Poprzednie częściGra miejska #1

Gra miejska #11

Wstrząsy stawały się coraz silniejsze, w miarę jak gigantyczny pająk opuszczał się coraz niżej z sufitu. W tym samym czasie, dziesiątki małych pająków ruszyły także zewsząd w tym kierunku. Nie mieliśmy wątpliwości, że nie unikniemy walki z królową pająków.

- Trzymaj się mnie, Youire, a wszystko się jakoś uda...

- Jak bardzo jesteś pewny, że wszystko się uda? Nie widzisz jaka jest ogromna?!

- Spróbuj się skoncentrować i zachować spokój.

- Postaram się!

Pająki zbliżały się do nas w grupkach, a mu coraz bardziej cofaliśmy się w kierunku ściany. Mój towarzysz stał przede mną gotów do walki.

- Nadchodzą, Youire! Przygotuj się!

- Nie mam czasu naciągnąć łuku!

- Nie potrzebujesz go! Użyj magi! Pająki nie mają żadnej odporności na ogień!

Jakie zaklęcie z żywiołu ognia rzucić? Rzuciłam kulę ognia w kolonię pająków, które posuwały się w naszą stronę i udało mi się trafić w większość z nich. Zdawałam sobie sprawę ze związanego z tym niebezpieczeństwa, ale nie miałam teraz czasu na zastanowienie.

- Padły! Udało się!

- Niezła sztuczka, Youire! Ryzykowanie, ale nieźle!

- Nie mam czasu myśleć o ryzyku! Uważaj!

Kilka pająków żyło i właśnie zbliżyło się do nas.

- Udało nam się pozbyć większości małych pająków, ale czeka nas jeszcze stracie z ich matką!

- Wiem...

Ziemia zadrżała pod naszymi stopami zwiastując nadejście ogromnej pajęczycy w centrum komnaty. Z sufitu i ścian zaczęły sypać się skruszone kamienie grożąc, że zostaniemy zasypani żywcem! Musieliśmy się stąd przemieścić.

- Och! Już po nas! Nie cierpię pająków!

- Rozprawimy się z nią. Porusza się powoli,więc możemy to wykorzystać. Spojrzałam w stronę ściany, przy której siedziała Sakura i zauważyłam, że groziła ona zawaleniem. Niebawem mogła zostać pogrzebana. W tym samym momencie dobiegł nas ogłuszający pisk.

- Musimy się stąd odsunąć! Zarzuci na nas sieć, a potem...

Nie dokończył nawet zdania tylko chwycił mnie z rozpędu i dosłownie rzucił mnie na podłogę. Pająk zrobił dokładnie to, czego się obawialiśmy- cisnął w nas gęstą siecią, która chybiła tylko o kilka centymetrów. Tylko dzięki refleksowi mojego towarzysza udało nam się uskoczyć pod ścianę i uniknąć trafienia. Trzymał mnie w ramionach jeszcze przez klika sekund, a później zerwał się na nogi

- Blisko było.

- Tak, ha! Dzięki, uratowałeś nas przed pewną śmiercią.

- Bzdura...

- Czekaj chwilkę! Sakura chyba się budzi.

- Nie mamy na to czasu. Mamy przed sobą walkę!

- Och, cóż za waleczność! No dalej, nie patrz na mnie...Proszę bardzo, ruszaj na pewną śmierć. Ja stąd znikam.

- Masz zamiar tak po prostu sobie pójść? Może lepiej wstawaj i walcz!

- Czemu miałabym wam pomagać? Nie macie szans na wygraną, a ja wolałabym to przeżyć.

Kątem oka zobaczyłam,że mój towarzysz ruszył już na środek komnaty aby samodzielnie rozprawić się z pajęczycą. Straciłam już dość czasu na rozmowę z Sakurą. Jeśli ma zamiar uciec, to i tak jej nie przekonam.

- Jesteś zwykłym tchórzem!

- Coś ty powiedziała?

Zignorowałam ją i pobiegłam na pomoc mojemu towarzyszowi bo nie mogłam zostawić go samego. Ustawiłam się z tyłu, by zachować dobrą widoczność celu. Przygotowałam Łuk Ciernistego Wiatru i wycelowałam w kierunku potwora.

- Ach! Youire, strzelaj! Na co jeszcze czekasz?

Pajęczyca przyjmowała kolejne ciosy, ale ilość jej punktów życia wydawała się nie spadać. Była odporna na ataki zwarciu. Strawiłam z łuku i trafiłam ją. Właśnie wtedy to okropne monstrum zwróciło swój wzrok ku mnie wyskoczyło w powietrze i wylądowało obok.

- Aa aaa!

- Mówiłam ci

Lądowanie pajęczyny spowodowało jeszcze silniejsze wstrząsy, a ściany komnaty zaczęły pękać i się osuwać. Sakura rzuciła się w kierunku wrót ale niemal natychmiast przysypała ją lawina gruzu. Wyjście zostało zablokowane.

- Nie! To wszystko twoja wina!

- Gorzej ci? Ja mam towarzysza, a ty nie! Sama się stąd nie wyrwiesz.

- Wszyscy zginiemy przez ciebie!

- Słuchaj, nie pchałam się tu po to, by zjeść się przez ogromnego pająka, a tym bardziej wysłuchiwać twoich pretensji! Może i ty zginiesz, ale na pewno nie ja!

- Już biegnę, Youire!

- Chcesz powiedzieć, że nie dam sobie rady?

- Jak będziesz się tak zachowywała w mojej obecności, to nie licz, że ci pomogę!

- Nie potrzebuję pomocy żadnego z was. Zaraz zobaczysz na co mnie stać!

Była najwyraźniej wściekła na cały świat ale jej pychę i pewność siebie mogła przydać się nam w walce, która właśnie się rozpoczynała. Sakura w mgnieniu oka wydobyła swoje dwa sztylety i pchnęła nimi pajęczycę z doskonałą precyzją. Skorzystałam z zamieszania, by cofnąć się o kilka kroków przygotować się do kolejnego ataku z dystansu. Walka dopiero się zaczynała, ale we troje mieliśmy przynajmniej jakieś szanse...

,, Gratulacje! Królowa pająków została pokonana! Osiągnęłaś poziom szósty! "

- Już po niej! Hej, udało nam się! Kto jest najlepszy? My!

- Heh! To była naprawdę ciężka walka! Tyle że...Od początku wiedziałem, że zwyciężymy.

- Dziękuję ci! Nigdy bym sobie bez ciebie nie poradziła!

Podskoczyłam z radości i uścisnęłam go mocno. On również mnie objął i czułam, że żadne z nas nie chciało przerwać tej radosnej chwili. Przypomniałam sobie jednak, że nie jesteśmy sami, więc odstąpiłam od niego na krok.

- Cieszę się, że mogłem pomóc. Zostawmy świętowanie na później, kiedy uda nam się znaleźć to, czego szukamy.

Podczas gdy świętowałam nasze sukcesy w grze Daisuke siedział w pokoju Hirokiego i przypatrywał się naszym poczynaniom na monitorze. Nie omieszkał zauważyć tego, że wspólna gra zbliżyła nas do siebie z Hirokim i że mógł winić za to tylko siebie. My z Hirokim siedzieliśmy wygodnie w fotelach z goglami VR na oczach, więc nie mieliśmy najmniejszego pojęcia, co mogło chodzić Daisuke po głowie.

- Udało im się! Tyle że...Co robi Julia? Mogłem się domyślić, że w końcu do tego dojdzie. Zrobiłem wszystko, żeby jej pomóc i zobaczyć jej względy, ale ona od początku kochała się w Hirokim.

Nie miałam najmniejszego pojęcia, że Daisuke był tak wściekły, że prawie chciał już wyrwać kabel z gniazdka, by przerwać naszą przygodę. Trzymał dłoń nad wtyczką i przypatrywał się naszej grze. Wydawało mu się, że nie potrzebowaliśmy z Hirokim niczyjego towarzystwa. Sakura pomyślała o tym samym.

- To telefon Julia. Jej matka dzwoni! Niezależnie od tego, czy odbiorę i tak będzie miała kłopoty.

Wszystko leżało teraz w rękach Daisuke. Mógł odebrać i powiedzieć mojej matce, że byłam w bibliotece albo po prostu zaprzepaść szansę na dalszą grę i ukończenie misji. Mieliśmy za sobą epicką walkę, która zakończyła się naszym zwycięstwem. Ogromna pajęczyca leżała przed nami martwa tylko dzięki naszej wzajemnej współpracy. Nie mogę też zaprzeczyć, że byłam pod wrażeniem umiejętności Sakury w walce. Jej ataki były o wiele szybsze i choć zadawały mniej obrażeń potworowi, to udało jej utrzymać tempo całe starcie i zadać więcej obrażeń w krótszym czasie niż ja. Sakura przez cały czas nas ignorowała i dopiero po dłuższym czasie schował swoje sztylety rzucając mi przy tym złośliwe spojrzenie.

- Sakura, nie cieszysz się, że udało nam się to przetrwać? Skąd ta mina?

- Naraziliście mnie na niebezpieczeństwo tylko dla waszej własnej przyjemności!

- Możesz grać w Shadowtime kiedy tylko zechcesz bo nie masz tak ścisłego szlabanu jak ja! Ty wiesz, jak się czuję? Jak...jak ptak w klatce!- z gniewem trudno było cokolwiek mówić. Nie zamierzam spędzać tu ani chwili dłużej z nią! Ona przypomina mi Wendy, a nawet Martę, co mi tak brutalnie Kevina i Ofelię odebrała!

- Dziewczyny, uspokójcie się!- upomniał nas Hiro.

- O czym ty mówisz?

Zaraz potem on sam się w tą kłótnię wplątał.

- Niby jak cię naraziliśmy? Jeśli dobrze pamiętam, to przyszłaś tu pierwsza. Leżałaś nieprzytomna pod ścianą, więc chciałem ci pomóc i zabrać cię gdzieś w bezpieczne miejsce, ale później pojawił się ten pająk...

Miałam tylko nadzieję, że mój jedyny przyjaciel nie odwróci się ode mnie ze względu na Hirokiego. Dostrzegłam w tym łagodnym tonie, to iż gdzieś tam w głębi serca szanuje tą awanturnicę. Uświadomiłam sobie jednak, że muszę spędzać czas pół z Hirokim i pół z Daisuke, bo inaczej zostanę starą panną z milionem kotów, a Trina moich marzeń nie przyszłaby na ten świat!

- Ta...Ta...

- Nie ma się co z nią spierać. To nic nie da...

- Dokładnie. Teraz już was przeproszę, bo muszę zająć się własnymi sprawami.

- My również. Życzę szczęścia w szukaniu drogi powrotnej, bo jak widzisz wyjście zostało zablokowane.

- To wasz problem! Ja doskonale wiem, jak się stąd wydostać. Do zobaczenia później...

Wiedziałam, że mój towarzysz coś wymyśli, ponieważ - jak sam mi powiedział- zna wszystkie triki w tej grze i nie ma dla niego nic zaskakującego. Sakura po raz kolejny użyła swojej starej sztuczki i zniknęła w mgnieniu oka z pola widzenia.

- Co?! Naprawdę użyła znowu zwoju teleportacji?

- Umm...Są dość drogie i trudne do zdobycia. Jest spora szansa, że posiada jakiś artefakt, który pozwala jej to robić za darmo.

- Masz taki pomysł, gdzie Sakura mogła znaleźć to cudo?

- Nawet gdyby wiedział, to niewiele by nam to pomogło.

- Dlaczego?

- Takie artefakty są unikalne, a ten który posiada może być jedynym istniejącym egzemplarzem.

- Szkoda...

- Tak czy inaczej, nie zaszkodziłoby dowiedzieć się o nich więcej.

Pozostały czas: 1 godzina...

- Musimy się pośpieszyć.

- Została nam godzina na dostarczenie artefaktu do tawerny, a my nawet nie wiemy jak się stąd wydostać.

- Czuję, że zaczynam panikować. Chodź! Musimy przeszukać każdy zakamarek w tej komnacie bo nie mamy lepszego wyjścia...

Rozdzieliliśmy się i zaczęliśmy szukać jakiś śladów artefaktów.

- Znalazłeś coś?

- Tylko pajęczyny, a ty?

- Dalej nic...

Przeszukaliśmy każdy skrawek pomieszczenia, a później spotkaliśmy się znów w centrum komnaty.

- Musi gdzieś tu być. Na pewno coś przegapiliśmy!

- Dobra, zatrzymajmy się na chwilę i pomyślmy.

- To oczywiste. Myślałam, że będziesz wiedział, gdzie mamy go szukać.

- Ja też tak myślałem...Zazwyczaj znajduje się w wielkiej, złotej skrzyni w najdalszym krańcu pomieszczenia.

- Przez to gracze tacy jak Sakura mogą łatwo do niej dotrzeć. Po prostu teleportują się na miejsce i zabierają skarb.

- Sakura próbowała to zrobić, ale nie udało jej się. To, że znaleźliśmy ją nieprzytomną sugeruje, że musiał przypadkiem aktywować jakiegoś rodzaju pułapkę.

- Pułapkę?! Znaczy, jakiś ukryty mechanizm!

- O czym ty mówisz?

- Artefakt musi być gdzieś blisko, ale jest ukryty! Musi być tu jakiś mechanizm, który pozwoli nam otworzyć sekretną skrytkę.

- Tak. Tyle że...Sprawdziliśmy już wszędzie.

- Wiem...

Stałam w centralnej części komnaty spoglądając w dół. Kopnęłam kilka kamieni pod wpływem frustracji. Jeden z nich poleciał w powietrze i wylądował z głośnym stuknięciem w innej części pomieszczenia. Zaraz potem usłyszeliśmy zgrzyt metalu, gdy jedna z kamiennych płytek przesunęła się w dół.

- Słyszałeś to?

- Ta...Co to było?

- Myślę, że znalazłam rozwiązanie! Kopnęłam kamienień i przypadkiem uruchomiłam mechanizm. Popatrz tam!

Ostrożnie zbliżyliśmy się do tego miejsca i otarliśmy kamień z pyłu. Na płytce znajdowała się wyryta podobizna rycerza cienia, który z resztą widniał w logo Shadowtime.

- Teraz już rozumiem!

- Cóż...Nie wątpiłem, że w końcu nam się uda. Musiałem się zmęczyć całą tą walką i nie myślałem trzeźwo.

- Najważniejsze jest to, że wiemy już co robić. Musimy znaleźć wszystkie miejsca oznaczone logo Shadowtime i aktywować mechanizm.

- Jeśli tych płytek będzie więcej możemy mieć problem.

- Nie sądziłam,że to powiem, ale przydałaby nam się pomoc Sakury.

- Przecież kłóciłaś się z nią parę minut temu.

- Hej, nikt nie lubi samotności. Jeśli przez ciebie stracę kontakt z moim przyjacielem to obiecuję, że nigdy nie zagram w tą grę!

Kontynuowaliśmy poszukiwania i natrafiliśmy na kolejne trzy płytki oznaczone logo Shadowtime.

- Co teraz? Jak uda nam się stanąć na czterech płytach w Shadowtime?

- Mam pewien prosty sposób. Mogę stanąć na dwóch płytach i aktywować mechanizm.

- Co?! Nie jestem pewna- czyżbyś był akrobatą? Ja zdecydowanie sobie nie poradzę! Boję się, że nam się nie uda!

- Cóż, nie dowiemy się, dopóki nie spróbujemy. Stań na najodleglejszej płytce,a ja spróbuję sięgnąć dwóch pozostałych. Nie będziemy przesuwać kamienia, który aktywował pierwszy.

Uświadomiłam sobie, że będziemy potrzebować jeszcze kogoś innego,kto zabierze artefakt ze skrzyni. Mechanizm otwierający mógłby się ponownie zablokować, gdybyśmy ruszyli się z naszych miejsc. Stanęłam na oznaczonej płytce i usłyszałam stuknięcie, a potem nadsłuchiwałam dalszych stuknięć od strony mojego towarzysza.

- Gotowe!

- Coś zaczyna działać!

Płytki podłogi rozsunęły się, odsłaniając tajną skrytkę w centralnej części komnaty.

- Aha! Udało nam się! Kto pójdzie teraz otworzyć tę skrzynię? Mogę spróbować, ale z tego miejsca wygląda, jakby była pusta.

- Nie żartuj nawet! Pomyśleć, że moglibyśmy zrobić to wszytko na próżno!

- Spokojnie...Może to tylko tak wygląda. Spróbujmy zajrzeć do środka.

Chwilę myślałam, czy przypadkiem nie dzwoniła mama. Nawet w domu niekiedy gra sprawiała, że dobry humor rozpływał się jak sen. Czasem nawet czułam się winna, bo przecież mogłam powiedzieć coś niestosownego przez złośliwość rzeczy martwych.

- Czas na chwilę prawdy- nie mamy czasu na dalsze pogawędki.

- Spróbuje się trochę przesunąć, żeby sprawdzić, czy mechanizm się nie zablokuje.

- Też się tego obawiałem, ale nie chciałem cię straszyć.

Zdjęłam obydwie stopy z płytki aktywującej mechanizm i ponownie usłyszałam stuknięcie.

- Nie!

- Hej, hej! Patrz, nic się nie stało!

- Heh!

Mimo że znów usłyszeliśmy niepokojący dźwięk sekretna skrytka pozowała otwarta. Odetchnęłam z ulgą. Ale nie na długo.Pojawiło się kolejne ostrzeżenie:

Pozostały czas: 30 minut.

- Zostało nam już tylko półgodziny! Szybko! Sprawdźmy zawartość tej skrzyni!

- Będę tuż obok. Tylko bądź ostrożna, dobrze?

- Bierzemy artefakt i znikamy stąd! Jeśli uda nam się znaleźć wyjście.

- Wszystko w swoim czasie. Bo przyjdzie nam tu czekać, aż wreszcie zjawią się jacyś inni gracze.

- A zatem...Najpierw bierzemy artefakt, potem znajdujemy wyjście i biegniemy prosto do tawerny. I musimy zrobić to wszystko w półgodziny!

- Dobrze, możesz więc pierwsza zajrzeć do skrzyni. Tylko niczego nie dotykaj!

- W takim razie jak mam to zabrać?

- Musimy się upewnić, że nie ma tu żadnych pułapek...

- Jasne, rozumiem. Jestem zbyt podekscytowana i zapominam o ostrożności.

- Ha! Uwierz mi- widzę, jak bardzo jest podekscytowana!

- Przestań już żartować! Mamy sporo do zrobienia.

Ostrożnie zbliżyłam się do skrytki i zajrzałam do środka. Na pierwszy rzut oka nic w niej nie było...

- Chodź szybko! Tu nic nie ma!

- Co chcesz przez to powiedzieć? Sugerujesz, że ktoś zabrał to przed przyjściem?

- To jedyne wytłumaczenie...Wszystko to na nic!

Podnieśliśmy się jednocześnie głowy znad skrytki i zderzyliśmy się czołami.

- Uważaj!

- Ostrożnie z tą twoją główką,Youire!

- Jeszcze jedno takie upomnienie, a jak na dziadka kocham przestanę się do ciebie odzywać!

Wyciągnął swoją broń i zaczął grzebać nią we wnętrzu skrytki. Gdy usłyszeliśmy jej dźwięczne stuknięcie o jakiś metalowy przedmiot niemal podskoczyliśmy z radości.

- Słyszałaś to?

- Tak! Coś tam jest, ale nie za bardzo to widać! Czekaj, przyniosę pochodnię.

Pobiegłam przynieść pochodnię zawieszoną na pobliskiej ścianie.Oświetliłam wnętrze skrzynki i zdumiałam się tym, co zobaczyłam. Oświetlony blaskiem ognia, artefakt zamigotał krótko, a później znów zniknął.

- Youire, wpadłaś na naprawdę świetny pomysł! Wydaje mi się, że wiem, co właśnie znaleźliśmy.

- Super! Chciałabym móc się temu przyjrzeć.

- Daj mi pochodnię! Spróbuję oświetlić ją jeszcze raz, a ty chwytaj artefakt, gdy tylko go zobaczysz.

- Oczywiście. Gdy tylko go zobaczę...

- Skup się...Niektórych artefaktów mogą dotknąć tylko ci, którzy są godni ich mocy.

- Może w takim razie powinieneś go wziąć.

- Dzięki, ale nie.

- To twoja misja, Youire i o twoją nagrodę tu chodzi. To tobie należy się honor jego niesienia.

Wyciągnęłam dłoń w kierunku miejsca, w którym najprawdopodobniej leżał niewidzialny artefakt, a gdy tylko go dotknęłam rozbłysnął jasno i stał się niewidoczny. Miał kształt dysku i było na nim logo Shadowtime. Przyjrzałam mu się dokładnie z każdej strony w poszukiwaniu jakiegokolwiek znaku, który mógłby wskazywać na jego moce oprócz samoistnego znikania.

- Wspaniale! Naprawdę niezłe cacko! Dużo słyszałem o nim, ale po raz pierwszy widzę go na własne oczy.

- Wiesz, jakie ma możliwości? No weź, powiedz!

- Powiem ci w drodze powrotnej. Musimy najszybciej stąd wyjść.

- Nie wiemy jak...

- Mam pewien pomysł!

- Naprawdę? Cały czas mówiłeś zupełnie inaczej! Dlaczego mnie tak stresujesz?

- Pomyślałem o tym dopiero, gdy zobaczyłem ten artefakt. To, co trzymasz jest klifem niewidzialności. Jego właściciel może stawać się niewidzialny ale tylko na krótką chwilę. Pozwala także rozpraszać iluzje.

- Iluzje? Chcesz powiedzieć, że jest stąd inne, niewidzialne wyjście?

- Przekonajmy się.

Wiedząc, że zostało nam niej niż półgodziny na ukończenie zadania zaczęliśmy metodycznie podchodzić do każdej ściany i przykładać do niej klif. Zbliżając się wreszcie do ściany po przeciwległej stronie komnaty, artefakt zaczął lśnić jasnym blaskiem i odsłonił niewidoczny dotąd portal w ścianie. Doskonale! Musimy tylko przejść przez portal!

- To prawda,chodź nie wiemy, dokąd dokładnie nas zabierze.

Pozostały czas: 15 minut.

Ku naszemu ogromnemu zdziwieniu, portal przeniósł nas wprost do lasu. Spodziewaliśmy się wylądować w jakimś nieznanym miejscu gdzie byliśmy zdani na łaskę innych graczy, którzy również poszukiwali tego artefaktu.

- Ha! Nieźle! Przechodziłam tędy tyle razy, że mogę śmiało powiedzieć, że znam ten las jak własną kieszeń.

- Tym razem lepiej dla nas bo naprawdę musimy biec.

- Przecież to nie autobus, więc nie odjedzie.

Pobiegliśmy jak najszybciej mogliśmy ale wcześniejsza walka z królową pająków nadszarpnęła mocno nasze siły. Nasz poziom kondycji był już minimalny i regenerował się na prawdę wolno

- Możesz mi dotrzymać kroku?

- Staram się.

- Ktoś tu jest.

- Musimy iść naprzód.

Nie chciałam zatrzymywać się ani na sekundę. Nie w chwili, gdy zaledwie kilka kroków dzieliło mnie od ukończenia misji i zdobycia pieniędzy, które pozwolą nam zachować nasze mieszkanie. Biegłam w stronę krawędzi lasu ale mój towarzysz nie pobiegł w ślad za mną. Zatrzymał się, by sprawdzić źródło docierającego nas hałasu i wpadł w pułapkę. O nie wpadł w zasadzkę jakiś bandytów! Z łatwością by uciekł, gdyby miał ze sobą ten klif niewidzialności to by z łatwością uciekł. Aktywowałam klif niewidzialności i przeszłam obok napastników. Niespostrzeżenie wystrzeliłam kilka strzał i trafiłam paru z nich. Poradzimy sobie z nimi bez trudu, więc trochę zwolniłam.

- Świetny strzał, Youire! Teraz biegnij do miasta, dogonię cię później.

Chciałam coś odkrzyknąć, ale obawiam się, że ujawnię swoją tożsamość. Efekt niewidzialności powoli zanikał, więc musiałam działać szybko. Wbiegłam do tawerny i zaczęłam nawoływać karczmarza. Dysząc ciężko, rozejrzałam się po sali i zauważyłam, że była całkowicie pusta.

- To jakiś żart? Gdzie są wszyscy?

Pozostały czas: 3 minuty.

- Hej, jest tu kto?

Stanęłam na palcach i zajrzałam za ladę. Naturalnie, karczmarz leżał na podłodze kompletnie pijany. Sięgnęłam po najbliższą butelkę i opróżniłam jej zawartość na jego twarz.

- Jak śmiesz tak leżeć, pijaku? To ty...Zasłużyłem na to. Chyba zasnąłem. A zatem, co mogę dla ciebie zrobić? Mam niedrogie mikstury...

- Przestań powtarzać tę samą gadkę za każdym razem, gdy cię widzę.

- Jaki trunek na pokrzepienie dobrze by ci zrobił? Wyglądasz na samotną i nerwową...Gdzie się podział twój rycerz w lśniącej zbroi?

- Wkrótce tu będzie. Wcześniej jednak chcę, żebyś zaznaczył, iż ukończyłam moją specjalną misję. Przyniosłam ci ten artefakt! Z dumą wyjęłam z plecaka klif i pokazałam mu go.

- Na to wygląda..Kto by pomyślał. Nie ukradłaś go przypadkiem,co?

- Nie ukradłam. Uczciwie wywalczyłam! Lepiej oznacz tą misję jako wykonaną albo pożałujesz.

- Po co te nerwy, Youire? Tylko żartowałem.

- Podpisuj to szybko! Przy innych papierach też się tak guzdrasz?

- Zawsze dbam o interesy klientów mojej tawerny.

Sięgnął po list, który zdjęłam z tablicy ogłoszeń, położył na ladzie, wyciągnął pieczęć i odcisnął ją z ogromną starannością. Na dokumencie widniała teraz czerwona pieczęć z czerwonym napisem: Misja wykonana.

,, Gratulacje, Youire! Ukończyłaś swoją misję!"

- Wspaniale! Dzięki za pomoc!

- Moje gratulacje! Niewielu graczom udaje się zdobyć ten artefakt. Są one niezwykłe i rzadkie.

- Nie jest na sprzedaż!

- Dobra, dobra...

- Muszę teraz odpocząć.

- Czysty pokój czeka na ciebie. Dobranoc, Youire. Nie zapomnij rzucić okiem jutro na tablicę ogłoszeń. Może znajdziesz tam jakieś interesujące misje.

- Ta...Jestem tego pewna.

Zaprowadziłam moją postać do jednego z pokojów gry i otworzyłam menu gry. Opcja gry była z powrotem dostępna bo ukończyłam swoją specjalną misję przed czasem. Wylogowałam się z gry.

Następne częściGra miejska #12 Gra miejska #13

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania