Poprzednie częściLudzka Inteligencja cz.1

Ludzka Inteligencja cz.7

Czajnik kliknął i Gwen podskoczyła. Jej serce zaczęło szybciej bić, położyła na nim dłoń.

‘’Uspokój się, jesteś tu sama’’ wmawiała sobie. Zalała tutkę wrzątkiem i odczekała, aż herbata się zaparzy. Wyjęła torebkę i wrzuciła do zlewu. Plaśnięcie wydało jej się takie samo, jak wcześniej w kawiarni. Nie, to na pewno tylko złudzenie.

Wzięła gorący kubek za ucho i postawiła na stole obok trzech grubych tomisk. Zdjęła buty i usiadła na kanapie po turecku. Położyła grubą kurtkę z boku i nakryła się kocem, zrobiła z niego namiot, który dopasował się do kształtu jej ułożenia. Przyjemne ciepło rozeszło się po wszystkich zakamarkach ciała, nawet koniuszkach palców. Wzięła pierwszą książkę do ręki i przyjrzała się jej. Okładka była prowizoryczna – jakby szybko doklejana do spiętych ze sobą kartek. Widać było, że wszystko jest ze sobą dość niechlujnie połączone. Pozostałe dwie wyglądały tak samo. Musiała trzymać w rękach czyjś dziennik lub pamiętnik. Tym lepiej. Wiedziała już, że mieszkały tu istoty umiejące pisać i myśleć…

Zaraz, zaraz. Czy oni nie znali przypadkiem takich słów jak książki, kawa i herbata? Może byli wśród nich jacyś wykształceni, mądrzy. Inni. Tak, tak właśnie mogło być - Ci wiedzący uczyli pozostałych…

Przyjęła taką wersję i jej wolała się trzymać.

Znów otworzyła na pierwszej stronie z napisem ‘’Początek końca’’ i datą ‘’2000’’ na dole. Przewróciła kolejną kartkę i zagłębiła się w lekturę:

‘’20 lipca

Pamiętam, jak to wszystko się zaczęło. Ludzie coraz częściej mówili, że TO nadchodzi. Ja jednak, nie miałem podstaw ani chęci by im wierzyć. To, co mówili, było wyssanymi z palca głupotami. Żaden dowód nie był wystarczająco prawdziwy, bym mógł przyznać im rację. Nigdy nie zamierzałem się do nich przyłączyć i dać zwariować’’.

Ludzie – kluczowe słowo. Tutaj żyli ludzie. Poczuła jak z serca spada jej ciężar i odetchnęła zadowolona. Czytała dalej.

‘’17 sierpnia

Pamiętam, jak pewnego dnia ktoś podszedł do mnie i spytał czy TO już się stało.

Odpowiedziałem, by sprecyzował pytanie, a on na to, że trudno określić czym właściwie to TO jest. Hm, dość nieciekawie, zważając na to, że planowałem się czegoś dowiedzieć. Szedłem jednak dalej wybrukowanym chodnikiem i cieszyłem się pięknym dniem. Słońce świeciło bardzo mocno, jego promienie odbijały się od budynków i raziły w oczy. Po dłuższej chwili spostrzegłem, że znajduję się na pustej przestrzeni i uświadomiłem sobie, że wyszedłem ze starej strefy. Tak właściwie, to nigdy nie zapuściłem się tak daleko. Słyszałem, że kawałek dalej znajduje się nowa strefa, a w niej kilka ważnych miejsc, które mogą nam pomóc w kształceniu społeczeństwa. Stwierdziłem, że to całkiem dobry pomysł i ruszyłem, by to zbadać’’.

Stara strefa. Nowa strefa. Kształcenie społeczeństwa. Miała rację. Teraz znajdowała się w nowej strefie, w której uczono ludzi. Wszystko się zgadza. Jej wnętrze zaczynało coraz bardziej się ocieplać, a umysł rozluźniać. Wszystko nabierało sensu. Kiwnęła głową i czytała dalej.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania