Apokalipto - Rozdział 3
Zapowiadał się słoneczny i piękny dzień. W hangarze praca wrzała już z pierwszymi promieniami słońca. Uśmiech malował się na twarzach mechaników. Dobry humor udzielił się także Tonniemu, który podtrzymując skrępowanego mężczyznę, prowadził go na zewnątrz bazy. Związany osobnik próbował się wyrwać, lecz mocny ścisk żołnierza i kajdanki na nogach oraz rękach powstrzymywały jego starania. Nagle mężczyzna poczuł, jak jego stopy trą o sypką powierzchnię i zrozumiał, co się stało. Wywlekli go na pustynię.
Słońce już na dobre grzało i piekło karki żołnierzy, ustawionych w szeregu przed autobusem. Jeden z nich odmaszerował, po czym otworzył drzwi pojazdu i pomógł wprowadzić uprowadzonego człowieka.
Gdy znaleźli się w środku, jeden z nich ściągnął mu worek. Pierwsze co rzuciło mu się w oczy to trzech rosłych i uzbrojonych ludzi wpatrzonych w niego jak w obrazek. Za nimi byli kolejni dwaj, odwróceni i zajęci sprawdzaniem ekwipunku.
- Co się kurwa dzieje?! - wrzasnął.
- Właśnie dołączasz do Żniwiarzy - wyjaśnił Tonny, który podnosząc się z ziemi, ruszył ku kabinie kierowcy.
- Jest piąta rano.
- I co z tego? - zdziwił się Nathan - Masz szczęście, bo Patrick chciał cię o północy podtopić.
Wszyscy, oprócz lekko przerażonego mężczyzny, wybuchli śmiechem.
- No dobra - Nathan uciszył ich machnięciem ręki - Imię i umiejętności?
- Szymon, ale mówią mi Sakal - spytany przełknął ślinę - Jestem szpiegiem.
- Jakaś przeszłość kryminalna? - wtrącił Tonny, który właśnie odpalił maszynę.
- Siedziałem rok za liczne porwania. Potem zwiałem.
Stojący obok niego Patrick zaśmiał się i ignorując ich spojrzenie, podszedł do okna i zapalił cygaro.
- To Charon - Nathan wskazał palcem - Handlarz bronią i seryjny morderca. To drugie traktuje jako hobby. Gdy udowodniono mu winę, siedział trzy dni, po czym zabił naczelnika i zwiał w Alpy.
- A ci dwaj za tobą?
- To Iwan i Nikita - mężczyzna spojrzał przez ramię - Rosyjscy komandosi. Obaj po pięcioletniej odsiadce za wysadzenie szkoły w Iraku. Wyszli, udając chorobę psychiczną. Tamten łysy to Tonny - skinieniem głowy wskazał kierowcę - Trzy lata za przejechanie dwóch kibiców podczas rajdu. Mistrz kierownicy.
Nazwany Tonnym mężczyzna ukłonił się nisko i podchodząc bliżej, rozciął więzy i pomógł Szymonowi wstać.
- A ja jestem Nathan - rzekł mężczyzna - Ale mów mi Bruke. Siedziałem za dragi i inne takie. Ja również zwiałem z paki. Jeśli miałbyś jakiś problem to wal prosto do mnie. Witaj w naszym gronie i pamiętaj - zniżył głos - Jeśli wkurzysz Charona to od razu łap za różaniec i dziesięć zdrowasiek.
Mówiąc to mężczyzna, poklepał nowego członka ekipy po ramieniu i wręczył mu zawinięty w papier szpadel.
Odwijając narzędzie, Szymon dostrzegł sporych rozmiarów, czarny napis.
„Broń dla nowicjuszy. Nie zgub jej, bo zostaną ci gołe pięści."
Dzień stawał się coraz piękniejszy. Słońce już na dobre naładowało baterie na dachu pojazdu więc Tonny, mocno wciskając pedał gazu, zerwał maszynę do drogi. Przed nimi rozciągała się Sahara, za nimi, stalowe wrota Edenu znikały z każdą sekundą. Nie było już czasu na nic.
Komentarze (6)
Mistrz porwań porwany. Cóż za ironiaXD W sumie, to poza tym, że Do ekipy dołączył Sakal nic się nie wydażyło, a szkoda: /
Tak. Tu mało dałem ale poczułem, że przyda się rozdział na wkręcenie twojej postaci do fabuły. A z porwaniem to ironia ale widze że ci nie przeszkadza :)
Daję 5
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania