Poprzednie częściApokalipto - Prolog

Apokalipto - Rozdział 10 cz.1/2

Ciemne i ciasne korytarze zdawały się nie mieć końca. Ciągłe zakręty i rozwidlenia zmuszały ich do postoju i rozmyśleń. Cała baza Sonnego była jak jeden, ogromny labirynt, z którego nie było wyjścia. Co najgorsze, cała banda ochroniarzy i strażników siedziała im na plecach, krzycząc i wymachując bronią.

Biegnący na samym tyle Tonny zatrzymał się nagle i ukryty we wnęce ściany, wyczekał odpowiedni moment.

Biegnący na oślep żołnierz nie zauważył nawet, jak tajemnicze ramię wyłania się zza rogu i z całej siły wali go w krtań. Lecący do tyłu mężczyzna wypuścić z rąk karabin, który szybko trafił do byłego kierowcy rajdowego.

Śląc serię w stronę nadbiegających ciał Tonny, podpierany przez towarzyszy, robił krok do przodu.

Pierwsi, którzy sięgnęli po broń martwych żołnierzy byli Iwan, Nikita i Bruke, który znajdując czarne drzwi, odstrzelił zamek i kopnął w nie mocno.

— Tutaj! — krzyknął do pozostałych.

Za drzwiami znajdował się kolejny, czarny korytarz, wypełniony meblami i skrzyniami z bronią. Wbiegając do środka Patrick i Szymon zaryglowali wejście i dołączyli do reszty przyjaciół, którzy oglądali broń schowaną w środku skrzyń.

— Niezły arsenał — przyznał Nikita, który łapiąc za karabin, dokładnie mu się przyjrzał.

— Nie ruszaj! — tajemniczy głos krzyknął z wnętrza korytarza.

Wystraszony mężczyzna odruchowo nacisnął spust. Broń, zwrócona ku ścianie, wystrzeliła pojedynczą, niewielką lotkę.

— Ktoś ty? — zapytał Tonny, unosząc broń.

— Aleksander — rzekł chłopak, który wyłonił się z mroku — Student inżynierii wojskowej.

— A to wszystko? — Nathan wskazał na skrzynie.

Młodzieniec nie zdążył odpowiedzieć. Odgłosy dobijania się do drzwi przerwały im rozmowę. Ludzie Sonnego przybiegli z taranem, zaśmiał się w duchu Charon, który podbiegł do wystraszonego studenta.

— Musimy dostać się do Paryża. Jak stąd uciec?

— Najlepiej kanałem — chłopak wskazał ruchem głowy na zamknięte drzwi windy towarowej.

— Nie będę babrał się w gównie — splunął Iwan i zerknął nerwowo na resztę kompanów, którzy próbowali opóźnić wyważenie drzwi.

— Na dole jest linia metra, którą Sonny nazwał kanał. Prowadzi do Rzymu. Wybudowano ją, by sprawnie uciec, jeśli sytuacja będzie gorąca.

Nie musiał nic dopowiadać. Charon momentalnie skrzyknął chłopaków i wyłamując drzwiczki, po kolei ześlizgiwali się po grubej linie.

Wykorzystując chwilę, Aleksander chwycił za swój ulubiony scyzoryk i jako ostatni zjechał w dół, znikając w mroku.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • elenawest 16.10.2015
    Krótkie, ale treściwe :) podoba mi się :) 5
  • Anonim 16.10.2015
    No no widzę, że idziesz do przodu. Jestem ciekawa, czy Sonny powędruje za nimi aż do kanałów, choć prędzej wydaje mi się, że sprowadzi swoich ludzi. Arsenał, jak to nazwał Nikita był interesujący, no i jak widać wśród tych wszystkich złych postaci, znalazła się jdna osóbka, chcąca im pomóc. Czekam na ciąg dalszy, ciekawi mnie nowa postać!
  • Anonim 16.10.2015
    Jestem głupia :__: przecie to moja postać!

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania