Miłość, która prowadzi do upadku.

Byłam normalną osiemnastolatką.

Wesoła, zabawna, pomocna, kochająca najbliższych, zawsze uprzejma, nie pijąca, nie paląca - taka byłam. Urodę też miałam. Zero problemów. Można by powiedzieć idealne życie i idealna kandydatka na dziewczynę dla każdego chłopaka.

Zawsze żyłam w przekonaniu, że w życiu należy być cały czas sobą, nie zmieniać się dla innych. Nie zmieniać się po to, żeby komuś się przypodobać.

Do czasu.

Na poczatku trzeciej technikum, do mojej klasy doszedł pewien chłopak. Był dwa lata starszy od całej reszty.

Gdy wszedł pierwszego dnia do klasy, wszystkim dziewczynom zaparło dech w piersiach.

Wysoki, umięśniony, ciemny brunet z oczami tak zielonymi, że ich blask po prostu bił na parę kilometrów.

Przejdźmy dalej. Wtedy miał na sobie luźną, szarą bluzę z napisem NEW YORK, luźne spodnie i białe buty Adidasa. Miał na imię Kuba.

Przez parę pierwszych dni żadna laska z klasy nie wiedziała jak do Niego zagadać. Wszystkie tylko się śliniły na Jego widok. Oczczywiście włącznie ze mną.

Któregoś dnia postanowiłam zrobić pierwszy krok. Na przerwie, gdy siedział z kolegami ze starszej klasy podeszłam do Niego. Specjalnie ubrałam się w krótką spódnicę i bluzkę, która lekko odsłaniała moje piersi. Nigdy nie ubierałam się zbyt wyzywająco, ale czego nie robi się żeby zdobyć chłopaka?

Więc podeszłam i usiadłam obok Kuby. Jego koledzy zagwizdali na mój widok. To tylko dodało mi odwagi. Nie wiem co mną wtedy kierowało, ale położyłam mu rękę na policzku, mówiąc:

- Co tam przystojniaku? - wiem, wiem. Tandetny tekst, ale co miałam powiedzieć? On wyglądał na wyluzowanego i takiego, który nie rozmawia z dziewczynami o książkach.

Kuba w odpowiedzi położył swoją rękę na mojej szyji i powiedział cicho:

- Nic, co mogłoby Ciebie zainteresować - mimo słów uśmiechnął się i dodał - jesteś z innej planety, niestety się nie dogadamy.

Można sobie wyobrazić jak się wtedy poczułam. Myślałam, że będzie mój. Nigdy nie miałam problemów z chłopakami. Praktycznie żaden nie mógł mi się oprzeć. A teraz?

Odeszłam stamtąd czerwona po same uszy. Miałam szczęście, że Jego słowa były na tyle ciche, że nikt ich nie usłyszał poza mną. Tamtego dnia nie poszłam na resztę lekcji. Byłam tak wkurzona i rozczarowana, że nie wytrzymałabym. W dodatku musiałabym Go oglądać. Razem z moją przyjaciółką Dominiką poszlysmy do mnie. Próbowała mnie pocieszyć. Mówiła, że Kuba nie wie co traci i nie zasługuje na mnie.

Jednak ja miałam już plan jak Go zdobyć. Postanowiłam od razu wprowadzić go w swoje życie.

Kolejnego dnia na przerwie podeszłam do grupki chłopaków, którzy palili papierosy przed szkołą. Wiedziałam, że to koledzy Kuby. Poprosiłam ich o fajkę. Naturalnie się zgodzili. Jak już wspominałam nie paliłam. Tak było. Jednak żeby zaimponować Kubie, zrobiłam to. Smak był ochydny, ale jakoś wytrzymałam. Jak się okazało, nie na próżno. Gdy mój "cel" dołączył do Nas, od razu zaczął mi się przyglądać.

- Nie wiedziałem, że palisz, Kasia - odezwał się. Jejku jak on pięknie wypowiadał moje imię.

- Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz - odpowiedziałam, gasząc papierosa i ruszając w stronę szkoły. Jak się spodziewałam, Kuba poszedł za mną. Złapał mnie lekko za ramię i zapytał:

- To może opowiesz mi coś o sobie? Dziś przy piwie?

Skrzywilam się lekko. Nienawidzilam piwa. Jak to w ogóle można pić? Blee...

- A, Ty chyba nie pijesz - dodał, widząc moją minę.

- Nie, spoko. Bardzo chętnie się z Tobą napije - powiedziałam szybko.

I w ten sposób, pierwszy raz się umówilismy.

Na spotkaniu musiałam wypić to okropne piwo. W dodatku nie jedno, tylko trzy. Wyobrażacie sobie to? Ja i trzy piwa? Już po jednym język mi się plątał i kręciło lekko w głowie. A po trzech... Wylądowałam u Kuby w mieszkaniu. Oczywiście od razu zaczęliśmy się całować i tak dalej... Na wszystko pozwalałam bo, po pierwsze po wypitym alkoholu nie umiałam niczego odmówić, a po drugie, przecież to był ten piękny, wspaniały i w ogóle najlepszy Kuba! Jakbym mogła mu odmówić?

Wtedy do niczego nie doszło. Do domu wróciła Jego mama. Więc nici z seksu.

Grzecznie wyszlismy z domu. Odprowadził mnie i powiedział, że jestem wspaniałą dziewczyną i źle mnie ocenił na poczatku. Byłam wtedy w siódmym niebie!

Od razu podzieliłam się tym z najlepszą przyjaciółką. Jednak ona nie podzielała mojego entuzjazmu. Wkurzylam się na nią. Czy nie powinna mnie poprzeć? W końcu już od tylu lat zawsze się wspierałśmy, a teraz ma pretensje o te parę piw i parę pocałunków.

Z czasem, w sumie to bardzo szybko doszłam do wniosku, że Dominika po prostu mi zazdrości. W końcu to ja byłam z największą dupą w klasie! Kuba był ze mną, a ona zazdrościła.

Nasza przyjaźń się skończyła. Po co mi taka przyjaciółka, która nie jest po mojej stronie i ciągle tylko narzeka na mnie? Tak naprawdę to nie mialabym wtedy już dla niej czasu. Ciągle tylko przesiadywałam u Kuby. Zaczęłam być innym człowiekiem. Byłam wolna. Robiłam co chciałam. On pokazał mi prawdziwe życie. Zaczęłam imprezowac. Z początku robiłam to bo Kubuś chciał. Potem tak się wkręciłam, że zaczęłam się dziwić, jak wcześniej mogłam tego nie robić.

W szkole co prawda trochę się opuściłam, a rodzice zaczęli narzekać na mnie. Jednak miałam to gdzieś bo Kuba był przy mnie.

Naszego pierwszego, a raczej mojego, nigdy nie zapomnę. Bałam się jak cholera. Że będzie bolało i tak dalej. Ale cudowny Kubuś znalazł na to sposób. Przed stosunkiem oboje dalismy sobie w żyłę. Do dziś nie wiem, co to było. W sumie większość narkotyków, które brałam była mi nieznana. Brałam bo ukochany brał. Głupie, ale prawdziwe. Potem brałam bo musiałam. I tak to się ciągnęło.

Ale wróćmy do pierwszego razu. Jak już wspomniałam nigdy go nie zapomnę. Bolało jak nie wiem co. Zrobiliśmy to u Niego, gdy nikogo nie było w domu. Jego starzy wyjechali na weekend, więc chata była wolna.

Pamiętam, że po wszystkim, przez pare kolejnych dni nie czułam się dobrze z tym co się stało. Ale oczywiście Kuba "karmił" mnie kolejnymi porcjami narkotyków, więc wszystko wracało do normy.

Przez dragi miałam trochę problemów. Wychowawczyni zauważyła, że źle się ucze no i w ogóle jestem jakaś inna. Raz wesoła, raz smutna... Zadzwoniła do rodziców i była jazda. Wyzwali mnie od najgorszych, zabronili spotykania z Kubą. Niewiele myśląc, w ogóle w tamtym czasie niewiele myślałam, w nocy spakowałam swoje rzeczy i poszłam do ukochanego.

Pierwsze parę dni byłam u Niego. Moi rodzice naturalnie mnie szukali, dzwonili. Powiedziałam im, że nie wrócę za to, jak mnie potraktowali. Blagali, prosili, ale byłam nieugięta. Chcieli mi pomóc, ale miałam ich w dupie no bo przecież Kubuś mi pomoże.

Po jakimś czasie pokłócił się ze swoimi rodzicami. Musieliśmy się stamtąd wyprowadzić. Żeby zostać mieliśmy jeden warunek: iść na terapię dla uzależnionych. Ale halo, halo! Przecież my nie jesteśmy uzależnieni!

Tak więc zaczęło się Nasze wspólne życie. Szkołę rzucilismy. Mieszkalismy w jakimś starym, opuszczonym domu. W dzień probowalismy pracować dorywczo gdzie popadnie, żeby w nocy mieć za co pić i ćpać. Gdy pracy nie było, zebralismy. Mnie wychodziło to najlepiej.

I tak sobie żyliśmy. Nie wiem dokładnie ile to trwało. Może pare miesięcy. Przez ten czas było różnie. Raz lepiej, raz gorzej. Zdarzało się, że byliśmy szczęśliwi jak nigdy. Ale nieraz wspaniały Kuba tracił nad sobą kontrolę i bił mnie. Zdarzało się to wtedy, gdy brakowało kasy na "pożywienie".

Szczerze to nie pamiętam już szczegółów z tamtych czasów. Tylko takie ogóły. Pewnie dlatego, że większość czasu byłam najarana, pijana. Wiem, że pare razy spotkałam rodziców, którzy błagali żebym wróciła. Mówili, że mi pomogą. Mi i Kubie. Mówili, że mnie kochają. Gówno prawda - myślałam wtedy - tylko Kuba mnie kocha.

Raz zdarzyło się takie spotkanie z nimi, kiedy naprawdę chciałam wrócić. Położyć się w swoim łóżku, wziąć długą kąpiel, ubrać się w czyste ciuchy, pomalować paznokcie i plotkowac z koleżankami. Wtedy wróciłam do mojego w tamtych czasach " domu" i powiedziałam Kubie, że wracam. I jak myślicie co zrobił?

Zaczął płakać, że beze mnie nie da rady, że jestem całym Jego światem. Dał mi kolejną działkę i powiedział, że rodzice mnie nie kochają. Że jak wrócę to zamkną mnie w domu dla czubków i tyle. A z nim będę wolna. I co zrobiła Kasia? Uwierzyła Kubusiowi bo przecież tak ją kocha!

Od tamtego dnia wszystko wróciło do normy. Tyle, że stałam się uzależniona nie tylko od narkotyków, czy picia, ale i od samego Kuby.

Jednak nadszedł pewny dzień. Pamiętam, że był to piątek. Cały dzień nic nie wzielismy bo nie było kasy. Kuba był zdenerwowany. Ja zdołowana. Wtedy dostało mi się. Po prostu za to, że nie mieliśmy pieniędzy. Potem przepraszał i mówił, że mnie kocha. Wierzyłam bo musiałam.

Pamiętam co jeszcze wtedy powiedział. Chciał, nie przepraszam, on rządał, żebym poszła dać dupy za pieniądze. Tego było za wiele. Jemu dawałam, ale z miłości. O ile można to tak nazwać. Ale obcym? Nie, nie, nie...

Mimo to poszłam. Nie musiałam długo czekać. Idąc chodnikiem usłyszałam:

- Hej laleczko, zabawimy się?

Przypadek? Obok mnie zatrzymał się samochód, a w nim siedział na oko czterdziestoletni facet. Nie czekając na nic, pojechałam z nim. Zatrzymał się na jakimś opustoszałym parkingu. Zaczął się do mnie dobierać. Było mi obojętne co robi. Chciałam żeby już było po wszystkim.

Myślałam sobie wtedy, że niżej nie upadne i wtedy odezwał się głos w mojej głowie: Kaśka, co Ty ku*** robisz?! Poczułam jakby coś we mnie uderzyło. Pomyślałam o rodzicach. Co by teraz pomyśleli? No i o sobie. Przecież zawsze brzydziłam się czymś takim, co robię w tej chwili i przez ostatnie pare miesięcy.

Nie wiem jak, ale uciekłam stamtąd. Biegłam i biegłam. Bardzo długo. W końcu dotarłam do domu. Do swojego prawdziwego domu. Do rodziców, którzy mnie kochają i chcą mi pomóc. Wiem, że zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi i po chwili się otwarły. Stanęła w nich mama. Jej mina wyrażała wszystko. Radość, ulgę, smutek, żal, zmartwienie i nie wiem co jeszcze. Rzuciłam się jej w ramiona, a ona zaczęła wołać tatę. I wtedy zemdlałam.

 

Teraz jestem w "domu dla czubków" jak to kiedyś powiedział Kuba. Mój kochany Kubuś. Nie wiem, co się z nim dzieje. Nie obchodzi mnie to. Nie mam do Niego pretensji bo sama się w to wszystko wpakowałam. Sama tego chciałam. Ale czasu nie cofne.

Dobrze mi tutaj. Czuje, że mam szanse być znowu normalna, czysta. Na poczatku było ciężko. Bez narkotyków. Przez chwilę chciałam nawet uciec. Wrócić do starego życia. Wtedy odezwało się chyba sumienie. Powiedziało bardzo ważne słowa, które ciągle przypominam sobie, gdy przychodzi zwątpienie "Twoi rodzice Cię kochają i zawsze kochali. Nawet, gdy bylas na dnie. Cały czas chcieli Ci pomóc. Sprawiłas im tyle problemów, zmartwień. Mimo to nadal są przy Tobie".

Teraz żyję dla nich. Chce naprawić, to co im i sobie zrobiłam.

Średnia ocena: 4.9  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (13)

  • NataliaO 24.03.2015
    Ty to prawie zawsze potrafisz mnie zatkać, pomysłem, opisami. Naturalnością. Czytałam, czytałam i nie mogłam uwierzyć, ze dziewczyna tak się stoczyła. Pierwsza miłość potrafi dopiec. Szkoda mi dziewczyny, ale dobrze, że się opamiętała, bo później mogło być już za późno. Prosty tytuł, ale doskonale odzwierciedla historię. 5:)
  • BreezyLove 24.03.2015
    Cieszę się, że się podobało ;) muszę przyznać, że nie mogłam wymyślić tytułu i przed samym dodaniem jakoś wpadł do głowy ;)
  • nightwatcher 24.03.2015
    Nie pędź tak!!! Masz świetny potencjał, ale opowiadasz suchą historie. Poczułem się jakbym oglądał wiadomości. Daj się wybrzmieć tragedii którą opisujesz. Wybierz sobie jedną, dwie sytuacje z opowiadania i opisz je dokładnie. Zaczaruj czytelnika. U mnie masz 4 :)
  • BreezyLove 24.03.2015
    Opowiadanie takie miało być, nie chciałam dokładnie opisywać wszystkich sytuacji z życia bohaterki bo jak napisałam "Szczerze to nie pamiętam już szczegółów z tamtych czasów. Tylko takie ogóły." Ale rozumiem Twoje zdanie i dziękuję za opinię ;)
  • Ice 24.03.2015
    Miałam przyjaciółkę o podobnej historii, ale sprawy nie zaszły aż tak daleko, dlatego wiem, że opowiadanie jest rzeczywiste. Jak zawsze mnie zszokowałaś, ale w pozytywny sposób. Lekko się czytało i bardzo przyjemnie :) 5
  • BreezyLove 24.03.2015
    Dzięki za miłe słowa ;)
  • Megi :3 24.03.2015
    Bardzo fajne takie jednoczęściowe opowiadanie. Daje do myślenia. 5 :).
  • DuŚka ^.^ 24.03.2015
    Napisane z taką naturalnością, jakbyś była w sercu bohaterki ;) Zasługuje na 5 ;)
  • BreezyLove 24.03.2015
    Dziękuję ;)
  • KarolaKorman 24.03.2015
    Ciekawe i dobrze napisane, zostawiłam 5 :)
  • BreezyLove 25.03.2015
    Bardzo dziękuję Karola ;)
  • Angela 26.03.2015
    Pierwsza miłość ogłupia, niestety. Twoje opowiadanie powinny czytać dziewczyny
    ku przestrodze. Bardzo fajnie, naturalnie opisane. Zostawiam 5 , tylko nie wiem
    czy wstawiać uśmiechniętą buzie, bo szkoda mi bochaterki
  • BreezyLove 26.03.2015
    Dziękuję bardzo ;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania