LBnR 23- z jajem a.d. 4000- nadal nie startuję
Rany Julek-
nie do wiary
to są chyba jakieś czary
Ech, naprawdę
mógłbym przysiąc,
że przespałem lat już tysiąc
Ależ, kurczę-
DWA tysiące-
tyle czasu byłem w śpiączce
Patrzę wkoło-
świat nieznany
byłem zahibernowany
Eksperyment
miał być krótki
chyba się napiję wódki
Ale gdzie
tu wódki szukać
w które wrota mam zapukać?
I otwiera
mi zdziwiony-
człowiek, który jest zielony
Co tak nagle
pozieleniał
czy z wkurzenia, czy zdziwienia?
Patrzy na mnie
jednym okiem
drzwi otwiera, puszcza bokiem
Miast języka-
jakieś zwisy
na nich jawią się napisy
Pisze, żem jest
człekokształtny
i podobny do ich małpy
Dawaj wódki,
bo przyłożę
albo może jeszcze gorzej
A on pisze-
wódki nie ma
myślę- jaja- co za ściema
No to proszę
Cię kolego-
wlej mi czegoś porządnego
Poszedł
na swej jednej nodze-
był zakłopotany srodze
W końcu
niesie jakiś trunek
to rozumiem- jest szacunek
W szklance
jakaś galareta-
tak wyglądać ma ich "seta"
Przechyliłem
odrobinkę-
jak nie walnę głową w skrzynkę...
Wstaję
i otwieram oczy,
lekarz mi się napatoczył
Jakiś biały,
nie zielony
z dala słyszę śmiech mej żony
"Ależ z tego uderzenia
miałeś głupie urojenia"
Dwa tysiące lat gdzieś znikły-
tylko ból pozostał przykry.
Komentarze (14)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania