Miłość z przypadku - Rozdział 5

Po jakimś czasie taniec zmęczył mnie i postanowiłam usiąść. Gdy już byłam na swoim miejscu, rozejzalam się po sali. Jak wiadomo, szukałam Maćka. Po pewnym czasie mój wzrok w końcu go odnalazł. Ale... O nie! Zakłada kurtkę i idzie w kierunku wyjścia. Czemu? Czemu wychodzi teraz, gdy wszystkie moje myśli skupiają się wokół niego?

Nie mogąc znieść świadomości, że już więcej go nie zobacze, spuszczam głowę i zatapiam się w smutnych myślach. Nagle czuję dotyk czyjeś dłoni na ramieniu. Gdy podnosze głowę, widzę Maćka, który jest już prawie przy drzwiach. Uśmiecha się do mnie. Odwzajemniam gest, mimo że wcale nie jest mi do śmiechu. Wręcz przeciwnie. Chce mi się płakać. Teraz, gdy czuję, że poznałam osobę wprost stworzoną dla mnie, los tak szybko zabiera ją z mojego życia.

Po chwili chłopak znika za drzwiami, a ja zostaję sama z okropnym uczuciem, że straciłam coś ważnego, coś, co mogło dać mi szczęście.

Z przeczuciem, że jeszcze nie wszystko stracone, wyciągnęłam telefon i zaczęłam szukać Maćka na facebooku. Z tego co mówił, jest rodziną pana młodego. Szybko sprawdziłam jego znajomych. Niestety nie było tam nikogo o imieniu  nowo poznanego. Rozczarowanie którego doświadczyłam jest nie do opisania. Ukłucie w głębi serca było nie do wytrzymania. Czułam, że wraz z wyjściem Maćka z sali, straciłam coś, na co podświadomie czekałam przez całe swoje życie. Po jego wyjściu nie miałam już na nic ochoty. Zuzia wielokrotnie chciała tańczyć, ale ciągle odmawiałam. Jak mam się bawić skoro właśnie straciłam szansę na dalsze poznanie miłości swojego życia?

 

Po jakimś czasie, który zleciał mi na siedzeniu przy stole, zobaczyłam jak ON wchodzi ponownie na salę. Jejku, miałam ochotę dosłownie skakać z radości. Jednak nie pojechał jeszcze do domu! Jednak jest dla nas szansa!

Serce mi przyspieszyło na samą myśl, że istnieje możliwość, że znów znajdę się blisko niego.

W tym samym momencie, Zuzia po raz kolejny chciała zatańczyć. Nie odmówiłam. Pobiegłysmy na parkiet.

Maciek tańczył z moją koleżanką niedaleko mnie. Miałam nadzieję, że przy kolejnej piosence będzie chciał tańczyć ze mną. Ku mojemu rozczarowaniu, nie stało się tak. Poszedł usiąść. Ja tańczyłam dalej. Sama myśl, że on tu jest, wystarczała mi i byłam dzięki niej szczęśliwa.

Po pewnym czasie siostra się zmęczyła. Usiadłysmy na ławce i patrzyłysmy na pozostałych tańczących. Było tylko kilka par. Wśród nich zobaczyłam Maćka. Uśmiechnęłam się na jego widok. Był taki przystojny! Do tego te ruchy... On musi być mój. Musi.

Nagle dotarł do mnie głos Zuzi, która powiedziała, że idzie się czegoś napić. Kiwnęłam głową i dalej obserwowałam swój obiekt westchnień. Piosenka się skończyła, a do mnie podszedł pewnie chłopak i poprosił do tańca. Przedstawił się. Miał na imię Kuba. Mimo, że wolała bym tańczyć z kim innym, to zgodziłam się. Muszę przyznać, że było fajnie. Niedaleko nas tańczył Maciek, ale nie miałam czasu na niego patrzeć. Musiałam skupić się na tym, żeby nie stanąć na stopę nowemu partnerowi. Oczywiście nie udało się. Kilka razy to zrobiłam. Nie wiem czy to efekt zmęczenia, czy tego, że chłopak trochę dziwnie tańczył. Z resztą nieważne, bo jak już wspomniałam, było fajnie.

Po skończonym tańcu była przerwa. Kuba podziękował i szedł obok mnie do stołu. Nie przeszłam paru kroków, gdy dobiegł mnie głos zza pleców:

- Następnym razem musimy razem zatańczyć.

Poznałam kto wypowiedział te słowa. Odwróciłam się i tylko uśmiechnęłam. Byłam chyba za bardzo szczęśliwa, żeby wymyślić jakieś sensowne zdanie. Maciek odwzajemnił uśmiech. Gdy dotarłam do swojego miejsca od razu sprawdziłam godzinę. Była już dwudziesta pierwsza. Została równo godzina do końca poprawin. Zrobiło mi się smutno, że tak mało czasu będę mogła spędzić z nowym... Kolegą? Chyba tak powinnam go nazwać.

- Kornelia - dotarł do mnie głos mamy - idź uczesz i zwiąż Zuzi włosy.

Spojrzałam na siostrę. Była lekko potargana. Pomyślałam, że czesanie jej wcale nie będzie przyjemne. Nigdy nie było. Wzięłam torebkę i wyszłam z nią do ławki obok toalet.

Poszło nawet okej. Zuzia zawsze krzyczy, że ją ciągne przy czesaniu i każe mi przestać. Wtedy obyło się bez tego. Gdy plotłam pierwszego warkocza, z łazienki wyszedł Kuba i Maciek. Obaj podeszli do nas.

- Ja też mogę warkocza? - zażartował pierwszy.

Zanim zdążyłam coś powiedzieć, Maciek podszedł do niego i zaczął się wygłupiać.

Po kilku minutach Kuba poszedł na salę. Ku mojemu zdziwieniu, Maciek został z nami. Ja nadal wiązałam włosy siostry. Zajmowało to tyle czasu, ponieważ jej włosy sięgały do pasa. W tamtej chwili najbardziej interesowało mnie to, czemu chłopak został. Nie mówię, że nie ucieszyło mnie to, bo miałam ochotę po raz kolejny skakać ze szczęścia. Ograniczyłam się jednak do uśmiechu i w miarę normalnej rozmowy.

Gdy włosy Zuzi były już związane, we trójkę poszliśmy do reszty gości. Niestety nasz towarzysz poszedł do swojego stolika. No ale w końcu, chyba nie spodziewałam się, że siądzie ze mną? W głębi serca tego chciałam, ale trochę głupio by to wyglądało zwłaszcza, że przy moim stole było pełno mojej rodziny.

Po jakimś czasie siostra chciała żebym poszła z nią do łazienki. Gdy byłyśmy już niedaleko, minął nas Maciek. Obdarzył mnie tym swoim pięknym uśmiechem i poszedł dalej. Znów na chwilę cały świat mi zawirował i cieszyłam się jak głupia nie wiadomo z czego.

W drodze powrotnej zobaczyłam, że nowy znajomy siedzi na kanapie. Chwilę się zawahałam, ale jednak usiadłam obok niego. Szybko schował telefon, który miał w ręce i spojrzał na mnie. Trochę dziwnie. Nie wiem, co to miało oznaczać. Poczułam, że on chyba nie chce żebym tam była. Zrobiło mi się głupio. Jak mogłam pomyśleć, że ktoś taki zainteresuje się zwykłą mną? 

Moje myśli przerwał jego głos. O co zapytał? Naprawdę nie pamiętam. Ale szybko przestałam mieć wrażenie, że jestem tam niechciana. Siedziałam bardzo blisko niego. Nasze ciała dzieliło kilka centymetrów. Światło było słabe,mimo to doskonale widziałam chłopaka. Patrząc i rozmawiając z nim miałam wielką ochotę go przytulic. Szczerze, gdybym wiedziała, że nikt nas nie zobaczy, to zrobiłabym to. Tak cholernie coś mnie do niego ciągnęło. Nawet przy Sewerynie nigdy się tak nie czułam, a przecież jestem z nim tak długo.

A tu wystarczyło kilka minut tańczenia, krótka rozmowa, pare spojrzeń i już byłam zakochana i gotowa rzucić wszystko dla tego chłopaka.

Rozmowa trwała około kwadransu. Dowiedziałam się paru ciekawych rzeczy o moim towarzyszu. Jednak ciągle zastanawiałam się, czemu nie patrzy mi cały czas w oczy gdy do mnie mówi. Chciałam żeby to robił. Wiedziałam, że niewiele czasu nam zostało. Pragnęłam zapamiętać każdy detal jego twarzy, żeby potem móc odtwarzać go w swojej pamięci.

Maciek często uciekał wzrokiem, jakbym go zawstydzala. Trochę mnie to dziwilo i sprawiał wrażenie, jakby jednak nie był zadowolony z mojej obecności.

Mimo to, ku mojej uciesze, chłopak podał mi swoje nazwisko i powiedział, że wyśle zaproszenie do znajomych na facebooku. Nie ma to jak znajomość na fejsie... Ale chociaż tyle. Świadomość, że nie strace z nim kontaktu była pocieszająca. Ale... Zaraz, zaraz. Jak ja sobie to w ogóle wyobrażam? Przecież jutro wracam do Seweryna. I co, będę z nim, a na boku będę pisała z Maćkiem?

Postanowiłam jeszcze o tym nie myśleć i cieszyć się chwilą.

- Kornela, tańczymy? - usłyszałam głos Zuzi, która przybiegła i ciągnęła mnie za rękę.

Zwróciłam twarz w stronę chłopaka i wstałam. On zrobił to samo. Gdy byliśmy już na sali, zignorowałam siostrę i poszłam tańczyć z Maćkiem. Wiem. To było okrutne z mojej strony. Ale nie mogłam postąpić inaczej. Zostało tylko pół godziny. Ostatnie pół godziny. Zamierzałam je wykorzystać.

I zrobiłam to. Cały ten czas spędziłam na parkiecie z tym cudownym chłopakiem. Przez cały czas nie mogłam opanować szczęścia. No, może z wyjątkiem momentu, w którym przez przypadek uderzyłam go w twarz. Od razu padło z mojej strony "Przepraszam" i niewinna mina. Chyba go nie bolało, bo od razu się uśmiechnął i tańczylismy dalej.

Muszę przyznać, że tancerz z niego niezły. Jego ruchy przyprawiały mnie o uśmiech. Mogłabym patrzeć na niego ciągle. A momenty, w których dotykał mojego ciała na przykład przy obrotach, były niesamowite. Nie chce wiedzieć, co by się ze mną działo gdyby dotknął mojej nagiej skóry... A może chce wiedzieć? Tak! O niczym nie marzę tylko o tym, żeby mnie dotykał i już nigdy nie wypuszczał ze swoich ramion.

Jednak wszystko szybko się skończyło. Poprawiny dobiegły końca. Maciek patrzył mi jeszcze przez jakiś czas w oczy i szepnął do ucha "Dziękuję za dobrą zabawę", czy coś w tym stylu. Przez chwilę, gdy szliśmy każdy w swoje miejsce, nasze dłonie nadal były splecione. Szybko jednak i to się skończyło.

Poszłam do rodziny. Mama, dwie siostry cioteczne i ciocia stały razem. Gdy podeszłam, zaczęły się uśmiechać i mówić, że ładny ten chłopak, z którym tańczyłam i żebym go brała. Trochę mnie to zawstydziło. Uśmiechnęłam się tylko i nic nie powiedziałam. Po kilku minutach przyszedł czas się pożegnać. Pocałowałam się z wszystkimi w policzek. W tym samym momencie podszedł Maciek.

- To może ja tak się pożegnam - powiedział, podając mi dłoń i szeroko się uśmiechając.

Trwało to tylko chwilę. Potem chłopak odszedł, a ja wraz z rodzicami i siostrą pojechałam do domu.

W drodze weszłam na facebooka i wysłałam zaproszenie chłopakowi, w obawie, że on tego nie zrobi. No i wiedziałam, że do jutra pewnie zapomnę jak się nazywa.

Przez cały czas dziwnie się czułam. Jakbym wraz z nim traciła cząstkę siebie. Okropne uczucie. W dodatku uświadomiłam sobie, że jutro przecież muszę wracać do Seweryna. Na samą myśl o tym, zrobiło mi niewiarygodnie smutno. Jak mam dalej być z nim, skoro kocham, nie, ja zwariowalam na punkcie innego? To niemożliwe.

Leżąc w łóżku intensywnie myślałam o całej sytuacji. Co robić? Wracać, czy nie wracać? Praca i Seweryn czekają. Ale tutaj znalazłam prawdziwe szczęście. Takie, które zdarza się tylko raz w życiu. I teraz mam to zostawić? Zaprzepaścic taką szansę? Nie, nie mogę tego zrobić. Postanowiłam, że zostanę dzień dłużej. Zostanę z nadzieją, że kolejnego dnia uda mi się spotkać z Maćkiem. Że on czuje to samo co ja.

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (7)

  • Angela 06.05.2015
    Kto nie ryzykuje, szampana nie pije. Kornelia powinna zostać nie jeden dzień, ale tydzień.
    Odpoczęła by od Seweryna, i miała by większe szanse spotkać Maćka. Ale jak znam życie,
    Ty wymyślisz coś żeby spotkali się następnego dnia. : ) 5
  • BreezyLove 06.05.2015
    Życie już napisało ten scenariusz, więc nie mogę nic zmienić ;) dziękuję za opinię Angela :)
  • NataliaO 06.05.2015
    sama nie wiem wracać czy nie wracać; hehe ciekawe jaki będzie dalszy scenariusz ;5:)
  • Tajemnicza... 06.05.2015
    Świetne, przeczytałam szybko i sprawnie. Ciekawa jestem czy bohaterka, spotka się z jej wymarzonym chłopakiem, Maćkiem. Bardzo ciekawe, czekam na koleją część. 5 ;d
  • KarolaKorman 06.05.2015
    Podajesz nam tę historię na tacy prawie na bieżąco, bo przecież pamiętne wesele było niedawno 5 :), czekam na kontynuację :)
  • BreezyLove 07.05.2015
    Dziękuję dziewczyny ;)
  • DuŚka ^.^ 11.05.2015
    Jak miło czyta się kolejne części, naprawdę pochłaniające opowiadanie ;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania