Poprzednie częściNajszczęśliwszy z kwiatów 1

Najszczęśliwszy z kwiatów 14

– Gdzie w tym roku wybierasz się na Sylwestra? – zapytała Agnieszka swoją przyjaciółkę z kasztanowym kucykiem włosów na głowie.

– Posiedzę w domu, poczytam coś... – dziewczyna zamyśliła się wyglądając przez okno, śledziła opadające leniwie płatki śniegu.

– Karola! Co z tobą?! – przyjaciółka podniosła głos. – Masz dwadzieścia osiem lat, a zachowujesz się jak stara babcia. Obudź się dziewczyno! Chodź z nami. Mateusz ma fajnego kolegę, i on też będzie sam, to może...

– Wiesz Aga, ja zwyczajnie mam ochotę pobyć sama. Może następnym razem.

– Jesteś jakaś dziwna, nie poznaję cię. Od zeszłych świąt coś się z tobą stało, coś się w tobie zmieniło. Coś... Chyba nie myślisz ciągle o nim? – Wyraz jej twarzy świadczył o zdziwieniu a wręcz szoku na myśl, która przyszła jej do głowy.

Karolina jakby nie dosłyszała pytania i ciągle wyglądając na zewnątrz.

– Jakie to dziwne, nie uważasz Aga? Taki mały płatek, spójrz – wskazała przez okno – pośród milionów innych, myślałaś kiedyś o tym?

– Czy myślałam o płatkach śniegu? Nie rozumiem?

– Bo zobacz, każdy jest inny, choć na pierwszy rzut oka wyglądają podobnie. Wiesz, czytałam kiedyś w jakiejś kolorowej gazecie, że jeden na miliard z pośród płatków padającego śniegu będzie pasował do drugiego. Czy to nie dziwne?

– Karolina, heeloł! Musisz się bawić! Jesteś piękna, młoda, musisz poznać fajnego faceta! – Aga nie mogła zrozumieć dlaczego jej przyjaciółka nie chciała poznać kolegi jej chłopaka. – Nawet jeśli są dwa takie same płatki śniegu, to co z tego?

– Nie Aga, nie takie same. – Dziewczyna oderwała wzrok od szyby aby spojrzeć na przyjaciółkę – Pasujące do siebie. A to wielka różnica.

– Karola, ty ciągle myślisz o tym... – kobieta zrobiła zniesmaczoną minę – o Arturze?! Czyś ty zgłupiała? Przecież ci tłumaczyłam, że to był nikt. Pracował w Tesco, pewnie teraz wozi jakieś palety, czy rozkłada towar na półki. Ty zasługujesz na coś lepszego! Powinnaś mi być wdzięczna, że doradziłam ci się go pozbyć.

– Aga, ja ciągle pamiętam jego spojrzenie. Poczułam się wtedy jakbym go zabiła... coś w nim. A jeśli – znów spojrzała przez okno – a jeśli to był ten mój płatek? Tak sobie myślę...

– Zawsze głupie myśli ludziom przychodzą, kiedy są sami i nadchodzą święta. Ty po prostu musisz znaleźć sobie kogoś na poziomie. – Blondynka zdecydowanie postanowiła zmienić nastawienie przyjaciółki – Za trzy tygodnie Sylwester, w przyszły piątek wpadam do ciebie, robimy się na bóstwa i idziemy z chłopakami na imprezę. Poznasz kumpla mojego Matiego i, jeśli ci się spodoba, razem spędzimy Nowy Rok.

– Ale...

– Żadnego „ale”, postanowione i kropka. Jak ci się Robert nie spodoba, a w to nie wierzę, bo wiesz, ma swój biznes i taką fajną furę...! Nie ważne. Jak ci się nie spodoba, to będziesz czytać sobie te swoje książki. – Aga popatrzyła wymownym wzrokiem na Karolinę. – Umowa stoi?

– No... no dobrze, niech tak będzie – z wahaniem odpowiedziała koleżanka.

 

Piątkowy wieczór zaczął się dla nich bardzo szybko, a przynajmniej, przygotowania do niego. Dziewczyny spotkały się zaraz po pracy i ruszyły w miasto szukając super kreacji w okazyjnych cenach, o co było bardzo trudno, z racji tego, że już za dwa tygodnie zbliżał się Nowy Rok. Po trzech godzinach biegania po galeriach handlowych i przymierzeniu dziesiątek a może i setek sukien, kostiumów oraz wszelkiego rodzaju fatałaszków, obładowane, elegancko zapakowanymi zakupami, wreszcie dotarły do mieszkania Karoliny.

– Aga, ale ja naprawdę nie wiem po co mi aż tyle tego wszystkiego? – mówiła Karola, z trudem próbując trafić kluczem w otwór zamka.

– No coś ty. Przecież ty nawet nie kupiłaś połowy tego co ja! Wiesz, że kobieta na poziomie musi mieć co na siebie włożyć.

– Ale ja uwielbiam mój wełniany sweter i dżinsy, i ...

– Przestań! Nie zaczynaj znowu! Zobaczysz jak będzie super. Jeszcze mi podziękujesz za Roberta, zobaczysz. – Aga zaczęła dreptać w miejscu nerwowo. – No otwieraj w końcu te drzwi, bo się posikam zaraz!

Zazgrzytał zamek, kobieta rzuciła pakunki, odepchnęła przyjaciółkę i ruszyła przez otwarte drzwi w kierunku toalety. Karolina rozbawiona zachowaniem Agi, sama niosąc sporo zakupów, zaczęła zbierać te porzucone na posadzce.

– Pani Karolina Terlecka? – usłyszała z tyłu, trzymając pod pachami i w obu rękach dziesiątki pakunków.

Obładowana niczym juczne zwierzę odwróciła się i zobaczyła listonosza.

– Tak, a o co chodzi?

– Przesyłka do pani. – wyciągnął z torby prostokątną, zawiniętą w szary papier przesyłkę.

Jakimś cudem uchyliła jeszcze lewe ramię, tak że listonosz mógł wsunąć jej tam niewielką paczuszkę.

– Dziękuję bardzo – powiedziała zakłopotana i zaczęła powoli odwracać się w stronę mieszkania.

– Trzeba tu jeszcze podpisać – nieśmiało powiedział mężczyzna, widząc, że Karolina nie ma szansy na złapanie długopisu.

– Hrrr – Terlecka westchnęła głęboko i zdenerwowana puściła siaty, które z szelestem zwaliły się na posadzkę.

Dostawca patrzył na nią bez słowa zafascynowany.

– No! – Kobieta wykonała gest, który miał ponaglić wgapiającego się w nią chłopaka. – No, da pan ten długopis?

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • MarBe 23.09.2018
    Czekanie w moim przypadku wyjątkowo się opłaciło i zapisuje się w ogonku do kolejnych odcinków.
  • Dzięki bardzo MarBe za śledzenie :)
  • Margerita 23.09.2018
    pięć cieszę się, że dodałeś wreszcie moje ulubione opowiadanie wydaje mi się że ona nadal myśli o Arturze
  • Cieszę się, że to jest Twoje ulubione opowiadanie Marg, bardzo :)
    Pozdrawiam:)
  • Justyska 24.09.2018
    Super, że inny punkt widzenia. Karolina jednak nie jest obojętna i ma wkurzającą przyjaciółkę. Bardzo fajna część.
    A tu :
    "dziewczyna zamyśliła się wyglądając przez okno, śledzia opadające leniwie płatki śniegu." śledzia nie chciała chyba w tym momencie haha fajna literówka:) śledziła
    "Karolina jakby nie dosłyszała pytania i ciągle wyglądając na zewnątrz."tu zgrzyta, tu "i" zastąpiłabym przecinkiem
    " Aga nie mogła zrozumieć dlaczego jej przyjaciółka nie chciała poznać kolegi jej chłopaka. " dwa razy "jej"
    " No... no dobrze, niech tak będzie – z wahaniem odpowiedziała koleżanka." moim zdaniem wystarczy "odpowiedziała z wahaniem", bo wiemy kto.
    "że już za dwa tygodnie zbliżał się Nowy Rok." tu nie wiem. Ale to wychodzi tak jakby się ten Nowy Rok miał zacząć zbliżać za dwa tygodnie. Może lepiej "że już za dwa tygodnie nadejdzie Nowy Rok"

    I tyle z tego co mi wpadło w oko. Lecę do pracy, i później drugą część obadam, bo ciekawa tej przesyłki jestem.
    Pozdrówka!
  • Hej Justysia:)
    Dzięki za wyłapanie śledzia :))) i innych robaczków :)
    Muszę chwilę znaleźć i jak najszybciej to poprawić bo wstyd :)
    Cieszę się, że momo błędów przebrnęłas i że Ci się choć trochę spodobało.
    Pozdrawiam gorąco:)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania