Poprzednie częściZimowe nieszczęścia - Rozdział 1

Zimowe nieszczęścia - Rozdział 4

Gdy wchodzę do pokoju Wiki i Tomka, jestem delikatnie zgrzana i czerwona przez różnicę temperatur w środku i na zewnątrz. Przyjaciele patrzą na mnie, jakbym się z choinki urwała.

- Coś taka czerwona? Biegłaś? - Pyta zdziwiona Wiki.

- Nie, ale szłam dość szybko. - Odpowiadam. - Muszę wam coś powiedzieć. - Mówię podekscytowana, - Przed chwilą spotkałam niesamowicie przystojnego chłopaka. Nazywa się Phil i chce nas jutro zabrać na narty. - Trajkoczę, nie przejmując się miną Tomka. Nieraz chodziłam na podwójne randki z jego kumplami i często był świadkiem moich zwierzeń sercowych. Nie czuję już przy nim skrępowania, rozmawiając z Wiki o prywatnych sprawach.

- Nas? - Pyta Tomek.

- Mnie, ciebie i Wiki. To znaczy nie mówiłam mu ilu nas jest, ale powiedział, żebym zabrała przyjaciół.

- I on też weźmie przyjaciół? - Pyta nieufnie przyjaciółka.

- Nie. Jego znajomi zostają jutro w hotelu i ma cały dzień wolny.

- I co mu na to odpowiedziałaś?

- Że muszę najpierw was zapytać. Jeśli się zgadzamy, to będzie na nas czekać jutro o dziesiątej na tarasie widokowym.

- I tak w ogóle, to co o nim wiesz? - Ciągnie swoje przesłuchanie Wiki.

- No… właściwie to nic, ale wydaje się być miły i jest mniej więcej w naszym wieku. - W końcu do mnie dociera, że znam tylko jego imię i nic więcej. Czuję się strasznie głupio, że nie zadałam mu żadnych pytań.

Wiki patrzy na mnie jak na dzieciaka, który chce zrobić coś głupiego i nawet nie zważa na konsekwencje. Chwilę się zastanawia i wygląda jakby komunikowała się telepatycznie z Tomkiem.

- No dobrze. - Odpowiada w końcu. - Możemy iść z nim na narty, w końcu i tak mieliśmy jutro w planach pojeździć. W razie czego będę ja i Tomek więc powinno być bezpiecznie, ale masz się od nas nie oddalać. - Mówi matczynym tonem, puszczając przy tym oczko.

- Dziękuję. Obiecuję nie robić żadnych głupot i z pewnością będziemy się dobrze bawić. - Mówię, po czym przytulam obydwoje.

Zostaję w ich pokoju jeszcze przez chwilę, po czym wracam do siebie.

Próbując zasnąć, ciągle wiercę się ze zniecierpliwienia i ekscytacji, co przyniesie jutrzejszy dzień. Po prawie godzinie, w końcu zasypiam, a przez całą noc śni mi się nowy nieznajomy.

***

Wstaję o ósmej trzydzieści i próbuję wygramolić się z tego przytulnego łóżeczka. W samej bieliźnie wlokę się do łazienki, gdzie robię swoją poranną rutynę i delikatnie się maluję. Następnie przebieram się trzy razy, ponieważ nie wiem co wybrać i jeszcze z pięć razy zmieniam fryzurę. Patrzę po raz ostatni w lustro i stwierdzam, że lepiej już nie będzie, co mnie nieco załamuje.

Chcę zrobić na nieznajomym lepsze wrażenie niż wczoraj, gdy prawie przed nim uciekłam, niczego się o nim nie dowiadując. Boję się też trochę, że może sobie tylko żarty ze mnie robił i nie będzie na nas czekać.

Aby nieco przewietrzyć umysł i odstresować się, wychodzę na balkon. Niestety pierwsze co widzę, to Adama stojącego na balkonie hotelu, znajdującego się naprzeciwko, praktycznie zaraz obok.

- To dla mnie się tak szykujesz? - Pyta z durnym uśmieszkiem na tyle głośno, żebym usłyszała.

- Chciałbyś, a w ogóle to nieładnie tak podglądać. - Odpowiadam z sarkazmem.

- No chciałbym. - Odpowiada chłopak. - Może wyskoczymy dziś na kawę?

- Mam już inne plany.

- To dla tych planów się tyle stroiłaś? - Pyta zazdrośnie.

- Jeśli musisz wiedzieć to tak. - Odpowiadam dobitnie. - Dlatego sorry, ale muszę już uciekać, ponieważ jestem już z kimś umówiona.

- W takim razie do później, sąsiadko. - Mówi akcentując ostatnie słowo. Gdy już mam się odwracać, dodaje. - Tak a propos, ładne majteczki. - Komentuje, puszczając do mnie oczko i śmiejąc się głupkowato. - Podobają mi się takie widoki z rana.

Wkurzona i czerwona jak burak, wchodzę do pokoju, zamykając drzwi i zasłaniając zasłony. Jestem zła na siebie za nieuwagę i zła na Adama, że jest takim dupkiem. W dodatku straciłam przez niego czas i muszę się pośpieszyć na śniadanie. Ten dzień nie zapowiada się za dobrze.

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania