Najszczęśliwszy z kwiatów 4
– No, to pozamiatane. – Posępnie stwierdził hiacynt – W składzie powyższym spędzamy Sylwka tutaj!
Sprzedawczyni wyszła, zazgrzytał zamek, lecz w tej samej chwili w środku dało się slyszeć, tłumione przez zamknięte drzwi, głosy z zewnątrz.
– Halo, halo proszę pani...! – Ktoś krzyczał szybko się zbliżając. W końcu do kwiatów dotarł zadyszany głos mężczyzny. – Proszę mi sprzedać bukiet kwiatów, to bardzo ważne! To bardzo, bardzo ważne. To sprawa życia i śmierci!
– Przykro mi, właśnie zamknęłam.
– Ale mnie pani nie rozumie, od tego czy kupię teraz kwiaty, może zależeć reszta mojego życia. Błagam panią!
Kobieta westchnęła zrezygnowana.
– No dobra chodź pan.
Weszli do środka, on cały zaśnieżony, choć nie przejmował się tym zupełnie, zapaliło się światło zaczął się nerwowo rozglądać. Sprzedawczyni ostentacyjnie popatrzyła na zegarek.
– No słucham!
– Bukiet róż poproszę.
Zdenerwowany hiacynt nie wytrzymał.
– Kurwa następny!
– Róż nie ma, proszę wybrać inne kwiaty.
– Nie... Co pani powiedziała?
– Nie ma róż, powiedziałam, żeby wybrał pan inne kwiaty.
– Ale nie, chodzi mi o to co przedtem pani powiedziała.
– Panie, nie mam czasu! Jeśli robisz sobie pan żarty, to mnie to nie śmieszy. Nic więcej nie mówiłam.
– Nie, nie robię sobie żartów, – to mówiąc człowiek wyciągnął sto złotych i położył na ladzie. – Muszę dostać koniecznie bukiet róż. Bardzo proszę.
– Róż nie ma. Nie dam panu czegoś, czego nie ma. Nie pan wybierze inne kwiaty, są równie piękne.
Kupujący wyciągnął kolejne sto złotych, położył obok banknotu, który leżał już na ladzie.
– Nie rozumie pani, to muszą być róże. Proszę, chociaż jedną.
Sprzedawczyni wzruszyła ramionami, w końcu zirytowana, stanowczo wycedziła:
– Nie ma! Rozumie pan, co te dwa słowa znaczą?!
Mężczyzna w końcu chyba pojął, gdyż ruszył do wyjścia.
– Pańskie pieniądze. – Nie odwracając się, machnął ręką, rzucając tylko:
– Wszystkiego dobrego.
Kwiaty przypatrywały się całemu zajściu w milczeniu, jak zwykle znowu hiacynt nie wytrzymał.
– Te buraku, tu jest róża! Stoi tu obok mnie we wiadrze, ślepy jesteś?! – Niedoszły klient zatrzymał się, odwrócił, do sprzedawczyni z takim wyrazem na twarzy, że tama się przestraszyła.
– Co pani powiedziała? – Kobieta była w trakcie chowania pieniędzy, lecz postawa obcego sprawiła, że wyciągnęła rękę, aby oddać banknoty.
– Ja? Nic nie mówiłam. O co panu chodzi?
– Jak mnie pani nazwała? – zobaczył konsternację w jej oczach. – Nieważne. Usłyszałem, że jest róża i stoi... – oboje popatrzyli na opustoszałe wiadro, w którym samotnie tkwił pąsowy kwiat. – A to, co to jest?
Kwiaciarka poczuła się jak dziecko, przyłapane na wyjadaniu łakoci przez rodzica.
– To nie jest... Znaczy jest... Ale to odrzut, ten kwiat nie nadaje się do sprzedaży.
– Dlaczego?
– Ma krzywą łodygę. Został odrzucony z tego powodu.
– Biorę.
– Co?
– Proszę mi zapakować.
– Przepraszam?
– Różę, proszę zapakować.
– No pakuj tępy pustaku – darł się niebieski kwiat z doniczki.
– Słyszała to pani? – rozglądając się powiedział klient.
– Co? Aaa, żeby zapakować…? Tak, tak, już pakuję. – Odpowiedziała niczym wyrwana z letargu.
– Wszystkiego dobrego kochani! – Zawołała owijania w papier garbata róża! – Nie uważam, że którekolwiek z kwiatów są gorsze! Dzięki hiacyncie, to dzięki tobie on mnie dostrzegł.
– Nie ma sprawy czerwona! Jesteś najfajniejszą z róż! – Ciszej dodał – Co tam, że garbatą.
Nastąpił zgiełk, rośliny zaczęły dziękować róży, pozdrawiać i gratulować.
– Słyszy pani te głosy?
– Słyszy pan głosy? – Człowiek nerwowo się rozejrzał.
– Nie, nic. Zdawało mi się.
Pożegnali się, życząc sobie zwyczajowo szczęścia w Nowym Roku. Klient mijając próg mruknął:
– Dziwna kwiaciarnia.
Sprzedawczyni jeszcze chwilę osłupiała patrzyła za odchodzącym, po czym spojrzała na banknoty w dłoni kręcąc głową.
– Dziwny typ.
Komentarze (22)
Masz kilka literówek, ale na telefonie nie dam rady kopiować. Przeczytaj sobie jeszcze raz na spokojnie
Pozdrawiam 5:)
Piękne dzięki za wizytę i komentarz, nad literówkami w wolnej chwili popracuję.
Pozdrawiam :)
Lekko, miło i przyjemnie się czyta.
Miłego dnia
Miło, że jesteś, jak widzisz Twoje przewidywania się sprawdziły. Czy będzie tak dalej?
Te klutnie, o których wspomniałeś były pierwowzorem dla kwiatów. Mało tego, kilka kwiatów dostało charaktery paru tutaj użytkowników tego portalu. Ciekawe czy byś zgadł, kto jest kto :)
Poza tym ja jestem wspomnieniami w swojej kwiaciarni i chłonę każdy detal. :) Gadałam sam do kwiatów, kiedy musiałam się spieszyć, a one jak na złość wykręcały się na różne kierunki, zamiast się równo układać w rękach. Dobrze, że nikt tego nie słyszał. ;)
A może jeszcze się wyjaśni dlaczego to musiały być róże? Hm...
Fajnie, że ciągle jesteś, i że tekst jakos do Ciebie przemawia. Miło mi bardzo :)
Pozdrawiam :)
Miło, że zajrzałaś.
Pozdrawiam
Nie jestem na bieżąco, ale już wiem, ze hiacynt to mój ulubiony bohater :)
Maurycy, ja nie chcę być wrednym samolubem, ale prosiłeś żebym Cię jak coś ciągnęła za ucho :D
No to ciągnę. Czyli zapraszam Cię, jeśli masz nadal ochotę i czas, do przeczytania opowiadania. Koniec autoreklamy :)
Ogólnie fajny pomysł, dobry byłby dla dzieci gdyby pousuwać te przekleństwa z niektórych wypowiedzi.
Tez to rozważałem, czy by nie zrobic wersji dla dzieci bez wulgaryzmów, ale jednak całość jako taka nie jest dla dzieci. Przynajmniej w tym stanie jak ją mam teraz, myśle o zakończeniu.
Wpadnę do Ciebie na pewno, spodziewaj się mnie za niedługo :)
Pozdrawiam :)
Dzięki Marg :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania