Apokalipto - Prolog
Mężczyzna przechadzał się właśnie po niewielkim pokoju. Był zdenerwowany i pochłonięty rozmyślaniem o swojej przyszłości. Był jednym z największych genetyków i biologów na świecie. Mógł pracować wszędzie i dla każdego. Wybrał jednak współpracę z nieznaną mu korporacją. Z początku jego zadaniem było prowadzenie obserwacji różnych gatunków zwierząt pod względem, jak radzą sobie w trudnych warunkach. Monitorował ich zachowania, dietę i rozmnażanie. Z czasem włączono go do badań nad genetyką stworzeń i ludzi. Jego głównym zadaniem stało się połączenie obcych kodów genetycznych, tak aby stworzyć hybrydę, mogącą przetrwać we wszelkich warunkach. Mógł odmówić, lecz coś pchnęło go do przyjęcia oferty.
Teraz naukowca dręczyły silne wyrzuty sumienia i nocne koszmary. Nie mógł spać całymi godzinami by nie myśleć o tych wszystkich istnieniach, które skazał na śmierć. Chodząc tak w kółko, mężczyzna zdecydował się w końcu usiąść na małym, drewnianym stołku.
Pomieszczenie, w którym się znajdował było jego prywatnym schronieniem, ostatnim bastionem chroniącym go przed tymi wszystkimi istnieniami. W środku nie było okien, więc jedynym źródłem światła była niewielka lampka, stojąca na biurku i światło bijące z monitora, jego prywatnego laptopa. Na ekranie widniał wizerunek kobiety z twarzą skrytą w cieniu. Nosiła niebieski żakiet i białą koszulę. Przed nią stała złota tabliczka z wygrawerowanym słowem ONZ. Gdy mężczyzna ochłonął i usiadł, przedstawicielka Organizacji Narodów Zjednoczonych zabrała głos.
- Wiem, że te informacje są szokujące, ale...
- Szokujące?! - przerwał jej naukowiec, drapiąc się w kark - Pani żartuje?! Ponad jedna szósta populacji Ziemi nosi w sobie wirusa ZV5. Ponad to cały czas biolodzy ogłaszają powstanie nowych gatunków roślin i zwierząt. Świat mutuje a pani chce to ukrywać?
- A co nam pozostało? - kobieta rozłożyła ręce - Wybuchłaby panika. Nie możemy do tego doprowadzić jednak przypominam, że to przez pańską pracę dla korporacji WAG i wdrążony przez nich projekt GenZV5 nasza planeta obumiera.
- Tak. Wiem - mężczyzna zniżył głos, zdawał się mówić szeptem - Dlatego poprosiłem ONZ o rozpoczęcie planu EDEN.
- Wniosek został rozpatrzony pozytywnie. Trwają już pierwsze kroki przygotowawcze. Ewakuacja i zbiór zapasów trochę potrwają, lecz przed zimą skończymy.
- Nie zdążycie - oznajmił naukowiec - Wirus zacznie zabijać w czasie dwóch miesięcy od zainfekowania organizmu. Nie przypuszczałem, że zmutuje w kontakcie z cząsteczką azotu i będzie śmiertelny dla ludzi.
Cisza jaka zapadła, zdawała się ciągnąć godzinami. Siedzący mężczyzna spuścił głowę i utkwił wzrok w betonowej podłodze schronu. Kobieta, poprawiając rękawy żakietu, sięgnęła po telefon komórkowy. Wciskając kilka klawiszy, zakończyła konferencję. Monitor przygasł by po chwili znów rozbłysnąć bladym światłem. Na ekranie pojawiło się nagle nowe okno, informujące o bieżącym skażeniu planety. Wykres, cały czerwony, zatrzymał się na osiemdziesięciu procentach. Zdenerwowany mężczyzna odetchnął z ulgą i zamykając klapę komputera, podszedł do małej półki, na której, oprócz sterty papierów leżał niewielki dziennik w skórzanej oprawie.
Tytuł, ozdobiony złotymi opiłkami, ciągnął się przez całą szerokość okładki.
"Hans Guterëm. Podważanie teorii Darwina i postępu ewolucji"
Mężczyzna szybko znalazł interesującą go stronę, na której widniała osobista dedykacja.
"Gdy świat zwątpi w ciebie, ty dalej staraj się pokazać mu jak bardzo się myli"
Łza spłynęła mu po policzku. Pogrążony w totalnym smutku naukowiec sięgnął po stary rewolwer i ostatni nabój jaki mu pozostał. Wprowadzając kulę do bębna zamknął oczy i pomodlił się do stwórcy. Kończące wypowiedź "Amen" było jego ostatnim słowem. Nacisnął spust.
Komentarze (7)
2) Nie mógł spać całymi godzinami by nie myśleć o tych wszystkich istnieniach, które skazał na śmierć. ~ Przymyśl jeszcze raz to zdanie.
3) - Wiem, że te informacje są szokujące ale... ~ przecinek przed "ale"
4) - A co nam pozostały - kobieta rozłożyła ręce ~ pozostały = pozostało. We wtrąceniach do dialogu czynności niegębowe wielką literą.
5) nasza planeta obumiera. ~ mutacja =/= obumieraniu. Wręcz przeciwnie, co chwila się coś rodzi, a o umieraniu nie było nawet słowa.
6) Nie przypuszczałem, że zmutuje w kontakcie z cząsteczką azotu i będzie śmiertelny dla ludzi. ~ Skoro mutuje, to ma kontakt z DNA, a w tym jest azot. Powinien więc zmutować już w loboratorium. (Gimnazjum się kłania)
Nie patrzyłem zbyt uważnie. Oceny na razie nie dam, ale oczywiście będę czytał tę pracę.
Co do pomysłu - podobał mi się sam koncept, jaki nam przedstawiłaś na forum. Więcej po prologu powiedzieć nie za bardzo potrafię, a ocenę dam po pierwszym rozdziale
Co do błędów, to moi koledzy hehe po fachu już się wypowiedzieli.
Hm... Czekam na dalsze rozdziały!
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania