Poprzednie częściZimowe nieszczęścia - Rozdział 1

Zimowe nieszczęścia - Rozdział 8

Wstaję rano w wyśmienitym humorze. Dawno tak dobrze nie spałam i wstałam prawie dwie godziny wcześniej niż planowałam.

Aby nie zmarnować tego pięknego dnia, postanawiam zrobić małą rozgrzewkę, parę skłonów i przysiadów, a na koniec ćwiczenia rozciągające. Mam spore zakwasy po wczorajszym dniu, więc rozruszanie się z pewnością dużo pomoże. Oczywiście dzisiaj nie zapominam, aby zasłonić okno wścibskiemu sąsiadowi. Nie dam mu więcej tej satysfakcji z podglądania mnie.

Po treningu, biorę szybki prysznic na zmianę polewając się zimną i ciepłą wodą, aby zakwasy szybciej zeszły. Następnie wykonuję moją poranną rutynę, przykładając się do niej bardziej niż zwykle. W końcu nie codziennie udaje mi się wstać tak wcześnie, aby z wszystkim się wyrobić, mimo że wiele razy próbowałam. Natura śpiocha jest we mnie zbyt duża.

Gdy Phil po mnie przychodzi, jestem już ubrana i delikatnie pomalowana. Na widok chłopaka serce od razu mi przyspiesza i przytulam go na powitanie, a on delikatnie cmoka mnie w usta.

- Dzień dobry. - Mówię wesoło. - Wyspany?

- Spałem, jak dziecko i miałem naprawdę przyjemne sny. - Odpowiada, uśmiechając się szelmowsko. - Co powiesz dzisiaj na wspólny wyciąg razem z twoimi i moimi przyjaciółmi?

- Myślę, że to dobry pomysł, żeby ich poznać i z pewnością Wiki będzie szczęśliwa, że może z kimś rywalizować.

Schodzimy na śniadanie, gdzie po chwili dołączają moi przyjaciele, a następnie jego. Chłopcy wydają się bardzo wyluzowani, dziewczyny podchodzą do nas, a zwłaszcza do mnie z większą rezerwą. Blondynka, która grała pierwszego dnia w bilard to Aisza i spogląda na mnie dość wrogo.

Po śniadaniu, każdy idzie się przebrać i po sprzęt i jedziemy na dwa samochody na wczorajszy wyciąg. Blondi wsiada do naszego samochodu na miejsce pasażera, mimo że Phil wygląda na złego.

Przez całą drogę dziewczyna mówi coś do chłopaka po niemiecku, ciągle uśmiechając się przy tym zalotnie i teatralnie odrzucając włosy. Wiki chwyta mnie za rękę i stara się odwrócić moją uwagę od nich, ale ciężko mi ich ignorować. Podczas jazdy Aisza dwa razy dotyka go w policzek niby coś tam strzepując, a raz łapie go za kolano, na co chłopak reaguje dość gwałtownie, zrzucając jej rękę i coś tam warcząc do niej.

Podczas wyjmowania nart z bagażnika i przez całą trasę wyciągiem na górę, dziewczyna nie odpuszcza i co chwilę ma z chłopakiem kontakt fizyczny, chociaż widać, że irytuje go to coraz bardziej i ledwo nad sobą panuje.

Phil chwyta mnie za dłonie i zaczynamy jeździć tak jak wczoraj, starając się nie zwracać uwagi na Aiszę, która ciągle się obok nas kręci i co chwilę na nas wpada. Chłopak podnosi na nią parę razy głos, ale nie wiem co mówi, a ona jakby w ogóle nie zwraca na to uwagi.

Po dwóch godzinach, jak na złość, na wyciągu pojawia się wraz ze swoją ekipą Adam, który na dzień dobry wjeżdża we mnie dość mocno, co sprawia, że staczamy się kilka metrów w dół. Gdy wstaję, strasznie boli mnie łokieć i kolano, a ten tylko się otrzepuje i udaje, że przeprasza, ale po jego oczach widzę, że zrobił to specjalnie.

Phil pomaga mi się pozbyć śniegu z kurtki i widać, że martwi go mój upadek. Jeździmy wolniej niż dotąd i co chwilę pyta, czy coś mnie jeszcze nie boli i czy nie chcę odpocząć. Rozbraja mnie jego troska, ale też nieco denerwuje ta zbytnia przesada o moje zdrowie.

Plus tego jest taki, że już nikt nam nie przeszkadza, ponieważ gdy tylko próbują się do nas zbliżyć Aisza lub Adam, chłopak od razu patrzy na nich z wrogością. Wie, że oboje robią to specjalnie i nie ma ochoty na takie dziecinne zabawy.

- Aisza to twoja przyjaciółka? - Pytam, gdy nie widzę jej już w zasięgu wzroku.

- To kuzynka Marco, więc jest z nami bardziej na doczepkę. Od prawie dwóch lat ciągle się do nas przyczepia, gdy gdzieś wychodzimy. Na początku próbowała poderwać naszego przyjaciela Tommy’ego, który został w domu ze swoją już narzeczoną, Emily. Po tym jak zaczął się z nią spotykać, Aisza powiedzmy, że przerzuciła się na mnie. Nie zaprzeczam, był czas, gdy mi się podobała i spotykaliśmy się, ale nie chciałem tego już kontynuować. Nie spodobało jej się to i przestałem się na jakiś czas spotykać z całą ekipą. Gdy Marco zaproponował wyjazd, mówił, że ona już dała sobie ze mną spokój i spotyka się z kimś innym, więc nie będzie więcej przypałów. No, ale jak widać nie przeszło jej. - Kończy swoją opowieść, patrząc na mnie smutno. - Przysięgam, że nic do niej nie czuję i nie chcę mieć już nic wspólnego. Za to ciebie bardzo lubię. - Mówi, czule całując mnie .

***

Wracając do hotelu, w samochodzie jedzie z nami Marco, a Aisza zła jedzie drugim samochodem. Chłopcy przez całą podróż rozmawiają o niej i jej kuzyn wygląda, jakby gdyby był winny całej tej sytuacji z nią i co chwilę przeprasza przyjaciela.

W hotelu Phil proponuje, żebyśmy zamówili kolację do mojego pokoju, dzięki czemu unikniemy do końca dnia Aiszy. Propozycja spędzenia wspólnie wieczoru bardzo mi się podoba. Czekając na jedzenie, chłopak idzie się szybko umyć i przebrać do swojego pokoju, a ja biorę dłuższy prysznic, aby się rozgrzać. Gdy wchodzę do sypialni, chłopak ubrany w szorty i obcisłą koszulkę, już rozkłada talerze.

Wieczór mija nam bardzo szybko, głównie na piciu wina, rozmawianiu i oglądaniu tv, chociaż ciężko mi zrozumieć co mówią. Widzę różnicę po dwóch dniach z Philem, coraz łatwiej mi zrozumieć jego wypowiedzi, ale mimo to, na zrozumienie filmu jest jeszcze za wcześnie.

Dodatkowo moją uwagę ciągle rozprasza jego obcisła koszulka. Mam ochotę dotknąć jego mięśni, brzucha i innych rzeczy, ale nie chcę przyspieszać naszej relacji. Dlatego kładę mu głowę na klatce piersiowej, zamykam oczy i wsłuchuję się w jego bicie serca, powoli coraz bardziej odlatując, aż w końcu pochłania mnie sen.

Średnia ocena: 1.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania