Poprzednie częściBędziesz ze mną albo z nikim cz.1

Będziesz ze mną albo z nikim cz.2

Następny dzień upływa na przygotowaniach do osiemnastki Arka. Siedzę w salonie w domu Malwiny z Damianem, moim przyjacielem. Ubrani odświętnie, wymieniamy niezobowiązujące uwagi na temat jakiegoś filmu czy książki. Żadne z nas nie ma na tyle odwagi w sobie, by wspomnieć, że Marcin również będzie obecny na imprezie urodzinowej naszego wspólnego kumpla, Arka.

Słysząc kroki, w tym samym momencie odwracamy głowy w stronę schodów. Gdy widzę Malwinę, zapiera mi dech w piersiach. Czarna sukienka na grubych ramiączkach, lekko zwężana w talii, z rozkloszowanym dołem przed kolana jest po prostu stworzona dla niej. Długie, pszeniczne włosy ma zakręcone w sprężyste loki. Makijażem sprytnie skrywa zmęczenie po kilku nieprzespanych nocach. Słowem: wygląda przepięknie. Uśmiecha się skromnie, w jej migdałowych oczach widzę ten znajomy blask.

Szczęście zalewa moją duszę, gdy widzę ją w tak dobrym stanie. Jestem naprawdę gotowa zrobić krzywdę Marcinowi, jeśli tylko spróbuje popsuć humor Malwinie.

Na kilka minut przed wyjściem dokonujemy ostatnich poprawek w wyglądzie. Damian zrzędzi pod drzwiami łazienki, próbując nas popędzić. Śmiejemy się z niego, gdy widzimy, jak przeglądając się w lustrze w przedpokoju, poprawia krawat. Nieco poirytowany, szybko wychodzi z domu. Czekam, aż Malwina założy baleriny, biorę prezent od całej naszej trójki dla Arka i razem wychodzimy na zewnątrz.

Dzień jest bardzo ciepły. Promienie słoneczne przyjemnie ogrzewają nasze nagie ramiona. Wsiadamy do samochodu, za kierownicą którego siedzi Damian i ruszamy.

Droga do lokalu, w którym ma się odbyć impreza, zajmuje nam nie więcej niż dwadzieścia minut jazdy. Przed wejściem kłębi się już tłum ludzi, w większości są to nastolatkowie. Mój przyjaciel parkuje tuż pod budynkiem, obok zielonego volkswagena. Wysiadamy z samochodu. Malwina momentalnie się spina. Podążam za jej wzrokiem i już wiem o kogo chodzi: Marcin.

Stoi kilka metrów dalej, oparty ramieniem o ścianę lokalu i pali papierosa. Na widok byłej dziewczyny momentalnie rzuca szluga na ziemię i przydeptuje go czubkiem buta. Z szerokim uśmiechem rusza w naszym kierunku. Widzę po Malwinie, że usiłuje grać niewzruszoną jego widokiem, choć wiem, ile ją to kosztuje.

– Cześć – mówi Marcin i daje jej buziaka na powitanie.

Na mnie i Damiana patrzy tylko przez chwilę spode łba, jakby mówiąc, że nie cieszy się na nasz widok. Próbuje chwycić za dłoń Malwinę, ale ona podnosi ręce w geście oznaczającym „nie dotykaj mnie”. Niewzruszony chłopak odchodzi i ginie gdzieś w tłumie ludzi.

Cała nasza trójka jednocześnie wypuszcza powietrze.

Impreza na samym początku jest dosyć drętwa, a sam solenizant nieco podenerwowany. Wynajęty didżej puszcza muzykę, ale nikt nie ma ochoty na pląsy. Wszyscy siedzą przy długim stole, podzieleni na mniejsze lub większe grupy. Rozmawiają ze sobą, jedzą, czasami wznoszą toasty na cześć Arka. Dopiero pod wieczór, całe towarzystwo powoli zaczyna się rozkręcać. Na parkiet wkraczają pierwsi śmiałkowie, wśród których jest także Malwina.

Od czasu do czasu zerkam na nią, mając dziwne poczucie, że powinnam ją chronić. Nie obawiam się nieznajomego, z którym przyjaciółka tańczy, boję się że Marcin odwali jakąś scenę.

Przeczucie niestety mnie nie myli. Gdy siadam obok Damiana na ławce, zdyszana po tańcu, przyjaciel dotyka mojego ramienia i wskazuje na coś głową.

Mrużę oczy i dostrzegam Marcina, który wygląda na rozwścieczonego. O ile dobrze zgaduję, patrzy na Malwinę, bawiącą się w towarzystwie nieznajomego. Serce momentalnie podchodzi mi do gardła, gdy widzę, jak były chłopak przyjaciółki podnosi się ociężale ze swojego miejsca.

– Chodźmy – mówię do przyjaciela.

Idziemy szybko w stronę chłopaka, chcąc zapobiec nadchodzącej katastrofie.

– Może się przejdziemy, stary? – proponuje Marcinowi Damian i obejmuje go ramieniem w przyjacielskim geście.

Były Malwiny nie stawia oporu, jest już nieco pijany. We trójkę wychodzimy na dwór. Wita nas chłód, który rozchodzi się po całym ciele i ciemność, rozpędzana gdzieniegdzie światłem latarni.

– Po co mnie tutaj zabraliście? – pyta Marcin bełkotliwie.

– Chyba nie chcesz rozjebać Arkowi osiemnastki, co? – odpowiadam mu pytaniem na jego pytanie.

– Nie wiem, o czym ty mówisz. – próbuje przepchnąć się pomiędzy nami, ale Damian sprawnie go przytrzymuje.

Czuję poirytowanie spowodowane jego zachowaniem. Zaciskam zęby i oddaję pałeczkę przyjacielowi.

– Nie udawaj – warczy, nie mogąc powstrzymać złości. – Gwarantuję ci, że jeśli tylko tkniesz Malwinę palcem albo urządzisz jakąś awanturę...

Lekko pijany chłopak nie daje mu dokończyć. Uśmiecha się kpiąco, a potem pyta:

– To co mi zrobisz?

Potem odpycha go gwałtownie jak przeszkodę i rusza w stronę wejścia. Ruszamy za nim. Chwilę po wejściu, muzykę zagłusza potężny ryk Marcina:

–Odczep się od niej, palancie!

Wszyscy zamierają i jak na komendę ich głowy zwracają się w stronę mojej przyjaciółki, jej byłego oraz nieznajomego. Szybkim krokiem podchodzę do Malwiny, która jest już nieco przestraszona. Damian i paru innych chłopaków próbuje w tym samym czasie przemówić Marcinowi do rozsądku.

– Przepraszam – mówi nagle przyjaciółka.

Nim zaczyna biec w stronę wyjścia, dostrzegam jej twarz pełną łez. Bez zastanowienia podążam za nią.

Średnia ocena: 4.9  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (8)

  • Angela 07.10.2015
    "w jej oczach o migdałowych oczach" - o jedno " oczach" za dużo : )
    A już myślałam że się nie doczekam, a tu jest nareszcie : ) Chcę więcej. 5
  • Lucinda 07.10.2015
    Dobrze napisane, fajnie opowiadasz historię. Mam jednak wrażenie (biorąc pod uwagę błędy), że wstawiałaś to w pośpiechu.
    ,,wymieniamy niezobowiązujące uwagi na temat jakiegoś filmu, czy książki" - bez przecinka. Ogólnie w całym tekście jest trochę zbędnych przecinków, choćby tu: ,,Wszyscy zamierają i jak na komendę, ich głowy zwracają się w stronę mojej przyjaciółki";
    ,,Czekam, aż Malwina założy baleriny, ja biorę prezent" - to może niekoniecznie błąd, ale ,,ja" jest niepotrzebne;
    ,, Nie obawiam się nieznajomego (przecinek) z którego przyjaciółka tańczy," - ,,z którym";
    ,,Gwarantuję ci, że jeśli tylko tkniesz Malwinę palcem, albo urządzisz jakąś awanturę..." - nie stawia się przecinka przed ,,albo", chyba, że używa się konstrukcji ,,albo..., albo...". Poza tym jest ok. (Pomijam wytknięty błąd.) Czekam na następną część:)
  • wolfie 07.10.2015
    Dziękuję Lucinda. Masz rację, nie przejrzałam zbyt dokładnie tekstu, bo brakowało mi czasu. Dzięki jeszcze raz :) Zaraz wprowadzę poprawki. Angela, Tobie również dziękuję :)
  • Olcia<3 09.10.2015
    Świetne opowiadanie ;)
  • Katerina 13.10.2015
    Juz nadrabiam zaległości jeśli chodzi o to opowiadanie. Przyznam szczerze, że początkiem bardzo mnie do niego zachecilas. Nie spotkałam wcześniej nic podobnego i byłam podekscytowana, że tak to ujme. I powiem Ci, że nie zawiodlas. Opowiadanie napisane z charakterystyczna dla ciebie lekkością, błędów nie zauważyłam, gdyż treść mnie oczarowala. Nic dodać nic ująć :)
  • KarolaKorman 13.10.2015
    ,,upływa w przygotowaniach'' - myślę, że upływa na przygotowaniach, brzmiałoby lepiej
    ,, sukienka na grube ramiączka, '' - sukienka na grubych ramiączka,
    ,,– Nie udawaj – warczy on,'' - myślę, że bez ,,on'' brzmiałoby lepiej. Z dialogu czytelnik domyśla się kto mówi tę kwestię.
    Ja wyłapałam takie małe potknięcia, ale treść rekompensuje 4 :)
  • ausek 14.10.2015
    Ta część jest równie wciągająca :) 5
  • Marzycielka29 26.10.2015
    Bardzo fajnie prowadzisz historie :) 5

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania