Poprzednie częściCzarownica znad morza-prolog

Czarownica znad morza-rozdział 2

Gdy doszłam do domu babci znów otworzył mi tajemniczy lokaj.

-Dzień dobry panno Cissy, pani Betheny jeszcze nie przyszła, ale panienka może poczekać

-No dobrze, to ja zaczekam- przytaknęłam starszemu panu

-Zapraszam- powiedział i zachęcająco zaprosił do środka. Dobrze znałam ten dom, więc od razu skierowałam się do małego saloniku babci.

-Czy coś podać?- zapytał

-Nie dziękuję- postanowiłam nie ryzykować. Wyjęłam z torby szkolenej swój telefon i napisałam do taty wiadomość, że sama poszłam do szkoły, bo on długo nie wracał. Po chwili usłyszałam w holu jakieś szmery, poszłam tam i zauważyłam babcię.

-Cześć babciu!- krzyknęłam

-Cissy? Co tutaj robisz?

-Przyjechałam autobusem powiedzieć Ci coś okropnego

-O Boże!- zbladła- Chodźmy do salonu. Zauważyłam, że cały czas podążał za nami lokaj, byłam ciekawa co on od nas chce.

-Panie Richard, proszę nas zostawić samych, zamknąć drzwi i zająć się swoimi obowiązkami.

-Oczywiście, panno Betheny.- powiedział. Poczekałyśmy aż starszy pan wyjdzie i zaczęłam rozmowę.

-Babciu, mam dla Ciebie przykrą wiadomość. Mama...- przerwałam, a w oczach pojawiły mi się łzy.

-Tak Cissy, wiem zmarła, spodziewałam się tego.

-Jak to?- powiedziałam ze zdziwieniem i drżącym głosem.

-Kochanie dowiesz się tego w swoim czasie. To długa historia. A zresztą dlaczego nie jesteś dziś w szkole?

-Nie mogłam iść po tej tragedii.

-Rozumiem, chcesz coś do picia?

-Tak strasznie chce mi się pić, może twojego pysznego kompotu?

-Jasne!- powiedziała ze swoim serdecznym uśmiechem- Panie Richard!

-O co chodzi panno Betheny?

-Niech pan przyniesie dzbanek mojego kompotu i dwie szklanki.

-Oczywiście!- odpowiedział ponuro. Po chwili na tacy przyniósł dwie szklanki, i dzban kompotu babci. Wyszedł i zamknął drzwi, od razu złapał szklankę i nalałam sobie kompotu. Wypiłam naraz, a babcia zaczęła się śmiać.

-Co?- zapytałam się z szerokim uśmiechem

-Nic, po prostu bardzo śmiesznie to wyglądało.

-Aha!- odpowiedziałam. Miałam jeszcze trochę czasu, więc rozmawialiśmy głównie o mojej szkole. Po kilkudziesięciu minutach pożegnałam się z babcią i poszłam na przystanek. Były oprócz mnie trzy osoby, starsza kobieta około osiemdziesiątki, ubrana w szarą długą suknie i spiętym niskim koku. Wysoki mężczyzna w średnim wieku, garniturze i z taczką, podejrzewałam, że był to jakiś biznesmen. Oraz młody chłopak prawdopodobnie w moim wieku z blond, kręconymi włosami i niebieskimi dużymi oczami. To na niego zwróciłam największą uwagę, autobus podjechał chwilę później, jako pierwsza w siadłam i zapłaciłam. Było dużo osób i tylko cztery miejsca wolne, akurat wszyscy je zajmą.

-Hej coś Ci upadło!- zawołał przystojny blondyn

-Dziękuję- odpowiedziałam speszona

-Mogę się dosiąść?

-Tak, pewnie- nie wiem dlaczego, ale cieszyłam się, że usiadł akurat obok mnie.

-A tak w ogóle mam na imię Daniello- przedstawił się

-Daniello? Czy to nie jest przypadkiem włoskie imię?

-Tak, ale nie mam nic z Włocha, moja mama była Włoszką, ale zmarła 14 lat temu. A ty jak masz na imię?

-Cissy. To bardzo smutne, przepraszam.

-Nic się nie stało.

-O to mój przystanek.

-Do zobaczenia!

-Pa!- odpowiedziałam. Nie cieszyłam się, że opuszczałam PKS, chciałam jeszcze po rozmawiać z Daniell`em. Byłam ciekawa kiedy będzie pogrzeb mamy i co przyniesie śledztwo oraz co miała na myśli babcia...

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • EmilyTodd 13.07.2015
    Znowu wytknę Ci opisy przy dialogach, które nie zawsze są potrzebne: "powiedziałam", "zapytał". Możesz je omijać przy pisaniu, bo i tak nic nie wnoszą do opowiadania (chyba, że jest prowadzony dialog z więcej niż dwoma osobami)
    Ogólnie podoba mi się bardziej niż poprzednie, dlatego dam 4 :)
  • zaciekawiony 15.08.2015
    "Dobrze znałam ten dom," - ale lokaja nie znałam. Nawet nie zapytałam kto on jest.

    "-Babciu, mam dla Ciebie przykrą wiadomość. Mama...- przerwałam, a w oczach pojawiły mi się łzy" pojawiły mi się stosownie do sytuacji bo wypada, ale zaraz wyschły. Nawet nie zrobiłam smutnej miny.

    "Miałam jeszcze trochę czasu, więc rozmawialiśmy głównie o mojej szkole."
    - Babciu, babciu, mama nie żyje!
    - No tak. Wiedziałam że to się tak skończy... Co tam w szkole?

    "Wysoki mężczyzna w średnim wieku, garniturze i z taczką, podejrzewałam, że był to jakiś biznesmen. " jeśli miał taczkę, to podejrzewam raczej dystyngowanego budowlańca.

    "-Hej coś Ci upadło!- zawołał przystojny blondyn
    -Dziękuję- odpowiedziałam speszona" - podał mi to coś a ja coś wzięłam i gdzieś schowałam. Nie wiem co to było.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania