Poprzednie częściOceny Bitwy Akwusa – MrJ

Oceny bitwy Alfonsyny - Ronja

NAZARETH – DAN’S MACABRE

 

1.Styl 7/10

Tekst czytało mi się naprawdę dobrze. Zgrabne opisy miejsc, naturalne dialogi, umiejętne zarysowanie natury głównego bohatera – to wszystko sprawiło, że jako czytelnik, mogłam w pełni poczuć tajemniczy klimat opowiadania. Nie obyło się jednak bez błędów. Czasem, choć rzadko, coś zgrzytnęło w zdaniu, np. tu: „odpowiedziała z akcentem, który jest charakterystyczny dla północnej Montany, skąd pochodzę.”, „Gdy wstałem, miałem wrażenie, że powinienem czuć wiszącą nade mną klątwę.” – chyba powinien ją czuć niezależnie od tego, czy stał, czy siedział, więc początek wydaje mi się zbędny.

W kilku miejscach zabrakło przecinków np. „sprzedając chłodziarki przemysłowe pozostawałem w podróży przez większość czasu”, „wiecie jak się cieszę”, „Wiecie jak to jest być samemu”, „nieomal bym zginął dławiąc się oliwką z Martini”, „jedyną osobą, którą dobrze zapamiętałem z tamtego miejsca był szalony drwal Jon”, „Wyrzuciłem butelkę wprost na i tak zaśmieconą ulicę”

Czasem były w złym miejscu, np. „Opowiem wam, dlaczego jeśli Dan zgodzi się nam zdać relację” lub zbędne: „Dan, opowiedział nam o Katrinie”. Zauważyłam również problemy z zaimkami: „tą stronę”, „tą wywłokę”.

 

2.Spójność wewnętrzna opowiadania 3/5

Nie mam tu prawie nic do zarzucenia. Opowiadanie jest logiczne, chociaż w sumie ciężko mówić o logice, gdy mamy do czynienia ze zmaterializowaną śmiercią :). Co mi się podobało, to to, że tak zgrabnie wymieszałeś ten fantastyczny motyw z przyziemnymi sprawami (praca, relaks, pociąg seksualny, zazdrość). Fajnie też wytłumaczyłeś, czemu śmierć objawiła się Frankowi w barze jako osoba zupełnie tam niepasująca i czemu zabrała Dana. Natomiast trochę naciągane wydaje mi się to „złe przeczucie” Franka, które każe mu gnać na oślep z powrotem do baru, ale w sumie czytałam i widziałam o wiele bardziej naciągane rzeczy, które nie zaważyły na popularności utworu, więc nie będę się czepiać. Dziwne też, że nasz bohater tak szybko odpuścił sobie dziewczynę. Najpierw się mizdrzył i rumienił, a gdy tylko kolega odbił mu W TAŃCU partnerkę, od razu odpuścił, nazywając ją „zdzirą”. No na boga. Trochę mnie tym zdenerwował – nie samą rezygnacją z podrywu, ale właśnie takimi nieprzyjemnymi komentarzami w kierunku kobiety. Przy czym chcę zaznaczyć, że nie ujmuję tutaj twojej kreacji Franka, nie każdego bohatera czytelnicy muszą uwielbiać. Jednak myślę sobie, że przy irytującym protagoniście trzeba nieźle nadrabiać historią. Tutaj ci się to udało, nie wiem jak w innych częściach przygód Franka.

 

3.Zbieżność z tematem 3/5

O ile nie mam zastrzeżeń co do pierwszej części tematu – „Miłe złego początki”, o tyle „żałosny koniec” nie jest już dla mnie tak oczywisty. Jasne, mamy śmierć Dana, niezbyt przyjemna rzecz, ale czy żałosna? Uważam, że śmierć sama w sobie nie jest żałosna, raczej żałosny może być sposób i okoliczności, w jakich dana osoba umiera, a w przypadku Dana nie znamy ich. Dodatkowo, cała fabuła kręci się jednak wokół Franka, a wydaje mi się, że suma summarum facet źle nie skończył. Sam zaznacza, że po tej całej historii „poczuł się wolny”.

 

4.Ocena kontekstowa dla danego gatunku.

Jako thriller tekst sprawdza się świetnie. Stopniowo, z wyczuciem budujesz napięcie, wprowadzasz czytelnika w stan zaniepokojenia: miejscem, zdarzeniami, a przede wszystkim myślami i wątpliwościami Franka, za którym odbiorca podąża.

 

5.Estetyka tekstu. 2/3

Tekst jest dobrze podzielony i estetyczny, jednak odjęłam punkcik za dywizy.

 

6.Spójność fabularna. 4/5

Przyznam szczerze - miałam pewne obawy z racji tego, że jest to część większego projektu. Myślałam, że może fabularnie wyjść kulawo, jednak najwyraźniej zupełnie niepotrzebnie. Opowiadanie spokojnie może robić za spójną, odrębną całość. Sam pomysł, aby umieścić akcję w miejscu odradzającym się po kataklizmie, był według mnie strzałem w dziesiątkę. Nie rzuciłeś czytelnikowi w twarz informacją: „Bohater jedzie do super strasznego miejsca, więc zacznijcie się bać”, ale wzbudziłeś w nim delikatną nutkę niepokoju i grozy. Mogłam poczuć te emocje, jednocześnie racjonalizując sobie sytuację. Końcówka również przypadła mi do gustu. Zastanawiałam się, kim jest tajemnicza istota, a odpowiedź w pełni mnie usatysfakcjonowała. Na wielki plus również tytuł – przewrotny i mega trafny.

 

7.Zgodność z zasadami 1/1

Nie zauważyłam nieprawidłowości

 

8.Dodatkowe zadania i wytyczne 1/1

"Kto w błoto wpadnie, ten suchy nie wstanie" - Frank raz wymknął się śmierci, ale nie oznaczało to, że zostawiła go w spokoju. Śmierć zawsze dogoni tych, na których przyszła pora. Przynajmniej ja tak to interpretuję :)

 

9.W sumie: 21/30

 

KARO – LEGION POLEGŁYCH

 

1.Styl 5/10

Karo, wydaje mi się, że celowo utrudniasz sobie zadanie. Wprowadzasz naraz tłum bohaterów, których poprowadzenie jest dużo cięższe, niż byłoby w przypadku jednego protagonisty. Lub kilku, ale wprowadzanych stopniowo. Tutaj wyszedł z tego mały chaos. Trudno połapać się kto kiedy mówi i co kto robi. Nie obyło się także bez błędów np.: „przyprawiał jednego z żołdaków do mdłości” – o mdłości, „radość w kufrze piwa” – kufel a nie kufer. „Musimy znaleźć punk gdzieś wysoko” – punkt. Gdzieniegdzie wkradły się powtórzenia: „Próbując zawrócić, utknęła w piasku. Po chwili szarpania się z natarczywym piachem wyjechała”, „ z czego Sniper osłania ich z punktu widokowego, muszą osłaniać siebie nawzajem”, lub zabrakło przecinków: „wykrzyknął jeden ze studentów zatrzymując go.”, ”Możesz wytłumaczyć czemu snajper zdezerterował?”

Nie wiem, po co wstawiasz nawiasy, nie wnoszą one nic szczególnego do historii. W drugim przypadku Majora nazywasz przecież Majorem już wcześniej.

Niektóre zdania są toporne lub nielogiczne: np.„Jeden mały wystrzał, a postawił na nogi całą arabską armię, a wśród niej czterech wojowników walczących o życie.” – wiem, że chodzi o najemników, ale brzmi to tak jakby byli członkami arabskiej armii.

Mimo to, uważam, że jest lepiej niż było w poprzedniej bitwie, a to oznacza progres!

 

2.Spójność wewnętrzna opowiadania 0/5

Jak już wspomniałam wcześniej, ciężko się połapać w tej historii. Chciałabym kibicować najemnikom, ale przez ten nieład, nie są oni dla mnie niczym więcej niż pionkami, które równie dobrze mógłbyś zastąpić jakimikolwiek innymi. Najgorzej, że nie ma tu głównego bohatera, za którym czytelnik mógłby podążać. Pod koniec domyślamy się, że powinien być nim Sniper, ale w trakcie opowieści nie czuć tego w ogóle. Dodatkowo w pewnych momentach sam mącisz odbiorcy w głowie, np. na początku piszesz, że było ich pięciu i przedstawiasz. Potem mimochodem, w dialogu, wspominasz Majora. Gdy umiera Ivo (jeden z pięciu), ty piszesz, że wciąż została ich piątka, aby potem wspomnieć o czwórce wojowników. Mi się robi woda z mózgu. Kolejna sprawa – w ogóle nie znam się na wojnie i wojennych sprawach, jednak wydaje mi się, że za strzelanie do cywilów, nawet w najbardziej hardcorowych przypadkach, idzie się do pierdla. Podczas gdy nasi bohaterowie, ot tak, uznają sobie, że będą strzelać do kogo popadnie. Zero zastanawiania się nad konsekwencjami prawnymi, czy moralnymi. No i końcówka. Sniper zdezerterował, bo rzekomo wiedział, że zadanie zostało wykonane, ale tak naprawdę skąd miał pewność? Przecież nie widział trupa. Chyba że mi to umknęło, a mogło, bo jak już wspomniałam, ciężko mi było uporządkować sobie w głowie ten tekst.

 

3.Zbieżność z tematem 2/5

Analizując temat „Miłe złego początki, a koniec żałosny”, widzę tu jasno właściwie tylko środek. Pod miły początek można podciągnąć rozmowę chłopaków w ciężarówce i ich pozytywne nastawienie. Żałosnego końca nie widzę, bo jak już wspominałam podczas analizowania innego tekstu, nie uważam aby śmierć sama w sobie, była żałosna. Tutaj jest wręcz bohaterska – chłopcy przecież giną w imię wyższego celu, celu, który osiągają, poświęcając swoje życia. Można też interpretować dezercję Snipera jako żałosny koniec, ale to także wydaje mi się lekko naciągane - w końcu wykonał zadanie.

 

4.Ocena kontekstowa dla danego gatunku.

Jak pisałam wyżej, nie znam się zupełnie na opowiadaniach wojennych, ale chyba było w porządku.

 

5.Estetyka tekstu. 1/3

Początek, rozwinięcie oraz zakończenie jest zgrabnie i widocznie rozdzielone. Wydaje mi się jednak, że można było troszkę zmienić akapity, w pewnych miejscach usunąć, w innych dodać, tak aby tekst stał się bardziej przejrzysty dla czytelnika. Za to odejmuję jeden punkcik. Drugi za dywizy.

 

6.Spójność fabularna. 2/5

„Półtorej godziny później…” – uważam, że takie wstawki są złe, wyglądają i brzmią po prostu sztucznie. Gdyby to było odliczanie do czegoś, np. punktu kulminacyjnego, lub pojawiało się regularnie, co jakiś czas, wtedy jak najbardziej byłoby na miejscu. W innym wypadku proponowałabym używać odmiennych określeń, a wiem, że potrafisz, bo w dalszej części tekstu bardzo dobrze ci to wyszło. Ogólnie fabuła poprowadzona jest w porządku na tyle, na ile pozwalają na to wcześniej wymienione przeze mnie błędy logiczne.

 

7.Zgodność z zasadami 1/1

Nie zauważyłam nieprawidłowości

 

8.Dodatkowe zadania i wytyczne 0/1

Brak

 

9.W sumie: 11/30

 

ARYSTO – NOC OBJAWIENIA

 

1. Styl 8/10

Cóż mogę rzec. Tekst jest świetnie napisany. Opisy pozwalają czytelnikowi poczuć klimat zalanych mgłą uliczek Anglii. Zdecydowanie jest to najmocniejszy punkt tego opowiadania. Podobała mi się również stylizacja dialogów. Brak znaków interpunkcyjnych w wypowiedziach Anastazji to naprawdę dobry zabieg, bo samo to odbierało jej coś z człowieczeństwa. Trochę słabiej oceniam wypowiedzi głównego bohatera, zwłaszcza w rozmowie z Anastazją. O ile sama jego postać jest według mnie bardzo ciekawa, o tyle ich wymiana zdań brzmi nieco sztucznie, „od czapy”. Zabrakło również przecinków w kilku miejscach, np. „napawając się każdym aromatem zwycięstwa na które tak długo czekał „, „monstrum, które Straud nosił w sobie przymknęło ślepia,”, „spływając po terakocie szeptała do niego czule”, „To, że dalej go kochała wywnioskował tylko po tym” i inne.

 

2.Spójność wewnętrzna opowiadania 3/5

Początek zapowiadał się świetnie. Właściwie do momentu opuszczenia przez Strauda galerii, ciężko jest się do czegokolwiek przyczepić. Jak już wspomniałam – cudownie oddany klimat miejsca i czasu akcji. Rozmowy gości bardzo trafne, dodają smaczku całości. Nieprzypadkowe wprowadzenie postaci kamerdynera, który później odgrywa swoją, niezbyt doniosłą, ale jednak, rolę. Powoli poznajemy charakter protagonisty – co myśli o sztuce, o innych ludziach i o samym sobie. Naprawdę byłam pod wielkim wrażeniem. Później następuje jednak spadek jakości. Anastazja jest według mnie postacią wstawioną jedynie dlatego, aby całość skończyła się tragicznie. Jest nieludzka i kocha Strauda, to właściwie wszystko, co mogę o niej powiedzieć, a i to drugie tylko i wyłącznie dlatego, bo nasz protagonista był łaskaw to zaznaczyć. Pewnie nie miała być postacią, którą się darzy sympatią, ale, będąc szczerą, mój stosunek do niej pozostał nadzwyczaj obojętny, co zapewne zaważyło na odbiorze całości. Rozterki głównego bohatera, też nie wywarły na mnie piorunującego wrażenia. Pytanie, które sobie zadawał („Jestem wampirem, czy człowiekiem?”) zdaje mi się po prostu dość oklepane. Ciężko mi uwierzyć, że nie myślał o tym już wiele lat temu, gdy decydował się zaprzestać picia krwi. To powinien być odpowiedniejszy moment na takie dywagacje. W chwili, gdy Anastazja niszczy to, co budował przez tyle lat, powinien znać już odpowiedź. Osobiście uważam, że historia lepiej prezentowałaby się bez tych moralnych rozterek. Nie dlatego, że są one złe w zamyśle, koncepcja była ciekawa, tylko dlatego, że zostały upchnięte trochę na siłę, psując dobrze wykreowanego bohatera. Sama relacja artysta – odbiorca, czy sztuka – kicz, zapełniłaby w zadowalającym stopniu płaszczyznę filozoficzną tego tekstu.

 

3.Zbieżność z tematem 3/5

Zbieżność z tematem jest nietrudna do wychwycenia. Marzenie głównego bohatera właśnie się spełnia. Wszystko idzie tak, jak powinno, protagonista jest szczęśliwy do chwili, w której Anastazja niszczy to, na co przez długie lata pracował. Mimo wszystko koniec Strauda ciężko mi określić jako żałosny. Zdobył się na dość heroiczny czyn i w jakiś sposób odnalazł odpowiedź na dręczące go pytania. Określiłabym to bardziej mianem tragicznego końca, w sumie cały Straud był postacią tragiczną.

 

4.Ocena kontekstowa dla danego gatunku.

Myślę, że jako opowiadanie z gatunku fantastyki, tekst się sprawdził i mimo moich wątpliwości odnośnie Anastazji i rozterek Strauda z pewnością znalazłby grono fanów.

 

5.Estetyka tekstu. 2/3

Tekst jest estetyczny, oddzielony we właściwych miejscach tak, że czytelnik nie gubi się w poszczególnych etapach historii. Nie rozumiem tylko tego niekonsekwentnego stawiania raz półpauzy, raz dywizu.

 

6.Spójność fabularna 4/5

Właściwie nie mam się czego doczepić. Tekst jest dobrze poprowadzony i spójny. Wszystkie elementy łączą się ze sobą w naturalny sposób, nie ma bezcelowych albo sztucznych przejść, czy urwanych wątków. Niektóre rzeczy wydają się wciśnięte trochę na siłę, tak jakbyś się uparł, że za wszelką cenę przekażesz czytelnikowi wszystko, co sobie zaplanowałeś, ale odwołałam się już do tego pośrednio w punkcie drugim.

 

7.Zgodność z zasadami 1/1

Nie zauważyłam nieprawidłowości

 

8.Dodatkowe zadania i wytyczne 1/1

Spełnione.

 

9.W sumie: 22/30

 

KAROLAKORMAN - CHANTAL

 

1.Styl 8/10

Karola, przepłynęłam przez twój tekst z ogromną przyjemnością. Znakomicie udało ci się opowiedzieć bardzo oryginalną historię. Mam wrażenie, że twój styl idealnie wpasował się w wizję, którą miałaś w głowie, dając nam popis swoich umiejętności. Zdarzyło się kilka potknięć np.: „bród” (zamiast brud), W paru miejscach coś zgrzytnęło: np.: „moim oczom, jak spod chusteczki iluzjonisty pokazał się masywny fotel” - zastosowałabym wtrącenie, „Zimny dreszcz przebiegł mu po plecach i w tym samym momencie usłyszał trzask łamanych gałęzi i ujadanie psów. Sen się skończył i znów” – mały natłok „i”, „zobaczę, co skrywa jeszcze to stare urządzenie”- zmieniłabym na „co jeszcze skrywa”.

Jednak jak na tak obszerny tekst, było tego niewiele. Rzadko kiedy cokolwiek stopowało mnie w czytaniu. Świetna robota!

 

2.Spójność wewnętrzna opowiadania 3/5

Ciężko mi ocenić ten podpunkt, ponieważ samo opowiadanie było dość niekonwencjonalne. Myślę jednak, że zobrazowanie piosenki we śnie wyszło naprawdę pięknie. Magii dodaje Chantal, zakurzony strych i miękki fotel w nowym, niezbadanym jeszcze domu. Wyobrażając sobie twoją historię, miałam wrażenie, że oglądam musical, a tak się składa, że uwielbiam musicale. Urzekł mnie początek, kiedy bohaterce nie chciało się wstawać z wygodnego siedziska, aby zdjąć prześcieradło i kombinowała, co by tu zrobić. Tak bardzo prawdziwe!

Co do samego Freddiego, nie wiem za bardzo, czemu wystrzelił, ale zakładam, że chciał chłopaka tylko postraszyć, a był na tyle nieobyty z bronią, że zdarzył się wypadek.

W całym tekście nie pasował mi jedynie jeden moment, a mianowicie: „Wreszcie Bóg ulitował się nad proszącym i z pomącą aniołów, udało się młodzieńcowi odzyskać duszę z rąk Szatana.”. Nie mam absolutnie nic do samego sensu tego zdania, jednak zdarzyło się to zbyt… szybko? nagle? Tak jakby cała wcześniejsza męczarnia została rozwiązana trochę po łebkach. Chciałabym dowiedzieć się ciut więcej, może jakieś uczucia, które targały w tym momencie bohaterem? Może sposób w jaki Bóg to zrobił? Cokolwiek.

 

3.Zbieżność z tematem 3/5

Faktycznie, żal mi było Freddiego. Był taki biedy, męcząc się z demonami w głowie, grzęznąc w tym bagnie w panicznej ucieczce. Impreza miała być miła, ale wszystko potoczyło się inaczej. Troszkę zabrakło mi tego radosnego początku, był on dla mnie wyłącznie założeniem Freddiego, jego wyobrażeniem nadchodzącego wieczoru. Temat odnoszę bowiem wyłącznie do historii chłopaka, mimo lekkiego niuansu na samym końcu, nie widzę go w części pisanej z perspektywy bohaterki.

 

4.Ocena kontekstowa dla danego gatunku.

To jest dopiero zagwozdka. Nie mam pojęcia jak sklasyfikować ten tekst. Wrzuciłaś go do fantastyki, ale przyjmując, że historia Freddiego była snem, swoistą wizualizacją piosenki odbywającą się w głowie bohaterki, a postacie objawiające się chłopakowi – wytworem jego umysłu pełnego emocji, nie widzę tu elementów fantastycznych. Pokusiłabym się raczej o stwierdzenie, że bliżej było tu do dramatu. Tak rozpatrując tekst, trafia on w emocje czytelnika śledzącego losy Freddiego, jego upadek i rozpacz.

 

5.Estetyka tekstu. 3/3

Według mnie tekst jest estetycznie idealny. Pięknie oddzielone poszczególne części historii.

 

6.Spójność fabularna 4/5

Początek – gdy obserwujemy perypetie bohaterki, jej zwiedzanie strychu i zachwyt szafą grającą;

rozwinięcie – gdy udajemy się z bohaterką w świat snu i poznajemy Freddiego oraz jego historię;

zakończenie – gdy bohaterka budzi się, szafa przestaje grać.

Poszczególne elementy łączą się ze sobą, tworząc piękną całość.

 

7. Zgodność z zasadami 1/1

Nie zauważyłam nieprawidłowości

 

8. Dodatkowe zadania i wytyczne 1/1

Spełnione i to bardzo zgrabnie. Naturalnie wplecione w tekst, a nie wepchane na siłę.

 

9. W sumie: 23/30

Przeczytałam to opowiadanie któregoś ranka, niedługo po tym jak je wrzuciłaś. Nie odsłuchałam wtedy Bohemian Rhapsody, a mimo to przez kolejne dwa dni nuciłam tę piosenkę pod nosem.

 

CHOMIK NR.7

 

1.Styl 6/10

 

Sakal, ja mam nieodparte wrażenie, że im bardziej starasz się coś opisać według własnej wizji, tym gorzej to wychodzi. Nie mówię tu o kwestiach fabularnych, lecz o kreowaniu otoczenia i przedstawianiu postaci. Wciskasz strasznie dużo zupełnie nieistotnych informacji, zupełnie jakbyś czuł olbrzymią potrzebę wytłumaczenia czytelnikowi wszystkiego w każdym, najmniejszym szczególe, tak, aby przypadkiem nie wyobraził sobie czegoś inaczej niż ty. Czasem warto to sobie darować. Kiedyś gdzieś czytałam, że wystarczy podać dwie charakterystyczne cechy postaci, aby czytelnik miał już ową postać w głowie i w miarę dobrze ją zapamiętał. Nie chcę zmieniać twojego stylu, po prostu przez natłok szczegółów i wielość przekazywanych na raz informacji niektóre ze zdań robią się toporne, utrudniając płynne czytanie. W tym tekście widać to szczególnie na początku.

Nie zabrakło również błędów np.: „mój ojciec najpierw każe „ – karze, „Żołnierze na prowizorycznej wierzy” – wieży, „nie różni się ono aż tak bardzo ot tego” – od, „zaczął przeszukiwać pokryte grubą warstwą kurzy zwoje.” – warstwą kurzu. W kilku miejscach poległ szyk zdania np.: „wykrzyknął w stanie religijnego poruszenia arcybiskup.” – wykrzyknął arcybiskup, „przy odrobinie szczęścia nasze dopiero praprawnuki zaznają wolności” – dopiero nasze prawnuki, i inne.

 

2.Spójność wewnętrzna opowiadania 2/5

Sama koncepcja zasługuje na duży plus. Mamy ukazane dwie perspektywy, przedstawiane przez zwolenników dwóch walczących ze sobą osób. Myślę, że fajnie wyszło ci ukazanie tego, że nic nie jest czarne albo białe i zawsze warto wysłuchać wszystkich stron konfliktu. Nie grał mi natomiast początkowy dialog między główną bohaterką, a mnichem. Do tej pory utrzymywałeś specyficzny klimat, a postacie wypowiadały się w sposób poważny, może nawet podniosły. Nagle dostajemy zwrot o 180 stopni i czytamy wymianę zdań stylizowaną na rozmowę nastolatków w gimnazjum. Współczesnych nastolatków we współczesnym świecie. Nie powiem, ten dialog wyszedł ci nieźle, jednak zupełnie nie pasował do klimatu opowiadania. Jest to dla mnie zadziwiające, nawet jeśli paladynka i mnich wcześniej się znali i lubili. Potem ponownie od tego odchodzisz, by zaserwować czytelnikowi coś pomiędzy.

Upadły kreowany jest na mega strasznego potwora, a mimo to nie trzeba zbyt wiele, by wejść do jego posiadłości. Prócz podkreślania przez ciebie, jaki to nie jest okropny, w ogóle tego nie czuć.

Sama Torna daje się zaskakująco łatwo przekonać, że jej dotychczasowy światopogląd był nic niewarty. Owszem, mogło w niej zakiełkować ziarno niepewności, jednak nie zapominajmy, że była wyjątkowa, czuła powołanie, zapał, no i olbrzymie pragnienie wykonania misji. Taka osoba zazwyczaj racjonalizuje sobie argumenty działające na niekorzyść jej dotychczasowego światopoglądu, wypiera niewygodne fakty, wątpliwości wywołują u niej strach. Zabrakło mi opisów tego, co działo się w głowie Torny. Zadziałała bardziej jak maszyna, którą najzwyczajniej w świecie przeprogramowano.

 

3.Zbieżność z tematem 1/5

Temat wydaje mi się trochę naciągany. Miłe początki to zapewne wybranie Thorny, oddelegowanie jej na misję. Zły los to konfrontacja dwóch wersji wydarzeń. Ale czy aby na pewno? Dla kogo to było właściwie złe? Dla Torny? Tak naprawdę nie wiemy, czy nie wyszło jej to na dobre. Nie widzę również żałosnego końca. Jeśli miałoby to być przewartościowanie myśli i poglądów, to nie mogę się zgodzić. Umiejętność przyznania się do błędu wymaga wielkiej odwagi i z całą pewnością nie jest żałosne.

 

4.Ocena kontekstowa dla danego gatunku.

Wydaje mi się, że tekst spełniał wymogi gatunku.

 

5.Estetyka tekstu. 3/3

Tekst jest estetyczny, miło się na niego patrzy. Rozdzieliłabym wyraźniej retrospekcje od rozmowy bohaterki i mnicha, ale nie będę za to odejmować punktów, to tylko luźna sugestia.

 

6.Spójność fabularna. 1/5

Tekst jest spójny - wiemy dlaczego Torna rusza do Upadłego, dlaczego decyduje się na rozmowę z mnichem, dlaczego zaczyna wątpić w słuszność słów Arcybiskupa. Inna sprawa, że jest to mocno naciągane, o czym wspomniałam w punkcie drugim. Może przymknęłabym na to oko, gdyby nie fakt, że sama historia mnie nie porwała. Motyw walki z obłudą kościoła jest dość oklepany, mógłby interesować, jeśli byłby okraszony odpowiednią dawką emocji. Natomiast ty postawiłeś na suche fakty - jedna wersja wydarzeń kontra druga, słowo przeciwko słowu, a nie emocja przeciwko emocji. Odniosłam wrażenie, że mnich traktuje Tornę jakby była lekko niepełnosprawna intelektualnie, a Torna mnicha jak pragnącego jej pomóc partnera, a nie opozycjonistę. Postać Upadłego przedstawiona po łebkach, a przecież miał predyspozycje na niezłego badassa.

 

7. Zgodność z zasadami 1/1

Nie zauważyłam nieprawidłowości

 

8.Dodatkowe zadania i wytyczne 0/1

Brak

 

9.W sumie: 14/30

 

*

 

Dziękuję wszystkim za wspaniałą bitwę!

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (11)

  • KarolaKorman 11.04.2016
    Ronja, dziękuję pięknie :) Śmiałam się, jak napisałaś, że nuciłaś utwór pod nosem :) Ja nuciłam go całymi dniami, kiedy pisałam Bitwę i jeszcze tydzień później ha, ha :) Twoje wątpliwości, co do szybkiego i niewyjaśnionego zakończenia opowieści o Freddim są uzasadnione, ale starałam się, by tekst był zgodny z utworem, a w nim ta kwestia jest tylko wspomniana i nie chciałam dalece w nią ingerować. Doceniam poświęcony czas, pozdrawiam :)
  • Ronja 11.04.2016
    Karola, nie ma za co :)) Z jednej strony troszkę szkoda, a z drugiej rozumiem twoje motywy :) Tekst jest bardzo specyficzny, na pewno nie dla każdego, ale w moje gusta akurat trafił idealnie.
  • Nazareth 11.04.2016
    Chciałem podziękować ci za czas i pracę jaką włożylaś w ocenę mojego tekstu. Trochę się mnie poczepiałaś, ale raczej w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Traktuję to jako "kopa na rozpęd" :D Chciałem tylko krótko odnieść się do części, która cię zbulwersowała. Frank nie ma być lubianym bohaterem, ma być z założenia pełen wad i przywar właściwych współczesnemu społeczeństwu, stąd taka reakcja na "odbijanego". Cieszę się, że udało ci się to odczytać. Odnośnie zakończenia, nie jesteś jedyną, która zwróciła uwagę na wątpliwą zbieżność z tematem. Wypowiedziałem się na ten temat pod oceną AA. Wychodzi na to że ie udało mi się zilustrować tego co chciałem pokazać. To też ważna lekcja dla mnie. Ponownie dziękuję i pozdrawiam.
  • Ronja 11.04.2016
    Nie ma za co, przyjemność po mojej stronie :) U ciebie i tak nie było się za bardzo czego czepiać, naprawdę dobrze napisana, ciekawa historia :). Co do Franka - jest na mojej liście tekstów do przeczytania, więc spodziewaj się wizyty!
    Czytałam twój komentarz pod oceną bitwy AA i faktycznie taka reakcja obronna jest jak najbardziej logiczna. Myślę, że przyczyna naszej odmiennej interpretacji może wynikać z kilku rzeczy. Po pierwsze, trochę wprowadza w błąd ten fragment: "wbrew logice, czułem się wolny w jakiś niewytłumaczalny sposób". Dla mnie oznacza to, że bohater całkowicie pogodził się ze swoim losem. Po drugie, mechaniczne wypalanie papierosów jak najbardziej na plus, może warto byłoby do tego dodać jakieś inne automatycznie wykonywane czynności potęgujące stan szoku? Po trzecie, niestety na taki a nie inny odbiór może wpływać nasz brak znajomości Franka. Skoro pisałeś wcześniej teksty z tym bohaterem, dla ciebie jego zachowanie naturalnie wypływa z zarysowanego tam charakteru, dla nas mogło po prostu nie być to wyczuwalne.
    Oczywiście to tylko luźne i wciąż subiektywne uwagi, interpretuj je dowolnie :))
  • Nazareth 11.04.2016
    Ronja subiektywizm odbioru jest tym co w literaturze jest najbardziej fascynujące. O Franku napisałem wcześniej tylko jedno opowiadanie ale zaplanowanych mam więcej, więc masz rację twierdząc, że jego postać jest już "skrystalizowana" w mojej głowie. Twoje uwagi bardzo sobie cenię, nie tylko odnośnie teo tekstu ale wszystkich innych, które wcześniej u mnie komentowałaś. Jeszcze raz bardzo dziękuję :)
  • Chomik nr.7 11.04.2016
    Piszę na szybko, więc na razie tylko podziękowania i dwa pytania:
    1) Jakie szczegóły były zbędne, gdyż naprawdę takich nie widzę.
    2) No niestety za szybko się zmieniła, ale jak mówiłem, górny limit był dla mnie makabrą...
  • Chomik nr.7 11.04.2016
    3) I to samo z Upadłym, nie mógł się nawet pojawić, bo limit... ;_;
  • Ronja 11.04.2016
    Sakal, szczegóły - chociażby na samym początku. Rozdmuchane opisy nie są złe, jeśli historia jest w pełni rozplanowana i zwarta. W momencie, w którym nie rezygnujesz z nich, a z fabuły, skazujesz całość na porażkę. W pełni rozumiem twój problem z limitem - sama zazwyczaj mam podobnie, w głowie pojawia się świetny pomysł, ale ograniczenie nie pozwala go zrealizować. Najczęściej wtedy rezygnuję. W sumie cieszę się, że ty tego nie zrobiłeś. Wydaje mi się, że poczyniłeś kawał dobrej roboty, bo naprawdę widać progres. Po prostu myślę, że gdy masz do wyboru opisać kluczowe dla historii emocje bohaterki (choćby i w skrócie) albo to z jakiego materiału wykonany był tron arcybiskupa (choć wcześniej już akcentowałeś, że sala razi przepychem, więc czytelnik nie jest idiotą i domyśla się, że biskupowi daleko do ascety), powinieneś wybrać to pierwsze. Jeśli chcesz mogę opracować cały ten tekst w wordzie, zapisać obszerne komentarze i wysłać ci to mailem, o ile jesteś skłonny poczekać tydzień.
  • Chomik nr.7 11.04.2016
    Nie wiem czy mogę Cię o to prosić. :O Ale dziękuję bardzo, oczywiście poczekam. Taka ocena na pewno mi pomoże. :)
  • Ronja 11.04.2016
    Nie ma problemu, tylko podaj maila, na który będę mogła to wysłać.
  • Chomik nr.7 11.04.2016
    123szkudler@wp.pl
    Jesteś kochana. :*

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania