Opowii *** Konwalia
Tekst z NSzO
Przyznam szczerze, że nigdy nie były moją mocną stroną. Powód był zazwyczaj prozaiczny. Nie lubiłam wilgotnych poduszek, w które łzy często wylewałam. I to przeważnie w samotności. Zawsze jakiś powód się znalazł. Często tylko dla mnie zrozumiały. Zupełnie nieistotny dla innych. W sumie trudno się dziwić. Jestem inną. Po swojemu inną. Rozumiem inaczej świat, w którym przyszło mi żyć.
Wiem. Egoistka ze mnie. Jakbym była pępkiem, wokół którego świat ma się kręcić, tak jak chcę. Ale tak wcale nie jest. Po prostu czasami nie wiem, jak odnaleźć siebie, w tym wszystkim, gdzie mnie jest tak mało.
Znowu śniłam, o zaczarowanych złudzeniami, konwaliach. Podeptanych przez złych ludzi. A może nie tyle złych, co nie myślących dalej. Poza czubek własnego nosa. Nie zastanawiają się, że kilka słów, może kogoś bardzo zranić. Tak bardzo, że w jakichś skrajnych okolicznościach, człowiek targnie się na swoje życie, a przyczyna nie będzie nawet wiedziała, że przez nią, o jednego człowieka mniej na świecie.
A mógłby jeszcze tyle dobra popełnić i być dla kogoś.
Ktoś powie, że zła także. Lub być obojętnym. To prawda. Bo życie nieprzewidywalne jest, a człowiek nie ideałem, lecz nieustającym początkiem przyczyn i skutków, o trudnym do przewidzenia, finale. Dla siebie i dla innych.
Czasami się czuję, jak ta niepasująca konwalia. Jestem nią. Rosnącą gdzieś z boku, obok ogródka. Na szczęście w nieszczęściu, tym razem obudziłam się w cieniu podeszwy.
Wisiała nade mną, na promieniach słońca.
Nie pozwalały, by mnie wgniotła w ziemię.
Komentarze (6)
Pięknie, a "A mógłby jeszcze tyle dobra popełnić i być dla kogoś." zabieram dla siebie :)
Dyskusyjne, bo deptanie niekoniecznie musi być destrukcyjną czynnością.
w czasie jazdy rowerem:)–Pozdrawiam:0
Nic się na to nie poradzi, że obok dobrych bytują też źli - w religijnej wersji: starcie Boga z Szatanem, w niereligijnej: kto się urodził chamem, to na wieki wieków amen.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania