Będziesz ze mną albo z nikim cz.7
W niedzielny poranek budzę się z głębokim poczuciem samotności. Myślę o Damianie, jedynym, który wciąż jeszcze jest przy mnie mimo wszystko, za co jestem mu ogromnie wdzięczna. Gdyby nie on, czort jeden wie, co ci dwaj psychole by mi zrobili.
Wciąż jeszcze półprzytomna, postanawiam zobaczyć, co się dzieje w wirtualnym świecie. Wchodzę na Facebooka i widzę ponad trzydzieści powiadomień, co wprawia mnie w totalne osłupienie. Z ogromną ciekawością zaczynam przeglądać teksty, które jacyś kolesie wrzucili na moją tablicę i krew zaczyna we mnie wrzeć.
– „Niezła suka z ciebie.” – czytam na głos. – „Chętnie bym cię przeleciał.”
Każdy kolejny wpis w zasadzie nie różni się niczym od poprzedniego; wszystkie są tak samo wulgarne. Jako że znajdują się one na mojej tablicy, może zobaczyć je każdy, kogo mam w znajomych.
– Kurwa! - wrzeszczę i uderzam z całej siły lewą dłonią w ścianę.
Ból rozchodzi się po ręce, ale nie umniejsza mojej wściekłości. Jestem przekonana, że te ordynarne teksty to sprawka Marcina i jego obrzydliwych kumpli. To oni próbują mnie zniszczyć w odwecie za moją nieudaną intrygę.
Zgrzytając zębami, wybieram numer Damiana. Relacjonuję mu wszystko. Jest tego samego zdania co ja – również uważa, że to robota chłopaka Malwiny. Obiecuje, że postara się coś zdziałać w tej sprawie i żegna się ze mną. Łzy cisną mi się do oczu, ale nim tonę w morzu bezradności, przychodzi mi do głowy pewien pomysł.
***
Po raz trzeci naciskam dzwonek domofonu i staję na palcach, by dojrzeć kogokolwiek. Po jakiś dziesięciu minutach, z wnętrza domu wychodzi Malwina. Widząc jej nieprzystępną minę, gdy podąża w stronę furtki, zastanawiam się, czy wciąż jeszcze mogę nazywać ją swoją przyjaciółką. Otwiera furtkę i staje w niej, jak gdyby zagradzając mi wejście do swojego świata. Coś zimnego opada na dno mojego żołądka. Przełykam nerwowo ślinę.
– Po co przyszłaś? – pyta Malwina cichym głosem, nie patrząc na mnie.
Zamiast odpowiedzieć, z mocno walącym sercem wciskam jej w dłoń swój telefon.
– Nie zajmę ci wiele czasu. Chciałam tylko ci to pokazać – mówię twardo. – Zobacz, jaki wspaniały jest twój Marcinek. – drwię, choć wcale nie jest mi do śmiechu.
Próbuje mi oddać telefon, ale widząc moją zaciętość odpuszcza i zaczyna czytać dla świętego spokoju. Z sekundy na sekundę jej oczy robią się coraz szersze, a na twarzy pojawia się wyraz zdziwienia. Gdy podnosi wzrok na mnie, jest zaskakująco spokojna. Wiem jednak, że jej pozorny spokój to tylko gra.
– To nie moja sprawa. – po tych słowach rzuca mi telefon i już zaczyna się wycofywać, gdy dostrzegam na jej ramieniu siniaka sporej wielkości.
Momentalnie zalewa mnie fala niepokoju.
– On ci to zrobił, prawda? – pytam, choć bardzo boję się usłyszeć odpowiedź.
Malwina patrzy na swoje buty, nie na mnie, co mnie przeraża. Widzę jej drżące dłonie i mam ochotę ją przytulić, lecz tego nie robię. W tym samym momencie słyszę cicho podjeżdżający samochód, a chwilę potem dźwięk otwieranych drzwi.
Odwracam się i staję twarzą w twarz z Marcinem. Na jego widok jakaś obręcz zaczyna zaciskać mi się na gardle. Z drugiej strony mam ogromną ochotę go uderzyć.
– Co ona tutaj robi? – warczy, usiłując zbliżyć się do swojej dziewczyny, ale nie pozwalam mu na to.
– Zostaw mnie, Marcin – mówi wtem Malwina, znajdując się nagle tuż za mną. – Nie chcę już z tobą być.
Oczy chłopaka przypominają w tej chwili dwie pięciozłotówki. Jego twarz robi się czerwona niczym piwonia. Odpycha mnie gwałtownie, przez co nieomal się przewracam i upada na kolana przed Malwiną.
– Ta wariatka namieszała ci w głowie, kochanie – odzywa się łudząco słodkim głosem, chcąc ją udobruchać. – Pozbądź się jej, a wszystko będzie tak, jak wcześniej. – próbuje chwycić ją za dłoń, ale ona wzbrania się przed jego dotykiem.
– Nie – zaprzecza, a potem powtarza głosem silniejszym i bardziej stanowczym: - Nie.
Jestem z niej bardzo dumna, ale jednocześnie się o nią boję. Ten świr nie cofnie się przed niczym, może jej nawet zrobić krzywdę. Marcin szybko się podnosi. W oczach ma wypisaną chęć mordu. Instynkt nakazuje mi podbiec do przyjaciółki i zasłonić ją swoim ciałem.
– Pożałujesz tego! Obydwie tego pożałujecie! – krzyczy. – Będziesz ze mną albo z nikim! – wskazuje palcem na Malwinę, a potem wsiada do samochodu i odjeżdża z piskiem opon.
Po jej twarzy zaczynają lecieć łzy. Obejmuję ją, a ona się przed tym nie wzbrania.
– Przepraszam – szepcze.
Komentarze (6)
odwecie. Zostawiam 5 : )
,,Jako, że " - w tym wypadku sytuacja wygląda tak samo jak ,,mimo że" itp., a więc bez przecinka. 5:)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania