Poprzednie częściZapłata za grzechy część 1

Zapłata za grzechy część 3

Za oknem od kilku dni było ciemno i bez przerwy padał deszcz, bębniąc rytmicznie o parapet. Wąsacz wyjechał z żoną do jej rodziny na wieś a ona miała tydzień urlopu. Wciąż bardzo przeżywała ostatnie spotkanie z Markiem. Przecież obiecywała sobie, że zakochiwać się nie będzie. Z mężczyzn miała wyłącznie czerpać korzyści, nie zważając na nic. Na to czy są żonaci, czy mają dzieci. To jej nie interesowało. Liczyło się tylko to, czego ona akurat potrzebuje. Wychowana w skrajnej biedzie, razem z 6 rodzeństwa przez samą matkę (ojciec ich zostawił gdy jej najmłodszy brat się urodził) przysięgała sobie, że będzie żyła w dostatku. Nie ważne za jaką cenę. Nawet kosztem innych. Sama często nie dojadała, bądź nawet nie jadła kilka dni, by jej młodszemu rodzeństwu nie zabrakło. Miała sporą niedowage w dzieciństwie. Mieszkali wszyscy w starej rozpadającej się chatce z dachu ze słomy. Żyli wyłącznie w jednym dużym pokoju. Reszta nie nadawała się do zamieszkania z powodu ogromnej wilgoci. Duży pokój był jednocześnie ich salonem, sypialnią, kuchnią i łazienką. Wodę brali ze studni a załatwiać się wychodzili do wychodka na podwórze. Spała na ziemi na sianie, by młodsze rodzeństwo miało wygodnie na łóżku. Po szkole musiała się zajmować młodszym rodzeństwem, gdyż jej mama imała się różnych prac by ich utrzymać. Często nie czuła się jak ich siostra a matka, gdyż wszystko przy nich robiła. Prała(ręcznie oczywiście), sprzątała, prasowała, gotowała, kąpała, czytała bajki, pomagała w nauce, tuliła do snu. Matka pracowała na dwa etaty, po powrocie do domu była padnięta. Myła się i kladła od razu spać. Nie sprzeciwiała się, kochała swoją rodzinę. Aż pewnego dnia matka miała poważny wypadek w pracy i wyl ądowała na wózku. Uszkodziła sobie kręgosłup i miała już nigdy nie chodzić. To była katastrofa. Jak ona miała sobie teraz poradzić z 6 rodzeństwa i niepełnosprawną matką? W opiece dawali marne grosze przecież. Chcąc nie chcąc musiała iść do pracy w wieku 16 lat. Stary Alfred potrzebował na popołudniu pomoc do swojego sklepu spożywczego. Musiała więc od razu po szkole biec do pracy. Po powrocie do domu czekały ją jeszcze domowe obowiązki. Była wykończona. Sypiała po 3 godziny. Jednak strach, że maluchy trafią do domu dziecka nie pozwalał jej się poddać. Wtedy mimo, że biednie ubrana i przemęczona, zdała sobie sprawę jak bardzo mężczyźni wodzą za nią wzrokiem. Jako, że od matki wpojone miała, że mężczyźni to podli dranie, nigdy nie darzyła ich szacunkiem i myślała o nich jak najgorzej. Ci często ją zaczepiali i proponowali spotkania. Zawsze zniesmaczona odmawiała.Jednak sytuacja w domu wyzbyła w niej wstyd, honor i uprzedzenia do tych pędraków. No, może nie zupełnie. Postanowiła ich wykorzystywać tak jak oni wykorzystują kobiety. Pierwszy był syn starego Alfreda, dosłownie jadł jej z ręki. Szalał za nią a szczególnie za jej ciałem. Ale ono miało swoją cenę. Toteż dostawała do domu regularne zakupy spożywcze i dosyć ładną sumę pieniędzy. Syn Alfreda miał sieć sklepów na terenie 3 miast, 2 małych dzieci i żonę w ciąży. Nie miała żadnych wyrzutów sumienia, szczególnie gdy myślała o swoim rodzeństwie i ich radości z prezentów i nowych ubrań. Oprócz Alfreda był jeszcze jej nauczyciel z biologii i sam kościelny. Wkrótce nie musiała już pracować u starego Alfreda, gdyż mężczyźni zapewniali jej całkiem dobre utrzymanie. Mamie kłamała, że podłapała sprzątanie w banku. Mama bogobojna katoliczka, nawet do głowy by jej nie przyszło czym zajmuje się jej ukochana przedobra córka. Ludzie w miasteczku domyślali się ale miała to gdzieś. Ważne, że nie głodowali i mieli na rachunki. Bieda pozbawiła ją wszelkich zachamowań. Dzięki jednemu kochankowi który miał własną firmę budowlaną, udało wyremontować się większą część domu i już nie musieli się gnieździć w jednym pokoju a na 4.Nawet ubikacje w domu jej zrobił. Już nie musieli korzystać z wychodka. Jeszcze osobno łazienkę. Była bardzo przebiegła, gdy osiągała w danej znajomości co chciała osiągnąć, bez skrupułów porzucała rozżalonego kochanka. Mimo wyrachowania i niechęci do mężczyzn, miała jedno wielkie marzenie. Zawsze chciała być aktorką. Od najmłodszych lat organizowała przedstawienia. Jej sceną było duże sypialniane łóżko rodziców. Ubrania mamy kreacjami. W kapeluszach mamy i jej futrze udawała, że jest Marleną Dietrich. W wolnych chwilach widziała siebie na scenie najlepszych teatrów na świecie. Oraz podziw ludzi. Wyobraźnia o aktorstwie osładzała jej codziennie życie.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania