Poprzednie częściOceny Bitwy Akwusa – MrJ

Oceny Bitwy Akwusa - koh Pryme

Jeśli kogoś uraziłem, przepraszam, ale naprawdę starałem się ocenić obiektywnie... Taka wielka otchłań między ocenami największymi a najniższymi to prawdopodobnie wynik różnych poziomów pisarskich, albo mojego błędu.

*************************************

 

 

SługaLegionu

 

Styl:

Opowiadanie było toporne i ciężkie w obyciu. Dialogi sztuczne jak plastik, narracja niczym kamień, twarda i ciężka, poprawna politycznie i nieprzyjemna. Oddzielaj fragmenty tekstu czym innym, bo te kropki są paskudne i wcale ładnie nie wyglądają. Styl ględy. A oto błędy, oczywiście tylko niektóre, gdyż, się wiele powtarzało:

"Ciało czterdziestolatka pokrywała cienka warstwa ulicznego kurzu, wzniecanego co chwila przez przejeżdżających po trakcie gońców i ciągnące się aż po horyzont karawany." - przecinek do wywalenia. W takiej konstrukcji przecinków nie stosujemy pod żadnym pozorem. Jest takich błędów więcej.

"Pogładził świeżo ogolony podbródek, ciesząc się z tego, że w końcu powrócił do rodzinnej wsi. " - całkowicie nie rozumiem fenomenu 'z tego', 'z tym'... Przecież to nie jest tutaj ani troche potrzebne, a jedynie wydłuża zdanie i niszczy płynność. Z pewnością jest tego tutaj więcej.

"Zwykle pierwszą rzeczą, jaką robił po przybyciu gdziekolwiek, nie było picie, lecz wizyta w gospodarstwie elfów przywołała wspomnienia z lat dzieciństwa. " - nie było picie, lecz wizyta w gospodarstwie elfów przywo... co? Coś tutaj odwalił?

"Zgodnie z moimi przewidywaniami, leżała pod kołdrą pogrążona w półśnie. " - przecinek do wywalenia.

"— Może i masz rację — Zaśmiałem się cicho. — Długo na mnie czekałaś? " - a gdzie kropka po pierwszej wypowiedzi? Wstawić.

"Doprawdy, nie wiem " - doprawdy? Tutaj nie ma zastosowania i większego sensu, więc 'naprawdę' jest odpowiedniejszym słowem.

"Jakbyś mógł " - 'jak byś'.

"To jak, mogę poprosić moją Piękną o całusa? " - piękną z małej, nie ma powodu, by pisać to z wielkiej.

"A zresztą nie gadaj pan, a dawaj lepiej kolejne piwo. " - przecinek przed 'nie'.

"Przepraszam tatko… " - przecinek.

"Ponadto, gdyby ta oferta padła z ust obcego mi człowieka, pewnie wylądowałaby na ziemi, z rozwalonym nosem. " - przecinek sprzed 'z rozwalonym' do kosza, no i literówka.

"orzekł " - rzekł, orzekł oznacza totalnie co innego.

"— Żartujesz? Zabije nas obu! " - oboje. No, chyba że Eithne to jednak facet, to rozumiem.

"wybawcą " - wybawcom.

Ocena stylu: 5

 

Wewnętrzna spójność logiczna:

Zbyt wiele błędów logicznych, by wyjść na zero. Opowiadanie miało tyle sensu, co dodawanie romansu z siostrą. Po co on był? Mieli piętnaście lat i się całowali? Drżeli z namiętności? W tym wieku? Ohydne kazirodztwo pod płaszczem romansu, jednak jakże głupiego i jakże niepotrzebnego. No, i sztucznego, bo nie wyczytałem z opisów żadnych emocji i żadnego realizmu. No i ten cały nekromanta, który uwalnia siostrę Evana i ma wszystko gdzieś, bo przecież on odegra dużą rolę dla jego rasy. Nieumarli to nie rasa.

"Nosił nieco podniszczony, acz ciągle zdatny do użytku pancerz ze skóry jednorożca. " - cóż to za burżuazja! Żeby ze skóry koni robić pancerze, no, no. Co najwyżej zbroję, nie myl tych pojęć, gdyż pancerz jest całkowitą częścią ubrania wraz z nogawicami i rękawicami (hełm nie). A natomiast zbroja to głównie sam tors. Więc... Czy twój bohater oblepił się skórą jednorożca, że zrobił z tego pancerz?

"Niemożliwym było przegapienie tego, że był dzieckiem rzemiosła demonów. " - skoro tak, to czemu władze miały to w dupie i po prostu nie zainteresowali się nim? Bo się bali? Tak średniowiecze nie postępuje, stary. Twój bohater powinien spłonąć na stosie za demoniczne gunwa, a miecz powinni zniszczyć. Nie tłumacz tym swoim uniwersum, bo jeśli piszesz w konwencji średniowiecznej, to jej świata i postępowań zmienić nie możesz, tym bardziej, że tak źle zarysowałeś uniwersum.

"Po pierwsze, już dawno do tego przywykł, a po drugie, właściwie już dawno temu powinien zmienić zawód " - powtórzenie 'już dawno'. Nie, nie może być specjalnie, bo nie ma odpowiedniego kontekstu. Po pierwsze, po drugie? Nie pasuje to do wypowiedzi narratora, ale można przymknąć oko, ale te powtórzenia? Nie.

"Oczywiście bez wyjaśnień większość ludzi brała to za bełkot, lecz drugi argument miał sporo sensu. " - jak drugi argument ma do tezy postawionej wyżej? Nie wie czym walczy, ale tak naprawdę powinien zmienić pracę, bo wie? Nie rozumiem, więc uznaję za błąd logiczny.

"Większość najemników robiła to w wieku jakichś trzydziestu lat, gdyż wtedy robili się za starzy na swoją robotę. " - robili to, kiedy mieli trzydziestkę, ale właśnie wtedy byli za starzy już na swoją robotę? I to jest ten powód? Przyczyna i skutek? O ile wiem to ludzie po trzydziestce nie mają problemów ze żwawym poruszaniem się, więc... O co tu, kurna, chodzi?

"Tyle że oni mieli zwyczajne miecze z ludzkiej stali, przez co nie mogli wzmocnić się zaklęciami w przeciągu paru sekund. " - o tyle, o ile wiem, o co tutaj chodzi, to kompletnie nie rozumiem, czemu nie ma wyjaśnienia w postaci zarysowania uniwersum? Ludzka stal? A jest kozia stal? Albo świńska? Końska, niedzwiedzia, wilcza? A może skalna stal? Nie wiem, co o tym sądzić...

"Większość najemników robiła to w wieku jakichś trzydziestu lat, gdyż wtedy robili się za starzy na swoją robotę. Tyle że oni mieli zwyczajne miecze z ludzkiej stali, przez co nie mogli wzmocnić się zaklęciami w przeciągu paru sekund. Co innego najemnik. " - najemnicy mieli zwyczajne miecze z ludzkiej stali, ale co innego najemnik... Aha.

"„W każdym razie…”. — Przeszło mu przez myśl, gdy mijał tawernę. — „Teraz trza się napić, bo zaraz padnę z pragnienia”. " - czemu on myśli o takich oczywistościach? Jak idziesz się napić, to idziesz sie napić, to pragnienie cię do tego wiedzie, a nie myśli.

"Na dodatek napitek miał kolor jej oczu… " - pewnie wyjdzie, że się czepiam, ale co to za cholerny romantyzm? Alkohol miał kolor oczu jego siostry... Mmmm... Nie, to nie jest romantyzm, ani trochę. Głośno się zaśmiałem, gdy to przeczytałem.

"— A tam. — Machnęła ręką. — Nie zliczę, ile razy mi to mówiłeś, a potem i tak wracałeś koło dziesiątej. Wtedy jeszcze można pogadać. " - koło dziesiątej? Chwila, to w średniowieczu mierzono czas zegarami? Hę?

"Zresztą ona też, widać to było po jej oczach, przypominających dwa zamarznięte jeziora. " - to piękno dwóch zamarzniętych jezior alkoholu... Jak wyglądają zamarznięte jeziora? Co, nie miała białek i źrenic?

"— Właśnie mówiłem, że dość już wypiłeś. Dawaj pieniądze i wypad na zewnątrz albo do pokoju, nie będę cię zbierał z podłogi — burknął barman. " - od kiedy barman nie chce zarobić? Co go obchodzi los jakiegoś pijaka?

"— Ach… cicho już bądź i jedz, a nie spowiadasz mi się z tego, że młoda jeszcze jesteś. — Zaśmiał się głośno, po czym ochoczo zabrał się za posiłek. " - ale... czy on przed chwilą nie żądał wyjaśnień? Niekonsekwencja.

"Ponadto, gdyby ta oferta padła z ust obcego mi człowieka, pewnie wylądowałaby na ziemi, z rozwalonym nosem. " - od piętnastolatka? Zabójczy chłopaszek.

"— A odpędzanie dzikich zwierząt jest bezpieczne? — zapytałem, zanim zdążyłem sobie uświadomić, że w ten sposób okażę brak jakiegokolwiek szacunku. " - jeśli takim sposobem w średniowieczu okazywało się brak szacunku, to ja nie wiem, czym był wulgaryzm. Wieszali za to chyba.

"Zwierzęta to nic w porównaniu do pola bitwy. " - Tak, racja, wataha wilków to nic w porównaniu do szarżującego na ciebie żołnierza w wirze bitwy... Wilczki mogą cię co najwyżej pogryźć, nie? To nic takiego, spokojnie.

"„Heh, skrzyczałem dziecko. No po prostu wyśmienicie, to było takie mądre, że aż filozofom się to nie śniło i na pewno sprawi, że reszta ludzi w wiosce bezgranicznie mi zaufa” " - eeeeee... Przecież tylko spytał kto tam... I to nawet bez wykrzyknienia. Możesz zacząć pisać konsekwentnie?

"Jeśli ufać plotkom, to ten rycerz śmierci po zabiciu kogoś, więzi duszę biedaka w latarni, z którą nigdy się nie rozstaje. Potem zmusza nieszczęśnika do wiecznej służby oraz znoszenia nieustannego bólu. Co prawda zwykle nieumarli nie potrafili go odczuwać, lecz rzadko kiedy dowodził nimi sadystyczny okrutnik, który od tortur i mordu woli chyba tylko zmuszanie innych do działania wbrew sobie. " - zepsułeś magię tego rycerza tym opisem. O ile wiem, to ściągnąłeś pomysł na latarnię z gry, ba, nawet nazwa jest podobna. Podobnie jest z Tribbersem i Effie, z tej samej gry. Nieoryginalne, bardzo.

"Jak okiem sięgnąć, same szkielety. Trochę ich tu jest, ale za mało, by wyrżnąć pół wsi. " - znów parsknąłem śmiechem.

"Nekromanci walczący na pierwszym froncie byli rzadkością. " - nekromanci pracują sami, w odosobnieniu, nie walczą w imię czegoś, a w imię nauki o śmierci. Stwórz własnych magów i nie używaj tych gotowych do własnych celów, gdyż nie są oni do tego powołani.

"Nagle w przeciągu sekundy Kha Belesch pokonał dwieście metrów, " - mhm, rozumiem. Dwieście metrów.

"Kha Jinx nigdy nie chybia " - co to za mieszanka? Kha'Zix i Jinx? Ogranicz gry, bo tworzysz nieoryginalne uniwersum i historie, które są sztuczne jak plastik.

"— Nie będziesz mnie nigdy ścigał oraz gdybyśmy spotkali się przypadkiem, nie podniesiesz na mnie oręża. " - potężny nieumarły nekromanta boi się jakiegoś najemnika? Pffff...

Ocena spójności logicznej: -3

 

Zbieżność z tematem:

Nie do końca załapałem. Czyżby chodziło o to, że gdyby Evan nie poszedł do wojska, to nie straciłby Eidhne? Czy jak ona tam miała... Ale w gruncie rzeczy ją odzyskał, więc wyszło na jedno. Niekonsekwencja. Bardziej chciałeś zakończyć swoje opowiadanie, niż napisać bitwę. Zastanawiałem się, czy w ogóle zaliczyć ci temat, ale jeśli inni nie mają nic przeciwko, to raczej masz zaliczone.

Ocena zbieżności: 1

 

Kontekstowe ocenianie na tle z danym gatunkiem:

Umarłem. To nie było fantasy. To znaczy probowałeś zrobić romans, fantasy i jakiś tam dramat, ale nie wyszło ci to kompletnie i myślę, że bez kolorowania miecza, zbroi jednorożców, raniącej rękojeści (przez rękawicę, ale ciii) i innych pierdołach, to byłoby to dobre fantasy, wiarygodne i przyjemniejsze. A tak to wyszła ci komedia.

 

Estetyka tekstu:

Ten tekst tak falował i falował, zmiana czasu narracji, kropki...

Ocena estetyki: 2

 

Spójność fabularna:

Evan zakochał się w siostrze, a ona w nim. W wieku piętnastu lat. Gdy skończył szesnaście, poszedł do wojska i podczas bitwy z nieumarłymi (która nie wiadomo skąd się wzięła, po co i na co) Eidhne traci wolność, kiedy Tre... tfu! Kha Balesch zamyka ją w swojej latarni. Po wielu, wielu latach Evan wraca do rodzinnej wioski jako najemnik i spotyka dziewczynkę o imieniu An... tfu! Effie, która chce odnaleźć misia. Trop zaprowadza go do pamiętnego nekromanty, który oddaje mu i misia i siostrę, mówiąc, że ma to sens, by zmienić rasę Kha Balescha w przyszłości. Cokolwiek to znaczy. O ile główny szkielet dobry, to nie rozumiem, dlaczego żeś to tak zepsuł, mając potencjał. Tyle już siedzisz w fantasy, że myślałem, że będzie coś dobrego. Niestety nie było, była sztuczność, toporność, brak sensu, logiki i zbroje z jednorożca.

Ocena fabuły: -1

 

Ocena tematu głównego: 0 – dyskwalifikacja na życzenie. Cała robota w...

Ocena tematu dodatkowego: 0

Suma: 4

 

********************************************

 

Jared

 

Styl:

No cóż... Czytało się przyjemnie, acz niektóre błędy bolały w oczy, a w tym źle ułożone zdania. Długie, krótkie, dziwna i nieprzyjemna mieszanina. Czasem gubiłem się z akcją, gdzieś w środku opowiadania. A poniżej błędy:

"Skansen był tego pewien, przekonywał się o tym z każdym kolejnym, czytanym słowem. " - ostatni przecinek do wywalenia.

"Chcę znać słabe strony, przyzwyczajenia, wygląd, zasługi, mogłeś nawet napisać ile razy dziennie chadzają się wysrać, ale na co mi pochodzenie? " - przed 'ile' wstawić przecinka.

"Zasadniczo, to pochodzenie determinuje kim stajemy się w przyszłości, przyjacielu. Chyba nie doceniasz ile te informacje mnie kosztowały. " - dodaj przed 'kim' i 'ile'. Nie wiem, jak z tym przecinkiem po 'zasadniczo', więc nie policzę. Błędy typu 'kim' i 'ile' powtarzają się wielokrotnie.

"Znachor " - to jakieś imię, ksywka, a nie zawód?

"Pierwsze ławki zajmowała oczywiście magnateria, bogaci szlachcice ze stolicy odziani w galerię aksamitnych tkanin, wraz ze swymi damami serca. " - przecinek przed odziani, gdyż powinno być traktowane jako wtrącenie, by nie kolidować ze wzmianką o damach.

"Victor nie dostrzegł natomiast żadnego ze swoich rywali, szczególnie Królowa Karo i jej sercowy tatuaż powinny rzucać się w oczy " - 'Królową'.

"Skansen obserwował wszystko z kolumny, upięty za pomocą pasa i liny. " - bez przecinałka.

"Kościorzuja " - co? Kościożuja chyba miałeś na myśli.

"Książe był nań był uczulony, " - drugie 'był' zbędne.

"Skansen wdrapał się wyżej i przeszedł na dach, przez szczelinę między witrażem a wnęką, w której lokowały się gołębie. " - pierwszy przecinek do wyrzucenia.

"Gorzej, gdyby zginął któryś z obserwatorów Bractwa, czekających na rozstrzygnięcie Roju. " - drugi przecinek do kosza.

"Obok księcia stała już jego wybranka, a na miejscu, w którym stają świadkowie znajdowali się mężczyzna w szarej zbroi i kobieta z charakterystycznym serduszkiem na policzku. " - albo na miejscu i na którym, albo w miejscu i w którym. Zdecyduj się. No i przecinek przed 'znajdowali'.

"Co gorsza zauważono go, kiedy spuszczał się po kolumnie. " - przecinek po 'gorsza'.

"Przycelował niedbale, ale zamiast w księcia trafił Popielarza, który zablokował bełt własną piersią. " - przed trafił.

"Czemu ktoś, kto miał go zabić ratuje mu życie? " - przecinek po 'zabić'.

"Jak zdążył zauważyć, od straży zaroiło się już na dole. " - kolejność.

"Victor gapił się beznamiętnie jak jego cel wsiada do karety. " - przed 'jak'.

"Kiedy zjeżdżał w dół, na linii wzroku majaczył mu uciekający korowód królewski, tratujący przerażonych przechodniów, zbyt głupich by zejść z drogi. " - ostatni przecinek przesuń za 'głupich'.

"Victor niemal skręcił kark, próbując dojrzeć co się stało. " - przed 'co'. Jest takich więcej.

"Na szczęście miał w kieszeniach kilka petard i Visayaz – środek paraliżujący, służący za granat, inaczej nie przebiłby się przez oddziały królewskie. " - Visayaz z małej, a potem usuń przecinka sprzed służący i postaw kropkę po granat.

"Popielarz raniony bełtem Victora, prawdopodobnie zmarł. " - bez.

"Widać, że średnio się starałeś pisząc to. " - przed 'pisząc'.

"Słysząc to Cezar opuścił kurtynę niewinności, która malowała mu twarz. " - po 'Cezar'.

"Masz na coś zasłużył. " - przed 'na'.

"Jedyne, co czuł teraz to pogarda. " - przed 'to'.

"Twa śmierć będzie szybka, to jedyna litość jakiej uświadczysz. " - przed 'jakiej'.

"jego blać " - blać? A nie bladź?

Wiele z tych błędów się powtarza, ale oczywiście nie wszystkie.

Ocena stylu: 6

 

Wewnętrzna spójność logiczna:

Idealnie nie było, niestety, ale zainteresowało mnie. Może nie od początku, ale w momencie, kiedy Biskup wpadł zaczęło być lepiej. Wiem, jakiś środek, albo nawet dalej.

Mam co do samej tej walki trzy zastrzeżenia. Otóż: Czy Biskup jako mięśniak mógł paść od lekkiego uderzenia i czy było to lekkie uderzenie? Ja nie raz dostałem z kolana w skroń i co najwyżej musiałem parę sekund poleżeć, bo kręciło mi się w głowie. Kolejne zastrzeżenie: czemu nikt nie słyszał rozwalających się mebli? Czyżby było to normalne? Cokolwiek, jakkolwiek? Trzecie zastrzeżenie: Skansen to cholerny twardziel, bo utrata palca to... ałć... Niemożliwym jest wręcz, że palec, który służył mu do strzelania z kuszy, co było, jak wspomniałeś, jego zamiłowaniem, nie wpłynęło na jego psychikę i przyjął to tak spokojnie.

Mam problem z oceną, bo historia trzymała się jak najbardziej kupy i była interesująca, ale czegoś brakło. Nie wiem czego.

Ocena spójności: 4

 

Zbieżność z tematem:

Tutaj trudno jest mi się wypowiedzieć, gdyż dla mnie albo jest, albo nie ma, a każdy robi to jednak na dwojaki sposób. Dobra, więc tak... Skansen dążył do wygrania Roju, to był jego wielki cel, ale na drodze stanęła mu zdrada przyjaciela i jego wieczne potępienie. Jego pragnieniem było uratowanie go przed nim. W ostateczności podążył za celem, co dało skutki gorsze niż gdyby wyruszył drogą pragnień.

Ocena zbieżności: 3

 

Kontekstowe ocenianie w tle z danym gatunkiem:

Trudno orzec gatunek konkretny i określić nam uniwersum. Najpewniej jest to jednak fantasy. Beczki z prochem mnie zmyliły. Zbyt wiele nie mam tutaj do napisania, bo uniwersum przedstawiłeś bardzo ślicznie i dodałeś ciekawy wątek z Sheol. Podoba mi się ta nazwa.

 

Estetyka tekstu:

Trafiło ci się parę literówek, ale nawet nie dawałem tego do stylu. To natomiast psuło mi odbiór estetyczny. Nawet enter ci się tam wkradł.

Ocena estetyki: 2

 

Spójność fabularna:

Większość z tego wypisałem w wewnętrznej spójności logicznej i ocenę tam odrobinkę naciągnąłem. Tutaj muszę powiedzieć, że przedstawienie akcji było wiarygodne, a bohaterowie z krwi i kości, choć było ich rzeczywiście mało. Niestety, ubolewam nad tym, że działo się w tym opowiadaniu zbyt mało, oj zbyt mało i nie mam o czym pisać.

Skansen to przyjaciel Znachor. Razem uczestniczyli w Roju. (Chyba.) Znachor jednak oszukał przyjaciela, wrzucił go w wir intrygi, w wyniku której giną niewinni z ręki Victora, inaczej Skansena. Po nieudanej akcji wraca on do swojego pokoju w tawernie, gdzie atakuje go kolejny zabójca – Biskup. Po pokonaniu go znajduje przy ciele kartkę, co naprowadza go na pewien trop. Schodzi na dół i spotyka swojego przyjaciela, który udaje, że karteczka nie należy do niego. W końcu jednak się przyznaje i obaj walczą. Skansen wygrywa mimo wcześniejszej utraty palca. Wtedy jednak Znachor wyjaśnia swoje postępowanie, przez co Victor musi zdecydować, co woli. Celem było osiągnięcie bogactwa i władzy nad zakonem zabójców, a z drugiej strony pragnął uratować przyjaciela, który popełnił błąd i w młodości wypił krew ghula, przez co teraz, po śmierci, miał trafić do Sheol, najgorszego z bodajże dziesięciu piekieł. Skansen wybrał cel i zabił przyjaciela, jednak nie przewidział, że zakon upadnie, a on sam będzie musiał w starości nadstawiać dupska w więzieniu. Epilog osobiście mi się spodobał, zero happy endu, pouczenie i miły morał.

Ocena fabuły: 3

 

Zgodność z tematem – ocena: 1

Temat dodatkowy – ocena: 0

Suma: 18

 

*************************************************

 

Neurotyk

 

Styl:

Przez temat dodatkowy musiałeś zastosować proste zdania, ale opisywałeś wszystko tak rzeczowo, że nie było problemu z wyobrażeniem sobie wszystkiego. Stosowałeś dużo krótkich zdań i jeszcze więcej przemyśleń w narracji. Nie wiem, czy takie coś jest powszechne, nie znam się na narracji pierwszoosobowej. A tutaj błędy:

"Przypominam sobie jak było mi przykro" – przecinek przed 'jak'. Jest tego więcej.

"Każdy w naszej rodzinie z przykrością zgadzał się, że tata miesza fakty ze swojego życia, z wykreowanymi obecnie na swój temat własnymi wyobrażeniami. " - drugi przecinek do wywalenia.

"Każdy to przeżywał i zastanawiał się ile będzie jeszcze ojca w ojcu, a ile dziecka podróżującego po wyimaginowanej krainie baśni i snów. " - przecinek przed pierwszym 'ile'.

"Chyba wolałabym aby tato był głównym daniem na tej wyżerce, aniżeli honorowym gościem, którego żegnają. " - tutaj przed 'aby'.

"Tatko wskazał gestem abym szła z nim pod rękę. " - przed 'abym'. Jest tego więcej.

"I smakowały ci ojczulku te cukierki? " - przed i po 'ojczulku'.

"zapytałam, śmiejąc się teraz z wszystkiego " - wydaje mi się, że 'z wszystkiego' jest błędne wiec popraw na 'ze wszystkiego'.

"Ostatni raz jadłem takie kwaśne na okręcie, podczas rejsu na Wyspy Karaibskie. " - przecinek do kosza.

"zapytałam ojca jakby znając już odpowiedź. " - przed 'jakby'.

"Tak Dorotko. " - aż dziwi mnie, że takie błędy występują. Brak tutaj przecinka, oczywiście. Jest ich więcej.

"Na pewno ktoś je zgubił albo zostawił w jakimś celu. " - przed 'albo'.

"Chrupaliśmy obserwując pejzaż. " - po 'chrupaliśmy'.

"Żegnacie tylko następstwa zaszłości, a one nie są warte istnienia dłuższego aniżeli czas spadania na ziemię łzy " - przed 'aniżeli'.

"Na końcu łąki, przed samym wejściem do lasu znajdowało się niewielkie rumowisko. " - po 'lasu'.

"— Spójrz, córeczko. — Tata wskazał horyzont.

Tam będziemy razem z mamą — oznajmił." - enter ci się tutaj wkradł.

"Czy tam, na horyzoncie jest Królestwo Dali? " - przecinek przed 'jest'.

"Siedział w ratanowym fotelu, w cieniu jabłoni i patrzył na jej rozłożystą koronę. " - po 'jabłoni'.

Ocena stylu: 7

 

Wewnętrzna spójność logiczna:

Tutaj będzie problem, gdyż miała halucynacje. No dobrze, ocenimy więc przygodę w krainie zwaną Dalia. Wolałbym, żeby zwała się po prostu Dal, byłoby ciekawiej, ale mam wrażenie, że jest to już gdzieś opatentowane... Nieważne. W gruncie rzeczy historia była ciekawa, zwięzła, z morałem, ale i sztuczna. Zapewne chodziło o merytoryczną wartość myślową, jaką same halucynacje przekazywały zarówno czytelnikowi jak i naszej uroczej bohaterce. Niemal jak w baśni, co podobało mi się bardzo. Niestety to nie moje gusta. Wszystko miało odwzorowanie w późniejszym życiu. Świetnie wkomponowałeś, podejrzewałem, że tak się później stanie, ale jednak mnie zaskoczyłeś, bo nie wiem, co mam myśleć o zakończeniu. Opiszę moje wrażenie w fabule.

Ocena spójności logicznej: 5 – bezapelacyjnie.

 

Zbieżność z tematem:

Tatko zachorował zaraz (albo potem?) po śmierci matki. Jego córka bardzo to przeżyła. Lekarze przepisali mu leki, dziwne różowe tabletki, przez co ten miewał dziwne halucynacje i zachowywał się, jakby za chwilę świat dla niego miał się skończyć. Pewnego dnia jednak ojciec pokazał córce swoją krainę, skacząc z nią z okna... Znaleźli się we własnym ogródku, gdzie ojciec poprowadził ją w Królestwa Dali, mówiąc, że tam zostanie ona królową i będzie szczęśliwa z matką. Szczytny cel, ale... co z tatkiem? Tatko tylko w tym świecie zachowywał się normalnie i tylko tutaj był dla niej jak prawdziwy ojciec. Nie zwracała już uwagi na gadające pelikany, kamienie czy wiatr. Nauczyły ją one wielu rzeczy, dzięki którym, stojąc na krawędzi, mogła zdecydować, czy zostać z tatkiem, czy przepaść i połączyć się z matką. Celem było uratowanie taty, pragnieniem spotkanie z mamą. Pragnienie przepadło wraz z powrotem z tatkiem do domu... Mimo tego, że tatko nie wrócił do zdrowia, to nie umarł i dalej mogła żyć ze świadomością, że on gdzieś tam w głębi nadal jest tym samym ojcem, którym był kiedyś. Zarazem smutne jak i pouczające. Bardzo pięknie zebrane opowiadanie z tematem, ale czegoś mi brakło. Czułem baśniowość świata, ale niestety nie poczułem konsekwencji wyboru i musiałem przez chwilkę go poszukać. Ale! Kiedy go znalazłem, oniemiałem i napisałem ten skrócik. Mam nadzieję, że się nie pogniewasz.

Ocena zbieżności: 4

 

Kontekstowe ocenianie w tle z danym gatunkiem:

Gatunek? Bardzo baśniowe, fantasy, co jeszcze? Dramat? Komedia, tak po troszku? Trudno orzec. W każdym razie, jeśli była to baśń, to zdałeś test na szóstkę z plusem, bo naprawdę poczułem się, jak w tamtym świecie. Nic do końca nie wyjaśnione, a jednak ma przyczyny i skutki, a także piękny morał wynikający z tego, że w tym baśniowym świecie "coś" dało jej do myślenia i wybrała taką drogę, a nie inną. Happy end? Nie do końca, ale bohaterka z pewnością tak się czuje.

 

Estetyka tekstu:

Co tutaj dużo mówić? Błędy raziły w oczy, ale to chyba tylko dlatego, że jestem przewrażliwiony na ich punkcie. Bardzo ładnie osadzony tekst, widać, że nie pierwszyzna.

Ocena estetyki: 3

 

Spójność fabularna:

W krainie jej ojca działo się coś niestworzonego, coś, co zawsze chciało potrafić przekazać swoje uczucia innym i móc się z nimi porozumieć. Wszystko nabrało fantastycznego znaczenia po skoczeniu z okna. Moja teoria brzmi tak: skoczyła z okna, ale nie zginęła z tatkiem, gdyż przenieśli się do innego świata w metaforycznym tego słowa znaczeniu. Tam dziewczyna odkryła, co ma zrobić, wybrała cel, tracąc z oczu pragnienie. Nie skoczyła z klifu, co oznaczałoby, że zginęła z ojcem, skacząc z okna. Wróciła z nim natomiast, więc wierzę, że oni po prostu tylko się poobijali, gdyż nie ma pokazanego nic pomiędzy tekstem właściwym a epilogiem. Sądzę, że to wewnętrzny wybór tej dziewczyny ich uratował i prawidłowość, jak i logika, stały po jej stronie. Wniosek? Tabletkami można się zarazić. :D

Ocena fabuły: 4

 

Zgodność z tematem głównym: 1

Temat dodatkowy: 1

Suma: 23

 

*******************************************

 

 

Elenawest

 

Styl:

Czytało się masakrycznie ciężko i nie raz musiałem czytać zdanie po kilka razy, żeby je dobrze zrozumieć. Głównie przez błędy, ale także przez potworne skracanie i naiwność tekstu. A oto błędy:

"w której po nużącym locie niewielkim samolotem, znalazła się szóstka osób. " - przecinek do wywalenia.

"Georgem David" – nazwiska się także odmienia.

"Razem ze swoimi znajomymi: Georgem David i Numim Angelo, zdecydowała się zwiedzić jedną z bardziej tajemniczych baz wojskowych na świecie. " - przecinek do kosza.

"Wielkie przedsięwzięcie nazistowskich Niemiec o kryptonimie „Baza 211” fascynowała ją już od dawna, ale dopiero teraz miała okazję na wykonanie tego planu. " - czemu zmieniasz rodzaj męski na żeński? W kolejnym zdaniu taki zabieg by uszedł, ale nie w tym samym.

"W pomieszczeniu gdzie wszyscy siedzieli, dało się zauważyć pięć kiwnięć głową. " - przecinek przed 'gdzie'.

"Dwa dni później, kiedy teoretycznie powinni już, chociaż w oddali dostrzec zarysy bazy, jadący z Markiem i Sharon w jednym pojeździe Numi, zauważył, że jeszcze kilka kilometrów i skończy im się paliwo, a z kompasem dzieje się coś niedobrego. " - pomieszanie z popląteniem. Rekonstrukcja.

"- Dobra… pierniczyć to. Jedziemy w tę stronę co cały czas. " - przecinek przed 'co'.

"Zobaczymy na ile nam starczy paliwa, chociaż nie wierzę, byśmy tak mocno zboczyli z trasy. " - przecinek przed 'na ile'.

"Gdy dotarli na jego koniec George jako pierwszy dostrzegł potężny kawał powyginanego metalu, w którym w jednym miejscu ziała ogromna dziura, przez którą z łatwością przecisnąłby się człowiek. " - przecinek przed 'George'.

"W końcu dotarli do głównego włazu, prowadzącego na mostek. " - przecinek do wywalenia.

"Wychodźcie na górę!" - nie da się wychodzić na górę, a wchodzić.

"Tak,… " - co tutaj robi przecinek?

"Śmiertelnie zmęczeni, pokładli się wkrótce potem w swoich śpiworach wprost na ziemi i szybko zasnęli. " - bez przecinka.

"„noclegowego” " - nie widzę powodu, by wstawiać to w cudzysłów.

"W tej jednej chwili wyglądał, jakby ten przystojny blondwłosy młody mężczyzna postarzał się o dobre piętnaście, dwadzieścia lat. " - rekonstrukcja, gubi sens.

"Mniej więcej dwadzieścia centymetrów nad podłogą, ściany korytarza były obdrapane, jakby ktoś wbił się w nie paznokciami, a następnie w dzikim pędzie przeharatał nimi po betonie." - czytając ten tekst wcześniej, zauważyłem, że było tu słowo 'wpił', a nie 'wbił', co zapewne poprawiłaś. Pytanie brzmi – kiedy? Poza tym, przecinek przed 'ściany' jest zbędny i do wywalenia.

"zauważył, roztrzęsiony George. " - przecinek do kosza.

"Gdy zdołali się już uspokoić, po kilku metrach natknęli się na wracającego skądś Simona, zdążającego do „noclegowni” z jakimś metalowym pudełkiem w rękach " - ostatni przecinek do wywalenia.

"Czwartego dnia odkąd dotarli do bazy " - przecinek przed 'odkąd'.

"usłyszał jak radiotelegrafista z Halley Bay wywołuje go przez radio. " - przecinek przed 'jak'.

"Podbudowany tą informacją mężczyzna, wyszedł na korytarz. " - przecinek do śmieci.

"Wrócił z nim do sali, gdzie znajdowali się pozostali członkowie ekspedycji, w humorach mniej lub trochę bardziej wesołych. " - drugi przecinek zbędny.

"Zdumiony takim obrotem spraw Mark, mruknął tylko cicho do siebie: " - tu także.

"Nazajutrz rano, Mark zdeterminowany otrzymanym poleceniem od wojska, rozpoczął przeszukiwanie bazy w celu znalezienia czegoś, co pomogłoby mu jej zniszczenie. " - dwa pierwsze przecinki do wywalenia.

"Dzień następny przyniósł im następny zgon, tym razem Simona, u którego proces choroby postępował mniej więcej tak samo szybko, jak w przypadku Georga, lecz sama śmierć była prawdopodobnie bardziej efektowna, niż w przypadku pierwszego mężczyzny, jako że Simon zmarł w straszliwych męczarniach, wyjąc tak okropnie, że nawet Mark nie był w stanie słuchać jego wrzasków. " - to jest jedno zdanie... Okropne.

Ocena stylu: 4

 

Wewnętrzna spójność logiczna:

Tragedia. Niektórych nie zaliczyłem, ale nadal wielkie "Co to jest!?". Dawno się tylu błędów logicznych nie nawytykałem, więc brawa dla ciebie. Ogólnie mam wrażenie, że nie do końca wiesz, o czym piszesz i bohaterowie robią coś, bo taki mają cel i koniec kropka. Żadnego powodu, przyczyny, nic. A oto błędy:

"Numim Angelo" – wtf? Używanie nicków w opowiadaniu jest poniżej krytyki, w tym nicku jednego z sędziów... Ale to nie to. Chodzi o to, że takie imiona nie istnieją i w tym opowiadaniu nie mają prawa się znaleźć. Ba! Tym bardziej, że te nicki nie mają ŻADNYCH odwzorowań w tekście i nie znaczą praktycznie nic.

"jestem Mark Ganime i idę z wami na tę wyprawę, bo taki mam kaprys i nie dopytujcie się więcej szczegółów, bo i tak wam ich nie zdradzę. " - to tylko podbija granice ciekawości, na dodatek jest to strasznie nienaturalne.

"nim to nastąpi, chciałbym przedstawić wam panią doktor Lucindę Blind, która zechciała nam towarzyszyć jako medyk i pana Simona ElGuard, który wystąpi tu w roli naszego przewodnika… " - bo nie zdążyli się przedstawić sobie nawzajem w helikopterze, którym leci się tam... hmm... na pewno ponad godzinę (ba, o wiele więcej), więc na pewno zdążyliby to zrobić.

"kryptonimie „Baza 211”" - taki kryptonim nie ma większego sensu, bo o ile kryptonim służy do ukrywania nazw, to tutaj jasno daje nam do zrozumienia, że jest to jakiegoś rodzaju baza wojskowa bądź naukowa.

"Ja, Numi i George to wiem. " - byłoby dziwnie, gdyby nie wiedziała, po co tam pojechała.

"- Nie lubię, gdy ludzie wtrącają się w nie swoje sprawy – rzucił oschle. – No, ale jeśli tak bardzo chcesz wiedzieć czemu, to ci powiem, tylko potem nie miej o to do mnie pretensji… " - przed chwilą tak mocno bronił się, że tego nie powie, a teraz zdradza to tak beztrosko?

"Choć podróżowali pojazdami, te ataki śniegu zdarzały się niestety dość często, gdy wysiadali z nich w celu ośnieżenia przednich szyb, bo nawet wycieraczki nie dawały zbytnio rady. " - mimo że podróżowali pojazdami, to ataki śniegu zdarzały się dość często. Gdzie tu powiązanie? Dalej, powiedziane jest, że gdy wysiadali... To podróżowali i ich napadał śnieg, czy jak wysiadali? Dalej, po co wychodzili? Żeby odśnieżyć okna? Jeśli wycieraczki nie dawały rady, to oni zanim by to wyczyścili, za chwilę pojawiłaby się nowa warstwa śniegu. Bezsens.

"Czas postoju, który początkowo miał być godziną, przeciągnął się do kilku. " - bardziej skrótowo się nie dało? Tak po prostu czekali te kilka godzin i tyle? Nie nudzili się, nie marzli?

"- Co do…? – mruknął, biorąc przyrząd do ręki. Zauważył lekkie, nieregularne drgania igły magnetycznej. " - taki mądry, a nie wie, że na biegunach kompasy nie działają?

"- Smartfon mi zamarzł. " - gdyby zamarzł mu telefon - ba, dziwnym jest, że mówi smarfon, nie telefon, czy komórka – to jego twarz byłaby jednym wielkim soplem lodu. Nie, tak szybko nie zamarzają.

"- Dobra… pierniczyć to. Jedziemy w tę stronę co cały czas. Zobaczymy na ile nam starczy paliwa, chociaż nie wierzę, byśmy tak mocno zboczyli z trasy. W końcu natkniemy się na bazę. Jestem tego pewien – zdenerwował się Mark. " - nie czuć zdenerwowania.

"To, co zobaczył, sprawiło, że oniemiał. Znajdował się w zniszczonej maszynowni! " - łał, poczułem to zaskoczenie! Zastosowałaś wykrzyknik jako element zaskoczenia? I stwierdzenie, że oniemiał? Poczułem się zażenowany, czytając to. (To w żadnym wypadku nie jest atak, czy ubliżenie autorowi.)

""„Herr Fürher”, „baza Akwus”, data 8.11.1943 i podpis „SługaLegionu”. " - kompletna głupota. Po pierwsze – od kiedy w niemieckiej bazie piszą po polsku? Po drugie – od kiedy niemcy mają polskie ksywki i to na dodatek bez przerwy między słowami? Czemu to brzmi tak głupio? SługaLegionu jako ksywka dla Mengele? Nick z opowi wstawiony po... w sumie nie wiadomo po co, żeby było, żeby się polizać. Nie mam pojęcia.

"Jego lekko śniada twarz, zupełnie nieprzypominająca rysów Brytyjczyka, była teraz mocno pobladła. " - można po polsku? Ten człowiek nie przypominał Brytyjczyka. Ok. Ale po co o tym mówisz? O co chodzi?

"Wieczorem tego samego dnia, kiedy Lucinda poszła sprawdzić stan chorego, zastała go już martwego, a jego ciało nosiło znamiona już lekkiego rozkładu, co mogłoby znaczyć, że bakterie trądu pomieszane z jakimiś innymi chorobami, przyniosły taki niezwykły efekt. " - nawet mieszanka różnych złych chorób nie powinna wywołać takiego efektu. Ba, umierałby dłużej, a ciało nie nosiłoby rozkładu po takim czasie, tymbardziej, że w bazie jest temperatura minus dziesięć stopni celsjusza. Co najmniej.

Ocena spójności logicznej: -3 – nicki zadecydowały o tym, czy ma być minus trzy, czy minus dwa.

 

Zbieżność z tematem:

No ciężko tutaj cokolwiek powiedzieć, gdyż historia wydaje mi się ściągnięta z filmu "The Thing", albo po polsku "Coś", gdzie fabuła miała podobny przebieg. Przekształciłaś to jednak nieco i wyszło z tego misz-masz. Temat tutaj zniknął, znalazłem go dopiero pod sam koniec, jakby był dodatkiem. Jaki był cel? Dotarcie do bazy 211. Jakie pragnienia? Właściwie to ich tutaj nie znalazłem. Przeżyć? Zniszczyć baze? I stracił cel, przechodząc na pragnienia?

Ocena zbieżności: 2

 

Kontekstowe ocenianie na tle z danym gatunkiem:

Gatunek jaki... Horror? Dramat? Oba wyszły ci beznadziejnie... Żadnych emocji, pełno skrótów i sztuczne rysowanie uczuć. Takie aby były i koniec. Przygodowa? Już bardziej, chociaż ja tej przygody nie czułem, żadnego dreszczyku. Może przez skracanie, może przez dialogi. Wszystko wyszło bardzo słabo.

 

Estetyka tekstu:

Tutaj jest problem bo... u ciebie jest naprawdę tragiczna. Opisujesz coś od razu po dialogu, opisujesz skrótowo i mamy kolejny dialog, wypowiedź, która jakby nastąpiła po tamtym, a dzieje się to tak naprawdę dużo dalej. Kolejne to entery oddzielające niektóre akapity. Po co?

Ocena estetyki: 1

 

Spójność fabularną:

Mamy niby zwroty akcji, niby wszystko okej, ale żaden nie wywiera emocji. Co więcej, w bazie Akwus były choroby. Jak oni uzbierali je na Antarktydzie? Jakim cudem wszyscy gnili w jeden dzień i to w takiej temperaturze? Czemu wysiadły ratraki? Chociaż wzmianka? A potem nagle wypchnął wszystkich na mróz, bo ratownik przypadkowo nacisnął wajchę. Serio, oni jej nie zauważyli? O co chodzi? Wstawione byle było.

Ocena fabuły: -1

 

Zgodność z tematem głównym: 1

Temat dodatkowy: 0

Suma: 3

 

******************************************

 

Angela

 

Styl:

Doborowe słowa i idealnie wyważone dialogi to główne zalety tego opowiadania i wyróżnia się nieco wśród innych pod tym względem. Niestety błędów był ogrom...

"Promienie popołudniowego słońca lśniły, odbijając się od ostrza, przytkniętego do krtani najemnika. " - drugi przecinek do wywalenia.

"Najemnik miał wybór, mógł powiedzieć wszystko, co wie i zginąć szybko, w miarę bezboleśnie, bądź też nabrać wody w usta i przygotować się na trwającą całymi godzinami agonię. " - przecinek sprzed 'bądź' do wywalenia.

"– Twoja siostra przebywa w pałacu lorda Morin. On sam zapłacił niemałą fortunkę, byśmy ją przyprowadzili, całą i nietkniętą, niespełna dwa księżyce temu. " - przecinek przed 'niespełna' uznałbym za błąd, gdyby nie to, że może on akcentować wypowiedź, więc nie zaliczę.

"Odpowiedzi towarzyszyło wzruszenie ramion, na tyle ostrożne, by miecz nie zatopił się głębiej. " - sprzed 'na' do wywalenia.

"Spojrzał jeszcze w twarz stojącego nad nim rycerza i ostatnim co zobaczył były szare oczy. " - otocz przecinkami 'co zobaczył'.

"Dopiero teraz Roderyk pozwolił sobie, na ujawnienie tłumionych emocji. " - przecinek do kosza.

"Odrzucił zakrwawioną broń i hełm trzymany w ręce, tak iż poleciały w pobliskie krzaki dzikich róż, po czym przysiadł ciężko przy ciele. " - było niegdyś jakieś recenzowanie słów iż i że. Niestety, ale użyłaś ich błędnie, gdyż nie znaczą to samo. Iż jest bardziej wyjaśnieniem czegoś, więc tutaj nijak nie pasuje. No i przecinek, jest takich błędów więcej.

"Czuł, że od nadmiaru atakujących go sprzecznych myśli, mózg mu zaraz eksploduje. " - drugi przecinek zbędny.

"Tylko stolik ustawiony najbliżej kominka, stał prawie pusty. " - tutaj także niepotrzebny. Stosujesz te przecinki gdzie popadnie czasami.

"Jedyny siedzący przy nim człowiek, na widok Roderyka uniósł się z ławy i zamachał doń przyzywająco. " - tu też. Chyba te przypadkowe odpuszczę i powiem ci, że jest ich ogrom więcej.

"– Tego chyba nie da się połączyć – Roderyk westchnął, zrezygnowany. " - przecinek niepotrzebny.

"ale … " - spacja?

"– A gdyby tak zakraść się do zamku, w przebraniu. " - to raczej pytanie, więc znak zapytania, no i przecinek do wywalenia.

"Byli też wygrywający skoczne melodie, wędrowni grajkowie " - przecinek do kosza.

"Roderyka pomału zaczynał irytować, zawsze dobry humor towarzysza " - tak, dobrze myślisz, do śmietnika.

"Obaj niby kupcy przywiązali konie, do wbitych w ziemię, specjalnie na tę okazję przygotowanych drewnianych słupków. " - 'niby-kupcy'. Przecinek do wywalenia.

"Myślę, że tak. Bywałem tu kilkukrotnie, jako młody chłopak, a ostatni raz - dwa lata temu, tuż po przebudowie zamku " - pierwszy do kosza, a potem myślnik idzie za nim.

"Wyprowadzenie jej z tond było celem narzuconym przez sentymentalnego starca, nie odruchem braterskiej miłości. " - Angela, załamałaś mnie w tym momencie, że popełniasz tak straszliwe błędy. 'Stąd' oczywiście, a nie żadne 'z kond'.

"Przeceniasz chyba swoje siły młody człowieku. " - przecinek przed 'młody'.

Ocena stylu: 6 – trochę naciągnięta dzięki elokwencji narratora.

 

Wewnętrzna spójność logiczna:

Przebieg zdarzeń był prawdopodobny przez pierwszą połowę, później zaczęło się już nieco gorzej. Roderyk zabił żołnierza, bo nie miał innego wyjścia, ale żeby ot tak zostawić go w piwniczce, by potem znaleziono go? Jak dla mnie, to każdy bez problemu powiązałby fakt, że siostra rycerza została porwana i jeden z żołnierzy zabity i wywołałoby jeszcze większą presję. Polityka i te sprawy. Potem wpada ni stąd ni zowąd Lord i siada na krzesełku (rżałem, wyobrażając sobie wielkiego faceta o bicepsach wielkości mojego korpusu siadającego na małym, dziecięcym krzesełku. XD). No, ale to, że się pojawił to nie takie wielkie halo, dopiero brak emocji wzbudził we mnie niesmak... Limit, czy jak? Powinnaś końcową rozmowę i akcję rozpisać, bo przyspieszyła jak nie wiem...

"chudy niby trzcina mężczyzna prowadził na łańcuchu tresowanego niedźwiedzia. " - jak to? Nie połamał się z tym niedźwiedziem? Może i był on tresowany, ale rybkę wyniucha, czy coś i trzcina połamana. Serio, od tego powinien iść ktoś silniejszy.

"– Kierujemy się do komnat, czy do lochów? – zapytał Graham i zaraz musiał rozmasować ramię, bo przyjaciel wymierzył mu solidnego kuksańca. – Przecież tylko żartowałem. " - o ile poprzedni żart był śmieszny, ten jest... dziwny... Nie przypomina żartu, a na dodatek zadaje ważne pytanie, gdzie trzymają Ględę. Nie wydaję mi się, że było to takie oczywiste.

Ocena spójności logicznej: 2

 

Zbieżność z tematem:

Wybieranie było dopiero pod koniec. Za późno i rozpisane w taki słaby sposób, tak krótko i niedokładnie... Czuję niedosty, powiem szczerze, bo historia mnie wciągnęła, ale później zniszczyłaś mój pogląd, niszcząc temat.

Ocena zbieżności: 3

 

Kontekstowe ocenianie w tle z danym gatunkiem:

Trudno mi tutaj cokolwiek powiedzieć, ogólnie mam z tym problem, bo nie znam gatunków tak dobrze. Jest to prawdopodobnie jakiś podgatunek fantasy, ale takiego bardziej przygodowego i politycznego. Szkoda, że mało tutaj przygód i intryg. Jednakże! Dobrze ci poszło opisanie uniwersum i świata, a także bohaterów, bo było to jak dla mnie pokazanie przyjaźni dwóch skrajnie różnych charakterów. To w fantasy lubię, kupiłaś mnie tym.

 

Estetyka tekstu:

Argumentacja może być, ale nie musi. Nie mam co argumentować w sumie, bo oprócz błędów to tutaj estetyka była w porządku, nie mam zastrzeżeń.

Ocena estetyki: 3

 

Spójność fabularna:

Roderyk, rycerz, schwytał najemnika Lorda (zapomniałem, przepraszam :c) i dowiedział się od niego, gdzie trzymają jego córkę. Razem z przyjacielem, Grahamem, niezłym śmieszkiem, postanowił ją odbić. Omijam fakt, że ten przyjaciel bezinteresownie idzie umrzeć, ale jak zauważyłem, obaj lubili się i trzymali razem 'na krótkiej smyczy'. Dalej. Wymyślają plan, że trzeba się przebrać. Niezbyt błyskotliwe i mało szans powodzenia. Jedziemy dalej. Zabija żołnierza, który go poznał. Dowód, że przebranie to nie najlepszy pomysł. Ale nie mieli innego, prawda? Zabili żołnierza, bo nie mieli czasu, by próbować coś wymyśleć lepszego. Dobrze pokazane. No i końcówka mnie ubiła, mimo że bardzo ślicznie pokazałaś, że Roderyk wcale takim rycerzem szlachetnym i honorowym nie jest.

Ocena fabuły: 2

 

Zgodność z tematem: 1

Temat dodatkowy: 0

Suma: 16

 

************************************************

 

 

Karo

 

"Zachęcam zwracać uwagę na szczegóły, gdyż one mogą być najważniejsze. Zapraszam do czytania.> " - jak sobie życzysz. :D

 

Styl:

Na początku patrzyłem w szczegóły, ale jak zobaczyłem, jaki ogrom jest powtarzalnych błędów, to mnie głowa rozbolała. Na dodatek ten ciężki styl i dialogi sztucznie prowadzone... Opisy takie sobie, nie zachwyciły, nie pozwoliły mi się utopić w twoim świecie wraz z bohaterem. A oto błędy:

"Wybacz Eryku " - przecinek. Jest takich więcej.

"Nie wiem ile mi to zajmie " - przed 'ile'.

"Mam nadzieję, że poradzicie sobie , " - szyk.

"Miał zamiar stworzyć największy atlas świata jaki kiedykolwiek napisano. " - przed 'jaki'.

"puki" – 'póki'.

"Cieszcie się nim, puki ktoś nie zapuka do drzwi i powie, że to już koniec. " - wstaw 'nie' przed 'powie'.

"Moją ostatnią prośbą, a raczej zakazem jest żeby nigdy nie przyszło Wam do głowy ruszyć, by mnie odszukać. " - przecinek przed 'żeby'.

"- Przepraszam to nagłe zajście, lecz wraz z moimi ziomkami wyruszamy, za parę dni, w wielką wyprawę i każdy z nas podążył szukać miejsca spoczynku. " - pierwszy przecinek do kosza.

"powiedział stanowczo Eryk. Po czym wstał ze stołka i podszedł do okna. " - dlaczego to jest oddzielone kropką? Przecinek tam walnij.

"Cześć i chwała ich duszą. " - 'duszom'.

"zakrzyczeli równo pozostali towarzysze podnosząc kufle piwa ku górze. " - przed 'podnosząc'.

"Chłopak przez chwilę powtarzał, pod nosem, słowa zagadki. " - przecinki zbędne.

"Gdyby nie ten cel, już dawno, by zawrócili do swojego ciepłego i wygodnego domu. " - drugi przecinek do śmieci.

"Bardzo tęsknili za puchową kołdrą, bądź choćby za swoimi pupilami. " - zbędny przecinek przed 'bądź'.

"Próbował zabrać powietrze " - komu chciał zabrać powietrze? Nabrać powietrza, jak już.

Ocena stylu: 4

 

Wewnętrzna spójność logiczna:

Tutaj masz problem. Jest tu cały ogrom błędów logicznych i nawinych zachowań. To opowiadanie nie jest wiarygodne, ale bohater Eryk nie był złą postacią, miałeś pomysł, ale wykonanie poszło w las. Niestety, ale logika tutaj kuleje. Oto błędy:

"Z wielką tęsknotą i miłością

Wasz ojczym

Federico De Lavage " - czemu przedstawia się swoim dzieciom? Nie wiedzą, jak się ich ojciec nazywa, albo mają ich kilku? No i ojczym nie znaczy tyle, co ojciec. Chyba że adoptował wszystkich.

"po czym wstał ze stołu i wyszedł z domu. " - oni butów nie noszą? Czy coś?

"- Pamiętaj ostrzeżenie taty. „Nie ufaj nikomu”. Muszę ci też przypomnieć, że istnieje duże prawdopodobieństwo, że niestety, on nie żyje. - Oczy zaczęły mu się delikatnie szklić od łez. " - wrażliwy chłopak. Szkoda, że nie określiłeś ich wieku, bo ja ich sobie wyobrażam jako szesnastolatków, a szklą im się oczy od czegoś takiego? I to w śreniowieczu?

"Bracia z dnia na dzień stracili wiarę na odnalezienie ojca. Byli przemęczeni, niewyspani, ale motywowała ich myśl o spotkaniu się z Federico. " - to nie ich ojciec był ten Federico?

"Ku jemu zdziwieniu, pod taflą wody było powietrze. Zrozumiał, że to iluzja. " - tak szybko? Jakiś tam chłopak z małego domku wie, czym jest iluzja? I w chwili presji to zrozumiał?

"- Krwią? Mam podpisać pakt krwią? Chyba oszalałeś. " - skąd to wydumał? Czytał książki, czy filmy oglądał? Zaskakująca dedukcja i inteligencja.

"Wtem zwinnie na okno wdrapał się czarny kot, chwilę tam postał odwrócony w stronę podwórza, lecz już po chwili jednym ruchem przeskoczył na łóżko, w którym Eryk jeszcze smacznie spał. Chłopak natychmiast zerwał się energicznym ruchem i pobiegł z krzykiem do pokoju ojczyma. " - co? Smacznie spał, kot skoczył, a ten zium i już obok pokoju ojca, krzycząc coś? O co chodzi?

"Eryk cały rozdygotany wrócił do sypialni ojczyma i opowiedział dokładnie historię z jego snu oraz o tajemniczym zniknięciu brata. " - jakoś sobie tego nie wyobrażam. Wydawało mi się, że nagle spyta ojca, o co chodzi, a nie od razu opowie, bo sie bajarzem poczuł.

"Dawno, dawno temu, kiedy na świecie żyły tylko leśne driady oraz pospolite zwierzęta, nikt nie martwił się o problemy jutra. Wszystkim istotą żyło się tak beztrosko. Następnie pojawiły się elfy i krasnoludy przeróżnych ras. Przybyli oni nie nie wiadomo skąd, lecz praktycznie w tym samym czasie. Od tej pory na świecie zapanowały konflikty i wojny. Nieco później utworzyły się podgatunki wszystkich ras, takie jak niziołki czy driady wodne, a nawet i syreny. Kilkadziesiąt stuleci później z północy do Sihiir przybyły centaury, smoki, bazyliszki i inne niezwykłe stworzenia. " - a o ludziach to zapomniałeś. Chyba że Eryk nie był człowiekiem.

Ocena spójności logicznej: -1

 

Zbieżność z tematem:

Bohater musiał wybrać pomiędzy odzyskaniem brata a odzyskaniem ojca. Celem był ojciec, pragnieniem brat? Już nie wiem... W każdym razie przedstawiłeś to jako coś ważnego, ale tylko środek całej historii. Nie wiem, co więcej mogę o tym napisać...

Ocena zbieżności: 3

 

Kontekstowe ocenianie na tle z danym gatunkiem:

Co to za gatunek? Fantasy, prawda? Więc... Walki były na słabym poziomie, tzn. ta pod wodą, niby wciągająca akcja (dosłownie), a jednak żadnych emocji. Niby były fantastyczne stworzenia, ale wszystko obracało się wokół driad. No i to opowiadanie o świecie na samym końcu zniszczyło wszystko doszczętnie.

 

Estetyka tekstu:

Ocena estetyki: 2

 

Spójność fabularna:

Więc tak... Pomysły masz dobre, ale wykonanie do dupy. Musisz nad tym popracować, więc więcej czytaj i ucz się czytając, bo potencjału ci nie brakuje. Niestety skopałeś tutaj wątek fabularny, tworząc z niego naiwną historyjkę o chłopcu, który chce odnaleźć ojca. Niby wszystko fajnie, ale po drodze jego brat wpada do wody i umiera. On wskakuje ze nim i się okazuje, że to jakaś dziwna iluzja, a jego kompani zostali rozszarpani przez driady wodne. Nawet te zagadki i opowiesci były tutaj bez sensu wstawione, jakby zapełnić jakąś lukę w ilości znaków.

Ocena fabuły: -1

 

Zgodność z tematem głównym: 1

Temat dodatkowy: 0

Suma: 7

 

******************************************

 

KarolaKorman

 

Styl:

Styl masz lekki i przyjemny, nie miałem problemów z czytaniem ciebie, a także opisy – rzetelne i elokwentne wplecione w dobrą oprawę dialogów, które również są napisane wyśmienicie. Ale... Peeeeeeełno literówek i te błędy... Oto one:

"Roześmiał się szczerze i jak zawsze, w takich momentach, na koniec złapał go atak kaszlu. " - pierwszy przecinek do wywalenia

"– To tylko kwestia czasu. – Obruszył się. " - bez kropki i dalej z małej litery, gdyż to nadal opisuje tę wypowiedź.

"Siedziała w wiklinowym fotelu, który dziewczyna przestawiała, co jakiś czas, w dogodniejsze miejsce. " - dwa ostatnie przecinki do wywalenia.

"Obserwowałem jak ją karmi, czyta książki, przeprowadza z miejsca na miejsce. " - przecinek przed 'jak'.

"Ze wspomnieniami z dzieciństwa, wypiłem pierwszą kolejką. " - tutaj bez przecinka.

"Słońce chyliło się ku zachodowi, chowając swoją ciepłą tarczę za jeden z molochów zbudowanych z betonu i szkła, a uliczne latarnie rozbłysnęły, niezrozumiałym dla mnie, czerwonym światłem. " - dwa ostatnie przecinki do kosza.

"Przepuściłem już chyba trzy lub cztery jadące w moim kierunku puszki na kołach i doczekałem się białego blasku latarni, kiedy spostrzegłem, że idący wzdłuż tej ściany rysunków mężczyzna, skręca ostro i znika między twarzą kobiety z kaskadą włosów we wszystkich kolorach świata a zielonym stworem trzymającym w dłoniach miecz świecący jaśniej niż wszystkie latarnie. " - ogromnie długie zdanie, skróciłbym. Poza tym: usuń przecinek sprzed 'skręca'.

"Sam nie wiedziałem, ale zaśmiałem się, chyba nerwowo, na myśl, że rozkwaszę sobie twarz. " - sprzed 'na' przecinek do kosza.

"Taki przedsmak Londynu pomyślałem, wysiadając na przystanku przed domem. " - przecinek przed 'pomyślałem'.

"Witaj Natalio " - przecinek.

"Czy to miało oznaczać, że to o czym marzyłem za parkanem, tu było faktem? " - przed 'o czym'.

"widzę, że jak zawsze, coś nie poszło w pracy. " - ostatni przecinek do kosza.

Ocena stylu: 8 – gdyż żadne błędy się nie powtarzały i to raczej wszystkie, jakie miałaś.

 

Wewnętrzna spójność logiczna:

Wszystko trzymało się kupy jak należy, ładnie nakreśliłaś dwa skrajnie odmienne światy i stworzyłaś charakter, który potrafił się zmienić w obu światach. Było to widoczne i nie nahalne, za co ogromny plus. To tylko jeden błędzik odnośnie logiki, resztę opiszę przy fabulę.

"Kolejny raz dałem się ponieść emocjom i oznajmiłem wszem mój stan, choć wcale nie czułem skutków wypitego alkoholu. " - niedawno mówił, że jest na rauszu, więc jest niekonsekwencja.

Ocena spójności: 5 – bezapelacyjnie.

 

Zbieżność z tematem:

Ten wybór pomiędzy miłością, czyli pragnieniem, a pracą, czyli celem. Ja wybrałbym oczywiście to pierwsze, więc w otwartym zakończeniu stawiam bohatera właśnie w tej pozycji. Pięknie powiązane z grafitti i z innym światem, tak jakby równoległym. Wyważyłaś je oba, podając argumenty opowiadające się to za pragnieniem, to za celem.

Ocena zbieżności: 5

 

Kontekstowe ocenianie na tle z danym gatunkiem:

Trudno mi określić, jaki tutaj jest gatunek, więc chyba nic nie powiem. Nie potrafię niestety, wybacz.

 

Estetyka tekstu:

Co tu dużo mówić... Nie było nieprzyjemności wzrokowych, a było nawet całkiem ładnie. Tak bardzo chciałbym nie dać ci tych maksymalnych punktów chociaż tutaj, ale się nie da. XD

Ocena estetyki: 3

 

Spójność fabularna:

Tutaj trochę popiszemy. Podobało mi się jak jasna cholera. Subiektywizm, czysty subiektywizm. Ale kto nie dostrzeże tutaj tego dopracowania, wiarygodności, realizmu i pięknie wplecionego tematu oraz sił fantastycznych!? Nasz bohater jest typowym męskim macho, który lubi się czasem zabawić. Uwielbia czarny humor i ogólnie ma jaja ze stali. W robocie mu się powodzi i jego celem jest zajęcie wysokiego stołka. Powoli pnie się ku górze. Ale ma także pragnienie, gdyż zakochał się w sąsiadce, która opiekuje się swoją babcią. Obserwuje ją i marzy o niej. Pewnego dnia dziwnym trafem okazuje się, że ma wybór między celem a pragnieniem. Wchodzi do śwata pragnień i tam zdobywa wreszcie swoją wybrankę, ale traci posadę. Graffiti, które przecież tak uwielbia, nie wychodzą mu najlepiej, a przecież zawsze szef je chwalił. Uroki równoległego świata. Musiał się dobrze zastanowić nad tym, czy zostawać u pragnienia, czy wrócić do pracy i smętnego spoglądania na Natalię, sąsiadkę. Miał przed sobą trudny wybór. Szukałem luk w fabule, ale chyba przez fascynację nią nie znalazłem żadnych. Nie wiem dlaczego, ale mam nadzieję, że inni też tak mieli. For me you already won this battle.

Ocena fabuły: 5 – nie potrafię niżej.

 

Ocena tematu głównego: 1

Ocena tematu dodatkowego: 0

Suma: 26

 

***************************************************

 

Ausek

 

Styl:

Przyjemnie się czytało, a skrótowość była dobrą formą dla tego opowiadania. Nie miałem większych problemów z opanowaniem wydarzeń i sytuacji, ale dialogi... niektóre wypowiedzi były trochę naciągane. Opisy mdlenia w wannie mi się spodobały strasznie, może dlatego, że ja nigdy nie potrafię takich stworzyć... Ale wiesz co mnie cieszy? Fakt, że tylko tyle błędów:

"Tylko redaktor naczelny, jako jedyny, posiadał własne biuro oddzielone szklaną ścianą od reszty personelu. " - bez przecinków.

"rzekła i uśmiechnęła się do współpracownicy, zapewne, czekając na pozytywną reakcję. " - przed 'czekając' nie ma sensu stawiać przecinka, skoro jest on wcześniej już.

"Zabolało i to jeszcze jak. " - przed 'i' wstaw przecinek, gdyż jest to jakby oddzielna myśl.

"i doskonale wiedziała ile czasu upłynęło " - przed 'ile'.

"Musiała, jak najprędzej, uciec do łazienki i opuścić miejsce, które aż promieniowało szczęściem przyszłej mamy. " - usuń przecinki otaczające 'jak najprędzej'.

"Małżonkowie od dłuższego czasu, nie potrafili już ze sobą normalnie rozmawiać, a wybuchające pomiędzy nimi kłótnie, stanowiły stały punkt każdego dnia. " - pierwszy i ostatni przecinek do kosza.

"dlaczego partner nie chce przyjąć maleństwa z domu dziecka, takiego jakim był sam. " - przed 'jakim'.

"– Witam Katarzyno. " - przecinek.

"Po wstępnych oględzinach, usiadł na skraju łóżka i w ciszy przeglądał dokumenty. " - przecinek zbędny.

"Czy ty, do reszty zwariowałaś!" - a gdzie znak zapytania? No i przecinek jest zbędny.

"Nasze rozstanie uzmysłowiło mi, że zrobiłem najlepszą rzecz jaką mogłem wtedy dla nas zrobić. " - przed 'jaką'. Jest tego wiecej.

"Wytworzyła się pomiędzy nimi nić porozumienia, a była tym czego potrzebowała teraz Dorota. " - przed 'czym'.

"Wiesz, jakby to się skończyło? " - spacja w 'jakby', bo to powinny być dwa słowa.

Ocena stylu: 7

 

Wewnętrzna spójność logiczna:

Nie wiem, czy jest coś, do czego mógłbym się tutaj przyczepić od strony logicznej. Może przypadku, że akurat na czas przyjachali, czy tego, że przy ostatnim stosunku zaszła w ciążę, a nie udawało się wcześniej. To mnie tak trochę raziło w oczy. Historia była zbudowana dobrze i dosyć realistyczna i dramatyczna, zatem wszystkie zwroty akcji ładnie komponują się w całość.

Ocena spójności logicznej: 5

 

Zbieżność z tematem:

No, i tutaj zaczyna się problem. Dorota chce żyć i być matką, ale nawet po wielu miesiącach starań nic się nie działo. Straciła nadzieję i chciała się zabić. Ale... Gdzie tutaj wybór? Idziemy w tył... Myślała, że rozwiedzenie się z mężem będzie dobrą decyzją, że bez niego będzie jej lepiej... A tutaj co? Jednak to były tylko czcze życzenia. Jeśli to drugie to temat, to go uznaję, ale wypada blado, strasznie blado.

Ocena zbieżności: 2

 

Konstekstowe ocenianie na tle z danym gatunkiem:

Obyczajowe + dramat, prawda? Obyczajówka to niestety nuda, flaki z olejem, ale dramat tutaj podobał mi się jak mało co na tym portalu. Czułem smutek i kibicowałem Dorocie w jej dążeniach, a prawdziwego szoku doznałem, gdy się okazało, że ma raka. Zniszczyłaś mi serce. Może nie zakochałem się w tym opowiadaniu, bo było tego za mało do tego, ale naprawdę dobrze to zrobiłaś i zasługujesz na oskara, przynajmniej ode mnie, za ruszenie emocji i uczuć.

 

Estetyka tekstu:

Ocena estetyki: 2

 

Spójność fabularna:

Dorota chce zajść w ciążę, jednak to nie działa, próby nie skutkują. Dwa razy była blisko, ale zawiodło. Nalegała męża, żeby wziąć in vitro, albo adopcję, ale ten stanowczo odmawiał. Ich małżeństwo się skończyło. (Kawał skurwiela muszę przyznać, patrząc na późniejsze wydarzenia...) Rozwiedli się i Dorota myślała, że teraz będzie szczęśliwa. Nic bardziej mylnego. Z dnia na dzień podupadała na psychice, tym bardziej dowiadując się, że jej koleżanka spodziewa się dziecka. Zdecydowała umrzeć. Połknęła tabletki, całą garść różnorakich i poszła się kąpać. Niestety nie spodziewała się, że były mąż i koleżanka ją uratują. W szpitalu dowiaduje się o dziecku i rozpoczyna nowe życie, wmawiając sobie, że mąż nie ma z tym nic wspólnego. Niestety znowu nadszedł pech i musiała skończyć szczęśliwe życie. Nadszedł rak. Smutna historia, dramatyczna i ciągnąca za serce. Kibicowałem Dorocie, mówiłem jej, żeby tego nie robiła. To wydawało się taki realne, czułem taki smutek... Przez różne doświadczenia ludzie różnie widzą dramaty, na przykład ten inni mogą spojrzeć i powiedzieć, że chujowy. Ja mówię, żę jest oklepany, ale bardzo wyjątkowo spreparowany, za co należą się brawa. Przynajmniej ode mnie, podkreślam. :D

Ocena fabuły: 4

 

Ocena tematu głównego: 1

Ocena tematu dodatkowego: 0 – może ja go nie zauważyłem, nie wiem, ale dla mnie przymiotników było tutaj zbyt wiele, a dałoby się przynajmniej ich połowę bez konsekwencji wywalić.

Suma: 20

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (14)

  • Jared 17.02.2016
    Alles klar. (y)
  • Slugalegionu 17.02.2016
    Wielkie dzięki za wypisanie błędów. :p
    A i parę pytań:
    W lola nie gram, ale i tak, jak zauważyliście, mam kupę nawiązań. XD Acz w przypadku Effie nie wiedziałem, że jest tam ktoś taki. Mogę wiedzieć, kim ona jest? W sumie to wszystko, bardzo dziękuję i sorka za brak zaufania. Zwracam honor. A i jeszcze nie wiem, czy to jakiś błąd, ale J dał mi w zgodności z zasadami jeden, mimo dysa, a w zamian dał info o moim dysie. :p Taka drobna niekonsekwencja.
  • MrJ 17.02.2016
    bo wstawiłem prace zanim odszedłeś, więc nagłówek dodany był później
  • Slugalegionu 17.02.2016
    Rozumiem. :v
  • Annie = Effie
    Bardzo podobne
    Na dodatek miały misia, obie.

    _______________________
    koh Pryme
  • Slugalegionu 17.02.2016
    A, rozumiem. XD No to o tym akurat nie myślałem, po prostu podobało mi się imię Effie. :D Mimo to podobieństwo i kontekst są uderzające, więc się nie czepiam. XD
  • Neurotyk 17.02.2016
    Dzięki za świetną recenzję "Królowej Dali" :)
  • Karo 17.02.2016
    Dziękuję bardzo za ocenę. Jeśli chodzi o "uważne wpatrywanie się w szczegóły" miałem na myśli pewien podtekst zawarty w tekście :D Nie będę go zdradzał (przynajmniej na razie) i mam nadzieję, że ktoś go odkryje ;)
  • ausek 17.02.2016
    Dziękuję za ocenę. Nigdy nie umiałam pisać na czas, więc bitwa była dla mnie wyzwaniem. Muszę wszystko przetrawić, pobiegać, przeczytać i znowu przetrawić itd. Wdzięczna jestem za wychwycenie błędów, których unikanie dla mnie jest szczególnie trudne. :)
  • Angela 17.02.2016
    Nie córkę, a siostrę mu porwano, jest to nawet ujęte w tytule : ) Serdeczne dzięki za ocenę : )
  • A napisałem inaczej? Huh? Dziwne... Wydawało mi się, że jest siostra. :/
    Gomene :c

    _______________________________
    koh Pryme
  • Nie dziękujcie za oceny, w końcu to nasza praca. XD

    _______________________________
    koh Pryme
  • Angela 17.02.2016
    Charytatywna jednak : D
  • KarolaKorman 17.02.2016
    Bardzo się cieszę z oceny i komentarz :) Twoje słowa motywują do dalszego działania. Dowodzą, że warto zarywać noce kosztem podpierania zapałkami oczu kolejnego dnia, ale przeczytać taki komentarz to sama przyjemność :) Pozdrawiam :)
    I jednak podziękuję za poświęcony czas :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania