Poprzednie częściZapłata za grzechy część 1

Zapłata za grzechy część 10

Zbliżała się jesień. Tej nocy bardzo padało, była też burza. Lubiła burze już od dziecka. Zawsze biegała wesoło wśród grzmotów i błyskawic. Te zjawiska pogodowe w ogóle jej nie przerażały. Biegając w burzy czuła się wolna. Nagle ktoś zaczął głośno raz za razem pukać do drzwi. Miała obawy ale podjechała otworzyć. Nigdy nie należała do strachliwych. Nawet teraz gdy była schorowana. Za drzwiami stała sąsiadka z dzieckiem na rękach. Włosy miała w nieładzie, twarz w zadrapaniach i sinakach, ubranie postrzępione.

-Błagam, musi mi Pani pomóc. On mnie zabije. Nie przeraził się nawet gdy malutka nakryła na tym jak mnie znowu bił. Szybko mu się wyrwałam, wzięłam małą i przybiegłam do Pani.

Krzyczała przerażona.

-Dziecko nie pytaj tylko wchodź. Zaraz zadzwonimy na policję i mojego znajomego lekarza, musi cie obejrzeć .

-Rany, Pani ma wszędzie znajomych.Boje się ale chce to w końcu zakończyć. Już nie daje rady.

-Spokojnie, pomogę ci.

Później wydarzenia potoczyły się już dynamicznie. Sąsiad wpadl w szał i podpalił dom myśląc, że jego żona jest w środku. Jakże się pomyił.Nie spodziewał się bowiem, że jego żona ucieknie do sąsiadki za którą nie przepadała. Sporo czytała o tej starej aktorce. Dużo złego. Na miejsce przyjechała policja, straż pożarna i pogotowie. Sąsiad trafił w ręce policji a sąsiadka z racji na obrażenia została zabrana do szpitala na obserwacje. Także jej znajomy lekarz na nic się nie przydał. Ona zaś obiecała zająć się malutką. Ta zaś ochoczo z nią została. Dziecko wręcz za nią przepadało i uważało za swoją babcie. Nie przeszkadzało jej, że tak też się do niej zwracało.Sama zaś odkrywała całkiem nowe w sobie uczucia. Pokochała tę małą całym sercem. Sąsiadka opuściła szpital a ona zaproponowała jej, by razem z dzieckiem zamieszkały z nią w zamian za opiekę. Miała już dosyć samotności, tych wspomnień, życiem przeszłością. Chciała chociaż w części odkupić też swoje winy. Czuła, że nie zostało jej już dużo czasu i chciała przynajmniej na koniec życia zrobić coś dobrego.

Podróż była przyjemna, jechały wśród samych lasów i łąk. Widoki cudowne. Nie męczyła ją ta godzinna droga. Siedziała z tyłu z malutką i obie wesoło śpiewały. W duchu jednak trochę obawiała się celu tej podróży. Gdy dotarły chwilę jeszcze siedziały w samochodzie.

-Haniu jesteś gotowa i pewna, że chcesz tam iść? Zawsze możemy zawrócić.

Z przedniego siedzenia odwróciła się do niej sąsiadka.

-Tak Kasiu najwyższy czas.

Wysiadły z samochodu przed eleganckim, białym w nowoczesnym stylu domu. Kasia pomogła jej wysiąść z samochodu. Dawno nie czuła takiego szybkiego bicia serca. Ale była zdecydowana. Kasia nacisnęła dzwonek. Po chwili z domu wyszła elegancka starsza kobieta. W ciemno zielonym kostiumie, czarnych wysokich szpilkach i długich czarnych wyprostowanych włosach pierwsza żona Marka wyglądała 20 lat młodziej. Była pod ogromnym wrażeniem jej wyglądu. Przystanęła przed bramą niepewnie widząc ją przez prenty.

-Hanka? Co ty tutaj robisz? Prędzej bym się ducha świętego spodziewała niż ciebie tutaj.

-Witaj. Wiem, że jestem ostatnią osobą którą chcesz oglądać ale chce ci coś powiedzieć. Przepraszam, przepraszam za wszystkie krzywdy które ci wyrządziłam. Tobie i twoim dzieciom. Byłam okropna, ponoszę tego konsekwencje i dobrze. Należy mi się.

Gdy to powiedziała rozpłakała się. Pierwsza żona Marka dłuższą chwilę milczała. ona płakała a maleńka tylko pytała

-Babciu dlacego płaces?

Nagle pierwsza żona Marka zaczęła mówić bardzo spokojnie i życzliwie.

-Ach Hanka. Minęło już tyle lat, że dziś inaczej patrzę na to wszystko. Kiedyś cię nienawidziłam, życzyłam ci śmierci. Wiele nocy przez was przepłakałam. Ale z perspektywy czasu jestem Ci wdzięczna. Marek to podły człowiek. O czym z resztą się przekonałaś. Słyszałam, że cię zostawił dla tej siksy. Wiem też, że jesteś poważnie chora. Nie nienawidzę cię już. Źle też już tobie nie życzę. Wiem, że nie masz teraz lekko. Jeśli to właśnie chciałaś usłyszeć to wybaczam ci Hanka Dawno ci wybaczyłam. Dzieciaki też. One Marka praktycznie nie znały, toteż nie miały z nim silnych więzi . Jak wiesz, rok po rozwodzie poznałam Pawła i to jego dzieciaki uważają za ojca. To on się nimi zajmował na codzień, uczył jeździć na rowerze, czytał do snu. Dla mnie też był i jest wspaniałym mężem, nie to co Marek. Nie byłaś pierwszą jego kochanką podczas naszego małżeństwa. Tyle, że do ciebie odszedł. Ale byłaś tak jak on niespokojnym duchem. Z tobą mógł żyć tak jak lubił najbardziej. Bez obowiązków, od imprezy do imprezy. Dlatego też tak mu odpowiadałaś.

Słuchała tego wszystkiego i czuła jak olbrzymy kamień spada jej z serca. Czuła się taka lekka, tego właśnie potrzebowała, przebaczenia. Choć nie spodziewała się, że zostanie tak przyjaźnie potraktowana. Wybaczyła jej, odejdzie z tego świata spokojniejsza w poczuciu, że nikt przez nią nie cierpi. To cudowne uczucie.

Następne częściZapłata za grzechy część 11

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania