Miłość z przypadku - Rozdział 8

Wiem, że może to było głupie, ale zostałam u Maćka na noc. Może zachowałam się jak ostatnia idiotka, ale zostałam. Nie umiałam od niego odejść. Nie mogłam. Świadomość, że mogę się z nim więcej nie spotkać, mnie pozwoliła mi zostawić go tamtej nocy. Starałam się nie myśleć o tym, że następnego dnia muszę wrócić do Seweryna i kontynuować swoje beznadziejne życie. Starałam się zdusić tą myśl w sobie i skupić się na tych chwilach, które dają mi prawdziwe szczęście.

Tamtej nocy wiele razy usłyszałam pytanie typu „co zamierzasz teraz zrobić?” Totalnie nie wiedziałam, jak mam na nie odpowiedzieć. Sama nie byłam pewna czego chcę. Nie, zaraz, stop. Wiedziałam, że nie chcę wracać. Wiedziałam, że mój związek nie ma sensu i nie ma dla niego już szans. Jednak nie mogłam tak od razu rzucić wszystkiego i wrócić z powrotem do domu.

Chyba nie wspomniałam, że jakiś czas temu rzuciłam szkołę i nikomu o tym nie powiedziałam. No bo jak miałam powiedzieć o tym rodzinie? „Rzuciłam szkołę, bo chciałam zerwać z Sewerynem. Tak, mieliście rację mówiąc, że nie powinnam się do niego przeprowadzać i że ten związek nie ma sensu” To miałam powiedzieć?

Sytuacja była beznadziejna. Na pierwszy rzut oka mogło się wydawać prosto. Dwie osoby zakochane w sobie chcą być ze sobą. Szkoda tylko, ze po drodze istniało milion problemów...

Budząc się rano w ramionach Maćka byłam najszczęśliwszą osobą na świecie. No, bo co może być piękniejsze od obudzenia się obok osoby, która daje nam szczęście?

Jednak cały czar prysł, gdy musiałam wracać do domu. Znów powróciły problemy i wątpliwości. Byłam w rozsypce. Moje serce mówiło mi, że powinnam być z Maćkiem, bo tylko przy nim będę szczęśliwa. Sumienie natomiast podpowiadało, że to nie fair wobec Seweryna. Tyle mu obiecałam. Że na zawsze będziemy razem, że będziemy rodzinom, że weźmiemy ślub, że nigdy go nie zostawię...

Dlaczego to mówiłam? Może na początku tak czułam, ale potem.. Już nie. Mimo to dalej brnęłam w swoje obietnice. Dalej utwierdzałam Seweryna w przekonaniu, ze tylko on będzie na zawsze. Teraz mogę powiedzieć tylko tyle, że byłam głupia. Ale to na razie nieważne. Wtedy rano nie myślałam tyle o Sewerynie co o Maćku.

- I co zamierzasz zrobić? - zapytał po raz kolejny, gdy zakładałam buty.

- Nie wiem – powiedziałam cicho i spojrzałam mu w oczy.

Jego spojrzenie było smutne. Chociaż słowo „smutne” to chyba za delikatne określenie. Widać było, że był załamany. Widać było, że zależy mu jak cholera. Że boi się, że więcej mnie nie zobaczy. Ja też się tego bałam.

- Obiecaj mi, że nie zostawisz mnie z rozpieprzonym sercem – to była prośba. Powiedział to takim tonem, że mało co się nie rozpłakałam.

- Nie zostawię – zapewniłam, przytulając go.

Wypowiedziałam te słowa, mimo że nie podjęłam ostatecznej decyzji. Wiedziałam, ze powrót do Seweryna jest nieunikniony. Mimo to, wiedziałam też, że nie mogę zostawić Maćka. Moje serce nie przeżyło by tego. Sama też nie wybaczyłabym sobie tej decyzji.

Przez całą drogę powrotną mało się odzywaliśmy. Nie wiem o czym myślał chłopak, ale ja myślałam tylko o tym, co zrobić żeby nie skrzywdzić nikogo. Naturalnie było to niemożliwe. Ktoś musiał ucierpieć. Chcąc nie chcąc, musiałam kogoś skrzywdzić.

Pogrążona w myślach nie zauważyłam nawet kiedy samochód się zatrzymał. Maciek położył rękę na mojej nodze i wtedy oprzytomniałam. Spojrzałam w jego smutne oczy i wtedy zrozumiałam, że nie mogę go opuścić. Co z tego, ze znamy się dwa dni, jak ja już kocham go na zabój? Sama nie potrafię tego zrozumieć, bo zdarzyło mi się coś takiego po raz pierwszy. To chyba nazywa się życiowa miłość. Taka, która jest niepowtarzalna i na zawsze.

Pocałowaliśmy się ostatni raz i chciałam wyjść, gdy usłyszałam:

- Cokolwiek postanowisz i tak cię będę kochał i nie zapomnę o tobie.

Po tych słowach szybko wysiadłam, bo czułam łzy napływające do oczu. I jak teraz wrócić do starego życia...?

Gdy weszłam do domu, przywitało mnie pytające spojrzenie starszej siostry. Najpierw zrobiła mi małą awanturę odnośnie tego, jak postąpiłam wobec Seweryna. Jednak po wysłuchaniu tego co miałam jej do powiedzenia, uśmiechnęła się i zapytała co zamierzam zrobić.

- Zostaję – odpowiedziałam. Byłam już pewna, że chcę być z Maćkiem. Mimo wszystko.

- Jesteś pewna? A co z Sewerynem? Zostawisz go tak po prostu? Wiesz przecież jak on to przeżyje.

Westchnęłam.

- No ale nie mogę patrzeć zawsze tylko na to, żeby ktoś był szczęśliwy. Ja też mam prawo, a z nim nie jestem. Mam z nim zostać tylko po to, żeby on był szczęśliwy? A co ze mną?

- Masz rację – przyznała i po chwili milczenia dodała – czyli znów będziemy mieszkały razem?

- Na to wygląda – odparłam, po czym obie wybuchnęłyśmy śmiechem.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • NataliaO 24.05.2015
    Ty tak piszesz jak by miłość miała wielką siłę, miło coś takiego czytać. Ahh ta wiara w miłość; 5:)
    ps. fajnie że jesteś :* Pozdrawiam
  • BreezyLove 24.05.2015
    Dziękuję bardzo Natalia :*
  • KarolaKorman 24.05.2015
    Miło było znowu przeczytać kolejną część tej zakręconej historii. Masz racje, trzeba robić tak by być szczęśliwym. Nie zawsze jest to proste, zwłaszcza jak ranimy innych. 5 :)
  • Angela 24.05.2015
    Witamy z powrotem : ) Czasami trzeba pomyśleć o swoim szczęściu. 5
  • BreezyLove 24.05.2015
    Dziękuję dziewczyny bardzo ;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania