Poprzednie częściMalinowa Koszula - Rozdział 1

Malinowa Koszula - Rozdział 3

Było pusto i cicho. Idąc powolnym spacerkiem między grobami, Daria po kolei czytała to, co jest napisane na każdym nagrobku. Każdy miał swoją historię, swój czas. W jednym miejscu leżały same dzieci, a w drugim dorośli lub całe rodziny. Widok ten był bardzo poruszający, a jeszcze bardziej chwycił za serce, kiedy Daria doszła z Amelią do grobu swojej siostry. Nastolatka od razu usiadła na ławce, łzy leciały jej po policzku, a Daria stała nie wiedząc jaki ruch wykonać, jakie słowo powiedzieć, choć na pewno było ono teraz zbędne. Zerknęła wzrokiem na swoją siatkę, w której miała dwa znicze. Jeden wyciągnęła i podała Amelii, razem z zapałkami. Po chwili zapalony przez nastolatkę znicz stał już na granitowej płycie, a Daria zrobiła to samo. Wpatrywała się w delikatnie chwiejące płomyki. Sama chciała się rozpłakać, ale z drugiej strony wiedziała, że musi być twarda. To już rok. Dwanaście miesięcy minęło, odkąd Marta odeszła. Na zawsze. Musiała się z tym pogodzić i pokazać Amelii, że ona także musi. Życie toczy się dalej, szczególnie jej, kiedy jest taka młoda i ma tyle przed sobą. Ważne było to żeby tego nie zmarnowała. Po odmówionej modlitwie, obydwie jeszcze zasiadły na drewnianej ławce. To była dobra okazja, żeby zbliżyć się do siebie jeszcze bardziej. Widząc jak Amelia płacze, Daria przysunęła się do niej, objęła ją ramieniem i przyciągnęła do siebie tak, by dziewczyna się przytuliła. Tak też zrobiła. Siedziały beztrosko, wyrzucając z siebie wszystkie toksyczne emocje. Nie musiały nic mówić, samym gestem to robiły. Ze spokoju i ciszy wyrwał ich męski głos. Daria wyprostowała się gwałtownie, Amelia zresztą też i obydwie wlepiły wzrok w mężczyznę, który teraz stał na przeciwko nich. Był to Gerard Piqué, piłkarz FC Barcelony, jej środkowy obrońca. Daria od razu go poznała i dlatego teraz wpatrywała się w niego, jakby przyleciał z innej planety.

- Ja... Przepraszam, że przeszkadzam, ale zapomniałem wiaderka a chciałbym podlać kwiatki. - odezwał się w końcu, wskazując na wspomniany przedmiot, który stał obok grobu Marty. Daria przełknęła ślinę i zeszła na ziemię.

- Rozumiem, nic się nie stało... W takim razie, proszę bardzo. - kobieta skinęła głową na znak, że nie ma nic przeciwko, by pożyczyć mu wiaderko, a potem wstała z ławki odprowadzając go wzrokiem. Amelia się zdziwiła, nie rozumiała reakcji ciotki, która była nieco widoczna, ale nie odstraszyła Gerarda, co było ogromnym plusem.

- Ciociu? Wszystko dobrze? - delikatny głos dziewczyny wyrwał Darię z zamyślenia i wtedy uśmiechnęła się delikatnie, przytakując. Podała jej dłoń, co miało oznaczać, że powinny wracać już do domu i tak też pomału zrobiły.

- Tak, wszystko w porządku. Czemu pytasz? - kobieta zapytała jak gdyby nigdy nic, ale Amelia wiedziała, że coś jest nie tak, a przynajmniej miała takie wrażenie.

- Bo dziwnie zareagowałaś na widok tamtego kolesia. - Amelia zrobiła dziwną minę, jeszcze raz odwracając się, by uważnie zmierzyć wzrokiem mężczyznę.

- Jak dziwnie? Normalnie... - Daria nie dawała za wygraną.

- Jak uważasz. Ja jeszcze nie wracam do domu... Umówiłam się z Leticią. Wrócę pod wieczór... - kobieta nie wiedziała czemu Amelia dopiero teraz jej o tym mówi, ale skinęła tylko głową na znak, że się zgadza i nastolatka przyspieszyła kroku. Daria postanowiła dać jej ostatnią szansę i nie pytać jej o szczegóły. Miała nadzieję, że siostrzenica nie okłamie jej kolejny raz i nie wpakuje się w następne kłopoty, których i tak nie brakowało na tę chwilę. Kobieta wysłała smsa do Clarisy, żeby przyszła do jej mieszkania i po chwili Daria sama się tam znalazła. Postanowiła przygotować jakąś dobrą kolację, ale nie miała konkretnego pomysłu więc zamówiła pizzę. Po 30 minutach miała już ją na stole.

Kiedy rozległ się dzwonek do drzwi, Daria od razu tam pobiegła, otwierając je natychmiast, wiedząc kto się za nimi ukrywa.

- Witaj, promyczku. - pełen entuzjazmu i radości głos Clarisy rozległ się po całym salonie. Kobieta pocałowała Darię w policzek, a potem weszła do środka, zdejmując swoje czarne szpilki. Zawsze ubierała się kobieco i elegancko, nawet jak szła po zakupy do sklepu. W dłoni miała ciemnozieloną butelkę z ich ulubionym winem.

- Kochana, ty wiesz co mnie teraz postawi na nogi. - Daria zaśmiała się i po chwili usiadła na kanapie, a przyjaciółka zaraz obok niej.

- Więc, co to za pilny alarm? - Clarisa uniosła swoje ciemne brwi i poklepała kobietę po kolanie, stawiając butelkę na stole.

- Od razu musi być alarm kiedy do ciebie piszę? No ale dobra, masz rację. To był alarm. Gerard Piqué, we własnej osobie był dzisiaj na cmentarzu i zapytał czy nie pożyczę mu wiaderko. - Daria zaśmiała się, bo pewnie dla przyjaciółki mogłoby wydawać się to trochę zabawne. Clarisa zrobiła to samo.

- No nie gadaj? Naprawdę? I co zrobiłaś?

- A co miałam zrobić? Pożyczyłam mu, nie miałam serca go spławiać, choć wolałabym, by stał tam Leo, no ale ogólnie wszystkich ich uwielbiam. - entuzjazm z przyjaciółki spadł teraz na Darię, która nawet dostała kolorów na swojej bladej buzi.

- A ty ciągle z tym Leo. On ma żonę. - Clarisa wiedziała co powiedzieć, by podroczyć się z przyjaciółką

- To nie jest jego żona, tylko partnerka. Ojejku, nawet pomarzyć sobie nie można. - Daria po chwili wstała, by pójść po korkociąg. Otworzyła butelkę, nalała wina do kieliszków i wzniosły toast za swoją przyjaźń i za Barcelonę, którą obydwie kochały. Clarisa jednak mieszkała tu od urodzenia, była rodowitą Hiszpanką. Kiedy popijały swój trzeci już kieliszek, do domu weszła Amelia i to z takim impetem, że obydwie podskoczyły. Nastolatka była pijana. Stanęła na przeciwko nich i zaczęła się śmiać. Tak głośno, że pewnie słyszano by ją na ulicy gdyby tylko któreś z okien było otwarte.

- Dziecko! Co ty zrobiłaś?! - Daria od razu położyła kieliszek na stole i wstała, a zaraz za nią Clarisa, która skrzyżowała ręce na swojej klatce piersiowej.

- Co ja zrobiłam? Spójrz na siebie i na tą swoją przyjaciółeczkę, która wygląda gorzej niż niejedna babka spod latarni. - kpiący głos Amelii powoli doprowadzał Darię do szału. Zresztą, Clarisę tym bardziej.

- Słucham? Nie życzę sobie, żebyś tak do mnie mówiła i szanuj swoją ciotkę, bo gdyby nie ona, to teraz byłabyś w domu dziecka, albo pod mostem. Powinnaś jej stopy całować. - przyjaciółka z zaciśniętymi zębami włączyła się do dyskusji, choć wiedziała, że to nic nie da. Daria podeszła do Amelii i złapała ją za rękę.

- Puść mnie! - nastolatka krzyknęła i po chwili chwiejnym krokiem sama udała się do swojego pokoju. Było słychać tylko jak upada na łóżko. Daria oparła się tyłem o ścianę i zjechała na dół, by usiąść na podłodze. Schowała twarz w dłoniach, zaczynając szlochać.

- Kochanie... wszystko będzie dobrze. Razem damy radę. - usłyszała pocieszający głos przyjaciółki.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • candy 08.08.2016
    Daria po kolei czytała to, co jest napisane na każdym nagrobku. - tutaj zmieniłabym na "co było napisane", lepiej brzmi :)
    stała (przecinek) nie wiedząc (przecinek) jaki ruch wykonać
    12 miesięcy - pisz słownie :)
    Ważne było to (przecinek) żeby tego nie zmarnowała.
    ale zapomniałem wiaderka (przecinek) a chciałbym podlać kwiatki
    ma nic przeciwko (przecinek) by pożyczyć mu wiaderko (przecinek) a potem wstała z ławki (przecinek) odprowadzając go wzrokiem
    odwracając się (przecinek) by uważnie zmierzyć wzrokiem mężczyznę.
    kobieta nie wiedziała (przecinek) czemu Amelia dopiero
    konkretnego pomysłu (przecinek) więc zamówiła pizzę. Po 30 minutach miała już ją na stole. - trzydziestu* ;)
    wiedząc (przecinek) kto się za
    Witaj (przecinek) promyczku
    Od razu musi być alarm (przecinek) kiedy do ciebie piszę?
    dzisiaj na cmentarzu i zapytał (przecinek) czy nie pożyczę mu wiaderko. - wiaderka*
    choć wolałabym (przecinek) by stał tam
    na ulicy (przecinek) gdyby tylko któreś z okien było otwarte.
    Było słychać tylko (przecinek) jak upada na łóżko. Daria oparła się tyłem o ścianę i zjechała na dół (przecinek) by usiąść na podłodze. Schowała twarz w dłoniach (przecinek) zaczynając szlochać.
    Ech... trudny dzień zarówno dla cioci, jak i dla Amelii. A z Gerardem ciekawy przypadek, też bym chciała sobie tak wpaść na jakiegoś celebrytę xD 5
  • lea07 08.08.2016
    Ojej, zaskakujące spotkanie sławnego piłkarza na cmentarzu hahaha :). Bardzo oryginalny pomysł. Opowiadanie bardzo mi się podoba <33. Zostawiam 5 :D
  • littleplayer19 08.08.2016
    Ciekawy rozdział i czekam na dalszą część :D :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania