Garath Mroczna Kraina-CZĘŚĆ 2
Już szósty raz budzę się w tym samym miejscu. Tak, minęło już sześć długich dni odkąd umieścili mnie w tym brudnym lochu. Moja nadzieja na uratowanie Garathu powoli umiera...
- Hej! Obudź się .- usłyszałem głos. Gdy się odwróciłem zobaczyłem małego, złotego króliczka.
- Kim jesteś? - zapytałem. Nigdy wcześniej nie widziałem magicznego królika, ale wiele o nich słyszałem.
- Mam na imię Max. Jestem magicznym stworzeniem, które pragnie ci pomóc w uratowaniu Garathu. Moim panem jest Shin. Razem będziemy ci towarzyszyć w twojej podróży.
- Podróży? Przecież jestem tu uwięziony. Stąd nie ma wyjścia. Nie wiem nawet o jaką podróż ci chodzi. Ja chcę tylko uratować Garath. Do innych miast się nie wybieram.
- Chodź ze mną, a wszystkiego się dowiesz.
- Dobrze, pójdę. - Postanowiłem zaufać królikowi. Być może to jedyna szansa na ucieczkę z tego miejsca.
- Zobacz. Tędy uciekniemy. - Spojrzałem na miejsce, które wskazał mi Max. Były to drzwi, przez które codziennie wchodzą strażnicy.
- Nic z tego nie rozumiem. To wyjście jest tak zabezpieczone, że nie ma szans na ucieczkę. Ty jesteś mały, więc rozumiem, że dostałeś się tutaj przez tą malutką dziurę w ścianie, ale ja nie mam żadnych szans się stąd wydostać. Tych drzwi nie uda nam się otworzyć.
- Uda się, zobaczysz. Bo ty, Zico jesteś niezwykły. Masz w sobie moc, magię tak potężną jak magia Sieda. Tylko, że twoja nie jest tak mroczna...Spróbuj jej użyć do otwarcia tych drzwi. Jeśli ci się uda uciekniemy stąd.
- Moc? Ale jaka? Nic z tego nie rozumiem. Skąd ja, zwykły nastolatek miałbym ją posiadać? Postanowiłem jednak, że spróbuję jej użyć. Tylko tak mogę uratować Garath.
- No dobrze, Max. Powiedz mi jak użyć tej mocy. Muszę to zrobić.
- To nie jest takie proste. Po pierwsze, to się wyluzuj. Jeśli będziesz spięty możesz wycelować swoją moc w innej miejsce. Albo moc może wrócić i trafić w nas, a wtedy to już nikomu nie pomożesz. Po drugie, skup się na tym co chcesz zrobić. Myśl o rozwaleniu drzwi. Zobaczysz na pewno ci się uda. Trzymam za ciebie kciuki.
- Dobrze, tak zrobię. - Posłuchałem jego rad i stanąłem jakieś kilka metrów od celu. Skupiłem się na celu i uspokoiłem. Pragnę z całego serca, aby mi się udało. Głęboko w to wierzę. W końcu od tego zależy los naszej krainy.
I jest. Pojawiła się. Stworzyłem wielką, ognistą kulę. Wystrzeliłem ją w kierunku drzwi. Teraz mam nadzieję, że trafi, a wtedy będę miał szansę uratować Garath.
Komentarze (25)
Ale sama historia wciąga. Widać że do tego opowiadania bardziej się przyłożyłas.
Zostawiam 4
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania