Chwila szczęścia. cz.2/9
Gdy dotarł do domu, ogarnęła go cisza, ale taka jakiej jeszcze nigdy nie było. Przestraszył się i pognał do pokoju Róży. Była tam; leżała pogrążona w twardym śnie.
- Różyczko, kochana, aleś mnie przestraszyła, myślałem, że się coś stało, a ty sobie po prostu śpisz. No, ale przecież jeszcze jest wcześnie, dlaczego ty śpisz? - zadał pytanie w przestrzeń.
Postał dość długą chwilę przy łóżku dziewczyny i wyszedł z jej pokoju.
- Powiedz, co z twoją siostrą? Kiedy wychodzi ze szpitala? - zapytał Klaudio, który zjawił się nagle przed zmartwionym i zamyślonym Karolem.
- A to pan, Klaudio - rzekł chłopak otrząsnąwszy się ze zdziwienia, i dodał pytanie niezwiązane z ich teraźniejszym tematem rozmowy.
- Dlaczego Róża śpi?
- Musiałem ją uśpić, bo się za bardzo rzucała, gdy chciałem ją zbadać.
- Zaraz, zbadać? Przecież ona jest zdrowa i nie potrzebuje badań- rzekł chłopak patrząc na byłego lekarza podejrzliwie.
- No, co, dlaczego tak na mnie patrzysz, przecież nie zabiłem ci nikogo - rzekł były doktor.
- Zastanawiam się czy odważę się oddać tobie pod opiekę moją siostrę Ritę, ale chyba tak. A ile Róża będzie jeszcze spać?
- To, super, że będę mógł przyprowadzić ją do domu. A jak idzie o tą małą, co jest obok w pokoju, to hmmmmm. Nie bardzo wiem, kiedy się obudzi.
- Jak to! Co to ma znaczyć!! - Krzyknął rozwścieczony Karol.
- A tak, to że ona może się nie obudzić wcale - rzekł spokojnie Klaudio.
- Wiesz, zaczynam wierzyć i ja w to, co mówią o rodzie Borgiów ludzie - rzekł groźnie Karol.
- Tego można było się spodziewać. - Rzekł Klaudio i dodał pytanie zmieniając temat na poprzedni.
- Co mówią lekarze o twojej siostrze?
- No, a co mają mówić?
- Nie wiem, hmmmm. Kiedy ją wypiszą?
- A mówią, że pod koniec tego tygodnia będzie mogła wyjść.
- To super, mam nadzieję, że ten wypad czegoś ją nauczył.
- Tak, ja też mam taką nadzieję.
- Chyba słyszałem jak Róża się ruszyła, idę sprawdzić. - Powiedział Karol i niemal wbiegł do pokoju, gdzie leżała dziewczyna. Istotnie, nie spała, rozglądała się nie do końca jeszcze świadomie, ale gdy usłyszała głos chłopaka, to stała się przytomniejsza i spojrzała normalnie, ale nic nie powiedziała.
- Rany, kochana, nie masz pojęcia jak ja się bałem o ciebie. Rozumiesz, co ja do ciebie mówię? Jak rozumiesz, to proszę daj mi jakiś znak, choćby najmniejszy. Wiesz, kto jestem? - pytał z coraz większą rozpaczą.
A dziewczyna, raz spojrzawszy na twarz chłopaka i upewniwszy się w ten sposób, że to co powiedział jej dawny doktor, jest wierutnym kłamstwem, otwarła usta i powiedziała.
- Tak, Kochany, słyszę cię bardzo dobrze, przepraszam, że nie odezwałam się wcześniej, ale nie mogłam, bo leki działały.
- Cóż za leki, kochanie? - zapytał chłopak bez tchu.
- Nie wiem, co to było, ale wiem, że bardzo szybko po nich zapadłam w odrętwienie i w sen, ale dziwny to był sen, bo bez snów - dodała.
- Rozumiem, ale już jest dobrze, bo obudziłaś się i ja wróciłem od Rity.
Na dźwięk tego imienia Różą wstrząsnął dreszcz.
- Coś się stało? - zapytał chłopak zauważywszy ów wstrząs.
- Nie, kochany, to z zimna. – Skłamała, bo nie chciała martwić ukochanego.
- Acha, to wobec tego przyniosę ci jeszcze jeden koc - powiedział wychodząc tyłem.
- Dobrze, ale najpierw muszę udać się do łazienki.
- Ok, kochanie, a gdzie jest twój wózek?
Dziewczyna rozejrzała się po pokoju i rzekła trochę strapiona.
- Nie mam bladego pojęcia, pewnie Doktor Klaudio go gdzieś przestawił.
- Spokojnie, za chwilę dowiem się, gdzie stoi i ci go tu przyprowadzę.
- No, ok., tylko błagam pośpiesz się, bo nie chcę, byś musiał zmieniać pościel.
- Już jestem, nie stał na szczęście bardzo daleko.
- To dobrze, kochany. Zaraz wracam.
Piętnaście minut później.
- Karol, mogę cię tu prosić?
- Jasne moje ty złotko, co się stało?
- Nie mogę wyjechać, pomóż mi, proszę.
- Trzymaj się mocno, bo będzie ekstra ślisk. - Mówiąc to ukazał w uśmiechu śliczne białe zęby.
- Karol, nie szalej, przecież wiesz, że ja boję się takich rzeczy. AAA. Mam wiadomość dla ciebie.
- No, Słucham ty mój kwiatuszku.
- Będę mieć pracę, jako niania i opiekunka do dzieci.
- Ale, jak ty to sobie wyobrażasz? Przecież jesteś na wózku albo ewentualnie z kulami, a do dzieci, moim zdaniem, potrzebny jest ktoś, kto w razie potrzeby pobiegnie za dzieckiem i je złapie, a ty co zrobisz na wózku bądź z kulami w rękach? Pomyślałaś o tym?
- Nie, Karolu, nie wpadło mi to do głowy. - Rzekła cicho i z nutką żalu w głosie. - Dobrze, zadzwonię i powiem, że jednak nie mogę przyjąć tej pracy, ale naszymi dziećmi będę mogła się normalnie zajmować?
- Jeśli będziemy je kiedyś mieć, to może tak, zakończmy już ten temat.
- I znowu wyszło na twoje, tak jak parę miesięcy temu, ale dobrze, niech tak będzie.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania