Poprzednie częściZ rozmów

Z rozmów 4.

Małgosiu wyobraź sobie, że wczoraj gdy wchodziłam do ciucholandu omal mi ręki z zawiasów nie wyrwali. Co za motłoch niekulturalny!

O tej papierowej torebce, z którą tam weszłam mogłam zapomnieć - porwana na strzępy.

Ja to mówię Ci, że tam trzeba najpierw poczekać, aż tłum wejdzie, dopiero potem trzeba ruszyć, bo kończyny wyrwą. Na pewno. Toć jak między tym motłochem się znalazłam, to zaczęli mnie w powietrzu unosić, nie stałam na podłodze, wyobraź sobie kochana.

 

Ale ciuchy tam są niezłe, tylko coś za drogie, bo rok temu za trzy stówki to miałam dwie pełne torby, a teraz tylko jedną, wyobraź sobie. Co za czasy...

 

Ale co Ty, Małgosiu. Niby po co się spieszyć? A co to, ja grabarka jakaś jestem do mieszania? Trzeba oszczędzać dłonie. No nie spieszyć się. Powolutku pieścić, dotykać ubranka. Wiesz... tak jak w tej filozofii Zen, powoli wszystko robić należy. Co Ty Małgosiu taka nie na czasie? No jak to? Żebyś nie wiedziała co to Zen??! Nie żeń tylko ZEN! Zet E EN! No jak ten od disco polo Zenek, tak, tak Zen od Zenka kochana.

A co kupiłam? A już mówię kochana różowy sweterek między innymi. Porządna firma ha and em i różowe lakierki od Zary kochana. Tak, tak od Zary oczywiście za jedyne 50zł.

A może chcesz te lakierki? Co? Oddam za darmo. No jak to nie chcesz?! Przecież mamy taki sam rozmiar 39.

Dlaczego chcę oddać? Mówie ci kochana śliczne są. Tyle tylko, że jak pojechałam do babci Geni na wieś i wyszłam na spacer, to krowy na drodze się tych lakierek wystraszyły i w popłoch wpadły. Sama właścicielka nie mogła nad nimi zapanować.

Następne częściZ rozmów 5. Z rozmów 6. Z rozmów 7.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania