęcony czas!
  • 60secondsToDie 07.05.2016
    Również dziękuję :) Błędy, niestety, zauważyłam dopiero kilka godzin po wstawieniu tekstu :c
  • KarolaKorman 07.05.2016
    Dziękuję i ja :) Wiem, że ciężko się czyta niekorygowany tekst :( Czas mi na to nie pozwolił, więc tym bardziej poświęcony Twój cenny doceniam. Pozdrawiam :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania