Poprzednie częściWirus - Prolog

Wirus - Rozdział 2.

13 miesięcy wcześniej.

 

Kolejne uderzenie dotknęło mych skroni. Moja głowa była już cała posiniaczona, jak całe ciało zresztą. Nie mogłam się bronić, moje ręce były przywiązane do rurki ponad głową, nogi z powodu bólu odmawiały mi posłuszeństwa.

Przyzwyczaiłam się do tego.

Przyzwyczaiłam się do smaku i zapachu krwi.

Przyzwyczaiłam się do bólu.

Nie mogłam już dłużej stać, i po kolejnym uderzeniu chciałam upaść. Wtedy poczułam jakby moje ramiona odrywały się od reszty ciała, co spowodowane było związanymi rękoma.

Wyplułam krew, która wypełniła mi usta. Mało to dało, gdyż ciągle sączyła się z rozciętej wargi. Śmiech moich oprawców przyprawiał mnie o mdłości.

Byłam już półprzytomna, a oni nie odpuszczali. Czekałam na przyjście mojego "wybawcy". Nigdy wcześniej taka ironia nie zagościła w mojej głowie.

Ledwo co słyszałam, ale zdawało mi się, że słyszę kroki na korytarzu. Cóż, chyba koniec na dziś, chłopcy.

 

-Piękna robota, panowie. Ślicznie dziękuję - mówił ostry, bezemocjonalny głos, który dobrze znałam. Niestety.

 

Uderzenia ustały. Mogłam wreszcie złapać oddech. Podniosłam wzrok. Ledwo co widziałam przez zapuchnięte oczy. Czerwony płyn z łuków brwiowych także mi to utrudniał.

Brodata twarz zbliżyła się jednak na tyle, bym mogła ją rozpoznać.

-Jak mija dzień, Tracey? - spytał, szczerząc się.

-Mam ... na imię ... - ledwo mówiłam, a i tak nie zdołałam dokończyć. Otwarta dłoń na policzku zdołała zahamować słowa.

-Tracey. Właśnie tak masz na imię. Zapamiętaj to - powiedział sucho jak zwykle. Odsunął się, i znowu widziałam tylko rozmyte postacie. Opuściłam głowę, nie mogłam już trzymać jej prosto dłużej.

-Kłuta?

-Jeszcze nie.

-Poczekajcie więc jeszcze. Czas na wywiad.

Traktowali mnie jak zabawkę. Znęcali się nade mną, jakby już dawno chcieli wyrzucić ze mnie resztki człowieczeństwa.

Brodacz usiadł na krześle przede mną.

-Jak się nazywasz? - spytał tym razem wesoło.

-Tracey ... Tracey ... Wilson - mówiłam z trudem.

-Zgadza się - zaznaczył coś w notesie - Powiedz mi Tracey, jak się czujesz?

-Świetnie ... jak ... jak nowo narodzona - tym razem i ja się zdobyłam na mały uśmiech. Zero w nim szczerości, oczywiście.

-Miło mi to słyszeć. Czy ludzie są dla ciebie mili?

-Owszem ... bardzo.

-Czy coś ci dolega? Czujesz jakiś ból?

-Nie ... Wszystko je ... - zakaszlałam - wszystko w najlepszym ... porządku.

-Świetnie ci się tu zatem żyje, prawda?

-Tak ... idealnie.

-Czujesz, że jesz za mało?

-Nie, nie ... najadam się.

-Masz przyjaciół?

-O tak ... wielu. Bardzo wielu.

-Dziękuję - zatrzymał się na chwilę. Wstał teraz z krzesła, pogrzebał w torbie, wyjął jakąś kartkę i zbliżył się do mnie. Prawie przed samo oko podsunął mi to, co trzymał w ręku.

-Znasz ją?

-Tak ... To ... Joyce Summers.

-Zgadza się. Doskonale, Tracey. A teraz ... powiedz mi, kochana. Co musisz zrobić?

 

Opuściłam głowę i wzięłam wdech. Formułka nie była krótka, więc musiałam nabrać sił by ją powiedzieć.

-Joyce Summers jest wrogiem. Moim celem jest jej odnalezienie, po czym doprowadzenie do śmierci. Nie mogę dać ponieść się emocjom, muszę być opanowana i spokojna. Joyce Summers musi cierpieć.

Mężczyzna milczał przez chwilę. Objął potem dłońmi moją głowę i zetknął swoje czoło z moim.

-Jesteś coraz lepsza, Tracey. Nawet nie wiesz, jak bardzo zadowolony jestem z twoich postępów.

To na pewno było głupie, ale poczułam się dumna.

-Dziękuję ... bardzo ...

Puścił mnie nagle po czym powiedział szybko:

-Nakłuwamy.

-Nie ... proszę ... nie dziś - mówiłam ledwie słyszalnie. Brodacz znowu się do mnie zbliżył, a ja słyszałam już przygotowywanie strzykawek.

Pocałował mnie w czoło.

-Już ... już niedługo. Niedługo wszystko będzie dobrze, córeczko.

 

Nie dałam rady już krzyczeć.

Średnia ocena: 4.4  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (14)

  • Kocwiaczek 22.05.2020
    :) wrócę później
  • Kocwiaczek 22.05.2020
    Trochę jestem zdezorientowana. Kim jest Tracey? Czy to Joyce? No nic, poczekam na dalsze rozdziały. Tylko już nie uciekaj. Przy okazji zajrzyj na początek moich "czarnych kotów i laleczek voodoo";) miło, że wróciłeś :)
  • Raven18 22.05.2020
    Kocwiaczek Z pewnością zajrzę. Wróciłem bo dostałem informację o tym, że sprawa została nieco sprostowana.

    Oczekuj na kolejne rozdziały, wszystko stopniowo się wyjaśni.

    Jeszcze taka uwaga - ograniczam się już jedynie do publikowania tekstów i oceniania. Unikam komentarzy i odpowiedzi. Zrobiłem jedynie tutaj wyjątek bo to Kocwiaczek, a bez Ciebie i Shoguna nie czułbym się tu fajnie :D pozdrawiam
  • Kocwiaczek 22.05.2020
    Raven18 dzięki za ten wyjątek;) Pozdrowienia i wszystkiego dobrego :)
  • Zaciekawiony 22.05.2020
    "Kolejne oderzenie" - co to znaczy "oderzać"?

    Me skronie, na mojej głowie, moje ręce. Nie za dużo tych zaimków?
  • Shogun 22.05.2020
    Po pierwsze, bardzo się cieszę, że wróciłeś Raven :D Po drugie, tekst, dobry, mocny, emocjonalny. Również się na tym wszystkim zastanawiam. Jest wiele niewiadomych. Dlatego oczekuję na kolejne rozdziały i zaspokojenie mojej jakże wielkiej czytelniczej ciekawości :D
  • Raven18 22.05.2020
    Serwus Shogun. Może taka przerwa na coś się przyda. Moim zdaniem nie będzie to przyjemna historia. Jak wiadomo sielanka w takim świecie nie może trwać długo, więc nie ma co wyczekiwać na wiele radosnych chwil. W moim odczuciu historia będzie zimna, ciężka i brudna.

    Tak jak pisałem już Kocwiaczkowi - od teraz skupiam się jedynie na publikacji. Pozdrawiam :D
  • Simia 24.05.2020
    Witaj ponownie, Ravenie!
    Mój ulubieniec powraca z ulubioną "serią", cu-do-wnie.
    Ciekawość po raz kolejny sięga zenitu, a Ty uderzasz w tajemnicze i ciężkie klimaty, brawo!
    Czekam na ciąg dalszy!!
    PS. Miło cię znowu widzieć ?
  • Kapelusznik 25.05.2020
    Ok
    Widzę że wyplułeś nowe rozdziały, miałem faktograf dzisiaj więc wcześniej nie miałem czasu czytać, ale teraz nadrobię
    Więc tak
    Dostajesz 4 ponieważ:
    Nadal - i bez spacji - daj literkom oddech
    II - 13 miesięcy wcześniej? Ok - niech będzie, ale trochę dziwny skok
    III - a logiczne zachowanie drabów i gościa. Poprzez bicie nie tworzy się dobrych żołnierzy, nawet dzieci-żołnierzy
    Tylko niewolników którzy boją się bólu
    Fajnie napisane, ale klimat lekko ucieka, ponieważ jest to prosta brutalność - nie ma w niej ani logiki, ani zrozumienia dla warsztatu cierpienia.
    Zobaczymy co dalej
    Ale jak na razie, ktokolwiek jest bossem w tej scenie - to całkowity i w praktyce - niegroźny idiota
  • Kapelusznik 25.05.2020
    A!
    I zamień nazwy poprzedniej serii Wirus
    Bo się nakładają
  • Clariosis 16.09.2020
    Miałam podobne uczucia co Kocwiaczek, że nie wiedziałam, o kogo chodzi. Ale myślę, że wkrótce się dowiem i całość zacznie mieć sens.
    Bardzo drastycznie ukazanie, jak można złamać człowieka. Kiedy zadajesz takie cierpienie, to w końcu każdy się ugnie, by wykonywać rozkazy, mimo iż bohaterka jest przekonana, że jest już do tego przyzwyczajona...
  • Jared 25.09.2021
    Zrypałem na końcu chyba bardziej, niż główna bohaterka, bo mi otwarło epilog :/ W parcie pierwszym tego tekstu z roz. I na pewno przydałby się opis otoczenia, bo widzę postacie, ale nie wiem, gdzie rozmawiają :P Roz. II jest szybszy przez dialogi i widzę, że tu jakiś proces nakłuwający zachodzi - czyżby jakieś ID nadawano przetrwańcom? :P
  • Raven18 25.09.2021
    Szczerze mówiąc, to nawet nie wiem co odpisać, bo nie pamiętam jak pisałem to opko xD
  • Jared 25.09.2021
    Raven18, rozumiem - znam ten stan. Dzisiaj też się w niego wprawiłem ^ ^"

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania