Poprzednie częściBędziesz ze mną albo z nikim cz.1

Będziesz ze mną albo z nikim cz.5

Wsłuchuję się w sygnał połączenia. Jedno, drugie, trzecie... Gdy jestem już na granicy zniecierpliwienia, w końcu słyszę to upragnione, pełne niepewności:

– Halo?

– Dzięki, że na mnie doniosłeś – mówię sarkastycznie, bez żadnego powitania. Nawet nie silę się na przyjazny ton.

Do moich uszu dochodzi pogardliwe prychnięcie Pawła. Zaciskam lewą dłoń w pięść, czując napływającą irytację.

– Przypominam ci, że to był twój chory pomysł. Sama ukręciłaś sobie stryczek – śmieje się krótko ze swojego żartu, czym jeszcze bardziej mnie rozdrażnia. Chwilę potem jego głos staje się nieprzyjazny. – Poza tym, nieźle mnie wkręciłaś. Nieomal przepłaciłem życiem spotkanie z tym świrem.

– O czym ty mówisz? – pytam, nieco zbita z tropu.

– On miał przy sobie nóż, rozumiesz? Groził, że jak się nie odpierdolę od Malwiny, to załatwi mnie tak, że do końca życia to zapamiętam.

Z wrażenia siadam na łóżku. Żelazna obręcz zaczyna zaciskać się dokoła mojej gardzieli. Zaczynają mi drżeć ręce, nieomal wypuszczam komórkę z dłoni. Jednocześnie dziwię się, że mówi o tym wszystkim tak spokojnym tonem.

– Powiedz mi, że żartujesz – proszę z trudem, licząc w duchu, że naprawdę otrzymam taką odpowiedź.

Zamiast tego Paweł warczy:

– Nigdy więcej nie kontaktuj się ze mną. Przekaż też Malwinie, że może o mnie zapomnieć.

Po tych słowach rozłącza się. Kładę telefon na kolanach i nerwowo przeczesuję włosy. Nie chcę uwierzyć w te okropne nowiny posłyszane od Pawła.

– Cholera! – klnę i wybieram numer Malwiny.

Dzwonię kilka razy, ale ona nie odbiera. Rozumiem jej zachowanie, ale koniecznie muszę się dowiedzieć, czy jest świadoma niebezpieczeństwa, jakie niesie ze sobą związek z Marcinem.

Zrezygnowana, wysyłam SMS-a o treści: „Spotkaj się ze mną, proszę. Chciałabym Ci wszystko wyjaśnić.”. Chwilę potem dostaję odpowiedź. „Okej. Przyjedź do mnie.”

 

***

Dwadzieścia minut później docieram do domu Malwiny. Czeka już na mnie, stojąc przed domem. Po jej minie poznaję od razu, że jest wściekła. Opieram rower na stopce i podchodzę do niej, zatrzymując się w odległości dwóch, może trzech metrów. Jedynym pocieszeniem dla mnie jest fakt, że nie ma tutaj Marcina.

Przyjaciółka krzyżuje ręce na piersi i spogląda na mnie beznamiętnie, podczas gdy ja nie wiem, gdzie mam podziać oczy. Jest mi głupio z powodu mojego występku, ale nie cofnę przecież czasu.

– Zawiodłam się ogromnie na tobie – odzywa się w końcu Malwina, a jej głos jest zimny, nieprzystępny. – Nigdy nie podejrzewałam, że ty, właśnie ty będziesz próbowała rozwalić mój związek.

Otwieram i zamykam usta, jak ryba wyrzucona na brzeg. Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Czuję, że palą mnie policzki. Nie powstrzymuję się jednak przed zadaniem pytania, które tak bardzo mnie nurtuje.

– Wiedziałaś, że Marcin nosi ze sobą nóż? – pytam.

Przyjaciółka wytrzeszcza oczy. Obserwuję, jak pod wpływem moich słów blednie. Chcę do niej podejść, objąć, pocieszyć, ale coś mnie powstrzymuje. Dopiero teraz widzę zmęczenie na jej twarzy.

– Tym razem przeszłaś samą siebie – stwierdza zimno. Jestem zdruzgotana faktem, że mi nie wierzy. Czuję, że pod wpływem tego, co się dzieje, coś zaczyna się we mnie powoli łamać. – Wymyśliłaś to teraz, czy miałaś już gotowe, w zanadrzu? – drwi, czym jeszcze bardziej mnie rani. Potem dodaje: – Czemu chciałaś to zrobić, co? Jesteś zazdrosna o Marcina? A może po prostu zakochałaś się w nim i nie możesz znieść, że wybrał mnie, a nie ciebie?

Puszczam te uwagi mimo uszu i kręcę głową z niedowierzaniem.

– Czy ty jesteś ślepa? – syczę. – Marcin groził Pawłowi, a ty udajesz, że nic się nie stało.

– Bo nic takiego nie miało miejsca – stwierdza chłodno i omiata mnie nieprzyjacielskim spojrzeniem.

Dopiero teraz zauważam, że jest jakaś odmieniona i to właśnie ta metamorfoza budzi we mnie niepokój. Pierwsza myśl, jaka przychodzi mi do głowy, mówi: „on ją zastrasza.”

– Co on z tobą zrobił, Malwina? – pytam roztrzęsiona.

– Lepiej będzie, jak już sobie pójdziesz. Cześć – odpowiada i obracając się na pięcie, wchodzi do domu, głośno zamykając za sobą drzwi.

Łamie mi serce takim zachowaniem. W drodze powrotnej łzy bezsilności płyną mi cienkim strumieniem po twarzy. Co mam począć w tej sytuacji?

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Angela 15.10.2015
    Nie potrafię pisać ładnych komentarzy, ale chciałabym już następny rozdział : ) 5
  • Lucinda 15.10.2015
    Jest naprawdę świetne. Nie mogę się doczekać, co będzie dalej.
    ,,śmieje się krótko ze swojego żartu, czym jeszcze bardziej (mnie) rozdrażnia.";
    ,,Spotkaj (się) ze mną, proszę";
    ,,zatrzymując się w odległości, dwóch, może trzech metrów" - bez pierwszego przecinka;
    ,,pytam, roztrzęsiona" - bez przecinka;
    ,,W drodze powrotnej, łzy bezsilności płyną mi cienkim strumieniem po twarzy." - bez przecinka. 5:)
  • Katerina 20.10.2015
    Czekam na następny :) 5
  • KarolaKorman 08.11.2015
    A ja nadrabiam zaległości. Przepraszam, że tak długo mnie nie było :(
    Zostawiłam zasłużone 5 :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania