Poprzednie częściChwila szczęścia.

Chwila szczęścia. cz.2/4

Karol wybiegł z hotelu jak oparzony i pobiegł do domu.Gdy dotarł na miejsce, wszystkie światła w domu były wyłączone. Wchodząc na ciemne schody przestraszył się, że coś się stało. Dlatego, gdy tylko wszedł, zawołał.

- Różo, wróciłem! Gdzie jesteś?! Proszę odezwij się, jak wołam.

Odpowiedziała mu cisza.

- Gdzie ona może być? Przecież nie mogła sama wyjść. Schody wejściowe są wysokie, a ona nie potrafi jeszcze zrobić tak dużego kroku.

Chodził więc i wołał dziewczynę. Po jakiejś pół godzinie zmęczył się i ochrypł. Pomyślał. - Przecież nie mogła się rozpłynąć w powietrzu.

I zaczął kolejny etap poszukiwań.

Na samym końcu zajrzał do sypialni i kamień spadł mu z serca, bowiem jego ukochana spała kamiennym snem.

- Boże, dzięki ci. - Zaniósł do Boga krótką dziękczynną modlitwę i położył się, i usnął.

Następnego dnia opowiedział Róży o rezultatach śledztwa w sprawie siostry i powiedział też, że Rita zamieszka z nimi, bo pokój, który zajmuje obecnie, musi oddać jego właścicielce.

Róża przyjęła to do wiadomości milcząc. Rzekła tylko.

- Mieszkać tu jej nie bronię, ale tego bohomazu tu nie będzie. Niszczy piękną ścianę. Aha, jeszcze jedno. Wyznacz jej terytorium, w którym może przebywać, gdyż nie chcę się z nią widywać.

- Ależ, Różo! To dobra dziewczyna i pomocna. Na pewno się dogadacie.

- Powiedziałam i zdania nie zmienię, - Rzekła obrażona.

- Różyczko, kochana, nie obrażaj się na mnie, proszę. Wiem, że źle zrobiłem nie informując cię o mych zamiarach sprowadzenia tu Rity, ale zrozum, to moja jedyna rodzina, jaką mam.

- Powiedziałam, Karolu, że twoja siostra może tu mieszkać, i jak idzie o to, zdania nie zmieniam, ale ten obraz jest brzydki.

- No masz rację, nie jest piękny, ale to nasza jedyna pamiątka po domu rodzinnym, więc nie mogę go wyrzucić.

- A odnowić się go da? - Zapytała nagle podnosząc głowę i zerkając na chłopaka z delikatnym filuternym uśmiechem.

- Nie mam pojęcia, ale chciałbym.

- Jeśli uda się go odnowić, to zostanie na tej ścianie, ale jeśli nie, to pójdzie na śmietnik - powiedziała twardo.

- Ok. To zadzwonię do Rity i poinformuję ją o naszych ustaleniach. Wiem, że nie będzie zadowolona, ale nic nie poradzę na to. - Mruknął do siebie Karol wychodząc z pokoju Róży i wybierając numer siostry.

- Cześć siostrzyczko, tu twój szalony i nie do końca ogarnięty brat, Karol.

- Czołem. Myślałam, że zadzwonisz za tydzień, a ty dzwonisz tak szybko. Dzwonisz w sprawie obrazu? Nie da się go odnowić tak? - zapytała smutno.

- Nie, to znaczy… Tak, a w zasadzie to nie. - Zaczął kręcić.

- Karol słyszę, że się zamotałeś. Uspokój się i powiedz wszystko na spokojnie - rzekła Rita.

- No ok. Zatem jest tak; czy obraz się da odnowić, to nie wiem, bo nie byłem z nim nigdzie, ale jak idzie o ciebie, to jest zgoda na to, byś mieszkała z nami. Tylko masz się nie rzucać w oczy Róży.

- Rozumiem, ale powiedz, jest to możliwe, by się sobie nie rzucać w oczy?

- W zasadzie to nie. Będziecie musiały przywyknąć do siebie, albo nie wiem co, bo ja nie chcę pod dachem zatargów i niesnasek - powiedział surowo.

- Dobra, jasne zrozumiałam.

Dzięki za dach nad głową - powiedziała cicho.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania