Miłość z przypadku - Rozdział 2

Chyba nic i nigdy nie wzruszy mnie tak bardzo jak widok mojej ukochanej dziesięcioletniej siostrzyczki, która z utęsknieniem czekała miesiąc na mój przyjazd. Od razu wzięłam ją w objęcia i jak to mam w zwyczaju, wyściskałam. Potem zrobiłam to samo z drugą, starszą siostrą i rodzicami. Jaka to radość widzieć ich ponownie. Zwłaszcza w momencie, gdy w moim życiu nie układa się najlepiej. Będąc z powrotem w rodzinnym domu, czuję wielką radość. A chyba powinnam być chociaż trochę smutna, że zostawiłam chłopaka sto sześćdziesiąt kilometrów stąd?

Smutna? To chyba jakieś żarty. Jestem tak szczęśliwa, że w końcu mogę od niego odpocząć, że nie potrafię tego wyrazić słowami. Jejku... Jak to brzmi... Ja chyba naprawdę powinnam od niego odejść. Przecież każdy widzi to, że bez niego jest mi o wiele lepiej. Znów się uśmiecham, jestem wyluzowana, po prostu cieszę się życiem. Ale dosyć myślenia o Sewerynie. Teraz skupmy się na tym, co jest przede mną, czyli na weselu.

 

W sobotę rano wstałam o dziwo wyspana. Muszę przyznać, że miałam nerwy. Lekkie, ale jednak. Sama nie wiem czemu. Zrozumiałe byłoby to, gdybym to ja brała ślub. A przecież tylko w nim uczestniczę. To panna młoda powinna się stresować, a nie ja. Nawiasem mówiąc, to nie chce wyobrażać sobie siebie w takiej sytuacji. Przecież to taki stres! Ale z drugiej strony, najpiękniejszy moment w życiu. Tylko najpierw trzeba znaleźć odpowiedniego faceta. A czy ja kiedykolwiek takiego znajdę? Czy dalej będę tkwiła w nieszczęściu przy Sewerynie? Czy istnieje na tym świecie facet, który da mi szczęście? I najważniejsze pytanie. Czy zdobędę się na odwagę, żeby w końcu rzucić swojego chłopaka i zacząć być szczęśliwa? Tyle pytań, a odpowiedzi brak.

Moje myślenie przerywa dźwięk smsa. O nie. Nie wierzę. Mam wolne w poniedziałek, a to oznacza, że... zostaję w domu dzień dłużej! I od razu mam lepszy humor. Wyrzucam z głowy Seweryna i zaczynam przygotowania. Naturalnie zajmie mi to mnóstwo czasu. Wszystko musi być na tip top. Nie żebym nakładała tonę tapety czy coś. Nie, nie. Ale chcę wyglądać ładnie. Chociaż razy w życiu. Żartuję, Przecież jestem ładna. To też był żart. A tak na poważnie, to jestem normalna. Jakieś cechy szczególne? Brak. Zwykła, przeciętna dziewczyna. Chłopaki za mną szczególnie nie szaleją, ale to mi nie przeszkadza. Przynajmniej mam spokój. Kogo ja oszukuję? Chciałabym wzbudzać zainteresowanie płci przeciwnej. Chciałabym żeby zwracano na mnie uwagę. Chociaż... Nie mogę powiedzieć, że wszyscy przechodzą obok mnie obojętnie. To byłoby kłamstwo. Ale zaraz, zaraz. Chyba trochę odbiegłam od tematu. Wróćmy do wesela. Gdy wyglądałam już tak jak chciałam, przyszedł czas na ślub. Oczywiście przed nim były zdjęcia i takie inne głupoty, które tylko zabierały czas. Głupoty dla mnie. Bo inni wcale tak nie myśleli. Ciotki, siostry i tak dalej wzdychały i uśmiechały się, chwaląc raz po raz parę młodą. Ale wiecie co? Jak dla mnie, to nie było czego chwalić. Siostry ciotecznej nie lubiłam zbytnio, a jej narzeczonego jeszcze bardziej. Wcale ładnie nie wyglądali. Nie żebym była chamska, ale taka prawda.

Gdy w końcu przebrnęliśmy przez to wszystko odbyła się ceremonia. Ona również niezbyt mi się podobała. Ależ ja narzekam. Nic mi się nie podoba. Ale co ja poradzę?

Idźmy dalej. Po wyjściu z kościoła, przywitałam kilka osób i szybkim krokiem ruszyłam do autobusu, który miał zawieść gości na salę weselną. Oczywiście tata zagadał się z rodziną i wsiedliśmy jako ostatni. Wszystkie miejsca były zajęte. Świetnie. Tylko o tym marzyłam. Żeby przez dwadzieścia minut stać jak głupia. Ech... Poszłam na koniec autobusu. Młodsza siostra z mamą zajęły dwa ostatnie wolne miejsca. Ja z tatą staliśmy. Gdy już stabilnie stałam i trzymałam się oparcia siedzenia, rozejrzałam się dookoła. Kilka znajomych twarzy, większość nieznanych. Jakiś chłopak puścił muzykę z telefonu, stwierdzając przy tym, że on już ma wesele. Spojrzałam najpierw na niego, a potem dostrzegłam to niebieskie, intensywne spojrzenie. Należało ono do chłopaka, siedzącego dosłownie kilka centymetrów ode mnie. Aż kolana się pode mną ugięły na jego widok. Matko. Co za chłopak. Ale.. o nie.. Obok siedziała dziewczyna. No i super.

Ale chwila. Mimo, że był z dziewczyną, to ciągle patrzył na mnie. I o co mu chodzi? Czemu tak patrzy? Zrozumiałabym gdyby rzucił mi jedno, dwa, no trzy spojrzenia. Ale on patrzy i patrzy. Aż zrobiło mi się głupio. Nie wiedziałam co robić. Wyciągnęłam telefon i zaczęłam w nim grzebać, żeby tylko uniknąć Jego spojrzenia. Znając mnie i mój charakter, to powinnam już dawno powiedzieć coś w stylu „Co się tak patrzysz?” Ale nie zrobiłam tego. Powód jest jak najbardziej oczywisty. Chłopak tak mnie oczarował, że nie potrafiłabym się tak do niego odezwać.

Dojechaliśmy. Po kilku minutach wyszłam z autobusu i razem z rodziną weszłam na salę. Sięgając po kieliszek szampana, chłopak z autobusu zupełnie wyleciał z moich myśli...

Średnia ocena: 4.3  Głosów: 9

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (13)

  • Majeczuunia 30.04.2015
    Wróciłaś!! Z kolejnym rozdziałem bardzo fajnego opowiadania! Hurra! Mam nadzieję, że już na stałe do nas wróciłaś :)
  • Majeczuunia 30.04.2015
    PS. zapraszam też do mnie na profil, może tam znajdziesz coś dla siebie ;)
  • BreezyLove 30.04.2015
    dziękuję :) jak tylko znajdę więcej czasu, to mam zamiar dokończyć czytać Twoje opowiadanie :)
  • Majeczuunia 30.04.2015
    Niedługo zamierzam je skońcyć, więc będziesz mogła spokojnie czytać, Breezy :)
  • zaamotana 30.04.2015
    fajnie , 1 też przeczytałam i bardzo dobre :D lekko napisane itd :) podoba mi sie, czekam na wiecej daje 5 :D
  • Angela 30.04.2015
    Lekkie i przyjemne. Lubię główną bohaterkę, i już nie mogę się doczekać
    co będzie dalej. : ) 5
  • Madierka 30.04.2015
    Nie ma w tym tego czegoś... Dalej brakuje mi jakiejś naturalności która w poprzednich opowiadaniach była widoczna. Nie czuję, że chcę poczytać o dalszych losach bohaterki. Szczerze, może pomysł dobry, ale mnie nie wciągnęło
  • KarolaKorman 01.05.2015
    Jest 2.35 i czytam, to albo mnie wciągnęło, albo nocny Marek zemnie, albo totalna idiotka, daję 5 :)
  • KarolaKorman 01.05.2015
    To 2.35 to godzina oczywiście :)
  • BreezyLove 01.05.2015
    Dziękuję Wam, cieszę się, że się podobało :) Madierka rozumiem, że to opowiadanie nie przypadło Ci do gustu.
  • DuŚka ^.^ 10.05.2015
    Cieszę się , że jesteś ^^ płynnie czytało się ten rozdział, podoba mi się ten język pisania i to jak się wcielasz w bohaterkę :) Taka z niej troszkę zakrecona dziewczyna , Co dodaje temu wszystkiemu uroku ^^
  • BreezyLove 11.05.2015
    Dziękuję DuŚka :) w tej historii akurat łatwo mi jest wcielić się w bohaterkę, bo sama nią jestem :)
  • Neli 07.06.2015
    Mi chyba brakowało trochę naturalności i emocji, aczkolwiek dobrze, lekko się czyta. 4 :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania