Poprzednie częściChłopiec z Targu - 1 - Sprzedany

Chłopiec z Targu - 4 - Bakałarz Hiacynt

Ubrany był w identyczny strój jak Bakałarz Hiacynt i był tego samego wzrostu, ale obfita ruda broda nie pozostawiała wątpliwości. Spod kaptura wychylały też rude włosy, a Bakałarz Hiacynt był łysy.

- Czyżbym zapomniał o jakimś spotkaniu? – zdziwił się nieznany mi Mistrz Run. – Kto cię przysyła?

- Ja, Panie… - ze strachu zacząłem się jąkać – pomyliłem się. Myślałem, że jesteś Bakałarzem Hiacyntem…

- Bakałarz Hiacynt, dobre sobie – zaśmiał się. – Hiacynt, rusz no dupę i w te pędy do mnie! – wrzasnął nagle.

Chłopak w szarej kapocie przewiązanej żółtym pasem zjawił się w okamgnieniu.

- Tak, Magistrze Czerwonobrody?

- Hiacyncie kochany, znowu naciągałeś innych ludzi na fałszywe runy, podając się za Bakałarza? – zapytał przesłodkim tonem.

- Nie, Panie! – przerażony chłopak padł na kolana. – Tamto było jedyny raz! Naprawdę!

- To on? – zwrócił się do mnie.

- Nie – pokręciłem głową. – Mistrz był dorosły. I łysy.

- Nie ma innego Hiacynta w Akademii ani wśród Wolnych Magów, tylko ten mój nieznośny uczeń. Na pewno nie pomyliłeś imienia?

- Tak go zawołał ten posłaniec, co przybiegł od Archidziekana… Archidziekana… zapomniałem imienia – spuściłem głowę.

Kątem oka ujrzałem, że uczeń Hiacynt zaczyna się śmiać.

- Przybył posłaniec od Archidziekana? To ciekawe… - uśmiechnął się złośliwie. – Jako Wicedziekan powinienem coś wiedzieć, że po dziesięciu latach nasi łaskawi Doktorzy Run porozumieli się co do wyboru Archidziekana…

- Ja nie wiem, Panie – wyszeptałem. – Pewnie tak.

- A może za długo gdzieś na słońcu spałeś i ci się to wszystko przyśniło?

- Nie, Panie! Pamiętam! Przecież mnie kupił na Targowisku i włożył w ucho Brelok Strażniczy! O, tu mam ślad – pokazałem ucho.

- No i gdzie się on podział, ten Brelok?

- No… Jak Sąd Kupiecki wypuścił nas na zewnątrz, to go zabrał.

- Zabrał?

- No… Tak. Zdjął i schował. I potem sobie poszedł. I go nie dogoniłem…

- Brelok Strażniczy można zdjąć dopiero po śmierci nosiciela, chłopcze. Coś ta twoja opowieść się nie trzyma kupy.

- Ale przecież… Mieliśmy ruszyć nad Mgliste Jezioro! Tak mówił!

- Wiem! – zakrzyknął nagle uczeń Hiacynt, aż podskoczyłem. – Archidziekan Siemowit! I Bakałarz Hiacynt! Poszedł nad Mgliste Jezioro!

- Bajki – machnął ręką Wicedziekan.

- To nasza historia! – zaperzył się uczeń Hiacynt. – Od Doktora Siwego dostałem lanie na wykładzie, że nie nauczyłem się tej opowieści! Tydzień na tyłku nie usiadłem!

- Bajkowa historia – kontynuował Wicedziekan. – Musisz wiedzieć, chłopcze – zwrócił się do mnie – że w opowieściach o odbudowie Akademii Magów jest i takie bajanie, że za rządów Archidziekana Siemowita wyruszył Bakałarz Hiacynt nad Mgliste Jezioro spisać tamtejsze runy, ocalałe przez Ciemne Wieki. Ale to tylko bajka, w dokumentach nie ma śladu, aby kiedykolwiek rządził w Akademii Archidziekan Siemowit, nie wspominając o Bakałarzu Hiacyncie. Ktoś sobie z ciebie zwyczajnie zażartował. Jak chcesz, możesz krążyć po wszystkich Mistrzach Run i szukać tego kawalarza, ale radziłbym się zająć czymś sensowniejszym.

Odwrócił się i pstryknąwszy swego ucznia w ucho, ruszył przed siebie. Usłyszałem tylko cichnące pomrukiwania.

- Bajkowy Bakałarz Hiacynt, też coś… I bajkowe Mgliste Jezioro, gdzie żyją bajkowe Kielpie… ciekawe, który z Doktorów Run znów się czegoś naćpał…

Stałem, nie wiedząc co zrobić. Miasto mnie przerażało. Ruszyłbym do domu, na Wyspę, ale nawet nie wiedziałem gdzie się skierować. Może na którymś statku będą wiedzieli gdzie to jest? Może się gdzieś zwinę przespać, a rano poszukam w porcie? Choć coś bym zjadł…

- Przygłupie! Schowaj gdzieś mnie! – dobiegł do mnie krzyk.

Nadbiegał chłopak ze Wschodnich Pustkowi.

- Jestem Kudłaty, nie Przygłup – odparłem stanowczo.

- Mogę cię nazywać nawet Panem Kudłatym, ale mnie schowaj! Goni mnie trzech obleśnych facetów!

Szybko się rozejrzałem.

- Właź pod kram, a ja im powiem, że pobiegłeś prosto.

To był głupi plan, ale na nic innego nie było czasu. Ledwie chłopak ze Wschodnich Pustkowi się zdążył schować, gdy nadbiegło trzech zadyszanych facetów, każdy w intensywnie niebieskiej szacie.

Wyglądali, jakby trapiła ich jakaś gorączka.

- Ładny też jest – rzucił jeden na mój widok.

Oblizał się. Fuj, chyba to nie jedzą ludzi? Chociaż jak tamci sędziowie zeżarli… wzdrygnąłem się na wspomnienie. I znowu zsikałem.

- Sika z radości na nasz widok – błędnie ocenił to ten, co się oblizał. – Może tego też?

- Później po niego wrócimy, najpierw tamten – rzucił drugi. – Biegł tu chłopak w niebieskiej koszuli?

- Biegł – pokiwałem głową.

- I gdzie pobiegł?

- Tam – pokazałem drogę wiodącą w dół do portu.

Ruszyli natychmiast dalej.

Po chwili spod kramu wypełzł uciekinier.

- Dzięki, Kudłaty – wyciągnął do mnie rękę. – Jestem Trzynasty.

- Trzynasty? – zdziwiłem się.

- Po trzech synach ojcu skończyły się pomysły na ciekawsze imiona – wzruszył ramionami. – Normalka na Pustkowiach.

- Co oni chcieli od ciebie? Ukradłeś im coś?

- Nic! Zgwałcić mnie chcieli! Nie po to udało mi się uwolnić od Czerwonej Róży, żeby mnie tu jacyś zboczeńcy łapali! Szukałem roboty u magów, ale nie takiej, do cholery!

- Tę koszulkę dostałeś pod Czerwoną Różą? – upewniłem się.

- Tak, a co?

Spojrzałem na napis wyszyty złotą nitką „JESTEM W TWOIM GUŚCIE, POMYŚL O ROZPUŚCIE” otaczający kręgiem czerwoną różę.

- Może chodzili wcześniej pod Czerwoną Różę i tak skojarzyli? – zasugerowałem nieśmiało.

- Cholera jasna! – zerwał z siebie koszulę. – To pewnie ten glif! Tak myślałem, że te runy mają jakieś znaczenie!

Na moje to nie żaden magiczny glif, tylko zwyczajnie widzieli koszulkę, ale nic nie powiedziałem. Niech sobie wierzy w magię.

- Co robimy? – zapytałem.

On chyba lepiej rozumiał ten świat niż ja.

- Sam nie wiem… - odparł Trzynasty ze smutkiem. – Myślałem, że pójdę gdzieś na ucznia. A tu każdy wymaga wpisowego! Sto koron! I opłacania czesnego! Trzydzieści koron za krótki miesiąc!

- To dużo?

- Cholernie dużo! Cen nie znasz?

- No… Nie… - przyznałem.

- We Wschodnim Pustkowiu uczeń nic nie płaci. Pracuje u mistrza i za pracę ma utrzymanie i naukę. A gdy zostanie czeladnikiem, to nawet ma jakiś pieniądz. A ci chcą zapłaty za uczenie! Nici z moich planów zostania uczniem maga…

- Ktoś chce zostać uczniem maga? - zaskoczył nas okrzyk za plecami.

Podskoczyłem ze strachu, gdy to powiedział. Nie zauważyłem, gdy do nas podszedł. Młody mężczyzna odziany był w wielokolorowe szaty.

- Mistrzowie Run każą sobie sporo płacić za naukę – smutnym głosem kontynuował. – Tak samo Mistrzowie Ognia… Magia to wielka moc! Chcesz ją posiąść, musisz zapłacić!

- Tak, Panie – kiwnął głową Trzynasty. – Byłem w błędzie…

- Byłeś! – zakrzyknął radośnie nieznajomy. – Bo źle szukałeś! Ja szukam uczniów! I nie jednego, a dwóch! Jeśli więc twój kolega również chciałby poznać magię, prawdziwą magię, a nie nędzne glify runiczne czy wypieki magów ognia… to dobrze trafiliście! Jestem Doktor Ciećwierz, Mistrz Chaosu!

- Nie wiem… - mruknąłem.

Mistrz Runów nie był wcale zły.

Trzynasty spojrzał na mnie z dezaprobatą.

- Super! Idziemy! Zobaczysz, Przygłupie, zostaniemy uczniami prawdziwego maga! I to Doktora, nie nędznego Bakałarza!

Coś mi mówiło, że prawdziwy Doktor Magii nie musi szukać uczniów na ulicy, ale co miałem zrobić? Zresztą robiło się ciemno i byłem głodny. Skorzystam z okazji, najem się, prześpię i rano zwieję na jakiś statek płynący gdzieś w okolice Wyspy.

Średnia ocena: 4.4  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • Wertyt 18.11.2021
    Trochę mi się w głowie zakręciło od tych magów. Ale to dobrze - intrygująco.
  • Domenico Perché 19.11.2021
    Za dużo ich nie ma... Mistrzowie Ognia, Run, Wody (to ci w niebieskich szatach) i Chaosu... Reszta wiedzy magicznej uległa zapomnieniu w Ciemnych Wiekach, a i to co jest, to nędzne resztki dawnej potęgi.
  • Vespera 18.11.2021
    To się robi coraz ciekawsze
  • Angela 18.11.2021
    Za szybko mi się przeczytało, a szkoda, bo bardzo w moim klimacie i naprawdę mi się podoba.
    Kudłaty, wydaje mi się, że z każdą kolejną chwilą w nowym otoczeniu, nabiera bystrości, ale nadal jest
    rozczulająco prosty.
    Mam nadzieję, że opowiadanie będzie kontynuowane, pomimo niewielu komentujacych.
    Pozdrawiam.
  • Domenico Perché 19.11.2021
    Tworzy się powoli kolejny... Może w niedzielę się uda...

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania