Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Arkadia - Dalsze losy Arkadii - "2"

Teraz dał sobie chwilę, wiedział jaki obrać kurs, był to kurs na terytoria Demona Wojny, który porwał ciało jego ojca; miała być to ciężka próba, znajomy jemu korpus opętany przez siły zła. Wierzył, że dusza jego ojca odpoczywa w pokoju, jednak ziemia nie zaznała spokoju jego ciała.

Jak żyć, gdy nie widzisz nic?

Gdy jesteś, a niby Cię nie ma

Gdy wokół tak wiele się zmienia

Gdy prawda ukryta jest w marzeniach

Gdy człowiek wilkiem dla drugiego, w środku skrytego

 

Wyruszył na wschód. Pełny plecak jedzenia, łuk, kołczan i strzały, cztery sztylety u jego boku i on sam. Tak wędrował przez łąki i lasy. Jego aura nie opuściła krainy, wszyscy wiedzieli, gdzie i po co zmierza. Wróg również na niego czekał. Czekała na niego garstka wojów, pozostałych wytrwale przy ciemności, w wierze w jej moc oraz sam Demon z trzema korpusami, którymi władał.

Przy granicy krainy ,upadłych na ten czas krain, które zaczęły podnosić się ze swojego upadku, upadku skąpanego również porażką sił ciemności, wszedł w góry. Cień panował w tej krainie. Nie zaznała ona nieba, kłębiące się chmury, unoszący się pył ziemi tak rysowało się mu nowe miejsce, miejsce, którym niegdyś trząsł Wojna oraz Cierpienie. Drugi padł z ręki Imrah’a, pierwszy trząsł teraz jedynie swoimi portkami, nie był w stanie tego opanować. Był silny, lecz to co do niego podchodziło, nie ujmowało swojej mocy, nigdy wcześniej tego nie czuł, czekała go walka, której losy wkrótce będą mu znane.

 

Aura Aokina ucichła, chciał podejść niespodziewanie, jak złodziej w nocy. Tak też ze spokojem przedostawał się przez dzikie tereny, zło nie patrolowało już tych miejsc, a noga prawego człowieka nie dostąpiła jeszcze tej drogi, drogi w stronę głębokiej ciemności.

Minęły trzy dni. Aokin zmierzał dalej, widział już posiadłość demona, nieduża chatka i rozległy okrąg, w którym się mieściła. Stołek niby fotel, wykończony skórą, na którym Wojna zasiadał oraz garstka ludzi dookoła. Nadchodził.

10 strzał posłał Aokin w stronę wojowników ciemności, którzy otaczali Demona. Oparciem jego stołka były podparte marionetki. Garstka padła jak długa, strzały wpadły w ich podgniłe serca. Korpusy powstały, sam Demon stał z rękami wyciągniętymi, widać było, że włada swoimi poddanymi, ich aura była silna, jednak nie była ona jego. Pochodziła jeszcze z życia wojowników, których posiadł, jednym z nich był wojownik ciemności, przekształcony już przez swą nieprawość, pozostali to pamiątki walk, które stoczył na ziemiach prawości.

Miała zacząć się wielka bitwa. Aokin odbił się z powierzchni ziemi i nacierał wprost na zgromadzonych jeszcze w jednym miejscu przeciwników. Zgiął nogę ku górze i wyprowadził nią cios, uderzenie, które miało przebić podwładnego, jednak dwóch pozostałych złapało jego nogę w drodze, trwało to mgnienie oka. Mając go w garści i czując jego moc, chcieli go oddalić, jednak nie byli w stanie tego zrobić. Był zbyt silny, jego druga noga wzbiła się w powietrze i po łuku sięgnęła obie głowy marionetek. Został z nich pył. Pozostał sam, korpus jego ojca oraz Demon Wojny.

Nie miał ochoty na walkę ze swoim ojcem, dlatego złapał za sztylety i rzucił wszystkie cztery w stronę Demona, szybkość jego ojca stanęła mu na drodze, sztylety ugrzęzły w nim, jeden przebił serce, padł on na ziemię.

Demon zdał sobie sprawę z sytuacji, w której się znalazł, padł na kolana i wyczekiwał kary, to były ostatnie chwile jego życia, pisana mu w nich była mądrość. Aokin wykonał na nim wyrok. Ziemie odzyskały światło, nic złego już się na nich odtąd nie wydarzyło.

Śmierć demona wojny za winy mentalne, za winy cielesne

Za cierpienia i ból, za mącenie i zła budzenie: bezpowrotne cierpienie.

 

Aokin został tam jeszcze dzień. Pochował zwłoki swego ojca. Spalił pozostałości po Demonie, odpoczął i ruszył w dalszą drogę. Miał w planach wizytę w stolicy, tym razem udawał się na zachód, do miejsca, w którym króluje Pokusa, silny złoczyńca tego świata.

Demony zazwyczaj działały ze swoich terytoriów, tam gdzie czuli się bezpieczni, lecz swe plewy rozsiewali po całym świecie. Często zdarzało się, że ktoś próbował się z nimi jednoczyć, nie jeden tego nie przetrwał, upadł. Dla takiego zawsze była nadzieja. Przepełniające go zło było ciężarem, który nie dawał mu szans wrócić do normalności, do życia, które mogło mu być dane. Wielu wtedy opuszczało swych bliskich w poszukiwani ich wybaczenia. Niektórzy walczyli. Czyniąc źle byli poszukiwani przez armię jasności, ażeby policzyć ich kości oraz dać im szansę lub usunąć bezpowrotnie.

Aokin dochodził powoli do stolicy, mało kto się tego spodziewał, niektórzy wyczuwali, że jego aura nabiera w sile. Był to znak, że się zbliża. Ludzie dalej byli zajęci odbudową tego co im pozostało, było im ciężko.

Aokin doszedł do miasta, przywitało go kilku powołanych oraz jego drużyna, zaprosili go na posiłek i odpoczynek. Udali się do domu Apostoła Życia. Tam też usiadłszy, pomówili o sprawach świata, Aokin powiedział krótko czego dokonał, oni wymagali tego, mimo, iż czuli, że to się wydarzyło, potrzebowali słów pokrzepienia, zresztą potrzebował tego każdy.Wiarą można zbudować wiele, lecz dowody sprawy są silnie przekonywujące, czasem potrzebne, aby mogły nastać pewne konsekwencje spraw, które się wydarzyły. Nikt nie chciał świętować, kraina była pochłonięta czymś innym.

Apostoł Śmierci oraz Raju żyli spokojnie, w pół świadomości, wierze i wiedzy o tym co się wydarzyło. Niewielu zamieszkiwało ich terytoria, także niewielu mogło doznać tam krzywdy. Byli silnie chronieni przez samych siebie, w zasadzie mało kto z nich nie był powołanym. Zdawali sobie sprawę z tego co dzieje się na świecie, trzymali się siły, którą uzyskali oraz przeczuciu, które im towarzyszyło, przeczuciu o klęsce zła, które wcześniej nie miało prawa nastąpić.

Nigdzie się nie skryję

Wy nigdy nie zapomnicie

Ja dla was, przez Boga

On dla mnie przez was

My dla Niego, On nie chce niczego innego

Dla mnie życia spokojnego

Przyjaźń skarbem jest, dobrzy ludzie też

Partnerstwo darem od Boga by samotnie życia nie budować

Praca wagę również wielką w oczach Boga ma

 

Po odpoczynku, Aokin wyruszył pożegnawszy się w dalszą drogę. Był szczęśliwy, że mógł dać koniec złu, które wyrządzało wiele szkód. Przez ostatnie wieki, było nietknięte, jedyne co mogli robić ludzie to się bronić oraz naruszać bliskie im terytoria zła.

Szczęście Aokina ziarnkiem w sakwie groszku, ponieważ czekała go wizyta u dwóch pozostałych Demonów i uwolnienie świata. Świat istniał od bardzo dawna, jednak, gdy świat jasności opuścił Taorin, który w starej wojnie zatracił się i przeszedł na stronę zła stając się ciałem dla Złego, szala zła miała przechylić się na dobre.

Nie mogło to jednak się wydarzyć, pieczę nad tym prawdopodobnie sprawował sam Bóg. W Jego zamiarze, Aokin poza pokonaniem demonów, miał również zmierzyć się z Złym. Raz Bóg wsadził go do Piekła, miejsca jego cierpienia, tym razem miał zrobić to człowiek. Zły miał być wysłany ponownie do swego przybytku z ręki człowieka na Sąd przed Apostołem Życia, który ma moc zesłać ducha do Piekła.

Mijały dni na pieszej wędrówce wśród zieleni. Zachód rumienił się blaskiem czerwonym. Słońce przez chmurny wdzierało się już inne niż jest naturalnym, wiele było tu wody, strumienie przelewały się wzajemnie. Roślinność była sporadyczna i dziwnie piękna, dla oczu ta kraina to nie wątpliwie było coś pięknego, jednak źródłem było wielkich zgub ludzkich wnętrz, konkretniej źródłem tym była pokusa.

 

Mieszkał w drewnianej warowni. Tam też wyczekiwał Aokina, jego moc już dawno się wypaliła, teraz jedyne co go czekało to walka z naszym bohaterem. Ten demon był wyjątkowy sprytnym, wielu przy nim zostało, wielu było przeszkodom przed spotkaniem się z nim twarzą w twarz. Aokin nadchodził.

Był sto metrów od warowni, gdy wystrzelono pierwsze strzały, wirował między nimi, część łapiąc w ręce, na murach było osadzonych wielu wojów. Zasięgnął swojego łuku i strzelał strzałę za strzałą, cichnął szept wiatru, który dobywał się z gromu strzał lecących w jego kierunku, aż umilkł.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania