Wybacz mi cz 69
Gdy przyszłam, do domu zastałam babcie w opłakanym stanie. Siedziała, na tarasie patrząc w niebo, wyjątkowo piękne tej nocy. Nie chciałam jej przeszkadzać w tym rozważaniu nad tym, co dziś się stało. Ale babcia mnie zauważyła.
- Lili proszę, porozmawiaj ze mną. Nie rób mi tego i nie obrażaj się. Dobrze wiesz, że nie chciałam tak powiedzieć.
- A co chciałaś powiedzieć? Że jestem tylko dzieckiem połowicznie pochodzącym z dobrego domu? Czy, że boisz się, iż tak jak mama popełnię mezalians?
- Lili to nie tak. Ja tylko nie chciałam, że byś się litowała nad Jackiem. A co do mezaliansu to tak boje się tego.
- Jakoś, gdy Luis brał ślub z Celią nie miałaś obiekcji.
- Tak, bo Luis jasno postawił sprawę. Albo ją zaakceptujesz, albo nie masz wnuka.
- I co boisz się, że ja zrobię to samo?
- Tak. Ja nie jestem coraz młodsza i muszę komuś przekazać majątek.
- Ale ja nie potrzebuje tytułu szlacheckiego, by być kimś. I proszę nie układaj mi życia. Ja sama sobie dam z nim radę.
-Strasznie przypominasz mi Dianę. Jesteś tak samo uparta, jak ona. I tak samo, jak moja córka nie słuchasz rad starszych. Wiesz, co ona mi kiedyś powiedziała?
- Że ona jest żeglarzem swojego statku, jakim jest życie?
- Widzę, że ci o tym opowiedziała. No cóż ciężko mi to przychodzi. Ale przepraszam cię Lili.
- Mi też nie jest lekko. Ale przyjmuję przeprosiny. Jednak proszę, cię nie każ mi mówić gdzie i z kim wychodzę. Jestem już dużą dziewczynką.
- Z ciężkim sercem, ale zgadzam się.
- To, co idziemy coś zjeść?
- Dobrze.
Muszę przyznać, że dzisiejszy dzień był jak typowa Szkocka pogoda. Raz słoneczna, a raz deszczowa. Jednak czuję ogromną ulgę, że puki co wszystko sobie wyjaśniłam z moim najbliższym otoczeniem.
Mam nadzieję, że nie zanudziłam was tym rozdziałem.
Komentarze (6)
i zapraszam do siebie
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania