Poprzednie częściŚwiat z pod kaptura - prolog

Świat spod kaptura - cz. 9

CZ. 9 !!!!

- Przepraszam. - powiedziałam zachrypniętym głosem.

- Nie ma za co. - odparła.

 

*TEYLOR*

Ciekawe jaki ona miała sen. "Ciekawość to 1 stopień do piekła" tak wiem. Czy ja zawsze muszę wtykać nos w nie swoje sprawy? Nieraz sama siebie nie lubię.

- Twoja mam dzwoniła. Pozwoliłam sobie odebrać, nie obraź się. Przyjedzie po ciebie za 15 minut. - powiedziałam stając na równe nogi.

- Dzięki. - mruknęła i powoli wstała. - Mówiłam coś przez sen? Mówiłam, krzyczałam?

- Płakałaś.

- Jak zwykle. - westchnęła.

- Kiedyś przejdzie... miejmy nadzieje. - powiedziałam. Niedługo później po Rose przyjechała mama. Zabroniła mi jednak wyjść z nią, bo stwierdziła, że mama będzie zadawać mi i jej milion trudnych pytań i żebym się nie męczyła. Zrozumiałam to, nie chciałam odpowiadać na pytania o sobie nie lubiłam. Bałam się też pytania "Dlaczego akurat moja córka?" nie wiedziałam, po prostu coś ciągnęło mnie do takich ludzi. Czułam się przy nich swobodnie jak między swoimi. Wiem dziwnie to brzmi. Dwie z pozoru inne bajki. Z pozoru! Z bliska okazało by się, że jedna osoba uczęszczała do psychologa przez długi czas z powodu kompleksów. I nieraz nadal uczęszcza. Byłam i jestem to JA. Tak wiem buntowniczka, z charakteru i uosobienia, i owszem. Jednak każdy ma coś w swojej lub na swojej duszy. Kompleksy nadal mam, ale ch*j w to. Przeważnie każdy jakiś kompleks posiada. Mniejszy lub większy. Nie lubię o tym rozmawiać. Nawet przed psychologiem się do końca nie otworzyłam. Chodź wystarczająco bardzo.

 

(NASTĘPNEGO DNIA)

Obudziłam się z bólem głowy. Na łóżku obok mnie siedział Jack.

- Jezuuu Jack co ty tu robisz?! Prawie umarłam ze strachu!- krzyczałam.

- Nie chcę jutro iść do rodziny Ian'a.- puścił mój wrzask mimo uszu. Usiadłam i oparłam się o zagłówek jak zrobił to mój brat.

- Ja też nie. - westchnęłam. Siedzieliśmy tak jeszcze chwile w ciszy.

- Dobra koniec tych smętów za półtorej godziny widzę cię w garażu! - pocałował mnie w czoło i wyszedł. Jeju kolejna część trącnętej rodziny Ian'a do poznania. Mama pewnie znowu powie " Tylko grzecznie." , a jak palnę coś głupiego i bez zastanowienia to spojrzy na mnie tym swoim wściekłym i zawiedzionym spojrzeniem. Nie lubię jak tak na mnie patrzy! Nienawidzę! Wiem, że myśli "Zawiodłam się!" , wiem! Ale co ja mam zrobić, przecież jakoś zbytnio nie trawie tej rodziny?!

 

~SheLostEveryting~

I oto kolejna część! Dawno nie dodawałam z powodu szkoły albo braku czasu. Myślałam, że wena ze mnie uleciała ale gdy usiadłam do kolejnej części nie dało się nic nie napisać :). Mam nadzieję, że wam się spodoba. Czekam na komentarze i oceny :) !

-

Średnia ocena: 4.3  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • BreezyLove 18.03.2015
    "Jednak każdy ma coś w swojej lub na swojej duszy. Kompleksy nadal mam, ale ch*j w to. Przeważnie każdy jakiś kompleks posiada." - te zdania spodobały mi się najbardziej ;) Trochę krótki rozdział, nie mialabym nic przeciwko, gdyby był dłuższy. 4 :)
  • KarolaKorman 18.03.2015
    SheLost - jesteś idealnym przykładem na to, że trening czyni mistrza. Jest coraz lepiej. Nie wiem tylko od jakiego słowa pochodzi ,, trącnętej'', bo jak od potrącenia to chyba się inaczej pisze :) 4 :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania