Przygody Pierniczka... (8) - Lepsze mundury
Dźwigając odblaskowe uniformy wspięli się na parter.
- Porzygam się od tego smrodu!
- Może dyrektor będzie miał coś innego? – Kuba otworzył drzwi do mijanego gabinetu.
W środku już stał wysoki czarnoskóry chłopak w dredach, w zielonym harcerskim mundurze. Na szyi miał przewiązaną wielką białą chustę z białymi frędzlami. Ramiona i kieszenie zdobiła masa wielokolorowych naszywek.
- Ale super – westchnął Pierniczek.
- Ale obciach – jęknął Mercedes.
- Coś jeszcze, chłopcy? Przerywacie mi spotkanie z drużynowym „Kolorowych Ptaków”. No i trochę… śmierdzi od was.
- Nie ma czegoś innego? – poprosił Pierniczek. – To kółko śmieciarzy… trochę nam się nie widzi.
- Was dwóch pamiętam z naboru, na początku września – drużynowy wskazał palcem na Marcedesa i Gabriele. – Zniknęliście, zanim zdążyłem z wami porozmawiać.
- Bo przyszli chłopacy z Więzienia! I mieliśmy być z nimi w jednej grupie!
- Zastępie – poprawił drużynowy. – Dwóch to trochę za mało na osobny zastęp.
- A czworo? – rzucił Pierniczek.
- Z czterema chłopakami mógłbym pomyśleć o nowym zastępie. Mam w drużynie jednego harcerza, który bardzo chciałby zostać zastępowym. Trochę na to za młody, ale…
- Wchodzimy w to całą czwórką! – krzyknął Pierniczek.
- Dziewczyn nie bierzemy – wyjaśnił drużynowy. – Mamy umowę z żeńską drużyną. Ta mała – wskazał na Bożenkę – musiałaby pójść do „Pachnących Kwiatków”.
- Ale czemu… - krzyknął Pierniczek.
- Ale przecież… - Bożenka zagłuszona została przez Pierniczka i uciszona przez dyrektora.
- Spokój! Cisza! Wasza czwórka – wskazał na czwartoklasistów – udaje się na szachownicę i tam czeka aż zawołam!
Otwarł wielkie okno, sięgające podłogi. Przejście prowadziło na wielki taras, zajmujący całą szerokość głównego budynku.
Szerokimi, niskimi schodami zeszli na trawę. Tu, w odległości parunastu kroków czarne i białe płytki tworzyły wzór szachownicy.
- Osiem na osiem – policzył Pierniczek. – Moglibyśmy zagrać w szachy.
- Figury są pod daszkiem – wskazał Gabriele ręką.
Ustawili figury do gry.
Bożenka ruszyła pionek z f2 na f3. Pierniczek odpowiedział pionem z e7 na e5. Mercedes przesunął białego piona z g2 na g4.
Pierniczek przesunął czarnego hetmana na h4.
- Mat! – podskoczył z radości.
- Tak szybko? – zdziwił się Mercedes. – To tak można?
- Czemu nas wywalił na dwór? – Bożenka siadła pośrodku szachownicy. – Nie mógł na korytarz?
- Podsłuchiwałem kiedyś pod drzwiami i mnie przyłapał – przyznał Mercedes.
- Moment, coś mi się nie zgadza – zaczął zastanawiać się Pierniczek. – Czemu wymienił Bożenkę?
- Bo jest głupi – Bożenka wzruszyła ramionami.
- A Gabriele? – zapytał Pierniczek.
- A Mercedes? – zapytała Bożenka.
- Chłopaki, co jest grane? – Pierniczek spojrzał rozkojarzony. – Przecież to męska drużyna podobno. Dziewczyn nie przyjmują, dobrze zrozumiałem?
- Chyba tak – wzruszył ramionami Mercedes. – Ja się na tym nie znam. To tak trochę obciach być harcerzem. Staruszki na pasach przeprowadzać trzeba.
- Ale są mundury – wtrącił Pierniczek. – To fajnie wygląda. Tyle kolorowych naszywek. I porządna bluza z kieszeniami. I metalowe guziki!
- Na początku nie masz nic, widziałem we wrześniu – Mercedes nie dawał się przekonać. – Po tysiącu przeprowadzonych staruszek może dostaniesz jakąś plakietkę. A gdzie to zrobisz, jak we wsi nie ma nigdzie pasów?
- Dyrektor macha ręką! Chodźmy, bo trochę zimno dzisiaj.
- No cóż… Porozmawiałem z waszym druhem drużynowym. Mamy sporo wątpliwości…
- Naszym druhem? – na twarzy Bożenki pojawił się uśmiech. – Czyli możemy!
- Jeżeli jesteście pewni tej decyzji… Harcerstwo wymaga o wiele więcej zaangażowania niż Koło Miłośników Recyklingu.
- Mają fajniejsze mundury – ocenił Pierniczek. – Z metalowymi guzikami!
- Tak. Dałem się przekonać Panu Dyrektorowi. Najbliższa zbiórka drużyny w niedzielę na Mszy południowej. Od razu powiedzcie rodzicom, że skończycie koło piętnastej.
- Super!
- A wcześniej wasz nowy zastępowy zrobi wam zbiórkę zastępu, ale to dowiecie się od niego.
- A kto to jest?
- Poznasz, gdy go zobaczysz – zaśmiał się drużynowy.
Zeszli do woźnego oddać mu ochronne uniformy. Długo i starannie myli ręce.
- Chyba się tego smrodu tak szybko nie pozbędę – jęknął Pierniczek nakładając mydło czwarty raz.
- Szybciej! Może jeszcze zdążymy na koniec historii.
Dzwonek złapał ich wybiegających z łazienki. Z cichym przekleństwem Bożenki skierowali się od razu na dwór.
- Przez taką głupotę przepadła mi historia! – z oczu Bożenki spływały łzy.
- Tak uwielbiasz historię? - Pierniczek spojrzał ze zdziwieniem.
- Nie słyszałeś nigdy, jak Matuzalem opowiada!
Po skończonych lekcjach podbiegł do nich mały czarny chłopiec. Był niższy nawet od Bożenki. Długie do pasa dredy od razu uświadomiły im, kim jest.
- Jestem Okello. Mwamba mówił, że zgłosiliście się do mojego zastępu. I że zgodził się przyjąć dziewczynę. Czemu nie, ja lubię dziewczyny – błysnął białymi zębami.
- Ta dziewczyna ma już chłopaka – ostrzegł Mercedes.
Okello zerknął na wyższego od siebie młodszego kolegę.
- Okello, zaczepiają cię? – podeszły do nich dwie rosłe, identyczne czarnoskóre dziewczyny. – Komu przylać?
- To Ama i Esi – Okello przedstawił siostry. – A to chłopacy z mojego nowego zastępu.
- Nasz maciupki braciszek został zastępowym! Masz już uzbieraną cebulę?
- Dwa kilo – mruknął Okello. – Wystarczy.
- O co chodzi z tą cebulą? – zdziwił się Pierniczek.
- Zobaczycie w swoim czasie. Na razie pierwsza zbiórka… dziś wieczorem, gdy będą dzwoniły dzwony na Anioł Pański, przed szkołą. Pasuje?
- Muszę zapytać mamę, ale chyba się zgodzi – mruknął Pierniczek.
- Moja już dawno stawia mi za przykład siostry Pająkowskie, nawet mnie zawiezie – odezwał się Mercedes.
- Mieszkacie niedaleko Pająkowskich? – zdziwił się Okello.
- W tym samym domu – westchnął Mercedes. – Tylko Pierniczek ma szczęście, zamieszkał na Sosnowej.
- To w takim razie zmiana miejsca zbiórki – zadecydował Okello. – Godzina ta sama, ale widzimy się u Baba Jagi!
- I tak właśnie zostałem harcerzem – zakończył tłumaczenie mamie Pierniczek. – Oczywiście, o ile się zgodzisz.
- Tata byłby z ciebie dumny – Cecylia przytuliła syna. – Przez całe życie był harcerzem.
- Opowie mi, gdy wróci z misji – ucieszył się Kubuś. – Zaraz po tym, gdy skończy opowiadać wojenne przygody.
Gwizd oderwał go z ramion matki. Przyszli koledzy. Chwycili dwa stare rowery, które Cecylia znalazła w szopie i poszli na stację kolejową. Tam, w starym garażu, tata Mercedesa miał sporo narzędzi. A co najważniejsze, obiecał pomóc przyprowadzić rowery do użytku.
Rozkręcanie, odrdzewianie, oliwienie wszystkich części zajęło im czas do wieczora. Starodawne rowery błyszczały jak nowe.
Umorusani, z rękami i twarzami czarnymi od towotu poszli do domku Baby Jagi, na swoją pierwszą harcerską zbiórkę.
Komentarze (6)
Nadal jest ciekawie, na razie niewiele wyjaśniasz, brnąc w niedopowiedzenia i mnożąc czytelnicze domysły. :) Czyta się dobrze, podobnie jak w poprzedniej serii jest tu aura "sympatyczności" że tak niezręcznie się wyrażę.
Konflikt będzie oczywiście przerysowany, jak to w młodzieżówce, z kontrastem wyostrzonym do maksimum.
Cieszę się, że udało mi się zachować aurę "sympatyczności", bo tego nie chciałbym stracić.
"Szkoła pozostanie fajna i mało realna w polskiej rzeczywistości."
Nie chodzi o to by taka nie była, ale by wiadomo było dlaczego taka jest. By jej istnienie było jakoś wytłumaczone. "Okaże się, skąd się to wzięło i to już niebawem." — właśnie o tym mówię. :)
Czekam na kolejny odcinek!
Obudźcie myśli i napiszcie swoją opowieść o hienach, albo o człowieczych plecionkach.
Tematy znajdziesz tutaj: https://www.opowi.pl/forum/lbnp51-w1526/
Liczę na Ciebie!
Literkowa
Skąd przypuszczenie, że mnie hieny interesują?
I co to są, do jasnej, ciasnej i pomarszczonej, ludzkie plecionki?
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania