Poprzednie częściPrima Aprilis

Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Prima Aprilis cz. 9

POWRÓT TATY

 

Michał jest już w domu. Mówię, że muszę iść pobiegać.

- Co? To o której będziemy rozmawiać?

Siedzi z tym odrapanym tyłkiem na kanapie i pije piwko. Za czym ja tęskniłam? Za tym? To chyba naprawdę jestem chora. Ale potrzebuję innego leku. Leku na niego. Muszę się z niego wyleczyć. Biegnę 11 kmów. Wracam niby spokojna. Zamierzam nagrywać naszą rozmowę, tak mi doradził prawnik. Może się przyzna do romansu i będę miała idealny dowód w sądzie.

Kładę iphona na kanapie. Włączam dyktafon i zaczynamy rozmowę.

- No to co? Rozwodzimy się tak?

- No tak.

- OK, choć myślałam, że jednak nie.

- No przecież ustaliliśmy.

- No tak.

Czuję jak broda zaczyna mi się trząść. Ale muszę być twarda i przeprowadzić tę rozmowę do końca. Jak zawsze dam radę.

- Jak było z Kinią? Bzykaliście się?

Tak jak by to miało znaczenie dla wysokości alimentów.

- Tak nie będę rozmawiał.

- Wiadomo. Ok. Więc tak, chciałabym by dzieci zamieszkały ze mną. Alimenty 2 500 zł na dwójkę. Samochód, odkurzacz i meble od mamy zabieram. Władza rodzicielska wspólna.

- Co?!?!

- Co, co?

- 2 500? Oszalałaś, chcesz żebym nie miał za co żyć?

- Nie, chcę zapewnić dzieciom dobry byt. Taki jaki miały do tej pory.

- Jak będę chciał to odbiorę Tobie dzieci i Ty będziesz mi musiała płacić alimenty. Ty materialistko skończona. Wyssałaś to z mlekiem matki.

- Michał, spokojnie. Ja to wszystko przeliczyłam i tak to wychodzi. Nie chcę od Ciebie nic więcej, tylko tyle, ile się dzieciom należy.

- Dzieciom? Akurat. Chcesz dla siebie kasę zagarnąć. Wszyscy wiedzą jakim byłem ojcem. Spokojnie wygram je w sądzie.

- Przestań, to nie fair. Ja jestem dobrą matką. Dlaczego tak mówisz?

- Bo tak myślę. Chcesz dzieci tylko ze względu na pieniądze.

- Jak możesz tak mówić. Jak możesz? To ty masz romans i niszczysz dzieciom życie. Miały rodziców, a teraz co? Pieprzona Kinia zabrała im ojca i to ja jestem złą matką?

- Kinia nie ma z tym nic wspólnego.

W pewnym momencie spoglądam na komórkę i Michał coś zaczyna podejrzewać. Chce wziąć mojego iphona do ręki, ale ja go uprzedzam. Zaczynamy się szarpać. Ja krzyczę ratunku. On wyrywa mi telefon z rąk i rzuca nim o podłogę. Szybka telefonu tłucze się w drobny mak. Cholera. Dopiero co naprawiłam go po zalaniu. Już widzę minę serwisanta, gdy zanoszę mu rozbity telefon do kolejnej naprawy.

- Ty suko! Ty dziwko! Nagrywałaś to! Jak mogłaś? Mieliśmy porozmawiać, a Ty to nagrywałaś. Wychodzę, brzydzę się Tobą. Nie mogę na Ciebie patrzeć. Odejdź ode mnie i nie dotykaj mnie. Muszę wyjść.

- Michał, proszę zostań. Porozmawiajmy, To był głupi pomysł podpowiedziany emocjami. Nie chciałam.

Próbuję go zatrzymać, ale odpycha mnie z całej siły i wychodzi. Piszę do niego tysiąc smsów. On odpisuje, że wróci rano, jak dojdzie do siebie, bo to było obrzydliwe.

A to, że mnie zdradzał od kilku miesięcy nie? Pytam, co mam powiedzieć dzieciom, gdy go nie będzie rano. Nie odpowiada.

Rano budzę się. Michał pisze, żebym powiedziała dzieciom, że pojechał po zakupy. Faktycznie około 11 wraca z zakupami. Ja wychodzę do fryzjera. Skąd mam siłę, by w tym wszystkim iść do fryzjera? To jakiś absurd. Ale idę i robię się na bóstwo. Wieczorem wychodzę. Muszę wyglądać. W drodze powrotnej zahaczam o serwis iphonów. Serwisant uśmiecha się do mnie i wymienia szybkę praktycznie od ręki. Wracam do domu. Jemy obiad, robię ciasto. Daję spróbować Michałowi. Już nie musi dbać o linię, bo jest po Egipcie. Smakuje mu. Popołudniu wracamy do rozmowy.

- No to ile chcesz? Ile chcesz Ty suko? 5 tysięcy? 4 tysiące?

Kacper stoi tuż obok niego, więc błagam, by tak nie krzyczał przy nim.

- Mam to w dupie. Niech slyszy, ile jego matka chce, jaka z niej materialistka, niech wie.

No i nie staje na niczym. Oto do czego doszliśmy po 12 latach małżeństwa. Do wyzwisk przy dzieciach. Obrzydliwe. Gdybym, jak Polyanna, miała znaleźć w tym coś pozytywnego, to chyba tylko to, że pojawiły się emocje i rozmawiamy więcej niż przed 1 kwietnia. Tylko temat taki trochę nie do końca.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania