Zawsze będziesz w moim sercu. Rozdział piąty - TOM II
Rozdział piąty
I co ona miała z nią zrobić? Porozmawianie z nią graniczyło z cudem. Wiedziała, że musi być twarda i tym razem nie pozwolić jej na kolejny atak. Ciarki przebiegły jej po plecach – przecież była z nią sama i nawet otwarte drzwi ani czerwony przycisk nie gwarantowały jej bezpieczeństwa.
-Nie tym tonem – starała się być stanowcza pomimo dławiącego ją strachu.
Dziewczyna w odpowiedzi wzruszyła ramionami.
-Boisz się – to było stwierdzenie – tak samo, jak wszyscy.
W jej spojrzeniu było tyle niewypowiedzianej nienawiści. Przez moment zastanawiała się, gdzie popełnili błąd jej rodzice w wychowaniu, w którym momencie stracili nad nią kontrolę. Zosia, a raczej Zofia miała siedemnaście lat i niejeden recydywista mógłby jej pozazdrościć doświadczenia w mordowaniu z zimną krwią – zabiła trzy osoby z zimną krwią.
-Nie wiem, czy wiesz, ale twoja sytuacja nie wygląda dobrze. Zamordowałaś trzy osoby i albo zaczniesz ze mną normalnie rozmawiać, albo resztę swojego życia spędzisz tutaj. Wybór należy do ciebie – była z siebie dumna, udało jej się zachować zimną krew.
W odpowiedzi nastolatka wzruszyła ramionami, sprawiając wrażenie obojętnej na to, co przed chwilą usłyszała – jak miała z nią rozmawiać? Szukała sposobu na dotarcie do niej.
-Wkrótce do nich dołączysz, przygotuj się.
Groźba w ustach dziewczyny zabrzmiała poważnie, kiedy ostatnio jej groziła chwilę później leżała na podłodze i nie mogła złapać tchu. Dlaczego zgodziła się nią zająć? Przecież nie była tutaj jedyną psychiatrą.
-Wystarczy. Przestań się ze mną drażnić – skąd wzięła się w niej stanowczość? – mi jest wszystko jedno co się z tobą stanie.
Dość odważne kłamstwo. Nie miała już nic do stracenia.
Obserwowała, jak dziewczyna wstaje z fotela i podchodzi do niej. Starała się być twarda, chociaż w głębi siebie cała drżała. Gdzie był ten czerwony przycisk? Poszukała go wzrokiem.
-I co teraz? Nadal jesteś taka twarda? – drwina w jej głosie, wyprowadziła z równowagi.
Kobieta podniosła się z fotela i stała teraz naprzeciwko Zofii.
-Nie boje się ciebie – kolejne kłamstwo – usiądź sobie, inaczej wezwę pielęgniarza.
Przez krótką chwilę, wydawało się, że dziewczyna odpuszcza. Odwróciła się do kobiety plecami, zrobiła trzy kroki i nagle nastąpiła ciemność.
-Malwinko, kochanie – odzyskując przytomność, usłyszała, jak ktoś ją woła i delikatnie dotyka jej policzka.
Z trudem podnosiła się z podłogi. W jej głowie panowała pustka – co się stało? Dlaczego leżała na podłodze? Gdzie jest pacjentka, z którą chwilę wcześniej rozmawiała?
-Filip – wybełkotała – gdzie jest Zosia?
Mężczyzna spojrzał na nią zdezorientowany.
-Jaka Zosia? Kiedy tutaj przyszedłem, leżałaś na podłodze nieprzytomna.
Jęknęła. Znów jej się to udało, kolejny raz zaatakowała. Poczuła napływający gniew – jak mogła do tego dopuścić?
-Na biurku, powinien leżeć czerwony przycisk, podasz mi go? – nie była w stanie podnieść się z podłogi, dotknęła swojej głowy.
Pod palcami poczuła coś mokrego. Miała rozciętą głowę – nie chciała nawet myśleć, jak w tym momencie musi wyglądać.
Mężczyzna posłusznie zrobił to, o co kobieta poprosiła – wcisnęła guzik i długo nie musiała czekać na reakcję.
W drzwiach już po chwili pojawił się pielęgniarz z tą samą co zwykle miną.
-Wołałaś mnie – bardziej stwierdził, niż zapytał – coś się stało?
Oczywiście, że się stało. Znów została zaatakowana i gdyby nie Filip, pewnie nadal by tutaj leżała nieprzytomna, a on niczego nie świadom w dalszym ciągu siedziałby w dyżurce i oglądał telewizję zamiast być za drzwiami – wiedział przecież, że ta dziewczyna jest niebezpieczna.
-Zostałam zaatakowana, gdzie jest dziewczyna? – nie potrafiła powstrzymać złości.
Pielęgniarz wyciągnął z kieszeni telefon, wybrał jeden z numerów wewnętrznych, powiedział przez telefon, co się stało i teraz stał z kamienną miną.
-Przykro mi, nie wiem, jak to się stało, ale ona uciekła – skrucha w jego głosie nie zrobiła na niej wrażenia.
-Omal mnie nie zabiła, a ty tak spokojnie mówisz, że uciekła? Miałeś stać za drzwiami i czekać.
W odpowiedzi spuścił wzrok. Jeżeli ta dziewczyna się nie znajdzie, oboje mogą przypłacić to posadą. Ich zachowanie, było mocno nieprofesjonalne.
-Idź do dyrektora i poinformuj go o zajściu – stanowcze polecenie z jej strony przywołało mężczyznę do porządku.
Bez słowa wyszedł z gabinetu, zamykając drzwi za sobą.
Komentarze (5)
Noto się narobiło :( 5
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania