Poprzednie częściZimowe nieszczęścia - Rozdział 1

Zimowe nieszczęścia - Rozdział 9

Budzę się rano, czując na sobie promienie słońca i jakieś dziwne ciepło obok siebie. Otwieram oczy i widzę, że Phil nie wrócił do siebie, ale śpi przytulny do mnie. Delikatnie obracam się w jego stronę, starając się go nie obudzić.

Chłopak śpiąc wygląda bardzo chłopięco i bezbronnie. Muskam opuszkami palców jego włosy, które okazują się być bardziej miękkie, niż przypuszczałam. Na brodzie widać już niewielki zarost, ale gdy chcę go dotknąć, przychodzi mi wiadomość, co sprawia, że Phil zaczyna się budzić. Powoli otwiera oczy, mrużąc je z powodu słońca, a gdy w końcu jego wzrok się przyzwyczaja, spogląda na mnie i się uśmiecha.

- Dzień dobry. - Mówi zachrypłym głosem, przyciągając mnie do siebie bliżej i całując na powitanie. - Jak się spało?

- Bardzo dobrze, czuję, że jestem wyspana i mam w sobie więcej energii niż wczoraj.

- No to bardzo dobrze. Pomyślę, jak dobrze spożytkować tą twoją dodatkową energią. - Pochyla się nade mną i namiętnie całuje. Jest już rozbudzony i jego oczy robią się ciemniejsze. Pocałunki przenosi na szyję, a następnie obojczyki i ramiona. Gdy już zaczyna ściągać moją koszulkę, ktoś puka do drzwi, przerywając nam.

Niechętnie wychodzę z łóżka, mimo że Phil nie chce mnie wypuścić i idę sprawdzić przez wizjer. Za drzwiami stoi Wiktoria, więc uchylam drzwi na tyle, żeby wystawić jedynie głowę.

- Hej. Co tam? - Pytam.

- Hej. Przyszłam sprawdzić, czy wszystko u ciebie w porządku. Nie byłaś na śniadaniu i nie odpisujesz na moje wiadomości. Wiem, że jesteś śpiochem, ale martwiłam się, że może pokłóciłaś się z Philem i postanowiłaś zostać w pokoju. - Mówi troskliwie.

- Nie. U mnie wszystko w porządku, po prostu zaspałam.

- To dlaczego tak się dziwnie zachowujesz? Co tam ukrywasz? - Śmieje się przyjaciółka, próbując przejść obok mnie.

- Phil został na noc, ale to nie tak jak myślisz. Do niczego nie doszło. - Czuję, że moje policzki robią się czerwone.

- Jakoś ci nie wierzę, skoro mówisz, że „zaspałaś”. - Mruga do mnie porozumiewawczo. - Właściwie to dobrze się składa, ponieważ chcieliśmy sobie zrobić z Tomkiem taki dzień sam na sam. Bałam się trochę, że możesz się obrazić, ale jak widzę masz zajęcie, więc już nie przeszkadzam i życzę miłego dnia. - Cmoka mnie w policzek i odchodzi machając. - A jutro mi o wszystkim opowiesz.

- Nie bądź tego taka pewna. - Próbuję coś dodać, ale już znika za rogiem. Czuję się dość niepewnie i niezręcznie. Wracam do pokoju, a chłopak wychodzi z łazienki, podnosi mnie w talii i przenosi na łóżko, całując w szyję. Korzystam z okazji i przeczesuję jego delikatnie mokre włosy.

- Kto to był? - Pyta pomiędzy pocałunkami.

- Wiki, ale chciała tylko powiedzieć, że mam dzisiaj wolny dzień, ponieważ chcą pobyć sami z Tomkiem.

- Czyli nikt nam dzisiaj nie będzie przeszkadzał? - Wiadomość ta bardzo mu się podoba. - W takim razie co powiesz na mały wypad do miasteczka? Pokaże ci parę moich ulubionych miejsc, do których co roku obowiązkowo chodzę.

- Chętnie odwiedzę te miejsca… - Wypowiedź przerywa mi odgłos mojego głodnego brzucha. - Przepraszam, ale jestem już strasznie głodna.

- W takim razie idę się przebrać, a ty na spokojnie się przygotuj i pójdziemy coś zjeść. Załóż coś ciepłego, żebyś nie zmarzła w miasteczku. Będzie też sporo chodzenia. - Oznajmia, po czym daje mi ostatniego buziaka i wychodzi z pokoju.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania